Nie miałem okazji obejrzeć filmu Oliveiry.
Pojawił się w "Lisbon Story" jako reżyser pamiętający czasy Wiertowa.
Wiedziałem,że jest on sędziwy,ale nie znałem daty urodzin.
Zaskoczył mnie Pan,panie Manoelu de Oliveira !.
Życzę następnych stu lat i stu filmów !.