Tyle w temacie.
A sam film był monotonny. Napisałem bardzo długą wypowiedź niestety, filmweb całą usunął (taki error)
więc powiem krótko: monotonia chlania, zero podjętej walki i chęci zmian i
niepojęta miłość do wódki.
Przecież nie mieszkał na ulicy, zawsze mógł przestać. Gdzie była rodzina w tym czaise,
jak to możliwe że nikt mu nie pomógł?
I najważniejsze pytanie CO ON ROBIŁ PRZEZ TE 7 LAT KIEDY NIE PIŁ.
Film pokazuje alkoholizm jedynie od najczarniejszej strony, a w ogóle
nie skupił się na tym, jak to się u niego zaczęło.
Jak to możliwe, że nikt nie był w stanie go powstrzymać od picia, a
przez lata mógł tego nie robić bo..... aniołek mu tak powiedział????? przecież to śmiech na sali.
Gorzej tego nie mogli uargumentować. Zachlewał się w trupa i przestał, bo aniołek mu kazał.
Śmieszne, a sam film bardzo ciężko się oglądało. Nie tyle przez alkoholizm, co był
po prostu monotonny. Słabe kino i nie tłumaczcie mi proszę tego tym, że
poruszał trudny temat. Bo owszem, jest wiele filmów o alkoholizmie i to dużo lepszych od tego.
Film pokazuje jakim złem jest alkohol ale nie bardzo pokazuje jak skutecznie z niego wychodzić. Czegoś tutaj ewidentnie zabrakło.