PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=719}

Zaginiony Świat: Jurassic Park

The Lost World: Jurassic Park
6,9 97 472
oceny
6,9 10 1 97472
5,5 24
oceny krytyków
Zaginiony Świat: Jurassic Park
powrót do forum filmu Zaginiony Świat: Jurassic Park

Nie zgodzę się z częścią przedmówców, narzekających na monotonię czy brak pomysłu. Kontynuacja wyszła bardzo dobrze a jej niższe oceny mogą być jedynie podyktowane faktem spektakularnego sukcesu pierwszej części. Dlatego Zaginiony Świat nie zaskoczy jak Jurassic Park ponieważ widz wie czego się spodziewać. W filmie Spielberga naprawdę można poczuć klimat dziczy i potęgę wymarłych istot. widzowie narzekający na jakieś szczegóły w zachowaniu zwierząt czy ludzi względem siebie raczej nie mają tu racji. Jestem dość obeznany z tematem dinozaurów od wielu lat i musze powiedzieć że oba dzieła spielberga całkiem nieźle odzwierciedlają naukowe spostrzeżenia na temat tych gadów.
Świetne efekty, bardzo dobra obsada i klimat sprawiają że kontunuacja wielkiego Jurassic Park naprawde może się podobać

air87

Nie ma to jak wmówić sobie, że widzowie, którzy narzekają na "Lost World" oceniają film słabiej tylko dlatego, że wiedzieli czego się spodziewać. Ja również wiedziałem czego się spodziewać w części pierwszej, ale mimo to dobrze mi się go oglądało. Przeczuwałem, że dwójka będzie gorsza, ale nie sądziłem, że aż tak drastycznie! Największa wada filmu to scenariusz, a jak scenariusz jest kiepski czy tragiczny to nie wiem jak dobra byłaby reszta to i tak nic to nie wskóra.

ocenił(a) film na 8
BartSmith

Jesli chodzi o scenariusz to największym błędem było przeniesienie Trexa do miasta (w książce nic takiego nie miało miejsca) Spielberga chyba troche poniosło- trzeba było jeszcze jeden chapter zrobic na wyspie.
Co jeszcze w błędach w scenariuszu zobaczyłeś że film określasz mianem "drastycznie słaby"? Tak mozna określic trójke jak najbardziej.
W jedynce pokazali jak się kończy zabawa w Boga i próba wywyzszania się ponad matkę naturę a w dwojce, ze jesli chodzi o pieniądze to człowiek nie uczy się na błędach ani swoich ani cudzych i chciwośc bywa silniejsza niz instynkt samozachowawczy ...
jesli chodzi o 3 no to nic nie sie powiedzieć pozytywnego- popcornowe g@wno do zarabiania kasy- żenada
przynajmniej taka jest moja interpretacja
pozdro

ocenił(a) film na 10
air87

Przyzwyczaić się nalezy do tego że Zaginiony świat w erze rozkwitu filmów 3D nie będzie już przyciągał nowych zwolenników, lecz przeciwników. Jeżeli terminem"drastycznie słaby" można określić 2 część Jurassic Park to jakie określenie pasuje do trójki ?
Zaginiony świat oprócz efektów specjalnych ma jeszcze do zaoferowania kapitalną muzykę Johna Williamsa (zainteresowanym polecam motywy Malcolm Journey oraz Sarah Rescuning) lepsze niż w pierwszej części zdjęcia za sprawą zmiany operatora na Janusza Kamińskiego i dobrych charakterystycznych aktorów, osobiście uważam że najlepiej zagrali swoje postaci Jeff Goldblum i Peter Stormare. A po za tym film ma jedną zalete scenariusza odróżniającą go od poprzednika - dinozaurów jest więcej i częściej się pojawiają co było niemożliwe jeszcze w roku 1993 ze względu na prekursorską wówczas animacje komputerową. No i ten mroczny klimat głownie za sprawą akcji toczącej się przeważnie nocą i dżuglą sprawiajacą wrażenia, że śmierć czeka z pozoru niegroźnych zwierząt. Air87 co do przekazu filmu to sądziłem że raczej refleksje nad zbyt pochobną zabawą w stwórce w Zaginionym świecie zastąpił kontekst ekologiczny mam tu głównie na myśli wątek konfliktu między dwiema ekspedycjami, a sama postać Ludlowa przypomina postać książkowego Lewisa Dodgsona. (ten kto ma za sobą już dwie książki Michaela Crichtona wie co mam na myśli )

rusekolsztyn

Przyznam, że muzyka była na wysokim poziomie, ale do tego akurat się przyzwyczaiłem, gdyż Williams jest jednym z najlepszych kompozytorów w historii kina. Efekty specjalne nie są dla mnie aż tak ważne jeżeli trzymają odpowiedni poziom (dla informacji - nie jestem z pokroju tych, którzy jak widzą genialne efekty to już praktycznie film dla nich jest super, dobry przykład - nie oglądałem jeszcze Avatara!). Najważniejsza jest fabuła - czyli scenariusz. W jedynce był niezły, a to za sprawą tego, że współtwórcą był Michael Crichton, który najprawdopodobniej trzymał poziom i pieczę nad nim oraz nie pozwolił zbytnio Koepp'owi wyjść po za pewną granicę. Niestety dwójka jest tylko wzorowana na scenariuszu książki wspomnianego autora, jednak całość napisał sam David.

Żeby uzasadnić muszę wymienić wszystko to co mnie denerwowało w porównaniu do jedynki:

- Mimo, że lubię Jeffa Goldbluma to jednak nie pasował mi zbytnio na głównego bohatera filmu (razem z Julianne). W jedynce cała drużyna była główną obsadą, nie było wyróżnienia i to powodowało, że film był wyróżniający się oraz ciekawszy. Do tego przez cały czas odniosłem wrażenie jakby grał na siłę. Mimo paru lepszych momentów to cały czas grał bardzo przeciętnie, czasem wręcz słabo, co przy jego talencie jest dla mnie zastanawiające! Oglądałem w oryginalnej wersji z polskimi napisami, a więc mogłem lepiej to zauważyć bez lektora. Julianne także jakoś nie pasowała mi do tej roli. Brak Sama i Laury trochę też spowodował, że czułem się zawiedziony.

- Film do momentu połączenia sił dwóch zespołów był nieciekawy, momentami nudny, co przy filmie akcji jest rzeczą wręcz naganną, do tego z masą błędów. Przyznam, że początek był na poziomie, a przejście sceny na Jeffa było świetne, ale wrzucenie na moment dzieciaków tylko żeby znaleźli się we filmie rozczarowało. Można było chociaż trochę dłużej ich pokazać i to rozwiązać. Czarnoskóra dziewczyna nie za bardzo mi pasowała do roli córki Iana (podobno jest ona połączeniem 2 postaci z książki!), tak samo jak jego teraźniejsza dziewczyna. Jeff i Julianne grali bardziej jako małżeństwo, które się rozpada, bądź, które rozpadło się jakiś czas temu, a teraz los ich skonfrontował. Czegoś takiego nie było w pierwszej części, ale była za to ciekawie ukazana przemiana Alana Granta w stosunku podejścia do dzieci. Niekiedy dialogi były jak z kiepskiej komedii obyczajowej jakich wiele. Oglądasz to i mówisz sobie "o co chodzi" albo "po co to". Niekiedy bohaterowie mówili jednoczesne co chyba przeszkadzało, a nie ciekawiło, a ja musiałem scenę cofnąć aby usłyszeć co miała każda z nich do powiedzenia!

- Scenariusz jak już pisałem ma wiele dziur, jak w serze szwajcarskim. Sarah odkrywa teorię, która mówi, że Tyranozaury (wbrew opinii naukowców) opiekują się swoim potomstwem, a więc dlaczego nie ostrzega Nicka, aby ten nie brał małego tyranozaura do przyczepy? Zamiast tego pomaga mu mimo zagrożenia. Dla mnie nielogiczne. Drugi przykład - świetnie przygotowana drużyna łowców trzyma wcześniej złapane, bardzo ważne "eksponaty" w klatkach, które mają zwykłe kłódki, do tego bez strażników! 2 osobom udaje się uwolnić wszystkie. Trzeci - wyszkoleni ludzie śpią bez patrolu nocnego, do tego w idiotycznym miejscu, a scena ze śmiercią Dietera strasznie naciągana! Jeden z nich boi się małego węża, a nie boi się dinozaurów. Następny - dlaczego widząc zbliżający się z ogromną prędkością statek wszyscy stoją jak wryci i czekają na najgorsze? Marny humor jak np. w postaci uciekających Azjatów ze sklepu video nie pomógł. Przykładów mógłbym podać jeszcze więcej, jednak spasuję. Ewidentna zmiana stylu w porównaniu do jedynki. Odniosłem wrażenie jakby całościowo był zrobiony bardziej jako rodzinny, dodając jedynie kilka momentów straszniejszych, tak aby fani nie byli zawiedzeni. Najciekawszym momentem we filmie z tego co pamiętam to scena z szybą z Julianne. Mimo, że cała ta tragedia trwała znacznie za długo, co powoli mnie zaczęło denerwować (tak jak nieudolność Eddiego, jego powolny bieg i powroty do linki), jednak dość dobre wrażenie pozostało. Także powrót do starego parku był bardzo fajny, a dekorator wnętrz dobrze się spisał. Chociaż znów lekki niesmak z powrotem pozostał, gdyż oczywiście scenarzysta musiał dodać wstawkę z genialnie wygimnastykowaną Kelly (dla mnie znów puszczone oczko w stronę dzieciaków).

Gdyby za scenariusz wziął się ktoś inny, bądź Koepp'owi towarzyszył by Crichton to możliwe, że dwójka byłaby znacznie lepsza. Dla mnie druga część to wielkie rozczarowanie. Wiem, że często sequele nie dorównują poprzednikom, ale liczyłem na wyższy poziom. Jak już wspomniałem dla mnie fabuła jest bardzo ważna, a bez tego cała reszta nie ma większego sensu, gdyż co z tego, że mamy dobrą pracę kamery, świetną muzykę i efekty skoro film jest mocno denerwujący. Spielberg także się nie popisał, bo na pewno niektóre kiepskie sceny były także jego pomysłem.

Możliwe, że trójka jest najgorsza, tego nie zaprzeczam. Jeżeli będzie tragedia dam 1 i po sprawie. Nie mogę dać oceny wyższej niż 3, gdyż oszukałbym samego siebie. Jurassic Park jest kilkakrotnie lepszy i na poziomie, a sam jest moim ulubionym filmem, który widział parokrotnie i na pewno obejrzę za jakiś czas. Tam praktycznie nie przyczepiłem się do niczego. 3 to i tak nie jest zła ocena, zważywszy na fakt, że bardzo często we filmie krytykowałem na idiotyczne sceny - za granicą nazywają takie sytuacje "face palm".

ad air87: Przekręcasz moje zdanie. Napisałem drastycznie odnoszące się do "gorsza". Jakby film był drastycznie słaby to by wahał się pomiędzy 1, a 2. Dla mnie tylko słaby, czyli 3.

ad rusekolsztyn: Nie jestem fanem 3D. Często uważam, że filmy w 3D są dla oszukania widza, żeby ten nie patrzył na słaby scenariusz, ale na efekty (takie mydlenei oczu). Wielu daje się na to nabrać. Wystarczy iść dzisiaj do kina. Smaczny popcorn, do tego wielki ekran, super dźwięk i film oceniasz częstokroć lepiej. A jak go drugi raz obejrzysz w "domowych warunkach" to jednak nie wydaje się taki dobry. Ja miałem tak kilka razy. Nawet głupia różnica oglądania filmu w TV w jakości HD powoduje lepsze wrażenia z seansu, a przez to i ciut wyższą ocenę - wiem to po sobie. Zdjęcia nie wiem czy były lepsze niż w jedynce, dla mnie raczej podobne, a to, że kierował nimi polak mało mnie interesuje (w sensie oceny), bo sprawy patriotyczne odrzucam. Nie robię idiotyzmów w stylu, że z Polski to mu dam 10. Peter Stormare niczym się nie wyróżnił, a z grania psycholi jest mi znany (np. Constantine). Pete Postlethwaite chyba był najjaśniejszy z całej cast. Zaskoczyła mnie też Vanessa Lee Chester, mimo, że niezbyt pasowała do tej roli. Książki nie czytałem, ale to chyba wyszło mi na dobre, bo wielu krytyków, którzy dają często ocenę 1 ma właśnie żal za głupie zmiany i pominięcie wielu wątków. Sorry, ale ja tu kontekstu nie widziałem. Widziałem tylko, że po zetknięciu się 2 ekip ta lepiej wyszkolona zachowywała się idiotycznie. Co to za profesjonaliści?

Wy na serio myślicie, że każdy patrzy na Parki Jurajskie przez to, że efekty już nie powalają? Jedynka i nawet dwójka mają tak dobre efekty CGI, że wiele nowych filmów przy porównaniu z nimi znacznie przegrywają! Jednak efekty to nie wszystko, tak samo muzyka czy zdjęcia. Dla mnie mogą co najwyżej podnieść trochę film, ale nie dam wysokiej oceny filmowi z genialną oprawą jak będzie miał tak kiepski scenariusz. Wszystko musi ze sobą współgrać. Czasami nawet oprawa, która nie była wysokich lotów przeszkadzała mi mniej, gdyż film miał dobry scenariusz i na resztę przymknąłem trochę oko, a skupiłem się na filmie. Niestety to nie działa w drugą stronę.

Sorry za długi post, ale starałem się wyjaśnić wszystko to co ważne.

ocenił(a) film na 10
BartSmith

WOW zaskoczyłeś mnie pozytywnie. Naprawdę rzadko spotykam na filmwebie użytkowników, którzy w takim stylu potrafią opisać co im się w danym filmie nie podobało.
1) Odnośnie szczegółów, które wpłynęły na odbiór całokształtu - Znam to uczucie ja tak miałem w trakcie seansu "Zemsty Sithów" Choć spora ilość widzów uważała ją za najlepszą z nowej trylogii Star Wars, ja nie mogłem przełknąć drewnianego aktorstwa Christensena, sztucznej chemii między Padme i Anakinem jak w mydlanej operze czy w końcu położenie przez scenariusz najważniejszego momentu w filmie czyli przejścia Skywalkera na Ciemną stronę mocy. Choć film miał kilka plusów jak np. genialna gra aktorska Ewana Mcgregora i Iana Mcdiarmida, podobnie jak w Zaginionym świecie doskonałą muzykę Williamsa podkreślającą tragizm tego filmu i sporą ilość akcji z kulminacyjnym pojedynkiem mistrza z byłym uczniem, nie potrafiłem wystawić filmowi wyższej oceny jak 4 /10
2) Na kilka z tychże szczegółów, które Ciebie zirytowały mam wyjaśnienia, bo film oglądałem już wiele razy.
a) wątek z zabraniem małego z gniazda. Był on także w książce napisanej przez Michaela Crichtona, tylko że w powieści małego T-rexa ze złamaną nogą przynióśł Eddie. Harding nie odkryła tylko przypuszczała że Tyranozaury wykazują silny instynkt opiekuńczy i gdy Van Owen wsadza małego do wozu mówi do niego "Ty kretynie, Ian się z tego nie ucieszy" więc pomysł zawożenia go do obozowiska nie przypadł jej do gustu.
b) odnośnie myśliwych i ich błachych zabezpieczeń w postaci zwykłych kłódek - skąd mogli wiedzieć że nie są na wyspie sami i ktoś bedzie sabotował ich łowy.
c) Odnośnie śmierci Dietera. też się wielokrotnie zastanawiałem jak on mógł zginąć gdyż kamera nie ukazała jego zgonu, a jedynie agonalny wrzask i krew płynącą strumieniem. Przypuszczam że noga zaklinowała mu się pomiędzy tą stertą drzew i nie mógł uciekać, a jeden z kompsognatów to wykorzystał ten moment i rzucił mu się do gardła.
d) odnośnie wygimnastykowanej Kelly tu akurat widać powtórke z rozrywki jaką była scena z zamnięciem raptora w chłodni przez Lexa i Tima
3) Porównanie filmu z książką. Jest bardzo wiele różnic między filmem a ksiażką poniżej wymienie najważniejsze
- oczywiście T-rex w mieście to już pomysł Spielberga i Koeppa
- Hybrydy postaci książkowego Richarda Levine i Sarah Harding, Jacka Thorne i Eddie Carra oraz czarnoskórego chłopca Arbyego z Kelly. W ksiązce Kelly nie była córką Malcolma tylko studentką Levinea podobnie jak Arby.
- Uszczuplony skład drugiej ekipy, która nie przyjechała na wyspę aby łapać dinozaury lecz aby wywieżć z niej ich jaja
- Kilka wątków zaczerpniętych z Jurassic Park Crichtona np. prolog z małą dziewczynką na plaży i scena pod wodospadem
- Inny przebieg sceny z furgonem nad przepaścią ( nie spoileruje jak ktoś będzie miał ochote niech sam przeczyta)
- w filmie brak jest karnotaurów, które potrafiły zmieniać kolor skóry niczym kameleon
Mimo różnic polecam przeczytanie ksiażki
4) Co do trzeciej części o której na pewno będziemy dyskutować w czwartek po seansie dwójkowym. - Potężne rozczarowanie. Film mozna obejrzec głównie dla dinozaurów stworzonych przy współpracy ILM i Stana Winstona oraz Sama Neilla. Trójka miernych scenarzystów kopiuje pomysł na fabule z Zaginionego Świata i wciela w życie wątki z obydwu ksiażek Crichtona których nie było jeszcze na ekranie. (pozytywnym zaskoczeniem i chyba najlepszą sceną akcji jest ptaszarnia z Pteranodonami) Muzyka także leży i kwiczy kompozytor którego znam głównie z pracy nad matrixem w marny sposób aranżuje świetne motywy Williamsa z Jurassic Park i The Lost World. Aktorzy nie zachwycają a momentami ich bezpłciowość jest irytująca. Oprócz Granta do przełknięcia jest jeszcze postać jego asystena Billego Brennana
To tyle na razie jakby co sorry za błedy w pisowni

rusekolsztyn

Staram się nie powielać błędów innych użytkowników, którzy krytykują innych a sami nie potrafią napisać opinii w kilku zdaniach.

ad 1) Czasami jest tak, że jak film od początku nie podchodzi to im dalej tym gorzej. Miałem tak dość często przy filmach, które nisko oceniłem. Przy tym było podobnie.

ad 2 a) Harding powiedziała, że może to udowodnić - "I can proof otherwise". Była przeciwna pomaganiu, ale mimo to zgodziła się i sama ratowała małego, czyli wygrała chęć pomocy, ale nie rozsądek. Scena można by rzec w miarę zrozumiała, ale dla mnie mimo wszystko troszkę na siłę i jeszcze oczywiście nikt nie odebrał telefonu od Iana, musiało tak być:-)

ad 2 b) Nie wiedzieli, ale to nie oznacza żeby nikt nie pilnował dinozaurów. Mieli nowoczesny sprzęt do ścigania i zwykłe kłódki, które nic by nie dały jakby dany dinozaur wpadł w szał. Trochę dziwnie to wyglądało na tle reszty sprzętu.

ad 2 c) Scena śmierci Dietera sama w sobie była całkiem niezła, ale doprowadzenie do tego aby był sam było naciągane. Wyszkolony facet gubi się idąc za potrzebą, do tego przez głupawego kolegę, który słuchał muzyki. Czy nie jest tutaj zbyt dużo przypadku? Przyznam, że jak one odstąpiły to myślałem, że zamiast nich pojawi się T-Rex i to on będzie zabójcą.

ad 2 d) Scena w chłodni była przemyślana, przynajmniej jak dla mnie. Możliwe, że znawcy będą krytykować zachowania Velociraptorów, ja całość oglądałem z ciekawością. Teraz jak porównasz akrobatykę Kelly do tego to chyba różnica jest zauważalna? Wnuki Hammonda użyły sprytu, a Kelly umiejętności, których należy szukać wśród zawodowców. Dla mnie to było grube przegięcie. Nie lepiej jakby ona go po prostu kopnęła?

ad 3) Czytałem na wikipedii angielskiej (i tak lepsze źródło niż polskie) część historii z książki i była znacznie lepsza. T-Rex w mieście to przesada, taki remake Godzilli. No, ale podobno Spielberg marzył o tym od dawna aby to wrzucić do swojego filmu. Jest znany z szalonych pomysłów, które albo bardzo Ci się spodobają, albo zniesmaczą. Piszesz o studentce. Czy zamiana jej na córkę z dawnego małżeństwa to nie pójście pod publiczkę? Ja takich zabiegów nie toleruję, chyba, że reszta jest na wysokim poziomie.

Czytałem oryginalny scenariusz, który został zmieniony w trakcie kręcenia filmu. Jest kilka bardzo ciekawych scen, które z niewiadomych mi przyczyn zostało usuniętych. W większości były to sceny wprowadzające w historię filmu, czyli wg mnie kwintesencja filmów akcji. Stąd jeszcze bardziej mam żal dla twórców, że poszli w stronę efektowności, a nie efektywności - a co za tym idzie film jest pusty i momentami niespójny. Im więcej czytam oryginalny scenariusz i urywki z książki, tym bardziej widzę o co twórcom najbardziej chodziło.

ad 4) Film leci za chwilę:-) Zobaczymy, jak będzie znacznie gorszy to ewentualnie na siłę podciągnę dwójce na 4, ale to na serio maksimum, aby była odpowiednia różnica pomiędzy częściami.

PS: Polecam obejrzenie kilku usuniętych scen: http://www.youtube.com/watch?v=IauEY2XoMR8. Czyż nie dodałyby uroku i charakteru filmowi? Wprowadzenie bohaterów na wzór z jedynki. Dla mnie świetne!

ocenił(a) film na 10
BartSmith

Ś. P. Pete Postlewhite. Żałuje że scena, gdy Roland spuszcza łomot temu kolesiowi, który w chamski sposób zalecał się do kelnerki nie znalazła się w filmie, ale akurat rozumiem czemu wyleciała - żeby do odpowiedniego momentu filmu widz nie spodziewał się że na wyspie będzie ktoś jeszcze poza ekspedycją vel wyprawą ratunkową Malcoma. Można mieć sporo zarzutów wobec scenariusza, ale na pewno nie można narzekać na nieprzewidywalne zwroty akcji o czym pisałem trochę niżej odnosząc się do aspektu sekwencji z furgonem nad przepaścią.

rusekolsztyn

Te sceny są usunięte, gdyż skupili się na Ianie, a z Rolanda zrobili drugoplanową rolę, tak po macoszemu. Przypuszczam, że miał być główną, bądź jedną z głównych postaci. Pewnie o to też chodziło aby widz był zaskoczony pojawieniem się ich na wyspie, tak jak napisałeś. Jednak ja nadal twierdzę, że dodałoby to uroku. Wiesz, można było także dodać je jako wspomnienia tych bohaterów, już znacznie po wylądowaniu na wyspie. Byłoby to chyba najsensowniejsze.

Co do sceny z przyczepami. Pisałem już, że byłaby świetna, gdyby była trochę krótsza, bądź inaczej rozwiązana. Scena z pękającym szkłem bardzo emocjonująca (jeden z najlepszych momentów we filmie), ale cały efekt popsuł właśnie Eddie. W jedynce można by się na siłę doczepić do latarki, którą włącza Lex, ale po za tym ta scena była rewelacyjna.

Wiem, że w kinie akcji chodzi o zwroty i emocje, ale to zależy też czy były sensowne i jak poprowadzone. Scena z wpływającym z impetem statkiem byłaby genialna, gdyby nie fakt, że komendant portu i Ludlow wiedzieli o zagrożeniu z radaru, a mimo to wyszli i nic nie robili tylko się patrzyli jak idioci. Dlaczego takie rozwiązanie? Nie lepiej byłoby jakby Ludlow wyszedł, zaczął krzyczeć o zagrożeniu, ludzie by zaczęli uciekać, a statek na to wszystko by wpłynął? Czyż nie byłoby to sensowniejsze i bardziej dramatyczne?

Tak jak Ci i air87 pisałem, mnie najbardziej denerwuje to, że scenariusz nie jest ani dobry i spójny, źle poprowadzony, a do tego te najlepsze sceny mają coś głupiego, a mogłyby podnieść ocenę. Chodzi o styl i kierunek w jakim podążył scenarzysta i reżyser. Jeżeli te rzeczy, które mnie denerwowały nie będą dla kogoś problemem to wtedy film znacznie wyżej oceni.

ocenił(a) film na 8
BartSmith

Widać że kontynuacja faktycznie Cię zawiodła gdyż nie mogę się oprzeć wrażeniu że czepiasz sie niektórych niedociągnięć na siłę. Może to mylne wrażenie ale na ja na pewno będę bronił Goldbluma - zagrał bardzo charakterystycznie i w fajnym stylu, w swoim stylu, za który naprawdę cenie tego aktora. Może jego wady rzucają Ci się w oczy tak bardzo poniewaz tak jak ja uwielbiałem Alana Granta a skoro on nie lubił Malcolma to i ja nie lubiłem Malcolma...
Dziury w scenariuszu "nielogiczne" Twoim zdaniem? No z tego co piszesz nie widzę żadnej logiki jak napisał gość powyżej - kto mógł się spodziewać że na opuszczonej zapomnianej wyspie będzie ktos kto pootwiera im klatki? Wszyscy zbagatelizowali pilnowanie obozu bo mieli przeswiadczenie że sa na wyspie sami, co do Sarah - ostrzegała Nicka i nawet go spierd@li&a za młodego Trexa i ajko paleontolog jak najbardziej była świadoma zagrożenia ale raczej Nick nie miał zamiaru jej słuchać a po drugie młody miał złamaną nogę nie z powodu eliminacji naturalnej ale z powodu ludzkiej głupoty więc nie dziwię się ze bohaterowie podjęli ryzyko by mu pomóc- więc kolejny raz "czepianie się"
Tak samo dialogi; te wstawki z kiepskiej komedii jak to okresliłeś- no cóż- taki był wyżej wspomniany styl i charakter postaci Nicka i Iana więc znów nie wiem czemu to na minus zaliczasz. Ja oglądałem także w oryginalnej wersji i bez napisów i nic nie trzeba było przewijać...Vince Vaughn ma taki styl gadania jak z kałasznikowa w każdym filmie - tłumaczyłem filmy z jego udziałem i to naprawdę męka - nawet nie o to chodzi żeby go zrozumieć tylko spamiętać ten słowotok...
I dlaczego myślisz że jak na ekranie pojawiają się Azjaci to twórcy chcieli by było śmiesznie? To zakrawa na rasizm kolego :]

Co do innych niedociągnięć no to panowie którzy się tam wybrali w 99% byli tam dla kasy (chodzi mi o tych wszystkich statystów którzy byli w filmie tylko po to by podnieść statystyki w rubryczce "TRUPY") jedynymi ich umiejętnościami było posługiwanie się bronią i branie za to kasy, więc stwierdzenie że nielogiczne jest to że "boi się małego węża a nie boi się dinozaurów" też tu nie pasuje. Pamiętaj że ten wąż był za kołnierzykiem a dinozaury gdzies tam w dżungli - ot kolejna robota na zlecenie.
.Co do postaci tutaj przyznam Ci racje chyba w stu procentach - przede wszystkim postać Kelly- po co zrobili z niej czarnoskórą córkę Iana? to było debilne. Książke czytałem i uważam że twórcy filmu powinni byli albo trzymać się charakterystyki z ksiązki albo wogolę pominąć tą postać (lub chociaż ją troche przerobić). Całe życie zastanawiałem się czy ta mała czarna to nie córka lub wnuczka któregos producenta dlatego dostała tą rolę ...oczywiście żartuję ale jej wsadzanie na siłę było tak irracjonalne że nawet ta teoria by mog ła pasować.. Ciapowatość Eddiego przy klifie - megawkurzająca oczywiście. Wogóle postacie z filmu a książek to inna bajka ale nie można zaniżać ani zawyżać ocen patrząc pod kątem książek - trzeba się od tych porównań dystansować bo to nie BOOKWEB tylko filmweb i tu się ocenia filmy a nie ich kartkowe pierwowzory...
Jesli chodzi o związek Iana i Sarah to wg mnie tak miało być - związek z problemami wynikającymi chyba z różnicy charakterów i życia zawodowego jednak jak to się mówi razem im cięzko ale osobno nie da się żyć...

Ale ogólnie żeby nie było że jestem zaślepionym fanem który nie przyjmuje krytyki. Jak wcześniej wspomniałem czytałem obie części według Crichtona i myślę że wystarczyło trzymać się mocniej książki by film miał "lepszą prasę".
Pewnie ogólnie za ten film dałbym 6 - za samą suchą konstrukcję... ale musiałem dorzucić o punkt za muzykę, za aktorstwo, za świetny "klimat dinozaurów"z ich wspaniałą animacją i przede wszystkim z sentymentu jaki mam do tej serii (nie powiem trylogii bo trójkę uważam za osobny beznadziejny twór -najlepiej nie powiązany.)

Zaznaczam oczywiście że to moja opinia z która jak najbardziej można się nie zgadzać i do woli krytykować ale właśnie w takim stylu jak Ty to zrobiłeś czyli argumenty i konstruktywne opinie. Zwykle spotykam się na forach z bandą dzieciaków nie umiejących skleić dwóch zdań i mylących "logistykę" z "logiką" lub pseudointelektualistów starających się umoralniać świat i pokazać jakimi wspaniałymi znawcami kinematografii są. Spotkałem się nawet z odpowiedzią "może nakręć swój film - pośmiejemy się ok" ....chyba nie trzeba takiego debilizmu komentować wiecie o czym mówię...

ocenił(a) film na 10
air87

Na problemy Eddiego z liną holowniczą przymykam oko, bo nie psuje ona efektu jaki za sobą niesie cała sekwencja. Pewnie podpadne wielu osobom, gdyż uważam że jest to najlepsza scena akcji z całej trylogii JP, przebija nawet atak T-rexa na auto z dziećmi w części pierwszej. Od samego początku gdy Sarah spada na szybe aż do momentu gdy furgon wraz z mercem rozstrzaskują się o klif napięcie jest świetnie zbudowane i duży plus należy się za nieprzewidywalny obieg spraw z ponownym pojawieniem się Tyranozaurów, wprowadzając tym samym najdrastyczniejszą scene śmierci w serii JP. Do zpotęgowania nastroju grozy, brakowało moim zdaniem motywu muzycznego z chórem w stylu Carl off Carmina Burana, ale muzyka Williamsa też wypada dobrze.

rusekolsztyn

Scena ze zsuwaniem się furgonu na mnie również zrobiła duże wrażenie. W przeciwieństwie do pierwszego filmu akcja zaczęła się dużo wcześniej (to chyba uzależnione od pogody tj. deszczu :D). Bardzo podoba mi się to wahanie napięcia: wóz się zsuwa, Sara spada, na szczęście jest szyba, ta jednak pęka, następnie działania Eddiego. Tak przy okazji, to jedyna postać której naprawdę było mi szkoda w całej trylogii (Gennaro zginął w śmiesznych okolicznościach, Nedry sobie zasłużył, Muldoon wiedział z czym się mierzy, Arnolda nie pokazali.. O mistrzach z JP3 którzy trenowali zabijanie dinozaurów na starych samolotach nie wspomnę xD).
Biedny poczciwy Eddie według mnie jako jedyny nie zrobił niczego nielogicznego (nie spał pod zakrwawioną kurtką, nie wyciągał nabojów ze strzelby, nie kazał towarzyszom "run as fast as you can" przez wysoką trawę) i nie zostawił towarzyszy nawet w obliczu powrotu Tyranozaurów. Uczcijmy go minutą fabularnej ciszy.
Kontynuacja była moim zdaniem nieco słabsza pod względem rozwiązań fabularnych, ale nie ukrywam że zaślepienie tak dużą ilością przedstawionych dinozaurów miało wpływ na ocenę końcową ;)

ocenił(a) film na 10
Valdoraptor23

A już myślałem że nie spotkam osoby, której także bardzo do gustu przypadła postać Eddie'ego Carra. Zwykle słysze głosy że to głupkowaty niedojda. Spielberg odwalił kawał dobrej roboty prowadząc finał sceny z furgonem w taki sposób, bo nie pozostawił widza obojętnym wobec śmierci mechanika z zespołu Malcolma. Ten moment nie jest straszny lecz smutny, bo aż do chwili, gdy T-rex łapie Carra za nogę wciąż ma się nadzieję że uda mu się wybrnąć z sytuacji. Co zaś do uczczenia jego pamięci - John Williams świetnie to zrobił swoją muzyką, którą możemy usłyszeć zaraz po tym jak furgon ulega eksplozji.

rusekolsztyn

O tak, podkład muzyczny całej sekwencji był dynamiczny i dobrze podkreślający dramaturgię. Zapomniałem o tym napisać :)
Tak jak wspominasz, Eddie był tylko mechanikiem, a moim zdaniem w sytuacji stresowej poradził sobie lepiej niż niejeden najemnik Ingenu. Plan powiódłby się gdyby nie wiadoma ingerencja.
A swoją drogą, ciekaw jestem czy Tyranozaur był w stanie przenosić swe młode w pysku (rzecz jasna z zachowaniem ich przy życiu xD), jak dzisiejsze krokodyle. Jakoś musiały stamtąd zabrać małego przed rozpoczęciem spychania furgonu a sam chyba nie dałby rady iść.

ocenił(a) film na 10
Valdoraptor23

Akcja w San Diego dzieje się zaledwie dwa dni po scenie z furgonem i tam już mały nie tylko chodzi, ale i skacze na Lundlowa :). Jest to ciekawe zagadnienie ponieważ nie ma żadnych dowodów na to wśród ocalałych do naszych czasów skamielin aby wykazać czy drapaieżne dinozaury nosiły swoje pisklęta w pysku tak jak dzisiejsze krokodyle. Ale z gipsem na nodze mały T-rex nie dałby rady pokonać dystansu jaki dzielił go od gniazda. Tyranozaury musiały go nieść w pysku, do gniazda i potem wróciły dokończyć dzieło, akurat w chwili gdy Eddie próbował wciągnąć furgon wiszący nad przepaścią.

rusekolsztyn

Hehe, racja, sam chodził :) Poturbowały furgon a potem matka warknęła do ojca: "Lepiej, żeby mały tego nie oglądał!" :D więc go odniosły. Przypomina mi się scena z JP3 gdzie raptory wyniosły jajka w paszczach. Możliwe więc, że i Tyranozaur mógł używać pyska do delikatniejszych celów niż rozrywanie ofiary. W ostateczności mogłyby nieść małego za ogon xD

air87

Dla Ciebie może to być czepianie się. Jeżeli sporo scen zamiast mnie ekscytować denerwowały to dlaczego nie mam brać ich pod uwagę przy końcowej ocenie?

Jak pisałem, także lubię go oglądać na ekranie, ale tutaj dla mnie grał na siłę. Słychać to jak zacina się przy odpowiedziach, jest nieciekawy, brak mu energii i charakteru z jedynki. Może to wina scenariusza, może jego podejścia, nie wiem, piszę to co czułem i widziałem. Najgorzej wypadł w rozmowach z Julianne. Przykro mi, ale nie wytłumaczę Ci dokładnie co było nie tak, gdyż najlepszym wyjściem byłoby puszczenie filmu, ja bym mówił które momenty i tłumaczył a ty na to patrzył na to "na żywo":-) A na forum jest to niemożliwe. Oczywiście, nie zszedł poniżej pewnego poziomu, ale jak na niego to było przeciętnie. Chyba dopiero pod koniec się rozkręcił.

Nie wiem co ma to za związek z Alanem. Dla mnie cała główna obsada w jedynce bardzo pasowała, każdy się wyróżniał, był specyficzny. I to Alan bardziej nie przepadał za Ianem, nie odwrotnie, była nawet taka mała rywalizacja pomiędzy nimi o Ellie.

Scena z małym T-Rexem, dla mnie naciągana, gdyż doprowadziło to do tego, że prawie zginęli spadając z przepaści. Czyli jakby został ranny nie przez człowieka to by mu nie pomogli? Mi chodzi najbardziej o sposób, jak w scenariuszu postarali się o to aby dojść do danej sytuacji, takie rzeczy bardzo analizuję. O to właśnie chodziło, aby wziąć małego, a po niego przyjdą rodzice. Przypomniałem sobie, że największym zdziwieniem było dla mnie to, że T-Rexy wpierw przyszły po małego, którego im na szczęście oddali, odeszły, a chwilę potem powróciły aby ich zepchnąć. Czy dinozaury były aż tak mądre i takie wredne? O to miałem największe pretensje. Zapomniałem to dopisać w poprzednich postach. Samo przygarnięcie, zgoda powiedzmy (przymykając oko), że u Harding wygrał instynkt macierzyński i chęć pomocy rannemu, ale jak wyjaśnisz zachowanie dorosłych T-Rexów? Także zastanawiam się czy małego szło bez trudu nieść na rękach. Czy zwierzęta, które wyrastają na takich olbrzymów mogą być takie lekkie w młodości? Sarah także go niosła bez trudu.

Odnośnie ekipy Rolanda. Uważasz, że oni wzięliby zwykłych idiotów na taką "wycieczkę"? Skoro potrafili bez trudu schwytać dinozaury to dlaczego później większość zachowywała się skandalicznie? Wpierw są świetnie zgrani, a potem od razu poziom ich się obniża. Jedyny Tembo poradził sobie z T-Rexem (co też trochę mnie dziwiło). A co z ta super bronią, którą demonstrował Eddie Ianowi? Czyżby wpadła do oceanu razem z przyczepami?

Nicka się nie czepiałem, a już na pewno nie Iana. Ian był razem z Alanem moimi najbardziej ulubionymi postaciami. Napisałem tylko marny humor i podałem przykład sceny z Japończykami. Niektóry Twoje odpowiedzi nie odnoszą się do tego co napisałem. Wypisałem wszystko to co mnie denerwowało. Teraz nie pamiętam dokładnie każdej sceny, która mnie irytowała (a było trochę). Musiałbym specjalnie włączyć film i wyszukiwać. Vince Vaugh jest mi w sumie obojętny, ale to całkiem niezły aktor. Jednak nie o nich mi chodziło. Pisałem o braku "porozumienia" pomiędzy Ianem i Sarah - wyjaśniłem to dokładnie.

Co do rasizmu. Pisałem tylko o wstawieniu ich jako wątku humorystycznym, czyli rasistami możesz nazwać prędzej twórców filmu, a nie mnie. To oni ich wstawili uciekających z wypożyczalni czy sklepu z filmami, zapewne wielu się z tego śmiało, ja wręcz przeciwnie. Swoją drogą bardzo lubię Japończyków i Japonię, lubię anime, np. ze Studia Ghibli. Jestem więc rasistą.

