Takie plany były, nawet już po upadku komuny, do dziś pamiętam na początku lat 90-tych nocną audycję w radiu, której gośćmi byli Szmagier i Cieślak, niestety pewnie jak zwykle rozbiło się o kasę, nie znaleźli się chętni na wyłożeni fuduszy - wtedy wszystko co kojarzyło się z PRL-em było "be".

Tylko sami powiedzcie czy skoro już kręcą coś takiego jak Malanowski & Partnerzy (2008) http://www.filmweb.pl/serial/Malanowski+%26+Partnerzy-2008-498636
to nie lepiej było awansować porucznika Borewicza na kapitana Borewicza i dalej pociągnąć serial 07? Myślę że więcej ludzi by oglądało.

Może dlatego, że gliniarze, szczególnie ci, którzy zaczynali swoją pracę w MO, podlegają innym przepisom emerytalnym. Kapitan (czyli według policyjnej nomenklatury - Komisarz) Borewicz już dawno na zielonej trawce. Jeżeli zaczynałby w 1976, w którym to roku ma miejsce pierwszy odcinek (jeśli się nie mylę), to emerytura przysługiwałaby mu już nawet w 1991. Mógłby na własne życzenie pozostać w służbie, bo nikt nie nakazuje policjantom odchodzić na wcześniejszą emeryturę, ale nie sądzę, aby pozostał w służbie do teraz.

Innym punktem zaczepienia byłoby natomiast, gdyby Komisarz Borewicz przeszedł w stan spoczynku w latach 90. i otworzył właśnie agencję detektywistyczną, a nie jakiś tam Malanowski. Ale być może nie mieli praw autorskich do kontynuowania tej właśnie historii - nie wiem.

Poza tym jak pokazuje życie, jak się próbuje robić kontynuację jakiejś świetnej serii, to najczęściej wychodzi szmira. Przykład: Alternatywy 4 - Dylematu 5.

A może to i dobrze, że już więcej nie nakręcili. Rzadko kiedy kontynuacja po tak długiej przerwie jest udana. Zmieniły się czasy, wielu aktorów zabrakło. Może wyszłaby z tego jakaś kicha i żal byłoby patrzeć na upadek dawnej formy. Zawsze lepiej czuć niedosyt i z sentymentem 100 razy analizować te same wątki niż czuć rozczarowanie.

Ale to było prawie 30 lat temu - więc przerwa nie byłaby dłuższa, niż między seriami kręconymi w PRLu.

A wiecie może dlaczego Ewa Florczak nie grała w kilku ostatnich odcinkach? A Zdzisław Kozień? Bez por. Zubka to już nie było to, taki poczciwina i świętoszek .

Ewa Florczak w książce Piotra K. Piotrowskiego pt: "07 zgłasza się" powiedziała, że namawiała Szmagiera, żeby znacznie rozbudował jej postać. Żeby mogła być taką bohaterką jak sierżant Anderson z popularnego wówczas serialu o tym samym tytule. Reżyser w odcinku 17 rozbudował trochę jej rolę, ale potem, cytuję:
"Po odcinku "Morderca działa nocą" wszystko powróciło na dawne tory (...). Próbowałam coś utargować , ale Krzysiu Szmagier powiedział: "Ty tu nie jesteś żadną postacią, postacią jest Sławek". To podziękowałam za pracę. " Koniec cytatu.
Natomiast jeśli chodzi o porucznika Zubka to w tej samej książce pada stwierdzenie, że jednym z powodów jego rezygnacji z udziału w serialu był stan jego zdrowia. Chorował na serce i cukrzycę, ale to raczej nie był powód, bo potem zagrał jeszcze w kilku serialach, np. w "Szaleństwach panny Ewy". Jerzy Rogalski, porucznik Jaszczuk twierdził, że Zdzisław Kozień zrezygnował, bo reżyser nie chciał dać mu zgody na grę w telewizyjnym spektaklu "Emigranci". A ja w sieci znalazłam wywiad z jego synem. Cytuję Nowiny 24:
"Kozień pojawił się m.in. w "Człowieku z marmuru" Andrzeja Wajdy. Późniejszy laureat Oscara zaoferował mu także udział w "Człowieku z żelaza".
- W tym filmie nie zagrał, bo przyblokował go Krzysztof Szmagier, reżyser serialu "07 zgłoś się". Z tego powodu ojciec trochę się z nim pokłócił i wkrótce potem postanowił z "07 zgłoś się" odejść - tłumaczy Henryk Kozień."
Koniec cytatu.

W pełni się zgadzam. Ten serial śmiało można uznać za arcydzieło. Szkoda, że nie nakręcili drugiego sezonu. Być może jakiś remake, albo sequel by się przydał!!Ciężko byłoby jednak znaleźć takiego aktora jak Cieślak, wśród współczesnych polskich aktorów. "07 zgłoś się" bez Cieślaka, to już nie byłoby chyba to.

Drugiego sezonu? Sezonów było pięć.

Bronisław Cieślak w wywiadzie do gazety ,,Retro" na pytanie ,,Dlaczego Borewicz nie wrócił na ekrany w latach 90.?", odpowiedział tak: ,,Reżyser Krzysztof Szmagier sądził, że jest to możliwe, był nawet gotowy scenariusz. Żeby jednak w roku 1995 uzasadnić powrót Borewicza do policji, musielibyśmy przeprowadzić go przez weryfikację. Scenariusz wyglądał następująco. W roku 1988 komuna się już wali. Borewicz jest na tropie afery narkotykowej, w którą zamieszany jest synek jednego z prominentów w randze wiceministra. Tatuś przez swoich kumpli dokonuje prowokacji, w wyniku której Borewicz nie tylko wylatuje z MO, ale trafia do więzienia. Ląduje w celi razem z kryminalistami i więźniami politycznymi. A że jest człowiekiem prostolinijnym i sympatycznym, szybko nawiązuje kontakty z opozycją i jak wychodzi z więzienia, to jest zweryfikowany. Jak to przeczytałem, pękałem ze śmiechu. Powiedziałem, że nie chciałbym tego grać i lepiej, żeby Borewicz pozostał już w PRL-u."