W obecności mieliśmy kilka, krótkich subtelnych scen z demoniczną zakonnicą. Wyszło świetnie. Zachwytów nad tą postacią było mnóstwo. Ktoś postanowił pojechać na tym zachwycie i przekuć to w pełny metraż. Wyszło jak wyszło. Paradoksalnie tytułowej postaci jest na ekranie za dużo, za wyraźnie, za dosłownie. Traci przez to swój klimat.

A co "najlepsze" film nawet nie spełnia swojej podstawowej roli. Wyjaśnienia dlaczego właściwie demoniczna zakonnica jest zakonnicą.

Akurat dla mnie fakt, dlaczego Valak jest zakonnicą jest oczywisty, bo to profanator, czyli albo by przybrał postać księdza ale jeszcze większą profanacją jest zakonnica. Tego akurat bym się nie czepiał :)

Zgadzam się - Zakonnicy było za dużo (wystarczająco dużo żeby już aż tak się jej nie bać, bo zdążyliśmy się jej dobrze przyjrzeć). Podobnie zepsuto postać Mr Boogie z Sinister, który w pierwszej części przerażał do szpiku kości, a w drugiej stracił urok :(

Przecież siostra Oana wytłumaczyła siostrze Irene, dlaczego Valak pojawia się akurat pod postacią zakonnicy - by jak najbardziej upodobnić się do otoczenia a tym samym ukryć.