Grała u niego kobiety z silnym charakterem, zdecydowane, zaradne, na poły buntownicze i romantyczne i wypadała w tych rolach wiarygodnie (również dzięki ogromnemu talentowi). Jeżeli taka też była w życiu prywatnym, można tylko pogratulować tym szczęściarzom, którzy mieli okazję być z nią w związku (w tym i samemu Chaplinowi).
Wielka szkoda, że Hollywood nie potrafiło w pełni wykorzystać jej potencjału. Po "Dyktatorze" nie zagrała już w żadnym wielkim filmie i to pomimo współpracy z takimi reżyserami jak Cecil B. de Mille, George Cukor czy Jean Renoir. A z jej charyzmą powinna być przecież wiodącą aktorką przez długie lata.