Po próbie obejrzenia "Pana Samochodzika i templariuszy" prawie spaliłem "świat Nienackiego" obu synom. Tego nie szło oglądać, tragiczne dialogi, papierowe postacie, gra aktorska... po prostu "zęby bolały" przy próbie napoczęcia tej "produkcji".
"Wyspa złoczyńców" to jednak zupełnie inna liga. Powtarzając po przedmówcach: DIALOGI, MUZYKA, AKTORSTWO i KLIMAT MINIONYCH CZASÓW.
Po raz wtóry, zastanawiam się, czy to tylko moje odczucie, czy też kiedyś dzieci - aktorzy, lepiej potrafiły grać, a może po prostu były sobą.
Może uda mi się po tym seansie namówić dzieciaki, do poczytania serii Nienackiego, do czego też zachęcam innych.