Film jak z innej epoki. Ale może tym bardziej potrzebny, w czasach, gdy juridiwij to słowo zapomniane, a proroka trzeba ze świeczką szukać. Może tym bardziej potrzebny, w czasach, gdy grzech i pokuta, zbrodnia i kara, świętość i wieczność nie są zbyt poważnie traktowane. Ten staromodny i ascetyczny film, nie pozbawiony satyry i humoru (sic!), staje się dziś prawdziwie duchowym przeżyciem. Czyżby pozostała nam już tylko duchowość z celuloidu? Kto wie, czy dla wielu nie będzie to dobry impuls do zadania sobie istotnych pytań o jakość swojego życia duchowego. Jeśli tak, będzie to największe zwycięstwo Łungina. I kina.
Snoop, a Ty to w Chatce mieszkasz, że tak szybko na filmwebie jesteś?;)
pięknie i prosto opowiedziana pokuta... zdjęcia urzekają, urzeka historia, urzeka sama postać Anatola. w którymś poście ktoś napisał, że film jest senny - nic bardziej mylnego. ani przez sekundę nie pomyślałam w ten sposób.. genialna ekstrakcja ludzkich emocji. puryzm w najlepszym tego słowa znaczeniu. polecam.
Popieram przedmówców, wreszcie film na na naszym Przeglądzie po którym wychodzę dużo mądrzejszy. Mnie urzekły zdjęcia, historia też wspaniała, kawał dobrego kina, czekam na więcej.