Film uważam za słaby ale akurat bohaterów głupimi bym nie nazwał. Wszyscy bardzo dobrze kombinowali ucieczkę.

Dziewczyna w pewnym momencie ma przed sobą ogłuszonego oprawcę i zamiast go dobić lub przynajmniej związać, ucieka, żeby ten mógł ją za chwilę złapać. Nie nazwałbym tego mądrym zachowaniem.

To JEDEN moment na cały film do którego można się doczepić. Ciężko by przez to jechać wszystkich bohaterów przez cały film :) Zwłaszcza, że...zwyczajnie ciężko kogoś mogło być, dla kobiety w szoku, po prostu zabić

Nie pamiętam, czy to tylko jeden moment, bo oglądałem ten film ponad rok temu, ale skoro nie uwzględniłeś go przy swoim pierwszym komentarzu, to całkiem możliwe, że pominąłeś również inne niemądre zachowania bohaterów. Jeżeli ciężko było kobiecie zabić gościa, który chciał zabić ją, to, tak jak napisałem wcześniej, mogła go przynajmniej związać, albo połamać nogi, wyłupić oczy lub cokolwiek, co uniemożliwiłoby mu próby ponownego schwytania jej. Była w szoku, ok, ale nie wszystkie kobiety w takich sytuacjach zachowują się tak samo, a to, co zobaczyliśmy, to typowe zachowanie ofiary, które widzieliśmy już w setkach innych tego typu produkcjach. Być może twórcy wyszli z założenia, że gdyby spuściła łomot zbirowi, to film zbyt szybko by się skończył, więc postanowili uczynić z niej jeszcze jedną przestraszoną idiotkę. Tylko tym sposobem zrobili kolejny wtórny do bólu thriller.

"JEDEN moment"? A mądre było to, że Liz zamiast szukać wozu (o ile powrót w ogóle był mądry, skoro wiedziała, że niedaleko jest szosa i mogą złapać stopa, co zresztą później kazała zrobić Kristy, jeśli nie wróci), oglądała nagrania z kamer poprzednich zabitych? W zasadzie też mogły od razu uciekać zamiast zwalać auto w przepaść i wracać się po następne. Kristy, która wysiada z samochodu dziadka od strony pasażera, chociaż wie, że z tej strony strzela Mick i skoro jest zawodowym myśliwym, na pewno ma i ją na celowniku? Bieganie Liz za każdym razem przez środek oświetlonego placu? Dużo takich pierdół składa się na film, który mógł być bardzo dobry, a wyszło, jak zwykle...