Jest prawie oczywiste, że ten film to kontynuacja wymieszanej z prequel' em historii Adasia Miałczyńskiego z "Dnia Świra" .
Jeśli tak, to dlaczego jest tyle różnic ?
Z idealistycznego intelektualisty Koterski nagle zmienia głównego bohatera w niewiele więcej niż pijaka. Po wrażliwym, poszukującym pierwszej miłości jako remedium na poprawę własnego życia Miałczyńskim nie zostaje nawet cień. W "Dniu Świra" Adam jest wzorowym nauczycielem, który dobrze wykonuje swoją pracę choć boli go fakt, że wszyscy mają go za nic. We "WJCH" jest wykształconym nieudacznikiem rujnującym sobie karierę alkoholem. Ogólnie droga kariery różni się diametralnie, przecież Miałczyński nie był kulturoznawcą tylko polonistą. W "Dniu Świra" główny bohater jest trochę szalony ale tak jakby dobry- ma problemy z funkcjonowaniem świata, które powinni mieć zupełnie zdrowi na umyśle obywatele. No i na koniec ostatnia, kluczowa różnica. W "Dniu Świra" temat alkoholu albo alkoholizmu nie pojawia się wcale.
Pewnie różnice można by wymieniać jeszcze długo. W tym momencie nie rozumiem zupełnie stylizowania tego filmu na kontynuację. Jako osobny film godzący w problem alkoholizmu w rodzinie byłby bardzo dobry. Zaś jako kontynuacja zawiódł i uziemił mnie całkiem.
O co tu chodzi ??
To nie jest kontynuacja - prawie wszyscy bohaterowie filmów Koterskiego nazywają się Adam Miauczyński, a ich sytuacja życiowa trochę się różni. Łączy ich jedno - przegrane życie. W "Nic śmiesznego" i "Ajlawju" też jest Adam Miauczyński :)
"Dom wariatów" i "Życie wewnętrzne" tam też jest Adaś :) dużo tekstów i scen z tych dwóch filmów jest powtarzane,kontynuowane w późniejszych dziełach Koterskiego
To nie jest kontynuacja. Adam Miauczyński występuje w tylu filmach Koterskiego, ponieważ on stworzył tego bohatera i nadał mu takie imię i nazwisko i na tej postaci w swoich filmach pokazuje różne odsłony siebie i swojego życia. Adam Miauczyński to po prostu Marek Koterski.
Nie ma opcji żeby to był ten sam Adam Miauczyński. To są dwie ZUPEŁNIE inne osoby.
Jeśli by tak było, Adaś z Dnia Świra byłby największym hipokrytą jakiego widział świat - bo z jednej strony narzeka
jak to mu źle w życiu, jak to go matka skrzywdziłą
a z drugiej strony przechlałby całe swoje życie na własne życzenie.
To inna osoba, a tak btw Matka sylwka jest inną kobietą niż ta, we Wszyscy jestesmy chrystusami