równie dobrze mógł sam je załatwić i zmyślić psychopatę, poza tym skąd twórcy filmu mogli wiedzieć co się dzieje z kobitami jak typa przy tym nie było?
a co do filmu jako takiego to poza plenerami szału nie było
Jakby policja nadawała się do czegoś więcej niż łapanie kangurów to raz dwa by znaleźli kryjówkę tego psychola.
Zgadzam się. Historia oparta na prawdziwych wydarzeniach? A skąd ten gościu mógł wiedzieć jak one się zachowały i co dokładnie z nimi się stało? Nonsens. On dosłownie guzik widział, odzyskał przytomność, tyle widział. Więc co się tam stało i tak nigdy nikt się nie dowie, a szkoda, bo myślałem że na fakcie historia i dosyć ciekawie się oglądało, ale kiedy dotarłem do końcówki, zawiodłem się. Nic o tej historii nie wiadomo, ani o żadnym psychopacie, taka jest prawda. Szkoda...