Jedna z lepszych biografii muzyka, które widziałem. Zaraz obok "Spaceru po linie" i tuż po "I'm not there" (inne tytuły mi nie przychodzą do głowy). Naprawdę warto. Przede wszystkim klimat tamtych lat, no i genialne wręcz aktorstwo. Winona wypadła tu wprost fantastycznie (choć czasem ta aktorka mnie drażni), a Dennis Quaid idealnie zagrał Jerrego. Szkoda tylko, że piosenki są z playbacku. W "Spacerze po linie" Phoenix sam śpiewał, co było duuużym plusem filmu. Nieźle mu to zresztą wyszło.
Polecam!
A jego tourne po UK? Przypomina mi dobitnie to, co zrobił Dylan ładnych parę lat później i jak go wygwizdano.
Piosenki z playbacku, ale nagrane ponownie przez J. L. Lewisa specjalnie na potrzeby filmu. Z innych biografii polecam jeszcze Elvis: zanim zostal krolem, Cadillac Records, biografie Little Richardsa (niestety nie pamietam tytulu) oraz ciekawy film Rat Pack (jesli dobrze pamietam tytul) - opowiada o Sinatarze, Martinie i Davis Jr. Pozdrawiam.