Recenzja filmu

Nienawistna ósemka (2015)
Quentin Tarantino
Samuel L. Jackson
Kurt Russell

Ostatni przystanek przed Red Rock

Film zachwyca dialogami, które nieraz wydają się improwizowane. Tarantino świadomie wodzi widza za nos, bawiąc się chronologią zdarzeń, szkoda że nie tak wymyślnie jak w poprzednich filmach.
Tarantino był wściekły, gdy dowiedział się, że scenariusz jego ósmego filmu, którym miała być "Nienawistna ósemka", wyciekł do sieci. Był poirytowany do tego stopnia, że ogłosił, że rezygnuje z dalszej pracy nad filmem. Scenariusz czytało poza nim 6 osób – większość dobrych przyjaciół, między innymi Michael Madsen, Bruce Dern i Tim Roth. Który z nich mógł się dopuścić "zdrady"?

Na szczęście film powstał i wszyscy trzej wyżej wymienieni mieli okazję się w nim pojawić. Jednakże historia z publikacją scenariusza, jak również ta opisana w nim, mają pewną cechę wspólną – jest wśród ekipy jakiś dwulicowiec, oszust, który ma czelność "wydymać" wszystkich.

Tym samym 52-letni reżyser wraca do stylu, jakim dał się poznać przy realizacji swojego fabularnego debiutu. We "Wściekłych psach" grupa gangsterów po nieudanym napadzie na sklep z biżuterią spotyka się w opuszczonym magazynie i próbuje wspólnie ustalić, kto z nich może być wtyczką policji i przez kogo skok się nie powiódł. W najnowszym filmie Quentin Tarantino zbiera ośmioro bandziorów i zamyka ich na pewien czas w jednej izbie. Rzecz się dzieje w Wyoming, gdzieś nieopodal Red Rock, parę lat po wojnie secesyjnej.

Twórca "Pulp Fiction" swobodnie przełamuje konwencję westernu, tworząc kolejny "przegadany" film, w którym nie brakuje przemocy wobec kobiet, niewybrednych żartów z czarnoskórych i Meksykanów, krwi i błyskotliwych twistów. Ponad trzygodzinny seans to uczta dla wielbicieli tego rodzaju kina. Znakomita mieszanka gatunków i hołd dla kina spod znaku "Przełęczy złamanych serc" z Charlsem Bronsonem.

Zimowy, surowy krajobraz pięknie koresponduje z bezwzględnością, która cechuje tytułową ósemkę. Każda z postaci jest w pewnym sensie osobną opowieścią, których nieprzypadkowe połączenie da pod koniec filmu odpowiedź na pytanie, czy to aby na pewno był przypadek, że spotkali się pod jednym dachem?

Film zachwyca dialogami, które nieraz wydają się improwizowane. Tarantino świadomie wodzi widza za nos, bawiąc się chronologią zdarzeń, szkoda że nie tak wymyślnie jak w poprzednich filmach. Całość stanowi znakomitą zabawę z klasyką westernu – rozgrzany kanion i kaktusy zastępuje z powodzeniem ośnieżony pejzaż. Gdzieś po drugiej stronie góry szukać należy porządku, prawa i sprawiedliwości. Tutaj, parę mil przed Red Rock, gra toczy się wedle już ustalonych z góry reguł.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pomimo upływu czasu i konsumowania coraz większej liczby filmów, wciąż wiele osób stara się wpychać... czytaj więcej
Ciężko w to uwierzyć, ale ósmy (jak z dumą informuje nas zresztą napis na samym początku) film w... czytaj więcej
Quentin Tarantino słynie z tego, że uwielbia zaskakiwać, a przede wszystkim łamać niemalże wszystkie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones