PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=741834}

Blindspot: Mapa zbrodni

Blindspot
7,3 10 351
ocen
7,3 10 1 10351
Blindspot: Mapa zbrodni
powrót do forum serialu Blindspot: Mapa zbrodni

Finał Blindspot.

Dosłownie chyba ponad minutę po zakończeniu finałowego epizodu Blindspot gapiłem się w przelatujące napisy i siedziałem w ciszy.

O MÓJ BOŻE - to była moja reakcja. Absolutnie się nie spodziewałem i nie wierzę, że zakończyli serial w ten sposób. Naprawdę. Jestem tak mocno ukontentowany i zszokowany tym plot twistem, że po prostu odjęło mi mowę.

Podsumujmy jednak piąty sezon i całe pięć lat zaczynając od ostatniego odcinka.
Perfekcja ostatniego epizodu to jest majstersztyk. Chyba po raz pierwszy w serialu i tv widziałem, aby na koniec pięcioletniej przygody w jednym odcinku pojawiły się ABSOLUTNIE WSZYSTKIE główne postacie. Okazuje się, że ten odcinek kręcili w tamtym roku przez ponad dwa miesiące, aby zgrać się ze wszystkimi aktorami.

Na dzień dobry dostajemy planszę ze 100. To liczba ostatniego epizodu, która odwraca się w 001. Cykl dobiega końca. Teraz rozumiem dlaczego jest w intro piątego sezonu wąż pochłaniający własny ogon. W tym serialu nic nie jest przypadkowe, jak w Mr Robot.

Niesamowicie było zobaczyć wszystkich. Ten moment i powrót do scen z pierwszego epizodu na Times Square. Okazuje się, że oni naprawdę nakręcili to w NY. To są prawdziwe ujęcia, które robili przez 6h w pilocie, a nie żadne tanie efekty rodem z Netfilixa.

Mam tyle myśli. Uh, idziemy dalej.

Niestety piąty sezon był słaby. Momentami myślałem - dobrze, że się to wreszcie kończy, bo już przypał. Wszyscy praktycznie grali tak, jakby byli zmęczeni. Niektóre skróty fabularne - przesada. Najgorzej wypadała Jane Doe. Nie wiem, ale po prostu czułem, jakby aktorka chciała już skończyć z tą postacią - ale może tak to miało wyglądać (?).

Niemniej w całym serialu to jedna z najciekawszych, najbardziej wyrazistych i najfajniejszych kobiecych postaci, jakie widziałem.

Kilka epizodów było mega słabych. Małym plot twistom nie było końca, więc można było się do tego przyzwyczaić. Ja naprawdę myślałem, że zabili Patterson - mocna scena. Ale ogólnie finał piątego sezonu i całego serialu to właściwie aż trzy, jeśli nie cztery ostatnie epizody pod rząd. Madaleine Burke - jak w poprzednich sezonach okazywała się być wredną suką, tak w piątym sezonie zrobili ją 1000 razy bardziej chorą fanatyczką, która po trupach pójdzie do celu - nawet niszcząc swoją rodzinę. Chyba tego nikt by się nie spodziewał. Genialnie zagrana postać. Ta aktorka w serialu Limitless grała tak nijaką postać, a tutaj jest taką kosą. Świetnie się ją oglądało w tej roli.

Idźmy dalej.

Sullivan Stapleton, czyli Kurt Weller - ten koleś nigdy w życiu nie miał tak dopasowanej roli. Od początku serial zaimponował mi jego grą aktorską - no wypisz wymaluj agent FBI. Typ nadaje się do takich ról albo żołnierza (Renegaci). Za nim, za Jamie Alexander w roli Jane i Ennis Esmer w roli Richa Dot Coma będę tęsknił najbardziej. Ich role życia. BEZAPELACYJNIE.
Rich Dot Com pojawił się w trakcie, ale tak dobrze odnalazł się w serialu. Tak się to powinno robić. Uwielbiam gościa w tym serialu. Jeszcze to w ostatnim epizodzie, jak podkreślał, że to ostatni raz - mistrzostwo. Ewidentnie bym chciał zobaczyć jego i Patterson w spin-offie i poszukiwaniu przygód. Zapatę, jaki detektywa już niekoniecznie.

Generalnie serial miał tak wiele wyraźnych postaci. Czy to matka Remi, czy ludzie w FBI w pierwszym sezonie. Weitz, który robił za osła w ostatnich sezonach. To, jak poważny ton z dwóch i trzech sezonów przeszedł w lżejszą wersję w dwóch ostatnich. Ciężko mi będzie wymienić wszystkie dobrocie, które tu się znalazły. Ostatni epizod i chyba niektóre z poprzednich będę musiał obejrzeć raz jeszcze. Rzadko to robię, ale po prostu ten serial momentami szczególnie i w koncepcji jest wyjątkowy. Prawdopodobnie najlepszy z akcji/sensacji, jakie oglądałem. Uwielbiam go za wszystko łącznie biorąc, ale szczególnie za to:
- Za muzykę. Mój ulubiony kompozytor Blake Neely co odwalił z tym soundtrackiem to się nie dzieje i powtarzam to od pierwszego sezonu. Nie bez przyczyny serial dostał nagrodę właśnie za ścieżkę dźwiękową. Nie zliczę ile razy słuchałem tego albumu poza serialem. Definitywnie mój nr 1 z seriali. Przebija nawet Mr Robot, Arrowa czy 3 sezon WestWorld.
- Za postacie i dobranych aktorów - to już wspomniałem.
- Za pomysł i tatuaże na ciele Jane - piękna sprawa.
- Za nazwy listy epizodów, które stanowiły szyfr i końcowa wiadomość ujawniała się po zakończonym sezonie. Niewiele osób to wie, ale to prawda i w ten sposób ujawniano wskazówki do kolejnego sezonu.
- Za 2 pierwsze sezony, które stanowiły zamknięty cykl. Prawdopodobnie żaden serial nie miał tak konkretnego scenariusza - od a do z - może poza Mr Robot - ale ten rozjechał się na aż 4.
- Za sposób ukazania relacji Kurta Wellera z własnym ojcem, ich problemy i plot twist na końcu z innym intro. To było mega mocne. W kolejnym sezonie za pedofilię i problem Reade’a - i sposób pokazania go.
- Za sposób ukazania niektórych epizodów - pomieszany time-line, różne wizje itp.

Blindspot z krwi i kości to dwa pierwsze sezony. Trzeci był na siłę, ale miał swoje momenty, miał dobry koniec. Czwarty sezon podobnie. Piąty to samo. I chociaż piąty z tych wszystkich wydaje się momentami najsłabszy to całość, jako historia - kupuję to. Kupuję z wadami i wychwalam. Mało jest tak oryginalnych seriali. Tak dopracowanych, rozwlekłych, poruszających emocje, szczególnie z nastawieniem na sensację/akcję, z taką ścieżką dźwiękową.

To nie jest arcydzieło, ale po Mr Robot, Billions to mój numer trzy. Może coś innego jeszcze by się znalazło, ale patrząc na całokształt i precyzję pomimo absurdalnych wielu rzeczy - to mi się oglądało wyjątkowo dobrze i wyjątkowo się zżyłem z bohaterami.

I powiem szczerze, że może miałbym ciut gorsze zdanie, ale mistrza nie poznaje się po tym jak zaczyna, ale jak kończy - a tutaj zakończenie to jest po prostu mózg na ścianie.

Kiedy myślisz, że wszystko skończyło się dobrze - tak, jak byłeś pewny, że się skończy po 5 latach serialu. Nagle okazuje się, że rzeczywistość jest zupełnie inna.

Zabili Jane Doe. Zabili ją na samym końcu. Zabili główną postać, od której wszystko się zaczęło. Wyszła z torby na TS i skończyła w czarnym worku na TS. MA-SA-KRA.

Dopiero czytając wywiad z reżyserem i scenarzystą zrozumiałem przesłanie - zakończenie jest 50/50. Z jednej strony Jane spędza czas z rodziną, jest ze wszystkimi i jest przyjemnie. Z drugiej - dochodzi do niej świadomość, że to fikcja i wytwór jej umysłu, a ona nie przeżyła. Ta ostatnia scena po prostu odejmuje mowę.

Dzięki temu jednocześnie każdy może czuć się ukontentowany zakończeniem. Ale ten plot twist. SZOK. Jeszcze takiego serialu nie widziałem.

Ukłony.



ocenił(a) serial na 9
heavygunner

Epizod w języku polskim to coś innego... po polsku należy używać słowa "odcinek".

heavygunner

Wczoraj zakończyłem ostatni sezon i jakoś liczyłem na szczęśliwe zakończenie.
Od kiedy Jane stała się... Jane pragnęła żyć i być szczęśliwa. Chciała naprawić wszystko co zrobili ludzie z którymi współpracowała jako Remy. Kiedy umierała od ZIP, bardzo się tego bała. Wtedy było widać że nie chce stracić życia które udało jej się zbudować od czasu wyjścia z torby.

Właściwie dla całego zespołu zakończenie było fatalne - koniec pracy w FBI mimo całego poświęcenia.
Wprawdzie nie ma już sceny co się z nimi stało po śmierci Jane.

Serial miał niektóre odcinki słabe albo robione na siłę. Ale oceniając całość to bardzo mi się podobało.
Trochę mi ten serial przypomina podróżników.

ocenił(a) serial na 6
heavygunner

Częściowo się z Tobą zgadzam, częściowo nie.
Dla mnie też najciekawsze były dwa pierwsze sezony. Trzeci trochę naciągany ale w porządku, w czwartym był ten genialny plot twist z powrotem świadomości Remi. Ale potem już wyraźnie ciągnęli na siłę. Jane i Kurta (zwłaszcza Kurta) miałam dosyć już od jakichś dwóch sezonów, Kurt się zrobił po prostu nie do zniesienia. I absolutnie nie zgadzam się z tym, że to była dobra rola. Ani dobra postać szczerze mówiąc - facet kierował znakomitym zespołem, przez pewien czas był też dyrektorem (czy vice, już nie pamiętam dokładnie) całego FBI, tymczasem intelektem to on nie błyszczał. Zrobili z niego w zasadzie stereotypowego mięśniaka, podczas gdy facet na takim stanowisku powinien też być bardzo bystry.
Tak jak w pierwszych sezonach uwielbiałam Jane, tak w ostatnich zdecydowanie najbardziej lubiłam Patterson i Richa. Boston i Cathy też byli nieźli - generalnie dosyć to zabawne, że teoretycznie mniej ważne postacie ostatecznie skradły serial.

A zakończenie mnie po prostu zirytowało. Uważam że genialnym końcem całego serialu byłby finał czwartego sezonu - wszyscy giną, Jane zostaje sama. Mocne, gorzkie. Tymczasem skoro już tworcy postanowili podążyć w kierunku happy endu, to powinni przy tym happy endzie pozostać. Oglądając piąty sezon domyślałam się, że ktoś pewnie zginie, obstawiałam Kurta albo Jane (zwłaszcza Kurta). Potem Jane dostała ZIP i to by też było niezłe, gdyby straciła wszystkie te wspomnienia. Ale zabicie jej w samej końcówce było okropne. Ta postać tyle przeszła, skoro dotąd nic jej nie było to już naprawdę mogli dać jej spokój.
Plus przez plot twist nie wiemy, jak faktycznie potoczyły się losy reszty zespołu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones