Recenzja filmu

Udław się (2008)

Na początek, krótko, dla tych, których los połączył z genialną książką Chucka Palahniuka pt. "Choke": Jeśli chcesz obejrzeć tą ekranizację, odpuść sobie. Jest to opowieść pozbawiona pazura, pełna sytuacji, które tylko tobie będzie dane zrozumieć - bo najpierw czytałeś pierwowzór. Z prawie 350-stronicowej księgi wycięto całą moc, zostawiając około 10 stron zawierających kluczowe sceny - jak choćby karmienie budyniem czy dławienia się w restauracjach. Problem w tym, że są one na tyle luźno powiązane, że całość nie posiada większego sensu. Innymi słowy - "Choke" zostało wykastrowane, zamienione zostało w komedyjkę dla ubogich. A jeśli chcecie mieć pewność, to gwarantuje: tego Jezus na pewno by nie zrobił. A teraz przemówię do całej reszty heretyków, którzy książki nie czytali. Bohaterem filmu jest Victor Mancini, seksoholik. Od rana pracuje w skansenie, które stara się udawać autentyczną kolonię z XVII wieku; po południu dławi się zawodowo w restauracjach, by zdobyć pieniądze na leczenie swojej matki; a w międzyczasie liczy na jakieś „zaliczenia”. I nawet nieźle na tym wychodzi. Dlaczego odradzam wam (łagodnie mówiąc) pójście na ten film? Ponieważ zwyczajnie go nie zrozumiecie albo – to lepsze słowo – nie docenicie. Nie macie szans, z cudownie groteskowej, posępnej, wręcz pesymistycznej powieści wyniesiecie.. przeciętną komedyjkę, w której śmiech wzbudza co najwyżej częste używanie słowa „fuck”. I właśnie dlatego – zmienienie konwencji z groteski na komedię (wbrew pozorom, to nie to samo!) – pozbawiło wiele scen sensu. Co z tego, że bohater jest seksoholikiem? Jest i już, widz się nad tym nie zastanowi. Czemu matka mówiła mu tyle dziwnych rzeczy i co one znaczyły? Nie wiadomo. Co znaczy, że pacjentki w szpitalu były „chomikami”? Tego też się nie chciało nikomu wyjaśnić. I tak w nieskończoność. Nie wiem, jakim cudem, ale „Choke” zostało tu po prostu skrzywdzone, pozbawione siły i „tego czegoś”, co nie pozwala oderwać się człowiekowi od lektury, która wbrew pozorom nie kończy się na ostatniej stronie.. Nie dałeś się przekonać? Uważasz, że jednak dasz radę zrozumieć ten film bez uprzedniego obeznania się z lekturą? To wróć do początku tego tekstu i powiedz: zrozumiałeś go? A co z tymi, którzy nie mają zamiaru doszukiwać się w tym wszystkim większego sensu? Oni mogą na ten film spokojnie się wybrać, bo w gruncie rzeczy jest to całkiem sprawna robota. Nawet śmieszna. Tylko ja, jako fan Palahniuka, czuję się głęboko urażony.