ale tak naprawdę to w czerwcu. W mojej pamięci zachowało się wspomnienie, iż pieniądze na bilet dostałem od rodziców w zamian za okazanie świadectwa szkolnego oraz że poszedłem do kina "zeroekranowego" właśnie w dniu zakończenia roku szkolnego.
Do dziś pamiętam, jak publiczność - w ogromnej przewadze dziecięco-młodzieżowa - w końcowych partiach filmu nie mogła się doczekać pojawienia konnej odsieczy dla oblężonych bohaterów. Gdy wreszcie odsiecz, z Winnetou na czele, nadjechała (czemu towarzyszyła triumfalna muzyka) - w kinie aż rozległy się huczne brawa!
Co więcej, koledzy parę miesięcy później opowiadali, że w kinie niepremierowym historia powtórzyła się: też bito brawa, jak gdyby aktorzy i statyści filmu mieli jakiekolwiek szanse aby je usłyszeć.