Najlepsze horrory świata gier. Top 10 gier, w które warto zagrać

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Najlepsze+horrory+%C5%9Bwiata+gier.+Top+10+gier%2C+w+kt%C3%B3re+warto+zagra%C4%87-146135
Najlepsze horrory świata gier. Top 10 gier, w które warto zagrać
Strach się bać. Zwłaszcza gdy w ciemnym pokoju, ze słuchawkami na uszach, oblani zimnym potem przemierzamy wirtualne światy. Historia gier wideo to także historia opowieści grozy, a samo medium jak mało które potrafi wzbudzić w nas uczucie lęku, niepokoju bądź przerażenia. Poniżej znajdziecie nasz wybór najlepszych gier-horrorów. Tylko dla graczy o mocnych nerwach.

Ranking gier wideo: najlepsze gry-horrory



Dokonując wyboru, trzymaliśmy się żelaznej reguły: jedna seria, jeden tytuł. Twórcy wybitnego "Resident Evil 4" oraz remake'u "Resident Evil 2", a także oryginalnego "Silent Hill", muszą nam więc wybaczyć. Oprócz tego – szwedzki stół i groza w każdym możliwym wydaniu. Horror spirytualistyczny i egzystencjalny, zombie, wampiry, wilkołaki, ale też potwory z kosmosu i cyborgi z przyszłości. Gry z perspektywy pierwszej osoby oraz te, w których podążamy za kimś z duszą na ramieniu. Dziesięć to oczywiście w kontekście takiego bogactwa śmieszna liczba – dajcie znać w komentarzach, czego zabrakło w naszym zestawieniu i jak prezentowałby się Wasz kanon wirtualnego horroru.

Straumatyzowany, kosmiczny inżynier Issaac Clarke kontynuuje walkę z obrzydliwymi nekromoframi, a my kontynuujemy ciche kwilenie w kącie. Podobnie jak seria "Obcy", którą inspirowali się twórcy, pierwsza odsłona "Dead Space" była rasowym straszakiem, z kolei druga, zachowując DNA horroru, obrała kurs na akcję. Na dobre i na lepsze. Pierwsze minuty "Dead Space 2" to małe mistrzostwo dramaturgii, podręcznik budowania napięcia i zarazem fenomenalna antyekspozycja. Natomiast to, co dzieje się poźniej, jest już zastrzykiem czystej adrenaliny. Gra zaskakuje na każdym kroku, pełna jest efektownych sekwencji akcji oraz kameralnych momentów grozy, a gracza nagradza przede wszystkim za zimną krew. Friendly reminder: można ją znaleźć w Game Passie.

Zapomniany survival horror i zarazem najlepsza część serii, będącej fundamentem całego gatunku. Prywatny detektyw Edward Carnby robi operację plastyczną, zakłada gustowny prochowiec i rusza na tajemniczą Wyspę Cieni tropem zaginionego profesora. I choć rozgrywka przypomina z grubsza zabawę w "Resident Evil", developer Darkworks (znany z niezłego "Cold Fear") dba o to, by całość stała na własnych nogach i była sygnowana autorskim charakterem pisma. Spora w tym zasługa fenomenalnego systemu oświetlenia. Pomysł oraz implementacja tej mechaniki – nie kłamiemy – to jedno z najbardziej imponujących (i niedocenionych) osiągnięć w historii gier wideo.

Stan Przedzawałowy: The Game. Ultrajapoński horror wyrzucił z topowej dziesiątki inny ultrajapoński horror, czyli "Fatal Frame II: Crimson Butterfly". I choć teoretycznie pozostaje słabszą grą, ma wyraźną przewagę w zakresie klimatu – ciężkiego, opresyjnego, prowokującego wyłącznie negatywne emocje. Fani filmowych j-horrorów będą w domu: są tu i przerażające duchy obake, i umierający w męczarniach nastolatkowie, i odcięte od świata, opustoszałe lokacje. Gry-horrory rzadko potrafią też zamienić techniczne niedostatki w atut (vide "Silent Hill" i słynna mgła), ale ten cud zdarza się w "Forbidden Siren" - zarówno dramatyczne spadki animacji, jak i kuriozalne sterowanie sprawiają, że w nasze poczynania błyskawicznie wkrada się panika. Do tego nowatorska achronologiczna konstrukcja narracyjna oraz kapitalna mechanika podglądania świata oczami naszych metafizycznych prześladowców. Brrr.

Przerażająca "Amnesia" to w zasadzie żelazna klasyka. Sztanca, od której odbito mnóstwo "nowożytnych" horrorów. Choć fabułę gry można streścić w kilku zdaniach, nawiedzony zamek Brennenburg to jedna z najlepiej zaprojektowanych przestrzeni w świecie gier, a mrożąca krew w żyłach przygoda zmusza nas nie tylko do rozwiązywania świetnie zaprojektowanych zagadek, ale też do ciągłej ucieczki przed kryjącymi się w mroku potworami. Jeśli idzie o graficzne wodotryski, całość trąci dziś myszką, ale przecież grafika to nie wszystko. Po pierwsze, są na tej liście gorzej wyglądające gry (choćby dwie kolejne). Po drugie, strach nie ma terminu przydatności.

