Recenzja filmu

Człowiek na torze (1956)
Andrzej Munk
Kazimierz Opaliński
Zygmunt Maciejewski

Umieranie za sprawę

Pomimo ponad sześćdziesięciu lat na karku, film Andrzeja Munka ogląda się lekko i czujemy się głęboko zaangażowani w fabułę.
Samobójstwa się zdarzają. Nastolatkowie po doznaniu weltschmerzu wpadają w depresję, podcinają żyły, wstrzykują, wciągają w nosy co pod ręką, byle odlecieć i już nie wrócić. Starsi, w trakcie kryzysów lat średnich, problemów rodzinnych itd. idą w tę samą stronę. Zresztą, chyba zawsze jest jakiś powód...

Pewnej nocy na torze kolejowym, zaraz przed nadjeżdżającym pociągiem pojawia się postać. Niestety parowóz nie zdążył się zatrzymać i "człowiek na torze" ginie na miejscu. Przypadek? Samobójstwo? Morderstwo? Na to pytanie spróbują odpowiedzieć pracownicy kolei, ponieważ domniemany samobójca to doświadczony, emerytowany maszynista, Władysław Orzechowski.

Mamy do czynienia z narracją wieloosobową. Każdy człowiek będący niegdyś w otoczeniu - jak się okazuje - niezbyt lubianego, surowego i zrzędliwego Orzechowskiego, opowiada dyrektorowi kolei swoją wersję wydarzeń z ostatnich dni, a nawet lat. Wszak któryś z podwładnych mógł biedaka na tor wepchnąć w zemście, namówić do popełnienia samobójstwa i diabeł wie co jeszcze. Dodatkowym motorem napędowym do rozwikłania zagadki jest fakt, że tej nocy pociąg wykoleiłby się, gdyby ten "stary maruda" nie zatrzymał go swą piersią. Prawdopodobnie ktoś wyłączył jedno światło na stacji, które w założeniu miało odpowiednio przekierować pociąg. Pytanie, kto chciał go wykoleić?

Pomimo ponad sześćdziesięciu lat na karku, film Andrzeja Munka ogląda się lekko i czujemy się głęboko zaangażowani w fabułę. Kryminalna otoczka jest kreślona iście po amerykańsku, do samego końca jesteśmy częstowani większą ilością pytań niż odpowiedzi. Kazimierz Opaliński w roli Orzechowskiego sprawdza się niesamowicie! Bez fałszywej nuty oddaje nasze wyobrażenie starego, nie dającego się lubić, zagorzałego fundamentalisty. 

Koniec końców, obraz reżysera "Eroici" to bardzo dobre studium prawdziwego "człowieka pracy", pod przykrywką wciągającego kryminału, przypominającego tak wybitne dzieła jak "Obywatel Kane" czy "Rashomon". Warto cofnąć się do czasów, kiedy zawód kolejarza był szanowany i kojarzył się ze sporą odpowiedzialnością, a intryga rozwikłana przez śledczych-amatorów może przynieść parę cennych myśli na temat ludzi ginących za sprawę.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones