PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

8,8 295 156
ocen
8,8 10 1 295156
8,8 33
oceny krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

Jesse Pinkman

ocenił(a) serial na 10

Czy ktoś może mi wyjaśnić ten fenomen, czemu tak wielu widzów go nienawidzi i życzyło mu śmierci w serialu? :) Ja osobiście bardzo polubiłem tę postać, myślę, że była jedną z najbardziej złożonych w serialu. Przyznam że był moment, kiedy również go nie cierpiałem, było to kilka sezonów temu (nie pamiętam dokładnie w którym) kiedy rozeszli się z Waltem i każdy próbował sam kręcić lody. Długo czas nie mogli dojść do porozumienia a Pinkman wszystkiego się wtedy czepiał. Jednak z czasem znowu go polubiłem, a nawet jeszcze bardziej niż na początku. Fajne w nim było to, że nigdy nie był wielki, zatwardziałym gangsterem a człowiekiem z krwi i kości, który miał swoje rozterki, wahania i (co najważniejsze) wyrzuty sumienia. Świetnie uzupełniał tym samym postać Walta. Mimo wielu kłótni, jakie przechodzili, zawsze jakoś los krzyżował ponownie ich drogi. Co właściwie większość ludzi mu zarzuca? Skąd tyle nienawiści i komentarzy w stylu "miałem nadzieję, że Jesse umrze" lub "Jesse powinien był umrzeć"?
1. Jesse wypiął się na Walta, owszem, ale czy rzeczywiście dziwicie się mu? Walt przez bardzo długi czas nim manipulował, grał na jego emocjach, wykorzystywał do swoich celów, nie był z nim w pełni szczery. Walt miał swój własny kodeks, zbiór zasad ale Jesse również. Problem w tym, że kodeksy obu postaci nie był ze sobą zawsze kompatybilne.
2. Jesse zdecydował się na współpracę z policją ponieważ A: miał wyrzuty sumienia co do czynów, jakich dokonał z Waltem (i cierpienia, jakie spowodowali chcący/niechcący) B: chciał odegrać się na Walcie za (patrz pt. 1). Nie odnoszę się tutaj do komentarzy dzieci JP, ponieważ są one zbyt prymitywne.
3. Pamiętajmy, że Jesse sporo przeżył, podobnie jak Walt, co odbiło się na jego osobowości. Mimo to przetrwał nie jeden kryzys, świadczy to jednak o sile jego charakteru.
Ogólnie uważam Jessego za bardzo pozytywną postać i cieszę się, że dożył końca (chociaż od kilku odcinków byłem przekonany, że scenarzyści go nie uśmiercą). Teraz już możemy sobie tylko dopowiadać co dzieje się dalej z filmową postacią, ale gdybym miał spekulować, to miałbym nadzieję, że jeszcze jakoś ułoży sobie życie. Miejmy chociaż jeden wątek z happy endem (no, może przynajmniej partly happy endem). ;)

emo_waitress

Ok, przyznaje, tutaj nie było wielkich słów między Walterem, a Jesse. Nie było takiego pożegnania jak ze Skyler. Ale czy naprawdę było potrzebne? Po tym wszystkim co razem przeszli, co nawzajem sobie zrobili? Kiedy Jessie otwierał samochód, a Walt skończył rozmawiać z Lydią i popatrzyli na siebie - ja już niczego więcej nie potrzebowałem w historii tego duetu. To wzajemne spojrzenie, lekkie kiwnięcie głowy.

Jak można odkupić swoją winę, jeśli kogoś się tak zraniło i tak "zniszczyło" jak Walt Jessiego? Czy przypadkiem ten ostatni ratunek, to przyjście w celu wyrównania rachunków i opuszczenie broni nie mówi wszystkiego? Dar życia, wolności, to najwięcej co można drugiej osobie dać. Wątek Jessiego i Walta został dobrze zamknięty.

el_amigo

Jessie to pipa która nie umiała zrozumieć że Walter wszystko co zrobił i każdą osobę którą zabił zrobił to tylko po to żeby uratować siebie i Jessego. Nawet do ostatniej chwili chciał mu to wytłumaczyć, ale tamten musiał wszystko jak zwykle spartolić i nastraszyć Walta. Chociaż czego oczekiwać od takiego niestabilnego emocjonalnie ćpuna który potrafił obrazić się na cały świat i zrobić melinę z własnego domu. Walter wcale nie był taki chłodny, on potrafił się dostosować do danej sytuacji i jej nie rozpamiętywać. Większość śmierci na ekranie polegała na tym, że albo on umiera, albo zabija kryminalistów którzy chcą go zabić.
Wszystko co złe spotkało Walta jest winą Jessiego, nawet w pierwszym sezonie to było oczywiste, gdy ten kretyn przyprowadził Crazy 8 i tego drugiego pod sam dom Waltera. Cała fabuła BB opiera się na tym, że Jessie wciąga w kłopoty Waltera i potem płacze, że Walt musiał uratować siebie i go xD
Moralciota, która z jednej strony idealizowała Mike'a, który przecież był mordercą, a z drugiej strony postanowiła spalić cały dom Waltera nie zważając, czy w tym domu są jego dzieci, gdy ten otruł niegroźną roślinką tego małego grubaska Brocka. Płaczliwa, obłudna, słaba jednostka która nawet w ostatnim odcinku zabiła pośrednio swoją dziewczynę Andree.

