Do drzwi Andreya i Tashy puka młodzieniec z młotkiem w ręku i mówi, że jest nowym chłopakiem ich córki. Wtedy zaczyna się rozróba, która trwa praktycznie przez całą długość filmu.
Krwista, brutalna, ponura, ale wciąż dobrze wyważona czarna komedia, podstępnie, imponująco i skrupulatnie przeładowana zamierzonym chaosem. Myślę, że "Zdychaj, tatulku!" spokojnie zadowoliłby nawet Quentina Tarantino. Na pewno nie pomylę się gdy określę ten film mianem powiewu świeżości. Ruskie kino zdumiewa coraz bardziej z roku na rok.