Recenzja filmu

Gra o wszystko (2017)
Aaron Sorkin
Jessica Chastain
Idris Elba

Pokerowa zagrywka

Królową spektaklu pozostaje jednak Chastain. Już po raz kolejny (po "Wrogu numer jeden" i "Samej przeciw wszystkim") rudowłosa piękność wciela się w postać silnej kobiety, która musi odnaleźć się
Swoimi wspaniałymi scenariuszami Aaron Sorkin wyrobił sobie opinię jednego z najlepszych scenarzystów w branży. Produkcje oparte w głównej mierze na dialogach, gdzie bohaterowie mówią z prędkością karabinu maszynowego to znak firmowy scenarzysty "The Social Network". Jednak pisanie przestało Sorkinowi wystarczać, bo "Gra o wszystko" to także jego debiut reżyserski. Spytacie, czy udany? Odpowiem, życzę każdemu twórcy takiego debiutu.



Molly Bloom (Jessica Chastain) to piękna i niezwykle inteligentna kobieta. W młodości była świetną narciarką, niestety poważna kontuzja pokrzyżowała jej sportową karierę. Szukając alternatyw Molly, zaczęła dorabiać, organizując nielegalny klub pokerowy przyciągający wielu znamienitych gości w tym polityków, bogaczy, gwiazdorów kina i estrady, a nawet bossów rosyjskiej mafii. W jej klubie wielu miłośników pokera wygrywało i traciło fortuny. Niestety nic nie trwa wiecznie i dochodowy biznes Molly przerywają agenci FBI...

Już od pierwszej sceny wiadomo, że w filmie najważniejsze będą dialogi. Kiedy główna bohaterka z prędkością światła opowiada nam historię swojego wypadku podczas zawodów, co rusz popadając, w jakąś dygresję już wiemy, że za tym może stać tylko Sorkin. Dzieło, choć pozbawione typowej akcji to ogląda się z wielkim zaciekawieniem i nieustannie rosnącym napięciem. Cała obsada idealnie czuje historię, nigdy nie gra dla siebie, lecz dla zespołu, dzięki czemu cały aktorski kolektyw zasłużył na pochwały. Królową spektaklu pozostaje jednak Chastain. Już po raz kolejny (po "Wrogu numer jeden" i "Samej przeciw wszystkim") rudowłosa piękność wciela się w postać silnej kobiety, która musi odnaleźć się w trudnym męskim świecie. Widać, że aktorka czuje się doskonale w takim repertuarze. Gdyby wszystkie kobiece postaci były takie to kino, w ogóle nie potrzebowałoby mężczyzn. Wspierający ją panowie także wypadają fantastycznie. Idris Elba w roli wziętego adwokata zmazuje plamę po fatalnej "Mrocznej wieży" a Michael Cera, w końcu przestaje drażnić i daje nam jedną ze swoich najlepszych ról.



Filmowe debiuty często charakteryzują się niedoskonałością pod względem filmowego warsztatu. Tutaj od strony montażu (karciane rozgrywki pokazane są w sposób wciągający, ale uporządkowany) i zdjęć nie ma się do czego przyczepić. Zaiste imponujące jak na debiutanta, choć twórca "Newsroom" to stary wyga w branży więc zapewne dobrał sobie świetną ekipę.

Polecam wszystkim kinomanom "Grę o wszystko". To nie tylko jeden z najlepiej napisanych filmów 2017 roku, ale i najciekawsze dzieło o tematyce nielegalnych gier karcianych od niepamiętnych czasów. Osobiście będę trzymał kciuki za Chastain w wyścigu po Oscara. Zdaje sobie jednak sprawę, że może być ciężko, gdyż w tym roku mieliśmy wiele fantastycznych kobiecych ról. Oby tak dalej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dziwnie ogląda się "Grę o wszystko" po zeszłorocznej "Samej przeciw wszystkim" Johna Maddena. Ot, déjà... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones