Film jest głównie o tym jak główny bohater szmaci się dla swojej żony, a jak już się wydaje że się opamiętał... serio, szkoda czasu.

Otyły do granic możliwości ginekolog Depardieu i jego żona – Fanny Ardant oszaleli na stare lata i przenoszą się z bezpiecznego, dostatniego Paryża do Tel Awiwu, bo poczuli swe żydowskie korzenie, zwłaszcza ona, która, jak jej to w chwili zdenerwowania wypomni mąż, wcale Żydówką nie jest. Zaszantażowała męża rozwodem....

Oglądałam tylko kawałek , więc nie będę oceniać . Ale Depardieu ma tu koszulkę Solidarności z Wałęsą ;) Ktoś wie czyja to inicjatywa?

końcówka podbarwiona ideologicznie jak dla mnie, całość nawet trzeźwe spojrzenie na sytuację imigranta. Jak zbudować na powietrzu tożsamość, której de facto nie ma, bo z 'ojczyzną' łączą mętne wyobrażenia. Scena z 'wszędzie mówią po angielsku' podsumowuje chyba wszystko.

Wszyscy są tacy sami.

na 100 % to nie jest komedia. Jest to film "ku przestrodze" i "do przemyślenia". A poza tym trochę
nudny. Jak dla mnie 6/10

Na ostatnim zdjęciu mężczyzna nie wygląda na Manu Payeta :P

W scenie wiodącej do seksu (kiedy główni bohaterowie poządliwie jedzą owoce) w tle leci piosenka. Czy ktos zna jej tytuł lub wykonawczynię? Jest przecudna!

kocham filmy a 'to cos' to porazka na wszystkich frontach Maginota

NIE OGLĄDAJ GAWNA!!

żerard miał na sobie koszulkę solidarności!
plus podobały mi się dialogi zwłaszcza kwitująco porównujące odcinająco ripostujące

Ale ogólnie nie jest taki zły.Można zobaczyć jak niektórym kobietom w średnim wieku wali pod kopulą.