wniosek 1: skoro aktor i grana przez niego postać powoduje tak długą dyskusję... należą
mu się brawa - bowiem nie jest publiczności obojętny..:)
wniosek 2: w długiej dyskusji znalazłam post na temat tego jak łatwa była ta rola...
rzeczywiście? widać napisała to osoba, która nigdy nie stanęła na deskach teatru ani przed
obiektywem kamery...
wniosek 3: postać Joffa jest jedną z tych postaci, które są niemalże identyczne w książce,
jak i w serialu... (przynajmniej na razie, do II tomu powieści, zekranizowanego w II serii
serialu)... nie łatwo być aktorem, który wcieli się w postać, której się nienawidzi na sam jej
widok... :) tę robotę wykonał bezbłędnie...
Zgadzam się! Nie cierpię Joffa jako postaci ale aktor moim zdaniem odgrywa rolę doskonale, jest idealny. Joffrey to nie jest prosta, łatwa postać, jest okrutny, lekkomyślny, niedojrzały, zadufany w sobie i upojony władzą a jednocześnie wciąż płacze w rękaw mamusi i łatwo go przestraszyć. Postać jest nietuzinkowa i aktor bardzo dobrze ją odgrywa. Jeżeli ma się ochotę mu przywalić to znaczy, że odwala dobrą robotę ;-) Niektórym chyba nienawiść do postaci przeszła na nienawiść do aktora, szkoda że nie potrafią tego oddzielić.