widziałem ten film po raz pierwszy i uznałem go za świetny. Potem obejrzałem go jeszcze wiele razy, nawet sobie nagrałem. Jeśli patrzeć na niego osobno, wypada całkiem przyzwoicie, jako jeden z lepszych filmów Carpentera. W porównaniu z obejrzanym wczoraj pierwowzorem wypada niezwykle słabo, możnaby powiedzieć, że absolutnie traci na wartości. Jest to, tak jak i w oryginale, połączenie horroru z science-fiction, który posiada niezbędne tym gatunkom składniki i z perspektywy czasu, w którym powstał niewiele mu można zarzucić (nawet nie efekt świecących oczu, jak wielu krytyków i zwykłych widzów, bo przecież takie oczka były również w oryginale), ale jeśli przyjrzeć mu się dokładnie, przyrównując do oryginału, trudno pozostawić na nim choćby jedną suchą nitkę. Bo czyż wadą, jeśli rozpatruje sie film, mając na uwadze całą jego konstrukcję i elementy i to samo w oryginalenie można uznać nadmiernego okrucieństwa, przzesadzonych efektów specjslnych, mnożenie bytów ponad potrzebę i, co chyba najgorsze, wprowadzanie takich scen, które wyraźnie dają się rozpoznać jako takie, które traktują widza jako ćwoka, któremu wszystko trzeba do końca objaśnić, jakby on sam nie mógł się w tym połapać, albo choćby takie, które są absolutnie niepotrzebne?