Wiesz, ja się czepiam, bo mimo, że nie czytałem książki to mi te postaci nie pasowały, bądź ich sposób działania. Może dlatego jedynka była taka dobra, bo nie zagłębiała się zbytnio w dokładny opis postaci? A jeżeli doczytałem, że ktoś miał oryginalnie być taki czy owaki to jeszcze bardziej mnie to denerwuje, bo wiem, że można było to zrobić znacznie lepiej. Jak już ktoś odbiega od pierwowzoru to niech to zrobi na poziomie, a nie w niezrozumiałym mi celu. Wiele rzeczy mi w tym filmie nie pasowało stąd mam duży niesmak po seansie. Dodanie Rolanda Tembo było świetnym pomysłem, niestety jest on bardzo płytko przedstawiony. A szkoda, bo dla wielu (w tym i mnie) był najciekawszą osobą we filmie. Zobacz też sceny usunięte na youtube (link podałem powyżej). Tutaj niestety brak było wprowadzenia do niektórych postaci i to się czuło. Rolandowi było smutno, że Ajay zginał, jednak brak pokazania na ekranie ich przyjaźni spowodował, że zbytnio się tym nie przejąłem. To też następny powód aby obniżyć ocenę - stąd uważam, że były dziury. Skoro ta scena jest pokazana to powinno być wyjaśnione dlaczego tak się przejął jego stratą? Gdybym nie doczytał, że oni się przyjaźnili to bym tego nigdy nie wiedział!

Zrobili tylko Iana i jego problematykę rodzinną, która i tak nie była ciekawie rozbudowana, można by rzec standardowa. W jedynce wiemy, że ma problemy ze związkami. Tutaj zamiast tego masz pokazaną jego córkę, która jest murzynką i jego teraźniejszą dziewczynę, która w ogóle do niego nie pasuje. Nie lepiej było pozostawić go tajemniczego? Na pewno lepsze to niż próbowanie na siłę dokleić mu życiorys. W książce przedstawiono Harding jako tą, która była kiedyś w związku z Ianem i była w nich zakochana. Jeżeli taką kolej rzeczy pokazano by we filmie to by pasowało do moich wrażeń widząc ich razem. Grali właśnie tak jak w książce, a scenariusz mimo to jest inny.

Ja jak mam sentyment to daję ocenę w miarę racjonalną plus serduszko "ulubiony". Nie zawyżam oceny bo potem "gryzie" się to z ocenami innych filmów. Także potrafię zrozumieć, że jak ktoś jest maniakiem dinozaurów i tamtego okresu to może te filmy wysoko cenić, gdyż nie mamy ich dużo, mimo wad.
============================================
Teraz odnośnie trzeciej części, czyli trochę krytyki;-) Ty mi zarzucasz, że się czepiam szczegółów, a ty się uczepiłeś tego, że stegozaur nie mógłby pokonać T-Rexa! Skąd wiesz jak mogłoby być? Możemy tylko założyć, że T-Rex by wygrał (miał do tego lepsze predyspozycje i budowę), ale to jak wróżenie z fusów. Dla mnie w ogóle nie powinno być tej sceny we filmie, bo to zbyt odważny krok. Ten jedyny zarzut to była cała Twoja opinia na temat tej części! Do tego dałeś 3/10 ze względu na efekty. Przecież efekty specjalne tej części to najsłabszy punkt razem z montażem! Animacja bardzo słaba - dinozaury poruszały się jak dziwolągi, jedynie ich jakość była w miarę, chociaż bardzo się świeciły. Spinozaur wyglądał trochę śmiesznie, velociraptory bardzo fajnie, ale animacja ich nie była najlepsza. Najlepiej ogólnie wypadły chyba tylko pterodaktyle. Nadal twierdzę, że w jedynce efekty CGI są zdecydowanie najlepsze ze wszystkich części, co jest najśmieszniejsze, gdyż w takim 2000 roku to powinna mi szczeka opaść na podłogę z wrażenia, a jest odwrotnie.
Reżyser był nierówny. Tak jak poprowadził historię i bardzo fajnie wprowadził mnie we film oraz nie dodawał głupich pomysłów w trakcie, tak sceny akcji mu nie wyszły. Scena rozbicia samolotu to porażka. Montażysta w tej scenie dał plamę na całej linii (straszny chaos, może to miało dodać tragizmu, wyszło bardzo kiepsko), tak jak kiepskie efekty i dziwna praca kamery. Do tego wszyscy wyszli bez szwanku - mówię o efekcie kraksy, nie spotkania z bestią.

Ogólnie trójkę trochę trudno jest mi ocenić. Dwójka była zdecydowanie lepiej zrobiona, jednak jej scenariusz i poprowadzenie niektórych scen było bardzo denerwujące. Ten z kolei był całościowo ciekawy, czasami pozytywnie mnie zaskakiwał, ale było kilka żenujących momentów. Momentami wiało trochę pustką, jakby to był film produkcji TV. Tak jak użytkownik "rusek" powyżej napisał, scena w ptaszarni była chyba najlepsza w całym filmie, ze świetnym klimatem, na miarę jedynki!

BartSmith

Zapomniałem o jednej dziwnej scenie i jednej żenującej:

- telefon satelitarny w brzuchu spinozaura - niby zaskakująca, ale trochę dziwne żeby tak głośno było to słychać.
- telefon satelitarny w kupie dinozaura - chyba najgorsza scena w całej trylogii!

Do tych świetnych momentów, oprócz wymienionej ptaszarni dodam ciekawe zastosowanie modelu czaszki velociraptora i rewelacyjnej scenie w starym laboratorium, gdzie Amanda patrząc na embriony widzi jeden większy, który okazuje się niespodzianką ukrytą za zbiornikiem.

ocenił(a) film na 10
BartSmith

Osobnym wątkiem, który jednak jest zaletą trzeciej części to zachowanie tak zwanego czynnika strachu, który był dobrze poprowadzony w dwóch poprzednich częściach przez Spielberga. Głowa za zbiornikiem, cień biegnącego raptora pojawiający się za oknem gdy ludzie wchodzą do laboratorium czy drążaca i wydająca trzaski pod wpływem ciężaru zwierzecia bariera z pomostem w ptaszarni to właśnie takie szczegóły które budowały klimat niektórych scen akcji w filmie.
Poruszając wątek ptaszarni w trzeciej części - widać jak na dłoni że więcej do powiedzenia miał Spielberg niż Jonston i pewnie to on nadzorował prace nad tą sekwencją na planie. To jeden z tych momentów z ksiazki Jurassic Park MIchaela Crichtona, który nie znalazł się w poprzednich częściach (podobnie jak wątek z łodzią płynąca po rzece). To miała być finałowa scena w The Lost World, ale zrezygnowano z niej i wprowadzono T-rexa w mieście. Więcej na ten temat można przeczytać na tej stronie. http://www.kmf.org.pl/fx/jp2s.html
Odnośnie jeszcze wątków z The Lost World o których wspominasz w poście powyżej.
a) strzelbę z trucizną śluzu ślimaka Eddie miał ze sobą na ambonie, a potem gdy pojechał ratować pozostałych wziął ją ze sobą. Lufa tej broni zaplątała się w sieć przez co Carr nie zdążył oddać strzału do Tyranozaurów i zginął. Co się stało z bronią - podzieliła los mercedesa i furgonu z przyczepą Poniżej link do tej tego momentu, aby możnaby samemu to obejrzeć jeszcze raz.

http://www.greatestmoviedeaths.com/2010/04/lost-world-jurassic-park.html

b ) Wracając do ekipy Rolanda i Lundlowa to podpisuje się pod zdaniem air87 że większość jej skłądu to była tania siła robocza, a nie doświadczeni myśliwi jak Tembo, Ajay czy Dieter. Gdyby byli profesjonalistami to nie wchodziliby w wysoką trawę, gdzie drapieżnik ma przewage nad ofiarą w postaci zaskoczenia. Broń się na niewiele przyda jeżeli przebiegłego drapieżnika można dostrzec lub usłyszeć dopiero wtedy gdy jest wystarczająco blisko żeby zaatakować.
c) Czemu Tyranozaury zepchnęły przyczepy dopiero chwilę później ? Odniosły małego na bezpieczną odległość, a dopiero potem zaczęły spychać przyczepy. Nie nazwałbym ich postępowania ani wrednym ani mądrym, chciały się pozbyć zagrożenia dla swojego terytorium. W przyrodzie wiele zwierząt tak postępuje.

ocenił(a) film na 7
air87

T-rex w smiescie byl swietny.

ocenił(a) film na 4
air87

A ja się zastanawiam, jak Spielberg mógł to wyreżyserować. To jest jakaś masakra na poziomie filmów Uwe Bolla.

ocenił(a) film na 4
Galenar

Zdecydowanie. Ja już pomijam fakt, że w pierwszej części jest daleki od powieści M. Crichtona, ale tutaj stefek pojechał po bandzie. (dodając że w cudowny sposób bohaterowie zmarli w pierwszej części na nowo wracają na wyspę, czyżby ktoś się inspirował "zmartwychwstaniami" z "Mody na sukces"?
Litości... -.-'

ocenił(a) film na 7
gotkot

kto zmarł ? mozg ci odjelo ?

To jest na podstawie książek ( Lost World - słabej ) i Jurrasic Park ( dobrej ). Wyszło bardzo dobrze.

ocenił(a) film na 8
gotkot

a kto niby ze zmarłych w jedynce pojawia sie w dwójce...???
na przyszłość sprawdz czy masz racje zanim zaczniesz krytykować i robić z siebie idiote..

ocenił(a) film na 10
air87

Golkot przeczytaj sobie jeszcze raz obydwie książki. Pod koniec pierwszej ocaleni z wyspy czyli Grant, Sattler, Gennaro, Muldoon, weterynarz Harding, Lex i Tim dowiadują się od wojska które wysadziło wyspę Nublar, że Hammond i Malcolm zginęli. A na początku drugiej części ksiązki okazuje się że wojsko zabrało konającego Malcolma do szpitala w Kostaryce gdzie przez wiele tygodni do siebie dochodził, a gdy wyszedł ze szpitala to w dalszej rekonwalestencji pomagała mu jego dawna studentka Sarah Harding. A w filmie John Hammond i Ian Malcolm uciekli z wyspy Nublar żywi, więc czemu ma dziwić ich pojawienie się w drugiej części filmu ?

ocenił(a) film na 8
rusekolsztyn

a przepraszam czy tpo jest BOOKweb czy FILMweb??
Tu sie ocenia filmy odcinając się od książkowych pierwowzorów dla obiektywizmu...

PS.; książki czytałem, obie

ocenił(a) film na 10
air87

Ale jeżeli jest to ekranizacja to przecież można porównywać wątki filmowe z ksiązkowymi tym bardziej że autor Jurassic Park i Zaginiony Świat MIchael Crichton pracował także nad scenariuszem do filmów. Na forum Qua Vadis czy Władcy Pierścieni jest kilkadziesiąt postów w których forumowicze wymieniają się pogądami nad temat ekranizacji wspomnianych wyżej ksiązek.

ocenił(a) film na 8
rusekolsztyn

Oczywiście że mozna porównywac i dyskutować,ale nie zaniżac oceny ogólnej argumentując niezgodnością z książkowym pierwowzorem. Jeśli ktoś pisze że film jest słaby bo w ksiązce było inaczej, jest -delikatnie mówiąc- ograniczony.

air87

Są co prawda puryści, którzy muszą mieć książkę idealnie zekranizowaną, ale to też nie zawsze dobrze wychodzi. Tylko jeżeli ktoś zaczyna zmieniać pewne wątki świadomie w celach komercyjnych to już jest źle. A 3 części parków to istny chaos książkowy i wprowadzenie idiotycznych rozwiązań. Pisałem o tym powyżej i nie mam zamiaru tego robić ponownie.

ocenił(a) film na 10
air87

Moim zdaniem jedna z najlepszych kontynuacji. Nie zabrakło niczego- ani dobrego scenariusz, ani muzyki, ani aktorów, ani efektów. Wszystko było na miejscu. 1 i 2 część- świetne.

ocenił(a) film na 9
bigmu

"Tato! Tato!" krzyczy mała Murzynka do białego Jeffa Goldbluma...

ocenił(a) film na 10
eternal_champion

Mogła mieć matkę o najczarniejszym odcieniu skóry. Wówczas taka kompilacja genowa byłaby jak najbardziej możliwa.Uwaga bez znaczenia.

ocenił(a) film na 9
bigmu

"Uwaga bez znaczenia."
Podobnie jak ukłon w każdym amerykańskim filmie ku rasowej poprawności. Patrz: czarny Heimdall i inny samurajski bóg w "Thor".

ocenił(a) film na 10
eternal_champion

Masz trochę racji w tym co mówisz. Przynajmniej w "Zaginionym Świecie" nie rzutuje to na całokształt filmu- zwyczajnie nie obniżyłabym oceny z tego powodu. Ponadto ta poprawność nie razi tak, jak w "2012". A co do "Thora"- tak jak cały film był słaby, tak Heimdall według mnie akurat się udał.

ocenił(a) film na 8
eternal_champion

mimo że bronie opinii o filmie jako bardzo dobrej kontynuacji, to element o którym wspominasz faktycznie był denerwujący i mało logiczny...Może rólka załatwiona po znajomościach? :]

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones