Recenzja filmu

Piękna i Bestia (2017)
Bill Condon
Artur Tyszkiewicz
Emma Watson
Dan Stevens

Historia stara jak świat

"Piękna i Bestia" czerpie z tamtego działa pełnymi garściami - te same postaci i piosenki, a akcja dzieje się na francuskiej prowincji. A jednak ma się wrażenie, że ogląda się to po raz pierwszy
Historia to istotnie bardzo stara. Oto pewna dziewczyna zostaje więźniem potwora, który pod jej wpływem łagodnieje i zakochuje zakochuje się w niej ze wzajemnością. Mowa tu o jednej z najsłynniejszych baśni świata - "Piękna i Bestia". Za jej autora uważa sięGabrielle-Suzanne Barbot de Villeneuve, zaś najlepszą jej literacką wersję zapisałaJeanne-Marie Leprince de Beaumont. Baśń wielokrotnie ekranizowano z lepszym i gorszym skutkiem, zarówno w wersji fabularnej, jak i animowanej. Za najlepszą z tej ostatniej kategorii należy wersja disnejowska "Piękna i Bestia"z 1991 r. A teraz po ponad 20 latach taż sama wytwórnia postanowiła dać światu jej fabularną wersję - "Piękna i Bestia"zEmmą Watson(seria "Harry Potter") iDanem Stevensem (serialDownton Abbey) w rolach głównych, w reżyserii Billa Condona("Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2").



Pewien samolubny, zepsuty i próżny książę (Stevens), każe wyrzucić ze swojego zamku starą żebraczkę, nie dbając o to, że na zewnątrz szaleje burza i nie przejmując się jej ostrzeżeniami. Okazuje się, że kobiecina jest czarodziejką i za karę przemienia go w Bestię, a na mieszkańców rzuca klątwę, zmieniając ich w przedmioty codziennego użytku. Odchodząc wróżka zostawiła księciu magiczne lusterko, aby mógł oglądać świat, księgę, żeby czasami mógł go odwiedzać, oraz różę, z ostrzeżeniem, że jeśli nie pokocha kogoś ze wzajemnością do czasu aż opadnie ostatni płatek, na zawsze pozostanie potworem, a jego słudzy na stałe staną się bibelotami. Mijają lata. O zaklętym zamku zapomniano, a Bestia coraz bardziej tracił nadzieję. Wszystko się zmienia, kiedy do przypadkowo trafia tu ubogi Maurycy (Kevin Kline, "Bardzo dziki Zachód"), który zostaje uznany za złodzieja i osadzony w więzieniu. Z pomocą starcowi rusza jego córka - Bella (Watson), która zgada się zastąpić go jako więzień. Początkowo ona i gospodarz nie potrafią się porozumieć, z czasem jednak rodzi się między nimi sympatia. Czy jednak Piękna będzie potrafiła pokochać Bestię? I co na to zabiegający o jej rękę próżny i zarozumiały Gaston (Luke Evans, seria "Hobbit")?



Można by pomyśleć, że Disneyowi już zaczęło brakować pomysłów, iż odgrzewa stare dzieła, a jak się już oglądało wersję z 1991 r, to już nie ma sensu iść do kina. I jest to bardzo mylne myślenie. "Piękna i Bestia"czerpie z tamtego działa pełnymi garściami - te same postaci i piosenki, a akcja dzieje się na francuskiej prowincji. A jednak ma się wrażenie, że ogląda się to po raz pierwszy i nie chodzi wcale o to, że słowa piosenek (kilka nawet dopisano) zmieniono, ale uwypuklono to co w poprzedniej wersji pominięto.



Po pierwsze, nieco lepiej poznajemy historię samej Bestii i jego towarzyszy niedoli. Jak się okazuje jest on ofiarą złego wychowania. Jako dziecko był wrażliwy i miły, jednak po zbyt wczesnej śmierci matki, opiekę nad chłopcem przejął jego ojciec - człowiek bezduszny i próżny, który wychował swego syna na swój obraz i podobieństwo. Jak przyzna później Pani Imbryk (Emma Thompson, "Niania i wielkie bum"), obserwujący wszystko służący pozwolili na to. Płomyk (Ewan McGregor, "Autor widmo"), Trybik (Ian McKellen, seria "Władca Pierścieni") i Puf Puf (Gugu Mbatha-Raw, "Jupiter: Intronizacja") zgodnie przyznają, że należała się im kara za porzucenie samotnego chłopca. Widać wzajemną bliskość mieszkańców zamku, ich niesłabnącą wiarę, że los się do nich uśmiechnie i odzyskają ludzką postać.



Sam Bestia to przede wszystkim postać tragiczna. Rozumie dla czego spotkało go takie nieszczęście, ale się nie uskarża i trzeba przyznać, w miarę godnie znosi swoją dolę. To realista. Ma świadomość tego jak wygląda i nie łudzi się, że ktokolwiek byłby zdolny do pokochania go. Zmieni się to dopiero kiedy pozna Belę, ale nawet wówczas ciężko mu uwierzyć we własne szczęście. Dzięki niej odnajduje w sobie wrażliwość, delikatność i współczucie. Czuje się winny tego co spotkało jego ludzi i żałuje, że nie potrafi im pomóc. Widać też, że postarano się pokazać go jako osobę inteligentną i wykształconą, a nie nieobytego nieuka jak w bajce. W końcu to książę, a pozycja zmusiła go do zdobycia jak największej wiedzy. Jak się okaże jest on pierwszą oczytaną osobą, jaką Bella spotkała w swoim życiu, co i jemu poprawi humor i pomoże przełamać lody.Stevenswłożył w tę rolę dużo serca i dał swej postaci trochę tragedii, ale też dużo poczucia humoru, a nawet pewnego dystansu do siebie, co z przyjemnością się ogląda.



Podobnie jest z osobą Beli. W bajce niewiele się o niej dowiedzieliśmy - tylko tyle, że lubi czytać i marzy o lepszym życiu.Condonrównież jej dał jakąś konkretną historię. Dzięki temu dowiadujemy się dla czego wychowuje ją tylko ojciec, widzimy jej samotność i rozpacz. Bella czuje się źle na zapadłej prowincji, która jest dla niej więzieniem, a mieszkający tu ludzie budzą w niej jedynie politowanie. W bajce mieszkańcy naśmiewają się z niej za plecami, ale ogólnie ją lubią. Tutaj widać wyraźnie, że jest tu zaledwie tolerowana i to tylko do czasu. Sąsiedzi nie rozumieją jej i mówią prosto w oczy, co myślą o jej zamiłowaniu do książek. Nie tolerują jej odmienności i robią to otwarcie.



Brzmi znajomo? Oczywiście, bo, pomimo że sama baśń powstała w XVIII w., nie straciła na swojej aktualności. I tu dochodzimy do drugiej kwestii, ponieważ "Piękna i Bestia"perfekcyjnie odzwierciedla dzisiejszy świat, który nie toleruje "innych". Jeszcze 50 lat temu czytanie książek było zaszczytem, dzisiaj osoby czytające są rzadkością. Uczniowie w szkołach nie czytają lektur, ograniczają się do streszczeń na końcu, a i to nie zawsze, a tych co czytają traktują jak dziwaków. Odmienne myślenie jest źle widziane i wielu ludzi za to płaci wykluczeniem, a w skrajnych przypadkach nawet wyeliminowaniem, co jest widoczne obecnie nawet w naszym kraju (sorry za upolitycznienie).



Po trzecie świetna scenografia. Zamek Bestii jest na prawdę niesamowity. Ogromne przestrzenie, które nie zostały nadmiernie przeładowane, dzięki czemu możemy zachwycać się barokowymi zdobieniami. Zamek zresztą odgrywa tu nie tylko rolę tła. Ilekroć opada płatek róży, trzęsie się i odpadają kolejne fragmenty muru. Niejednokrotnie pada stwierdzenie, że to miejsce żyje własnym życiem i na prawdę ma się wrażenie, że tak jest. Dużo mniejsze wrażenie robi miasteczko Belli, które jest małe i ciasne. Zapewne jednak o to chodziło, aby podkreślić zaściankowość tego miejsca, z którego chciałaby uciec główna bohaterka.



I po czwarte, duże uznanie dla głównego antagonisty. Gaston w wykonaniuEvansabawi i przeraża. Gaston to żołnierz, dla którego nie ma zajęcia. Pokój zmusza go do życia w małym miasteczku. Aktor idealnie odmalował niewyobrażalny narcyzm tego człowieka, jego pyszałkowatość i megalomanię, potęgowaną jeszcze uwielbieniem mieszkańców. Ponieważ Bella jest jedyną osobą, która go ignoruje, Gaston zaczyna zabiegać o nią, opacznie rozumiejąc jej niechęć, a w swym zarozumialstwie uzna ją za zachętę. Przez niemal większą część filmu nas bawi, z czasem jednak ujawnia się jego prawdziwa natura. Gaston staje się nagle niebezpieczny i nieprzewidywalny: zostawi starego człowieka samego w lesie na pewną śmierć, zacznie coraz częściej grozić. W końcu nawet jego najlepszy przyjaciel La Fou (Josh Gad, "Piksele"), zacznie odczuwać strach, aż w końcu zwątpienie czy dobrze robi idąc za szaleńcem (w odróżnieniu do bajkowego pierwowzoru).



Po piąte - piosenki. Jak już wspomniałam wcześniej,Condonpostarał się wprowadzić tu klasyczne hity z bajkowego pierwowzoru i dodając kilka nowych, np. piosenkę o nadziei jaką mają zaczarowani służący, czy o uczuciu Bestii do Belli. W polskiej wersji językowej zmieniły się nieco słowa, ale nie ich treść i każdy kto pamięta bajkę z 1991 r. z pewnością będzie śpiewał je razem z bohaterami.



Ogólnie rzecz ujmując, najnowsza wersja "Pięknej i Bestii"bardzo mi przypadła do gustu i śmiem twierdzić, że okazała się dużo lepsza od swojego rysunkowego pierwowzoru.Emma WatsoniDan Stevensnaprawdę świetnie się spisali w odtworzeniu swoich postaci, tchnęli w nie życie i uczynili z nich osoby z krwi i kości, posiadających jakąś przeszłość i liczących na szczęśliwą przyszłość. Polski dubbing jest jak zawsze na bardzo wysokim poziomie, jak trzeba to bawi, a kiedy sytuacja tego wymaga - wzrusza.



Myślę, że warto udać się do kina na ten film. Dla dorosłych będzie to wspaniała okazja do przypomnienia sobie własnego dzieciństwa, a dzieci nauczą się czegoś ważnego. Bo, pomimo, że historia ta jest, zgodnie ze słowami piosenki, "Stara jak świat", nie straciła na swojej aktualności. Bo przynajmniej w jednym wszyscy się ze sobą chyba zgodzimy - baśń "Piękna i Bestia", to dzieło ponadczasowe. I oby takim pozostało.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Piękna i Bestia" z 1991 r. to klasyczna bajka Disneya, do której mam niezwykły sentyment. W epoce... czytaj więcej
Po ogłoszeniu przez Disneya kolejnej reprodukcjikasowej bajki, tym razem"Piękna i Bestia", jej fani... czytaj więcej
Powiedzmy sobie na wstę­pie – kto nie zna tej baśni? Któż nie zna "opo­wie­ści starej jak świat"?... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones