Recenzja filmu

Pięć łatwych utworów (1970)
Bob Rafelson
Jack Nicholson
Karen Black

Wszystko to marność

Nie sposób policzyć, ile dzieł pokazujących bezsens ludzkiej egzystencji powstało w historii kina. Coraz częściej słyszymy zdanie "wszystko już było", ale czy zdajemy sobie sprawę, gdzie "to
Nie sposób policzyć, ile dzieł pokazujących bezsens ludzkiej egzystencji powstało w historii kina. Coraz częściej słyszymy zdanie "wszystko już było", ale czy zdajemy sobie sprawę, gdzie "to wszystko" miało swój początek? Sięgając kilkadziesiąt lat wstecz, możemy znaleźć wybitne, choć często zapomniane, filmy wyrażające dekadentyzm, tak powszechny również w dzisiejszych czasach. Jednym z nich jest  "Pięć łatwych utworów" w reżyserii Boba Rafelsona. Głównym bohaterem filmu jest Robert Eroica Dupea, niedoszły muzyk, pracujący przy wydobyciu ropy naftowej. Był utalentowanym pianistą, lecz nie dość oryginalnym, by zaistnieć. Mieszka w przyczepie ze swoją dziewczyną - ładną, aczkolwiek wyjątkowo mało inteligentną - Rayette (Karen Black). Wieść o chorobie ojca zmusza go do odwiedzenia domu rodzinnego. Ta historia jest odzwierciedleniem nastrojów panujących w Ameryce lat siedemdziesiątych. Był to czas, gdy bunt przerodził się w nihilizm, a społeczeństwo cechowało zobojętnienie i rezygnacja. Pokazuje, jak ludzie zmuszani są do porzucenia swych marzeń i pasji, by móc zarobić na chleb. Słynna scena w restauracji, gdy Bobby  próbuje złożyć zamówienie, symbolizuje bezduszność instytucji i ślepe przestrzeganie nawet najbardziej irracjonalnych praw. Nie ważne, czy się zbuntujemy, czy damy za wygraną - tostów i tak nie dostaniemy. Monolog o wszechobecnym brudzie, który wygłasza Palm Apodaca (Helena Kallianiotes) - jedna z autostopowiczek - nawiązuje do zepsucia społeczeństwa amerykańskiego. Niewątpliwie jedną z najważniejszych części tego filmu jest rola Jacka Nicholsona. Swoją grą burzył dotychczasowe stereotypy  męskości, tworząc niezwykle złożoną postać. Po raz pierwszy pokazał tak charakterystyczne dla swojej gry, nieoczekiwane wybuchy wściekłości. Z drugiej strony ronił łzy podczas 'rozmowy' z ojcem (której tekst sam napisał). Kluczem do jego roli stało się odnalezienie w scenariuszu wielu wątków autobiograficznych. Chyba nikomu nie trzeba udowadniać wielkości Jacka Nicholsona, więc skupię się na postaci Bobby'ego. Jest rozczarowany swoim życiem, czuje się lepszy od swoich znajomych i współpracowników, lecz do rozpaczy doprowadza go myśl, że tak naprawdę nie różni się od nich tak bardzo, jakby tego chciał. Ma problemy z nawiązywaniem kontaktów. Jego relacja z Ray staje się przymusem, gdy dziewczyna grozi samobójstwem w razie rozstania. Jedyną osobą, która wysłuchała jego zwierzeń staje się ojciec, mimo że wylew odebrał mu mowę. Jedynym sposobem na zmianę losu byłaby ucieczka jak najdalej od przeszłości. Zburzenie i zbudowanie wszystkiego od nowa - przekonanie o słuszności tej teorii również stało się popularne w latach siedemdziesiątych. Od strony technicznej obraz również robił wrażenie. Zdjęcia utrzymane w szarych odcieniach potęgowały melancholijny nastrój filmu. Muzyka dopełniała dzieło. Utwory idealnie wkomponowały się w sceny, poczynając od piosenki "Stand by your man", którą słyszymy na początku filmu, a na utworze Fryderyka Chopina - Preludium op. 28 nr. 4, kończąc. Jest to wyjątkowe dzieło, godne polecenia każdemu miłośnikowi kina. "Obiecujące początki" - są kluczowymi słowami w filmie. Filmie, który stał się obiecującym początkiem kariery jednego z największych aktorów w historii kina.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Reżyser Bob Rafelson stworzył ambitne niezależne kino, będące alternatywą powszechnych filmów... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones