Wiele lat trzeba było czekać na każdą kolejną część „Wstrząsów”. Na tyle długo, że zapomniałem o istnieniu serii, dopóki nie zobaczyłem zupełnie przypadkowo w Londynie zestawu trzech, albo czterech części „Wstrząsów” za kilkanaście funtów. Pamiętam, że miałem je kupić, dziś cieszę się, że zrezygnowałem z takiego pomysłu. To, co w dzieciństwie wydawało się najlepsze, pokazuje mi jak proste jest postrzeganie rozrywki przez dziecko.

Ze wszystkich trzech gwiazd, w trzeciej części ostał się tylko Michael Gross (przynajmniej wg. pewnego serwisu internetowego, bo sam nie pamiętam). Burt Gummer, którego gra, ma kolejny raz uratować miasteczko Perfekcja za pomocą swojego arsenału. Tym razem zamiast z samymi larwami, przyjdzie mu się zmierzyć z nowym, dodajmy też – coraz głupszym pomysłem twórców – potworem o nazwie ass-blaster (od strzelania ogniem z dupy). Jeśli ktoś pomyśli czytając takie słowa, że film jest kiczowatym, tanim, głupim horrorem… cóż, z pewnością będzie miał rację. Jednak brzemię fana serii - sentymentalnego widza - jest ogromne i musi się taki fan poświęcić, aby zaliczyć całą serię i dokończyć to, o czym marzyłby w dzieciństwie – zobaczyć wszystkie części filmu o wielkich larwach!

Nie pamiętam efektów specjalnych drugiej części, jednak te we "Wstrząsach 3: Powrocie Do Perfekcji" bardzo mnie pod tym względem zaskoczyły. Potrzeba nie lada cierpliwości, aby wytrzymać do końca nie wyłączając filmu. Potwory buchające ogniem z dupy i latające niczym pierdzący pterodaktyl są już przegięciem nawet jak na horror komediowy. Film jest nudny, tradycyjnie głupi, ale niewybaczalne jest to, że nie ma plusów. Jedyne co może uratować go w oczach kogokolwiek, to jakiegoś typu fascynacja tandetą, ewentualnie zżycie się z bohaterami serii. Zawsze staram się bronić czegoś, co kochało się w dzieciństwie, ale nawet nie wiem, czy odnalazł bym tu cokolwiek wartego uwagi. Nie wiem, dla kogo to nakręcono, bo nigdy nie widziałem pozytywnej recenzji na temat tego filmu i sam nie odważę się takiej napisać. Wielkie mięsożerne dżdżownice, biegające śmiercionośne kurczaki oraz pierdzące ogniem pterodaktyle mówią chyba same za siebie....