żeby na twój widok ludzie chcieli cię ukamienować - to jest SZTUKA!!!
Trochę szkoda, że chłopakowi na starcie karierę zepsuli :D. Teraz ludzie będą go szczerze nienawidzić kojarząc go nieustannie z Joffem.
Nie ludzie, tylko upośledzone matoły. Jak ktoś nie potrafi rozróżnić aktora od granej przez niego postaci, to jest głupcem... i tyle. Koleś jest genialny jako Joff. Szczere wyrazy nienawiści ^^
Zepsuli karierę? Moim zdaniem ma przed sobą świetlaną przyszłość. Zagrać negatywną postać tak dobrze, że widzowie szczerze go nienawidzą, to sztuka.
Swoją drogą dzisiaj fani "Gry" nienawidzą go tak, jak niegdyś nasze matki nienawidziły Leoncia z "Izaury". Zupełnie inny typ bohatera, ale nienawiść równie ogromna :D
Mi również ciężko powiedzieć o "zepsuciu" kariery : D . Zwłaszcza, że jeszcze możemy się zdziwić, jak zagra jakąś rolę, z której każdy widz będzie nie tyle co zadowolony, ale i wręcz pod wrażeniem, że aktor potrafi tak bardzo zmieniać swoje oblicza. Przykład? Jeff Bridges, gdzie w Iron Manie podnosił ciśnienie swoją fałszywą przyjaźnią a w Tronie: Dziedzictwo okazuje się być ekstra tatuśkiem ;3.
Dokładnie :D Dzisiaj oglądałam "Batman-Początek" i jakoś nie mogłam współczuć granemu przez niego dzieciakowi. wręcz przeciwnie :D
Na pewno za wcześnie by mówić jeszcze o zepsutej karierze, ale niebezpieczeństwo jest. Kiedy aktor wybija się na produkcji, która zyskuje miano kultowej, idealnie wpasowując się w swoją postać, może nią przesiąknąć w oczach widzów. Staje się ona łatką, sama nasuwa się w skojarzeniach, bez względu na to jak silna jest nasza świadomość aktorskiego rzemiosła. Joffrey jest na tyle perfekcyjnie wykreowany, wyrazisty i znany widzom, że młodemu Glessonowi nie będzie łatwo w przyszłości odsunąć na bok jego wizerunek. Mark Hamil dla przykładu boleśnie tego doświadczył gdzie po Gwiezdnych Wojnach nie mógł znaleźć angażu nigdzie i upadł tak nisko, że zaczął parodiować swoją własną postać :/ Dopiero później zaczęła się jego przygoda z dubbingiem, która ostatecznie karierę wskrzesiła. Najbardziej narażeni są aktorzy wcześniej mało znani, gdyż nigdzie wcześniej nie mieli szansy kojarzyć się inaczej. Choć los ten dotknąć może każdego. Leonardo DiCaprio zmywał z siebie etykietkę gorącego loverboya długie lata po Titanicu, mimo jego wcześniejszych świetnych i zupełnie innego rodzaju kreacji. Ale prorokować tu nie można, szansę Jack Gleeson nadal ma, wiele zależy od niego samego.
Od pierwszego pokazania jego postaci w Grze od razu wiedzialem ze go nie polubie. Ale ma wyjątkową postać , człowiek od razu chciałby sie do niego dostać i zatłuc. Świetnie zagrał.
Z ust mi to wyjąleś. trzeba mieć talent , by wzbudac tak żywą reakcję. Właśnie skończylam "Ucztę dla wron" i czekam aż dopadnę ostatnie tomy ksiażki. Powiem tyle , nie brakuje mi postaci Joffrey'a
Ciekawe jak się czuje wiedząc, że nienawidzi go tak wiele osób i życzy mu rychłej śmierci (przynajmniej w serialu) ??
nie cierpię go, po tym jak kazał mi ściąć Starka - a sagi nie czytałam, więc nie wiedziałam, że to tak się skończy
a władce pierścieni oglądałeś? Boromir? :P Nie trudno się było domyślić, bo ten aktor zawsze umiera :D
Mnie zawsze ciekawi, czy sam oglądając Gre o Tron też nienawidzi Joffrey'a jako postać XD ? Ale gra świetnie :D
Niesamowite jest to, że wszyscy szczerze nienawidzą tej postaci! Zazwyczaj jest tak, że nawet najgorsze czarne charaktery są lubiane przez wielu widzów, a tutaj każdy ma ochotę go zadźgać!
cytuję za "piratem z karaibów" idealne podsumowanie Twojej wypowiedzi ;-)
http://www.hopaj.pl/poprzedni_hop,1345189992