Zaginiony brylant po szlifierce mistrza horroru, Clive'a Barkera. O niewielu grach możemy powiedzieć, że są wierne nastrojowi i filozofii konkretnej literackiej twórczości, jednak w tym przypadku to niemal oczywiste. Wcielamy się w niejakiego Patricka Gallowaya, weterana I wojny światowej oraz egzorcysty-samouka, który rusza na pomoc koledze uwięzionemu w nawiedzonej posiadłości. Zaś prosta historia o starciu z czającymi się za podszewką naszej rzeczywistości siłami mroku szybko zamienia się w ponury poemat o rodzinnej traumie i międzygeneracyjnej klątwie. Do tego magia, giwery i ciągły balans pomiędzy desperacką ucieczką a brawurowym tańcem śmierci. "Undying" wykorzystuje stary motyw podwójnej rzeczywistości oraz romantycznego "czucia" w sposób, który zadowoli nie tylko fanów Barkera, ale też – po prostu – fanów dobrych gier wideo.

Rzecz bez mała rewolucyjna. Rozgrywająca się na trzech planach czasowych, ambitna historia o korumpującej władzy (oraz o zombie, wampirach i starożytnych klątwach), a przy okazji – autotematyczna opowieść o grach wideo. Rozgrywkę urozmaica tzw. miernik obłędu, który napełniamy, doświadczając najróżniejszych potworności, walcząc i uciekając przed zagrożeniem. Efekty bywają przerażające: raz gra poinformuje, że usunęła nasz stan gry, innym razem odwróci ekran albo zaleje go krwią, a jeszcze innym – wyłączy nasz telewizor. Trzeba przyznać, że Sillicon Knights – oczywiście do spółki z innymi developerami – zamieniło swego czasu Gamecube'a w najciekawszą konsolę dla graczy spragnionych dojrzałych, awangardowych produkcji.

Skoro jesteśmy przy miernikach obłędu, mechanika Wglądu z "Bloodborne" wciąż pozostaje ich niedoścignionym wzorem – im więcej wiemy o tym, co dzieje się za parawanem widzialnego, tym szybciej wpadamy w paszczę szaleństwa. A im szybciej wpadamy w obłęd, tym trudniejsza, mroczniejsza i bardziej przytłaczająca robi się gra. To oczywiście ukłon w stronę Lovecrafta, dla którego "Bloodborne" jest inteligentnym i bezwstydnym hołdem. A przynajmniej staje się nim po rewelacyjnej zmyłce – połowę gry spędzamy w świecie wiktoriańskiej grozy, polując na wilkołaki i wściekłych mieszczan z widłami. Autor gry, Hidetaka Miyazaki, ma na koncie kultową serię "Dark Souls", co powinno powiedzieć Wam wszystko – to wymagająca i satysfakcjonująca przygoda, z fenomenalnym systemem walki oraz odpowiednią relacją wyzwania do nagrody. A do tego, po prostu, kapitalny kosmiczny horror.

Są straszne gry i Straszne Gry. "Visage" należy do tych drugich. Jeśli nie boicie się zagrać, czeka na Was kilkanaście godzin w najbardziej opresyjnym środowisku, jakie stworzono na potrzeby wirtualnej zabawy – nawiedzone mieszkanie jest tutaj głównym bohaterem opowieści, zaś niemal każde pomieszczenie dostarcza interesujący, fabularny kontekst oraz sporo hardkorowych emocji. Fabularnie to nic oryginalnego, ale jeśli wciąż żałujecie, że nikt nie zamienił "P.T." w pełnoprawną grę, możemy z czystym sumieniem wyprowadzić Was z błędu. "Visage" to bezdenny ocean grozy.

Gracze pokochali serię "Resident Evil" z wielu powodów. Po pierwsze – za bezpretensjonalną konwencję, którą widzieliśmy chociażby we wczesnych filmach George'a A. Romero. Po drugie, za skodyfikowanie żelaznych zasad gatunku survival horror. Po trzecie, za bezbłędny klimat i oprawę. I choć oryginał nie zestarzał się najlepiej, a zwyżkowych punktów w cyklu powinniśmy szukać w innej dekadzie, wydany w 2002 roku na Gamecube'a remake pierwszej odsłony rozwiał wszelkie wątpliwości: istnieje ostateczny "Resident Evil", którego wystarczyło tylko przemalować i delikatnie uwspółcześnić. Zrywająca skalp grafika, świetnie ustawiony ton, wyraziste postacie, odmierzony z aptekarską precyzją miks akcji, eksploracji i rozwiązywania zagadek. W tej grze wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku.

Na szczycie zestawienia bez niespodzianki. Choć zmieniają się mody i trendy, a technologiczna rewolucja jest również paliwem artystycznego rozwoju gier wideo, wciąż nikt nie straszy nas skuteczniej niż twórcy "Silent Hill 2". I to na wielu poziomach, bo mówimy o tytule, który jest nie tylko festiwalem groteski i obrzydliwości, ale też horrorem egzystencjalnym i psychologicznym; opowieścią o demonach czających się w naszej przeszłości i w naszej wyobraźni; o piekle, na które sami potrafimy się skazać, i czyśćcu, w którym nie potrafimy dostrzec swoich grzechów. Wszystko w tej grze, począwszy od obłędnej estetyki przez doskonałą partyturę Akiry Yamaoki po level design sprzężony z pejzażem psychologicznym bohatera, jest po prostu doskonale. Zarówno na poziomie konceptu, jak i realizacji. Arcydzieło.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones