Recenzja gry PC

Dying Light (2015)
Adrian Ciszewski
Paweł Marchewka
Paweł Krucz
Anna Gajewska

Najświeższe zombiaki od dawna

"Dying Light" to kolejna gra osadzona w świecie opanowanym przez zombie. Ten fakt może odstraszyć wiele osób znużonych już tematem, ale już na poczatku uspokajam. Pomimo, że trzon rozgrywki jest
Po raz pierwszy w tego typu grze dostajemy pełną swobodę poruszania się. Możemy przeskakiwać pomiędzy przeciwnikami, wspinać się po budynkach lub omijać przeszkody. Rozwiązanie to daje ogrom nowych możliwości i twórcom udało się je wykorzystać. Pościgi nabierają dzięki niemu znacznie więcej dynamiki, sekcje skradankowe stają się bardziej otwarte i nieliniowe, a wisienką na torcie jest genialny wręcz system zdobywania doświadczenia, który nagradza nas za wykonywanie widowiskowych skoków i akrobacji.

Wiele osób uważa, że ten pomysł nie jest niczym nowym i był już użyty chociażby w "Mirrors Edge". Jednak według mnie to jedna z największych bzdur jakie zostały powiedziane na temat "Dying Light". "Mirrors Edge" to nie sandbox, a motyw pełnego parkouru w tym rodzaju gier jest czymś zupełnie nowym.


Kolejnym elementem, który wyróżnia "Dying Light (2015)Dying Light" na tle konkurencji jest cykl dnia i nocy. Nie przypominam sobie, żeby jakikolwiek sandbox z żywymi trupami wykorzystywał wcześniej ten patent, a już na pewno nie aż tak dobrze. Element ten z początku wydaje się pewnie mało istotny, taka tam zwyczajna bajera urozmaicająca zabawę, nic bardziej mylnego. Techland sprawił, że świat zupełnie się zmienia zależnie od pory dnia. W dzień miasto jest pełne powolnych i słabych zombiaków, które bardzo łatwo zauważyć i wyeliminować lub ominąć. W nocy zaś na ulice wychodza o wiele potężniejsze i szybsze kreatury, które na początku gry potrafią powalić nas dwoma trafieniami. Nie zapominajmy również o tym, że w nocy nasze pole widzenia jest mocno ograniczone, przez co nawigacja pomiędzy uliczkami jest znacząco utrudniona.


Następną aspektem gry, który zasługuje na uwagę jest projekt zadań. W "Dying Light" nie uświadczymy trywialnych i powtarzalnych misji typu "przynieś, zabij, pozamiataj i nie pytaj po co", każde z zadań głównych jak i pobocznych ma otoczkę fabularną i najczęściej składają się one z kilku etapów. Nieraz zaskoczyło mnie to jak rozwinął się wątek poboczny, który z początku wydawał się prosty i mało ciekawy. Poza tym często zadania uruchamiają się automatycznie gdy trafimy do jakiejś lokacji. Przykładowo nieopodal centrum handlowego cywil został zaatakowany przez zombie, możemy mu pomóc ochraniając go, a następnie eskortować w bezpieczne miejsce.


Niestety produkcja wrocławskiego studia nie jest grą idealną. Najważniejszym jej problemem jest wyjątkowo słaby początek, który nie dość, że nie zachęca nas do dalszego grania to jeszcze potwornie źle kontrastuje z całością. Jednak jeżeli przetrwamy te nieciekawe pierwsze 2 godziny to czeka nas ponad 30 godzin rewelacyjnej zabawy.

Oprócz tego poza kilkoma bugami w sztucznej inteligencji i innymi drobnymi błędami nie doświadczyłem niczego rażącego.

Według mnie "Dying Light" jest jedną z najlepszych gier o tematyce zombie i przy okazji najlepszą polską produkcją.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Koncept żywych trupów w grach wideo nie tylko przetrwał próbę czasu, ale stał się wręcz jednym z symboli... czytaj więcej
W tak upalne dni jak ten dzisiaj przypominam sobie moment, kiedy po raz pierwszy stanąłem na balkonie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones