Pierwsza cześć cyklu bardzo wysoko podniosła poprzeczkę i ciężko było sprostać wyzwaniu, przez co nie obyło się bez kilku zgrzytów, ale to wciąż niesamowity film przygodowy z wartką akcją. Klimat filmu także uległ zmianie na dużo mroczniejszy, bardzo podobny klimat do innego sequela nakręconego przez Spielberga "Indiana Jones i Świątynia Zagłady". Doskonałe kreacje aktorskie m.i.n ponownie Jeffa Goldbluma, Vince'a Vaugha (jeżeli miałbym podać przykład ekoterrorysty z krwi i kości to Nick Van Owen jest nim bez wątpienia) oraz Petera Stormare (ta epizodyczna rola sadystycznego łowcy zagryzionego przez niewielkie Compsognaty najbardziej zapada w pamięci po seansie) i ś.p. Pete Postelwhite'a. Wspomniany wyżej ekologiczny manifest trochę burzy budowanie napięcia w filmie, ale dinozaury które prezentują się jeszcze lepiej niż w "Jurassic Park" są dumą Industrial Light and Magic. Wystarczy tylko popatrzeć na Tyranozaury, Raptory czy Stegozaury - po 14 latach nadal robią dobre wrażenie podczas gdy wiele komputerowych animacji w dzisiejszych produkcjach trąci sztucznością. Godny Polecenia jest też sountrack - znawcy muzyki filmowej potwierdzą iż orkiestra dała z siebie wszystko, a John Williams zafundował widzom sporą dawkę action score w rytmie dżungli, a kolejną dodatnią stroną produkcji są zdjęcia Janusza Kamińskiego w przepięknej scenerii Kalifornijskiego Parku Narodowego Eureka. Polecam Każdemu widzowi, który doskonale rozumie fakt że pewne produkcje są zarezerwowane, aby puścić wodze fantazji.