PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=781264}

Ania, nie Anna

Anne
8,1 54 966
ocen
8,1 10 1 54966
7,1 11
ocen krytyków
Ania, nie Anna
powrót do forum serialu Ania, nie Anna

Autorzy serialu chyba nie czytali książki. Nie lubię kiedy ktoś próbuje ulepszać książkę. Kolejne odcinki zaczynają mnie złościć... 90%wątków przekręconych lub bez sensu dodanych i nieprawdziwych. Całą serię o Ani czytałam chyba z 10 razy i jest mi przykro, ze nie opierają treści serialu na tak wspaniałej powieści o Ance. ...Chyba ze jest jeszcze jakies inne Zielone Wzgórze i inna Ania.

nan_s

Dokładnie, są pewne niezmienne treści, które w serialu zostały niepotrzebnie zmienione. I tego nawet nie można nazwać interpretacją. To już jest chyba nadinterpretacja. Zmienia cały sens.

nan_s

Tak naprawdę nie mam nic przeciwko skróceniu wieloletniej nieprzyjaźni z Gilbertem :-) Zawsze wydawała mi się strasznie naciągana, zważywszy, że Ania nawet wrednej Józi w ostateczności jakoś tam wybaczała.

Natomiast wracając do meritum: wątki wątkami, ale niezmienna - dla mnie - powinna być postać Ani i atmosfera Avonlea, bo to dzięki nim czytelnicy pokochali powieść. Tymczasem przesunięcie akcentów spowodowało, że Ania stała się inną osobą, niekoniecznie dającą się lubić. A Avonlea - zamiast być końcem świata, gdzie w ciszy i spokoju można wyrosnąć na wyjątkową osobowość - stało się dziwnym miejscem, gdzie sąsiedzi się nie znają, a po ulicach grasują bandyci. To mi znacznie bardziej przeszkadzało, niż to, że Mateusz miał atak po kilku miesiącach a nie latach, a przemiła pani Blythe zapadła się w nicość.

ocenił(a) serial na 9
ACCb

Ale właśnie odbiór postaci Ani jest inny - dlatego że zmienili wątki i dodali własne. Bohaterów filmów czy seriali poznajemy tylko przez wydarzenia z którymi się mierzą.
Czyli Ania wyszła w serialu dość heroicznie - i nieco histerycznie;)

A akurat realia pokazane w serialu, świat XIX wieku, trochę bandytów na stacjach kolejowych jest ok;). Z tym, że nie powinni się pchać na Zielone Wzgórze; )

nan_s

Dodane/usunięte wątki nie mają tu nic do rzeczy. Ania zachowuje się inaczej w tych realiach, które są dokładnym odzwierciedleniem wydarzeń książkowych. Kiedy dowiaduje się o pomyłce (miała być chłopcem), książkowa Ania jest załamana, a serialowa jest pełna gniewu. Podobnie przy posądzeniu przez Marylę o kradzież - jedna jest zraniona, druga wściekła. Serialowej Ani brakuje ciepła i skromności (w sensie braku wygórowanego mniemania o sobie) Ani książkowej. To bardzo współczesna nastolatka, gotowa walczyć o siebie i o swoją godność bardzo głośno i bardzo dobitnie.
Realia XIX wieku są OK, ale nie wobec Avonlea... To wieś spokojna i wesoła, gdzie najstraszniejszym wydarzeniem jest wejście krowy w szkodę. Gdzieś tam w Ameryce są złodzieje i bandyci, ale aż tak daleko na północ nie przyjeżdżają, bo i po co.

ocenił(a) serial na 9
ACCb

W pierwszym odcinku - uważam, że aktorka wspaniale zagrała ten moment usłyszenia prawdy. Tam nie ma ani grama gniewu. Jest załamanie. Gniew jest dopiero w 2 odcinku i zupełnie zbędnej scenie - kiedy Mateusz jedzie po Anię, A ta na dworcu odgrywa przedstawienia; ).

Sprawa z broszka także inaczej pokazana i jeszcze ma związek z odesłaniem Ani za kradzież; ).

Nigdy nie zrozumiem - dlaczego scenarzyści tak strasznie krzywdzą Maryle i tworzą coś w rodzaju warunkowego pozostawania Ani na Zielonym Wzgórzu. W książce Maryla, po powrocie z Anią, od razu na następny dzień, po południu, powiedziała jej, że zostaje. I więcej nie było żadnych rozmów czy warunków. Po sprawie z broszka - Ania miała karę - ale nie było mowy o jej odesłaniu.

ocenił(a) serial na 9
ACCb

Co do charakteru Ani tej książkowej to ja trochę inaczej ja widzę;).
Myślę, że charakteru Ani zmieniał się - zwłaszcza po poznaniu pastorowej Allan i panny Stacy;).
Nigdy nie powiedziałabym, że Ania była skromna;). Kiedy była skromna??
Była wybuchowa, gwałtowna, wprost mówiła co myśli - tak na początku; ). Żyła w świecie wyobraźni - bo pozwalało jej to uciec od rzeczywistości.
Później wzór Pani Allan i panny Stacy zmieniły Anię - one wygladzily jej charakter, trochę wychowywaly Anię . I Ania zaczęła widzieć ludzi, a nie uciekać w wyobrażenia.

Serialowa Ania wspaniałe marzy, świetnie oddano jej ucieczkę w świat wyobraźni, świetnie ukazano jej gwaltownosc - a scena z panią Linde i Gilbertem były dobre.

Zawsze tam gdzie trzymano się książki wyszły dobre sceny.

nan_s

Jak wiadomo że jest to adaptacja a nie ekranizacja książki .

Autorzy serialu od początku mówili, że serial będzie połączeniem książki i ich własnych pomysłów .

Co wątku Ani i Gilberta wiadomo przecież że nie pokażą tego jak przez 4 lata są na siebie obrażeni , chociażby dlatego że nie pozwala na to format 8 odcinkowego serialu .

buterfly

Jeśli tak, to ich pomysły były w stosunku do powieści po prostu kiepskie.

janee

Mam inne zdanie na ten temat :)

nan_s

W serialu Ania i tak miała krótki "okres warunkowy" w porównaniu z zeszłorocznym filmem :-)

Natomiast przyjęta koncepcja postaci spowodowała, że zaczęłam się w pewnym momencie zastanawiać, po co Cuthbertowie robią sobie tyle zachodu z tak niesympatycznym dzieckiem... Mam wrażenie, że scenarzyści chcieli stworzyć postać mocno odmienną niż we wspomnianym filmie. Coś tu jednak poszło nie tak. Sensownie czy bezsensownie dodane wątki to przy tym mały pikuś.

Przy czym podoba mi się, jak serial został zagrany, podobają mi się plenery i wnętrza (tylko czemu oni tak tupią?), podoba mi się większość postaci, Ania też mi się podoba, tyle że nie jest tą Anią z Zielonego Wzgórza, którą pokochałam wiele lat temu przy pierwszej lekturze :-)

ACCb

Co do sporu z Gilbertem (a właściwie negowania jego istnienia)... w książce Ania miała 11 lat, kiedy się na niego obraziła. Zaczęło jej przechodzić kilka lat później (po uratowaniu przed utonięciem). Serialowa Anka ma już lat 13, więc jest trochę starsza i poważniejsza. Ma więc 2 lata mniej na uparte trwanie w fochu.
Mam nadzieję, źe jakoś fajnie pociągną ten wątek a to, że jakaś interakcja między nimi zaszła daje wiele więcej możliwości... chyba że wyślą Gilberta w podróż dookoła swiata i wróci przed końcem serii (albo wcale, o! Ania będzie les, jak ciocia Barry).

ACCb

Moim zdaniem, utrafiłaś w sedno. Ania po tych wszystkich, niby niewielkich, zmianach stała się niezbyt sympatyczna. To po prostu inna dziewczynka, pełna buntu i walcząca zajadle o swoje, czasem bezwzględna. To nie cudowna Ania Shirley, która kochała Mateusza bardziej od samej siebie i jego jedno proszę wystarczało. Właściwie chyba niezbyt lubię tę serialową Anię.
Maryle scenarzyści naprawdę skrzywdzili, odbierając siłę i prawość tej postaci.

nan_s

Z Billy'ego Andrewsa zrobili kawał gnoja, taki typowy "bully", a tymczasem to był chyba średnio rozgarnięty chłopak, starszy od Ani, który się w niej zakochał i poprosił o jej rękę! (no nie sam ;) )
Po co zmieniają postacie na gorsze :/

innertia

No i dalej jest nierozgarnięty (vide: scena bójki z Gilbertem).
Jeśli twórcy zechcą wprowadzić wszystkich wielbicieli Ani, to ten wredny prześladowca będzie za kilka lat wysyłał siostrę na facjatkę! Dla takiej sceny warto żyć! :D

ocenił(a) serial na 7
nan_s

Mnie z tego wszystkiego najbardziej boli zmiana... Samych bochaterow. To już inne osobowości. Począwszy od samej Ani, która zachowuje się jak niezrównoważone psychicznie dziecko. Nie miałam krzty współczucia dla serialowej Ani.

Nawet mi się nie chce wypisywać wszystkich minusów tego serialu.
Traktowałam to jako historię alternatywna... Inaczej byłoby nie do zniesienia.

Bris

Bo to jest historia alternatywna. To nie jest ekranizacja ale luźna adaptacja.

ocenił(a) serial na 8
ACCb

Ekranizacja i adaptacja nie są synonimami. Ekranizacja nie podlega interpretacjom, jest wiernym przeniesieniem na ekran, adaptacja z kolei, daje pole do interpretacji treści i zmian według własnej wizji czy odbioru pierwowzoru.

howling

1. Masz rację. Ekranizacja i adaptacja nie są synonimami.
2. Nie wydaje mi się, że możliwe jest "wierne przeniesienie" tekstu literackiego na ekran. Choćby ze względu na mechanizm konkretyzacji dzieła literackiego. Ten sam tekst może być wielorako odczytany, a następnie - znowu wielorako - przełożony na język filmu. Ja nazwałam to interpretacją, może filmoznawcy mają na to inne określenie.

justyna_janiszewska88

Obejrzałam pierwszy odcinek i... no baardzo mi nie pasowała akcja z broszką :( Przede wszystkim w powieści nie było żadnego "okresu próbnego", a karą za nieprzyznanie się do wzięcia broszki miał być zakaz pójścia na piknik, a nie odesłanie do sierocińca! Rzecz zupełnie innej wagi :( Trochę w tym momencie zrobili z Maryli oziębłego potwora :/ Ok, można pewne rzeczy zmieniać, żeby dodać dramatyzmu, ale nie wtedy, kiedy się jawnie krzywdzi postać (coś jak obrzydzenie widzom Jaime'a z GoT, jeśli wiecie co mam na myśli, bo nie będę spoilerować ;) ).
Scena szydzenia Ani z nazwiska francuskiego chłopca - no porażka... Ania może i była egzaltowana, ale przecież nie była złośliwa? I te dramatyczne wtręty z przeszłości. Jakoś kupuję patologiczną rodzinę, ale już nie do końca to, że Ania reaguje stresem na płacz niemowlęcia. Ania zawsze lubiła dzieci!
Mam mieszane uczucia :(

innertia

Scena z francuskim chłopcem okropna. "Prawdziwa" Ania nigdy by sie tak nie zachowała, była chodzącą empatią i starała się"nie ranić niczyich uczuć". Kto wymyśla takie bzdury i niszczy tę piękną postać?

ocenił(a) serial na 3
janee

O, dzięki, to ja już za ten serial się nie biorę. Skoro Ania była złośliwa dla kogokolwiek- to nie jest Ania.

innertia

Jakim trzeba być okropnym człowiekiem, żeby dziecko szantażować: "zostaniesz jak to, a odeślemy cię jak tamto." Jestem po 1 odcinku, ale chyba więcej nie obejrzę, bo nie lubię takich poważnych zmian w stosunku do kultowego pierwowzoru.

justyna_janiszewska88

Przypomniałam sobie, jak bardzo pozmieniali "Historynkę"/"Złocistą drogę" w produkcji pt. "Droga do Avonlea" (ciekawostka: ten sam aktor, który gra Mateusza, tam grał Jaspera Dale ;) ). Pamiętam, jak wkurzały mnie zmiany. Przede wszystkim akcja wcale nie miała miejsca w Avonlea i nie miały prawa pojawiać się postaci typu pani Linde. Nie było w ogóle postaci takiej, jak surowa ciotka Hetty - Sara mieszkała z ciotką Oliwią i wujem Rogerem. Jasper nie ożenił się z Oliwią, ale z nauczycielką Alicją, a w ogóle główne założenie się różni, ponieważ powieść napisana jest z punktu widzenia kuzynów którzy przybywają tam na wakacje, a których chyba w ogóle nie było w serialu, chyba że coś przeoczyłam.
A to jest chyba mniej znana powieść Montgomery (?). Dlatego nie dziwię się, że niektórzy nie mogą przeboleć zmian w "Ani", która jako powieść jest kultowa.

ocenił(a) serial na 9
justyna_janiszewska88

Obejrzałam dwa pierwsze odcinki - owszem ,film świetnie zrobiony, obsada super ,ale Ani to już tam nie ma i obawiam się ,że nie będzie. To nie jest ciepła, pełna humoru powieść jaką znam od dzieciństwa i kocham. No cóż , takie są wymogi współczesnej kinematografii - "na motywach" tzn. że zgadza się główny bohater i tyle :(

justyna_janiszewska88

Rozumiem, że wielu osobom trudno pogodzić się z tymi odstępstwami od książki. Zwróćcie jedynie uwagę na to, że jest to adaptacja, a nie ekranizacja, zatem trochę niepoważna i nieuzasadniona jest krytyka tych zmian dla samej zasady, "bo powinno być tak, a nie jest". Twórcy serialu inaczej spojrzeli na historię, nieco świeżej, nieco inaczej i postanowili opowiedzieć swoją wersję. Ci, którym to nie odpowiada - odsyłam do całkiem wiernej ekranizacji z 1985 roku lub innych adaptacji. Chyba wszyscy się zgodzimy, że nie ma sensu powielać w nieskończoność tej samej historii. Dzięki nowej interpretacji i nieco innej odsłonie Avonlea, mam wrażenie, że twórcom udało się trafić do nieporównywalnie szerszej publiczności.

ocenił(a) serial na 5
justyna_janiszewska88

rety! myślałam, że tylko ja jestem rozczarowana!

justyna_janiszewska88

Serialu nie oglądałem i raczej nie zamierzam, wiec nie do końca wiem jak zostały wątki zrealizowane (nie wiem, ale sie wypowiem). Moim zdaniem adaptacje serialowe powinny dodawać nowe wątki albo zmieniać te z pierwowzoru, bo to co działa w książce nie zawsze musi działać w innym medium. Ponadto ja bym nie chciał oglądać przeniesionej książki 1:1 na ekranie, bo byłoby to nudne i odtwórcze. Jeszcze raz podkreśle, że nie wiem czy te zmiany wpłyneły pozytywnie na sam serial

ocenił(a) serial na 9
odek222

Ja na waszym miejscu bym wyluzowała. Przeczytajcie sobie co to jest adaptacja filmowa... Nigdzie nie pisze, że Ania, nie Anna jest wierną adaptacją... nie jest zrobiona scena w scenę. Utwór literacki jest zazwyczaj dla reżysera inspiracją i medium, które może przekształcić tak aby powstała jego wizja i historia. Można to traktować zarówno jako wadę jak i zaletę. Też byłam zaskoczona wieloma wątkami i jako że Anię czytałam lata temu nie byłam pewna czy to ja czegoś nie zapamiętałam czy faktycznie tak pozmieniali. Mimo wszystko serial jeden z lepszych jaki pojawił się ostatnio. Piękny i jakby powiedziała Ania zachwycający, czarujący no i mi tam łezka poleciała wiele razy i nie mogę się doczekać jak rozwinie się wątek miłosny Ani i Gilberta :))) Jestem pod wrażeniem gry aktorskiej tych młodych aktorów. Świetnie przekazują emocje. Doceniam, że w ogóle powstała nowa produkcja o Ani i ja tam zamierzam z niej czerpać radość .

heartshapedbox

Ja jestem luźny, chyba napisałem mniej wiecej to samo co ty :)

ocenił(a) serial na 9
odek222

Odpowiedziałam pod twoją wypowiedzią by była ostatnia ale kierowałam ją do reszty ;)

ocenił(a) serial na 6
justyna_janiszewska88

Ta nowa adaptacja ma z pewnością duże zalety np. znacznie bardziej wiarygodne psychologicznie i pogłębione postaci. Ania w końcu jest dziewczynką z krwi i kości - skoro miała temperament, to nic dziwnego, że pyskuje Maryli. Relacje między bohaterami są bardziej realne. Bardziej realistycznie oddany obraz społeczności, obecnych w niej uprzedzeń.
Do 4 czy 5 odcinka bardzo mi się to podobało.
Ale potem to nieznośne udramatycznienie akcji, wszystkie nieszczęścia na raz. Ania jest zbyt mocno rozhisteryzowana jak dla mnie. No i biedny, nieszczęśliwy Gilbert.
Rozumiem, że XIX wiek to nie były cukierkowe czasy. Ale wielu ludzi po prostu żyło sobie wtedy spokojnie i nudno bez wielkich tragedii w życiu, zwłaszcza na takiej prowincji. A najczęściej powtarazającym się nieszczęściem była chyba jednak gruźlica. Co zresztą można wyczytać w książce. Dlatego książka LMM opiera się na drobnych wydarzeniach jak znalezienie myszy w mące, a nie wielkich tragediach jak napaść czy próba samobójstwa.
Ostatecznie cieszę się, że to nie jest pierwsza adaptacja Ani, którą zobaczyłam, bo raczej by mnie zniechęciła do tej książki.

justyna_janiszewska88

W dzieciństwie nienawidziłam Anki z całego serca. Nadal uważam, że wielkim błędem jest utrzymywanie statusu tej sagi, jako lektury obowiązkowej dla dziewczynek, bo nic nie robi im większej wody z mózgu niż szanowna pani Montgomery.
Najlepszym przykładem jest kariera Ani, utalentowanej, ambitnej dziewczyny, która po to ciężko pracowała, zdobywała stypendia i studiowała w dalekim mieście, żeby wyjść za Gilberta, urodzić mu kupę dzieciaków i spędzić resztę życia na wtrącaniu się w sprawy sąsiadów.
Jednak takie były czasy i Lucy opisała prawdę, która wówczas była jedyna, co implikowało jedyną słuszną "karierę" dla kobiety, czyli właśnie drogę, którą przeszła Ania. Natomiast najnowsza, dość luźna adaptacja, próbuje wmówić widzom, ze ludzie zawsze żyli tak jak teraz i mieli świadomość XXI-wieczną, tylko inaczej się ubierali. To ogromne i niepotrzebne przekłamanie. Kto nie zna przeszłości, takiej jaka ona była, a nie przefiltrowanej przez pryzmat wspólczesności, nie zrozumie teraźniejszości.

ocenił(a) serial na 9
e_wok

Chyba trochę przesadzasz - choć Twoje argumenty są dobre;)

Myślę, że pierwszy tom cyklu jest najlepszy, stanowi całość, natomiast później wena trochę zawiodła pisarke.

Czyli tom pierwszy - ma trochę zacięcia feministycznego i to w tym dobrym ujęciu. Ania jest równa w nauce Gilbertowi. Dziewczyna ma taki sam rozum jak chłopiec. To ona zdobywa stypendium. To ona mogła wyjechać na uniwerek od razu po seminarium. Nie wyjechała - i poświęciła się ostatecznie, ale nie zrezygnowała z dalszej nauki. Nie wyjechała bo kochała Maryle i czuła że nie może jej zostawić.

Charakter Ani, jej wybory ( może z wyjątkiem zbyt długiej nieprzyjazni z Gilbertem;) są godne naśladowania; ) Czyli lektura obowiązkowa; )

justyna_janiszewska88

Moja ocena to 7, a spokojnie mogłoby być 10. Obsada, muzyka, kostiumy i scenografia genialne. Aktorzy na dodatek podołali rolom :) Gilbert jest uroczy, jednak ś.p. Jonathan Crombie i tak zostanie moim nr 1. Za ww. daję tą siódemkę. Pierwszy odcinek był naprawdę niezły, z każdym kolejnym niestety mina mi rzedła i czułam lekkie rozczarowanie. Tyle wymyślonych wątków! Nie podoba mi się za bardzo fantazja twórców :( Z książką niewiele serial ma wspólnego... A myślałam, że w końcu obejrzę historię Ani zgodną z pierwowzorem :(

ocenił(a) serial na 10
justyna_janiszewska88

Dawno, dawno temu próbowałam przeczytać "Anię z Zielonego Wzgórza", ale niestety nie dałam rady - w moim rankingu najnudniejszych powieści "Ania.." zajmuje bardzo wysokie miejsce... Natomiast serial mnie urzekł... :) Dlatego absolutnie nie żałuję, że jego scenariusz nie ma zbyt wiele wspólnego z powieścią...

użytkownik usunięty
justyna_janiszewska88

Mnie właśnie te zmiany bardzo się podobają. Sam "rdzeń" powieści pozostał przecież niezmieniony, w każdym odcinku bez trudu odnajdujemy sceny i dialogi z książki, zmieniono tylko miejscami kolejność wydarzeń, inaczej rozłożono akcenty - i dobrze, bo dzięki temu akcja nie idzie jak po sznurku i możemy oglądać z zaciekawieniem, nie wiedząc, co będzie dalej, a nie tylko odhaczać kolejny sceny z książki. Dodano nowe sceny, nowych bohaterów - i też super, z tego samego powodu.

Gdzieś czytałam, że to jest taka "Ania", której L.M. Montgomery nie mogłaby napisać w swoich czasach, ze względu na cenzurę (miesiączka, prześladowanie "przybłędy" itd.), ale mimo te nowe sceny doskonale do tego świata pasują i nadają mu realizmu, i moim zdaniem to prawda. Do tego bohaterowie drugiego, a nawet trzeciego planu zyskali wreszcie osobowość, np. Jerry, który w książce nie ma bodaj ani jednej kwestii, a tu jest uroczym, zawadiackim chłopakiem. IMO relacja z Gilbertem też jest o niebo lepsza niż w książce, w której sprowadzała się w zasadzie do pielęgnowania dziecinnego focha przez główną bohaterkę.

Do książki zawsze będę mieć sentyment, ale dopiero patrząc na tę oryginalną, kapitalną adaptację, widzę, jak bardzo ta opowieść potrzebowała odświeżenia. Twórcy wybrali z niej to, co najlepsze, a od siebie dodali równie dobre elementy. Mam nadzieję, że kolejny sezon będzie równie dobry.

Nie wiem czy wybrali to co najlepsze... Zaburzenie relacji szkolnych, czy zmiana charakteru Maryli to akurat moim zdaniem jest słabe. Ja mam nadzieję że faktycznie rozbuduja wątek Ani i Gilberta, bo też pamiętam że jako malolata czekałam na rozwinięcie tego wątku w książce i długo trzeba było czekać. Wątki kryminalne też mi nie przeszkadzają

ocenił(a) serial na 7
justyna_janiszewska88

Ale przecież to nie jest adaptacja książki. Wielu reżyserów inspiruje się danym dziełem, żeby przedstawić swoje stanowisko w jakiejś sprawie, czy dać swój punk widzenia. To taka luźna interpretacja.

ocenił(a) serial na 9
justyna_janiszewska88

Gdyby książka była taka sama jak serial, wszyscy wiedzieliby co się stanie i nie byłoby elementu zaskoczenia. Serial został stworzony NA PODSTAWIE książki "Ania z Zielonego Wzgórza", ale nie oznacza to, że przygody Ani muszą być identyczne jak w książce. Osobiście wolę gdy akcja się zmienia, dodane są nowe przygody i lubię, gdy historia nie jest identyczna, jak w powieści. Reżyser wziął sobie książkę jako inspiracje do nakręcenia pięknego, wzruszającego i zaskakującego serialu o dziewczynce. Kiedy oglądam serial lub film, nakręcony na podstawie książki, biorę te dzieło jako zupełnie inną opowieść. W ten sposób poznaje zupełnie inne podejście do historii i o wiele bardziej interesuje i cieszy mnie oglądanie filmu. Nie zastanawiam się nad tym, że historia lekko albo bardzo się różni od książki, tylko interesuje mnie to, w jaki cudowny sposób został nakręcony film lub serial, nie mówiąc o rozwijaniu wyobraźni i zastanawianiu się nad przebiegiem wydarzeń. Radzę wszystkim robić to samo, gdyż zastanawiając się nad różnicami pomiędzy serialem a książką, nie zachwyca się i nie poznaje się tej pięknej historii.

użytkownik usunięty
justyna_janiszewska88

Dokładnie. Dzisiaj zaczęłam oglądać serial i wlasnie skończyłam 3ci odcinek, po którym straciłam cierpliwość na historie ksiazkowa zamiast której dostajemy dziwna przeszłość Anki i znęcanie sie nad nia w szkole. No ale co zrobić, w USA we wszystko musza wplesc bullying albo inne rzeczy, żeby młodzi sie bardziej z tym utozsamili...jprl.

ocenił(a) serial na 8

Prześladowanie nie jest akurat sprawą nową... To się nie pojawiło dopiero w XX i XXI wieku. Wykorzystywano dzieci do pracy, a sieroty to już całkiem miały przerąbane (co widać nie tylko powieściach - patrz: Dickens - ale też w historii świata) zarówno wśród rówieśników jak i w systemie społecznym. Przecież już w starożytności wdowy i sieroty to były jedne z najniższych możliwych statusów społecznych.

A ludzie zachowywali się wobec takich osób jak to często ludzie lubią robić... z okrucieństwem i wyzyskiem.

justyna_janiszewska88

Jestem przy szóstym odcinku. Rozumiem, że to (tylko) adaptacja, ogólnie serial uważam za dobry, ale... Czytając książkę, a przypomniałam ją sobie całkiem niedawno, miałam wrażenie takiego spokoju, sielanki, totalnego odprężenia. Owszem, wiele rzeczy było naiwnych, na przykład to, że Ani wszystko przychodziło z łatwością i wszyscy ją kochali. Ale książka miała swój urok, potrafiła oczarować, dosłownie.
Tutaj mi tego brakuje. Pomijam zmienianie wątków. Pomijam ostrzejszą postać Ani i miększą postać Maryli. Ale ten urok... Mam wrażenie, że zamiast niego dostałam po twarzy wyjątkowo brutalną rzeczywistością. I to mi się nie podoba. W dobie, kiedy wszystko jest brutalne i coraz brutalniejsze, ten serial mógł być jak miód. A nie jest. Przynajmniej według mnie.

ocenił(a) serial na 10
justyna_janiszewska88

Jestem fanka Ani od małego dziecka. Uwielbiam tą postać i historię przedstawiona w książce. Jednak serial tez jest niesamowity. Nowe, świeże podejście reżysera do wszystkiego. Tak naprawdę mieliśmy już tysiące odzwierciedleń książki, które zgadzały się kropka w kropkę. To jest całkowicie inne i dlatego mnie urzekła. Począwszy od tytułu - który już sam powinien nam sugerować, że to będzie historia, której jeszcze nie znamy. Przechodząc dalej mamy pięknie zrobione intro. No zakochałam się. Poza tym ten cudny kadr, zachowane przecudne kolory i przepięknie stworzone zielone wzgórza. Ten serial naprawdę cieszy oko. Jest od początku do końca naprawdę dobrze zrobiony. Oczywiście to moja całkowicie subiektywna opinia. Nie musi się nikt z nią zgadzać ;).

justyna_janiszewska88

Rozumiem czytać i 100 razy to samo, jeśli to jest super, ale żeby jeszcze to samo oglądać ? Bardzo dobrze, że zmieniają coś, jeśli jest to nadal warte uwagi.

Cash

Mogę się zgodzić z przedmówcami. Oglądałam najnowszą adaptację. Nie widzę nic niewłaściwego w zmianach. Akurat ukazanie, choćby relacji Ani z koleżankami uwiarygodniło serial. Retrospekcje pomogły zrozumieć, czemu tak wiele rzeczy sobie wyobrażała. Traktowano ją okrutnie i czuła się niekochana. Zaginięcie broszki i odesłanie do sierocińca także pokazywało myślenie społeczeństwa w tamtych czasach. Maryla w książce być może nie zrobiłaby czegoś podobnego, lecz też mówiła o okresie próbnym i odesłaniu do sierocińca, bo musiała się zastanowić. Skąd zatem te zarzuty? Aktorzy grający rodzeństwo są o wiele młodsi od swoich książkowych pierwowzorów, więc zostali nieco inaczej ukazani pod względem charakterów. Pamiętajcie, w jakich czasach żyła Montgomery. Dlatego o wielu rzeczach nie pisała i stosowała uproszczenia. Niekiedy inwencja twórcza odświeża oryginalną wersję. W tym przypadku twórcy dobrze wywiązali się ze swojego zadania.

ocenił(a) serial na 9
justyna_janiszewska88

Te książki są bardzo specyficzne. Dzieją się na przełomie kilkudziesięciu lat, a żadne szczegóły nie są opisane. Cztery lata studiów w około 200 stron? Nie pamiętam, ile ich dokładnie było, ale książka jest cienka. Zrobiłam ją w dwie drzemki córki, jestem świeżo "po". Jako dziecko odbierałam ją zupełnie inaczej.. Teraz widzę tego Gilberta, który pragnie wyjść z friendzona i dziewczynę, która chce "czegoś wiecej", niz spokojne życie z najlepszym kumplem, bo się za dużo książek naczytała.
Dwuletnia relacja z Robertem była pisana w kilkunastu zdaniach. Żadne emocje nie były pisane. Tak samo wszystko o szkole, o życiu współlokatorek (poza Izą). W tej książce wszystko jest kwestią domysłów i to jest jej siła. Opisywane są obficie zabawne anegdoty, wybrane rozmowy, spotkania, ale całość jest po prostu nakreslona, by każdy mógł dorobić sobie swoją wersję.
O związku z Robertem nie wiemy prawie nic, poza tym, że ładnie pisał listy. Nie wiemy o czym rozmawiali, gdy byli sami, jak wyglądała ich intymność, jak Ania czuła się u jego boku. Wszystko jest kwestią domysłów. Nie wiemy, jak przygotowywała się do egzaminów, ale wiemy, że koty się często ganiały po domu. Ta książka zostawia ogromne pole do wyobraźni - Ani by się podobała :)

justyna_janiszewska88

bez przesady, a czy ten serial nazywa się "Ania z zielonego wzgórza"? NIE! czyli to nie jest kopia książki tylko coś co się nazywa inspirowanie książką. Jeśli ktoś chce wiernej kopii to niech obejrzy sobie starą wersję serialu Ani z zielonego wzgórza, o tym samym tytule...a ten niech sobie odpuści.
Mnie się podoba, od samego początku nie spodziewałam się treści zerżniętej kropkę w kropę z książki. Podoba mi się fabuła oraz gra aktorska i jestem otwarta na wszelkie modyfikacje.
Kurcze dziewczyny troszkę empatii. To tylko serial a reżyser miał prawo stworzyć swoją wersję! po co tyle krytyki, czy to coś zmieni?

justyna_janiszewska88

Przez takie właśnie podejście literatura PRZESTAŁABY w jakikolwiek sposób odgrywać rolę we współczesnej rzeczywistości. Czy naprawdę, aż tak bardzo zależy wam na zabiciu i tak już słabego czytelnictwa??

Jeżeli książki byłyby zawsze wiernie oddawane przez dzieła filmowe to nikt nie miałby powodu po nie sięgać. Nie oszukujmy się. Upakowana oryginalna historia w parę godzin serialu idealnie wpasowałaby się w tempo współczesnej rzeczywistości! Literatura zostałaby już całkowicie zastąpiona filmem. Dzięki temu, że twórcy wzięli historię Ani i stworzyli własną wersję (różniącą się miejscami od oryginału) to jest szansa, że ludzie sięgną po książkę. Z czystej ciekawości, albo chociaż chęci przeżycia tej historii w ten prawdziwy sposób. Zrozumcie, że najgorsza możliwość to połączenie filmu i książki. Literatura powinna nieustannie tworzyć oddzielną kategorię, a film (jeżeli tylko chce się do niej zbliżyć) jedynie na niej bazować (lub ją reklamować). Zresztą nie rozumiem wgl takiego podejścia. Skoro ktoś przeczytał książkę to znaczy, że odczuł ją w najlepszy możliwy sposób (ORYGINALNY I NIEPOWTARZALNY dla siebie samego). Każdy wyobrazi sobie inne detale, inne twarze, a nawet różne odcienie kolorów opisanego świata. Na tym polega magia abstrakcji słowa pisanego. Po co upośledzić to piękne przeżycie w wiernie oddanym dziele filmowym? Uwielbiam kiedy po przeczytaniu książki mogę obejrzeć na ekranie dzieło inne. Nie takie samo. Przefiltrowane przez czyjąś głowę i z innej perspektywy. Wtedy zawsze książka będzie tym jednym i najważniejszym dziełem, a adaptacje filmowe niesamowitym dodatkiem.

ocenił(a) serial na 9
justyna_janiszewska88

Naprawdę nie potrafię tego zrozumieć. Też, mimo że jestem facetem, przeczytałem całą Anię. Mieliśmy już wierny (i ikoniczny) serial. Teraz mamy poszerzenie. Czemu chciałabyś żeby serial dodawał tylko obrazki do słów? Nie interesuje Cię reinterpretacja, poszerzanie świata? Przecież to wspaniałe, że opowiedziano tę archaiczną w gruncie rzeczy historię w noey, fascynujący sposób. Dawno serial nie dostarczył mi tylu wzruszeń. Ktoś w końcu pomyślał jak dotrzeć do dwudziestopierwszowiecznego widza.

justyna_janiszewska88

Twórcy nie opierali fabuły do końca na książce. Zmiany były celowe. I mnie to bardzo cieszy, wreszcie coś nowego. O Ani powstało już tyle filmów, że każdy kto się nią interesuje zna jej historię na pamięć, a tutaj fajny powiew świeżości. Odrobina zaskoczenia, miłego zaskoczenia. Lepsze to niż oglądać po raz setny to samo.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones