Recenzja filmu

Portret o zmierzchu (2011)
Angelina Nikonova
Olga Dykhovichnaya
Sergey Borisov

Lubisz to, suko

Rozwój akcji filmu "Portret o zmierzchu" w reżyserii Angeliny Nikonovej drażni, niepokoi i nie pozwala na akceptację. Widzowi trudno zrozumieć, jak ofiara gwałtu (Marina, w tej roli
Rozwój akcji filmu "Portret o zmierzchu" w reżyserii Angeliny Nikonovej drażni, niepokoi i nie pozwala na akceptację. Widzowi trudno zrozumieć, jak ofiara gwałtu (Marina, w tej roli współscenarzystka filmu – Olga Dykhovichnaya) może zdecydować się na romans z jednym ze sprawców (naturszczyk Sergei Borisov), zrezygnować z dotychczasowego mieszczańskiego życia na rzecz stukania kotletów dla obleśnego troglodyty, który za każde "kocham cię" leje po twarzy. Gdzie sens? Gdzie psychologiczna wiarygodność bohaterki? Czy mamy do czynienia z wydumaną i nierealną postacią, której autodestrukcyjne zachowanie ma przeorać wrażliwość widzów, przekroczyć kolejną granicę? Film zmusza do ciągłego zadawania pytań. Trudno pogodzić się z wyborami bohaterki, ponieważ wykraczają one poza nasz schemat myślowy, społecznie ukształtowane wyobrażenie nie tylko o ofierze, ale o kobiecie.

Marina, jako psycholog w ośrodku pomocy społecznej, na co dzień spotyka się z tym, co przyjęto nazywać patologią. Powszechność przemocy domowej, której ofiarami są głównie dzieci, sprawiła, że do życia podchodzi niezwykle chłodno, bez emocji, jakby była wyprana z uczuć (świetna rola Dykhovichnej, wyrażona surową mimiką twarzy i nieobecnym spojrzeniem). Niezadowolona z małżeństwa szuka seksualnego spełnienia z kolegą męża. Jednak ich seks nie jest niczym więcej, jak tylko mechaniczną czynnością, bez wielkich romantycznych uniesień, typowych dla klasycznych kochanków. Gdy wraca z jednego z takich "spotkań", zostaje okradziona. Pozostawiona sama sobie natrafia na trzech funkcjonariuszy DPS (odpowiednik naszej drogówki). Widz wie, że od nich nie można oczekiwać pomocy. W pierwszej scenie filmu udowodnili tym, którzy jeszcze mieli wątpliwości, że można zgwałcić prostytutkę. Ten sam los spotkał Marinę. Gdy później natrafia na jednego z oprawców, postanawia się zemścić. Kiedy wydaje się, że nadarzyła się dobra okazja do wymierzenia ciosu, Marina klęka i robi fellatio oprawcy. Taki jest początek ich nietypowej relacji. 

Fizyczny i psychiczny ból jest dla bohaterki sposobem  na zbliżenie do prawdy życia. Otoczona pozornym "wszystkim" – dobrą pracą, wspaniałym mężem i cudownymi znajomymi – czuje się odosobniona od tego, co realne i prawdziwe, co wzbudza żywe emocje. W końcu ból jest właściwością istot żywych. Celowo więc prowokuje do sytuacji ekstremalnych, które dla "rozsądnego" człowieka wydają się wytworem chorego umysłu, rodzajem dewiacji. Zwłaszcza, że reżyserka z sadystycznym naturalizmem pokazuje ból fizyczny i psychiczny kobiety odczuwany zaraz po gwałcie, którego potęguje widok cieknącej spermy – śladu po oprawcach, przypomnienia fizycznego upodlenia i zgnojenia, formy zaznaczenia "terenu" kolejnej zaliczonej "suki". Eksperyment, jaki przeprowadza na sobie Marina jest sposobem dosięgnięcia prawdy życia, której nie mogłaby zaznać w pracy za biurkiem, z mężem pantoflarzem i obłudnymi znajomymi. Wypieszczona przez partnera, którego traktuje jak natrętnego współlokatora, a nie jak wybranka na całe życie, chce poczuć inny brudny świat, o którym słyszy na co dzień od małoletnich ofiar przemocy domowej. Świat, w którym fizycznie jest uległa i poniewierana. Za to emocjonalnie góruje nad oprawcą.

Film Nikonovej to także oskarżenie rosyjskiej administracji, gdzie żywe są jeszcze "prawiła" poprzedniego ustroju, wg których jednostka jest niczym. Policjanci okazują się gwałcicielami lub zobojętniałymi biurokratami, dla których ofiara pewnie była pijana i tak naprawdę sama jest sobie winna. Szkoła jest miejscem, gdzie nie toleruje się niczego wykraczającego poza normę, wszystko ma być skrojone pod średnią – żadnych odstępstw, tak jak wszyscy, nie ma miejsca nie niemoralności. Dlatego molestowane (?) dziecko nie jest traktowane jak osoba pokrzywdzona, wymagająca pomocy, ale jak dziwoląg,  dla którego nie ma miejsca wśród "normalnych" dzieci. Również jako przykład Rosji instytucjonalnej należy traktować obskurny bar, gdzie nie klient decyduje co zamawia, a kelnerka (oczywiście wyglądem i zachowaniem odpowiadająca randze lokalu) informuje (nie proponuje), co można wybrać z menu. Rosja Nikonovej pragnie dogonić Zachód, lecz nadal ciągnie się za nią smród starego systemu. Co z tego, że aparat posiada funkcję "portret o zmierzchu", skoro by przeżyć, trzeba go sprzedać.

Nikonova i Dykhovichnaya zrobiły trudny film o współczesnych kobietach. Trudny, bo wybiegający od naszych przyzwyczajeń. Baby są jakieś inne? Bynajmniej. "Portret o zmierzchu" sięga głęboko ludzkiej psychiki i udowadnia, że to, co wydaje się normą, szablonem zachowań odpowiadającym społecznemu wyobrażeniu, ma się nijak do skomplikowanej konstrukcji świata wewnętrznego. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Sowieckie piekło po raz kolejny. Przerażający portret piekła na Ziemi, widziany oczami rosyjskich, a... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones