Recenzja filmu

Twarz (2017)
Małgorzata Szumowska
Mateusz Kościukiewicz
Agnieszka Podsiadlik

Twarz, której nie było

Funkcjonowanie człowieka w społeczeństwie po drastycznej zmianie wyglądu wydaje się wdzięcznym tematem dla artysty. Jednak tym razem Szumowskiej nie udało się opowiedzieć o cielesności wnikliwie
Podczas tegorocznego festiwalu TOFIFEST w Toruniu, w końcu miałam okazję obejrzeć  nagradzaną, choć wywołującą skrajne opinie, "Twarz". Oczekiwania miałam duże, a kwestie, jakie wydawał mi się (na podstawie recenzji) poruszać ten tytuł, uważam za bardzo istotne. Funkcjonowanie człowieka w społeczeństwie po drastycznej zmianie wyglądu wydaje się wdzięcznym tematem dla artysty. Jednak tym razem Szumowskiej nie udało się opowiedzieć o cielesności wnikliwie i mądrze.

Film Małgorzaty Szumowskiej inspirowany jest historią pierwszego w Polsce przeszczepu twarzy. Jednak poza faktem makabrycznego wypadku i pionierskiego zabiegu, nie ma nic wspólnego z życiem Grzegorza Galasińskiego (jego przypadkiem inspirowała się Szumowska). To jeszcze nie jest moim zdaniem powód ani do krytyki, ani do chwalenia filmu. Ot, po prostu twórcę zainspirowało jakieś powszechnie znane wydarzenie i doszył do niego opowieść, którą podsunęła mu artystyczna wyobraźnia (choć biorąc pod uwagę, ilu widzów nie odróżnia fikcji od rzeczywistości, np. myląc aktorów z odgrywanymi postaciami, na miejscu "pierwowzorów" bohaterów miałabym za złe reżyserce, takie ich przedstawienie).

Szumowska w innych swoich filmach rozgrywała problemy ciała rewelacyjnie – czy to zabierając głos na temat prawa reprodukcyjnego kobiet ("Ono"), czy to wkraczając w tanatologię (znakomity dokument "A czego tu się bać", "33 sceny z życia"), a także dotykając tematu zaburzeń odżywiania ("Body/ Ciało"). "Twarz" zapowiadała się jako ciekawa opowieść o tożsamości, odpowiadająca na pytania, czym ona jest, na ile budowana jest poprzez twarz (lub ogólnie ciało), czy zawsze identyfikujemy ludzi z ich twarzami? Jednak tych wątków w najnowszej produkcji Szumowskiej nie znalazłam. O dziwo, bohater wydaje się ze stoickim spokojem przyjmować swoją nową, zmienioną fizjonomię; to dopiero reakcja otoczenia (utrata dziewczyny, niepoprawne odczytywanie mimiki mężczyzny) przysparzają mu cierpienia. Nie ma tu jednak wyraźnie pokazanej rozpaczy Jacka z powodu utraty swojej dotychczasowej tożsamości. Z kolei obserwacje reżyserki wokół tematu ciała wydają się żałośnie banalne i powierzchowne (oszpecone ciało budzi lęk i dystans, wolimy atrakcyjnych partnerów seksualnych od nieatrakcyjnych, wygląd okazuje się ważniejszy niż osobowość, brzydkie podoba się mniej niż ładne, a ludzie są okrutni itd.).

W recenzjach "Twarzy" często pojawia się, zainspirowany wypowiedzią samej reżyserki, motyw strachu przed obcym. Problem w tym, że społeczność, w jakiej żyje bohater, nie staje się złośliwa i okrutna w odpowiedzi na pojawienie się „obcego” – jest taka, jaka jest (także wobec bohatera, o czym świadczy scena składania sobie życzeń w gronie rodzinnym), ZANIM Jacek powróci do niej z nową twarzą. W tym miejscu słuszne wydają mi się zarzuty za krytykę (a raczej krytykanctwo) Polaków. I tak mamy Polaków antysemitów i rasistów, hipokrytów powtarzających jak mantrę słowa modlitwy w kościele, a potem złorzeczących bliźniemu; prymitywów oglądających durne programy w telewizji, dzikusów rzucających się na promocyjne towary w hipermarketach, pijaków, ordynarnych mężczyzn, zabobonne kobiety, księdza wypytującego w konfesjonale o intymne szczegóły, jasełkowych (i pazernych) katolików. Czy takich Polaków nie ma? Oczywiście, są. Problem jednak leży w proporcjach – Szumowska wyciąga z polskiej wsi skrajności i ustawia obok siebie. Otrzymujemy przerysowanie, jakiego nie powstydziłby się "Botoks" Patryka Vegi i kilka groteskowych scen – np. egzorcyzmy czy niby symboliczne, ale w gruncie rzeczy kiczowate, zabicie świni i rozszarpanie przez psa świńskiego ryja. W takich momentach film staje się makabreską. Świadomy zabieg twórców? Być może, ale w kontekście wagi poruszanego tematu coś mi zgrzyta w tej tragikomicznej konwencji. Stojąc na stanowisku, że można śmiać się ze wszystkiego, jestem naprawdę zdziwiona próbą robienia akurat z tego tytułu komedii (tym bardziej, że humor w nim się pojawiający nie jest ciepły, krzepiący, rozładowujący patos, lecz kpiący i szyderczy).

Co do środków formalnych zastosowanych w "Twarzy", razi nieuzasadnione manipulowanie głębią ostrości. Niemal we wszystkich kadrach, tylko jeden jego element jest ostry, reszta – zblurowana. Artystyczny zabieg, stosowany niemal przez cały film, jedyne, czego dostarcza widzowi, to zwątpienie w jakość własnego wzroku. Być może właśnie ten rozkrok między artystycznym dramatem psychologicznym a czarną komedią wyśmiewającą przywary niewykształconych i prostych Polaków, tak bardzo mnie uwiera w filmie Szumowskiej.

Wyszłam z kina rozczarowana. Miała być historia o twarzy, jej utracie, zmianie i społecznym znaczeniu. Ale tu jej nie ma.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Historia w "Twarzy" jest luźno oparta na prawdziwej historii Grzegorza Galasińskiego i pierwszego... czytaj więcej
Małgorzata Szumowska chciała w "Twarzy" wyśmiać polskie stereotypy. Wskazać je palcem, wyolbrzymić do... czytaj więcej
W czasach, gdy naród polski w końcu dumnie wstaje z kolan, a narracja godnościowa to jedyna słuszna... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones