mimo różnic między ekranizacją a książką, film jest kapitalny. I na bank lepszy od wersji z
Suchetem, który co prawda bardziej przypomina książkowego Poirota, lecz Ustinov wprowadza
niewiarygodny klimat. Obsada spisała się na medal.
Pamiętam, że czytając książkę lekko się nudziłem. To znaczy pisarka wymyśliła takie zawiłe konotacje interpersonalne, że aż trochę to było głupie. Ale ten film na szczęście dużo spraw wyprostował. A dzięki obrazom cało opowieść zyskuje dodatkowy nabiera kolorów i wdzięku. No i postać Poirota jest tu dużo bardziej zabawna niż w większości książek. Nie widziałem jeszcze wersji serialowej z Suchetem, choć planuję w niedługim czasie obejrzeć sobie ten epizod dla porównania. Jednak moim zdaniem większość kinowych wersji kryminałów Agaty Christie jest dużo lepsza niż serialowe odpowiedniki.
Ja uwielbiam wersję z Suchetem, z Ustinovem widziałam tylko 2 ekranizacje, ale dawno, w dzieciństwie. Też mi się podobały, ale teraz być może mój odbiór jako osoby dorosłej byłby inny.
A ja jakoś nie lubię Ustinova w roli Poirota. Jest tak sztuczny, że aż żal. Uwielbiam serial, a te filmy są dla mnie mocno niestrawne.
A ja przeżyłam rozczarowanie. Metosa działania tego Herculesa brzmi "zaatakujmy każdego dopóki ktoś się nie przyzna". Książka jest o wiele lepsza.
Miałam kiedyś lekcje z francuskiego i wiem, że w tym języku h jest nieme. Aktor chyba o tym nie wiedział.
Dokładnie tak samo uważam. Jako Poirot, Suchet ma klasę, elegancję, jest lepszy i bliższy książkowego detektywa niż Ustinov. Niemniej ten film jest dużo lepszy niż serialowy z Suchetem. W tej wersji nie sam Poirot, a wszyscy bohaterowie wprowadzają niesamowity klimat, tajemniczy, nawet dość komiczny, każda postać jest bardzo charakterystyczna i wszystko współgra ze sobą. Dobór aktorów wyśmienity. Lubię wracać do tej wersji.