Nie rozumiem jak ktoś może tego tępaka lubić. Wypierdzielił bym mu i nawet ręcznika nie podał.

ocenił(a) serial na 10
banan684

Pewnie Ty z kolei jesteś wielkim fanem Walta? Wydaje mi się, że nie do końca zrozumiałeś zależności jakie występowały pomiędzy bohaterami i ich sposobu postrzegania poszczególnych zdarzeń. Rozumiem, że Ty byś na miejscu Jessego robił do Walta ciągle maślane oczy, będąc pełnym podziwu jego nieskończonej łaski i dobroci? Mógłbym Tobie wypunktować w których miejscach Walt przez swoje egoistyczne postępowanie i decyzje sprowadził na innych, niewinnych, nawet najbliższych nieszczęścia, ale myślę, że nie zmieniłbyś zdania bo najwyraźniej jesteś już uprzedzony. Być może nawet napisałbyś coś w stylu: "Walt był panem własnego życia więc wszystko mu było wolno a Jesse to płaczliwa pipka". No cóż, dość tendencyjne myślenie, jednak każdy ma prawo do swojego zdania. ;)

el_amigo

Ależ ja nie zamierzam wybielać Walta.Przez wszystkie sezony Walt stopniowo, coraz mocniej udowadniał wszystkim wokół, że jest zły. Ostatni odcinek jest kluczowy, bo w końcu odrzuca pozory, którymi się otaczał i przyznaje sam przed sobą, jaki jest. Ta retrospekcja gdy Hank mówi o jego nudnym życiu, wyznanie Skyler, to jak błogo umiera w laboratorium - czy można pokazać to dobitniej? Walt kochał to, że gotował, że miał władzę, zabijał swoich wrogów, stał na czele narkotykowego imperium, że jego spryt zawsze wygrywał. Nie był szaleńcem, który nagle spaliłby całą forsę i zapomniał o uczuciach wobec swojej rodziny, ale był sk***lem, nie mam najmniejszych wątpliwości.

el_amigo

Ja bardzo się cieszę, że Jesse przeżył. Właściwie byłam pewna, że Walt go ocali. Łączyła ich jakaś niezwykła więź (coś więcej niż relacja uczeń-mistrz) i to nie pozwoliło im na końcu się wzajemnie pozabijać.

ocenił(a) serial na 9
Rena39

Też tak myślę.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Jesse był zdecydowanie najbardziej dojrzałą emocjonalnie postacią w całym serialu. To właśnie w postaciach tkwi moc tego serialu. W ich rysie psychologicznym. Większość osób jednak dostrzega w tym serialu tylko tą powierzchowną - gangsterską - warstwę. Warstwę która według mnie była największym minusem serialu (ogólnie i tak świetnego). Całe perypetie gangsterskie i praktycznie wszystkie postacie "bandziorów" w serialu były przerysowane, nieprawdopodobne i często spłaszczane. Chociaż technicznie było to z pewnością wykonane mistrzowsko. Jak już powiedziałem siła serialu tkwi w rysie psychologicznym postaci okołogangsterskich (np. Walt, Jesse i jego rodzice, Skyler, Hank, Marie, czy chociażby postacie z 3 sezonu - Jane i Donald, czy też terapeuta z odwyku).
Co do postępowania Jessego to było chyba najbardziej moralnie poprawne spośród wszystkich osób zamieszanych w dragi (moralnie był chyba bardziej poprawny niż chociażby Skyler). Nie widzę żadnej wielkiej zdrady wobec Walta. Zrobił to co uznał za słuszne (i była to chyba dobra decyzja). Chociaż fakt że robił to raczej ze złych pobudek - chęć zemsty.
Jednym z wielu sukcesów twórców tego serialu jest pokazanie genezy bycia "złym". Mamy zderzenie dwóch postaci. Bardzo inteligentnego, błyskotliwego i kochającego męża i ojca - Walta. Można powiedzieć że jest definicją middle class, człowieka z przedmieścia, takiego dobrotliwego pana z wąsem. Twórcy pokazują jak bezwzględnym i wyrachowanym tak naprawdę jest człowiekiem. Okazało się że jest wręcz stworzony do roli szefa organizacji przestępczej. Z drugiej strony mamy Jessego - ćpuna, gangstera i lekkoducha. Ten z kolei okazuję się człowiekiem bardzo wrażliwym, pełnym miłości, który do tego świata zupełnie nie pasuje. Warto również zauważyć że twórcy nie poszli na skróty i nie wrzucili Jessego do wora "dziecka rodziny patologicznej" (chociaż idealna, kochająca rodzina to to z pewnością nie była). Po takim czymś możemy zacząć zadawać sobie pytania: jaka jest geneza bycia złym? co determinuje naszą przyszłość? jak dużą częścią każdego człowiek jest maska narzucana mu przez otoczenie?.

el_amigo

Przyznam się, że po obejrzeniu odcinka w którym Jesse idzie na układ z Hankiem zaczęłam czuć do niego pogardę. Bo niby jakim prawem wypina się na człowieka, który nieraz uratował mu życie? ( tak wiem, że Walt nie był wcale lepszy ale jakoś to mi dziwnie zgrzytało ). Dyskutowałam tu nawet na forum z fanami Pinkmana, na szczęście trafiłam na samych miłych ludzi, którzy kulturalną rozmowę przedkładali ponad bluzgi i wyzwiska.

Minęło kilka dni, emocje opadły i w końcu zdałam sobie sprawę, że moja złość minęła, Całkowicie. Uważam, że Jesse miał prawo zrobić to co zrobił, tak samo Walt dzwonić z tej głupiej pustyni po wujków nazistów. Każdy z nich w tamtej chwili miał swoje powody, lepsze czy gorsze ale dla nich najistotniejsze. Obydwaj byli siebie warci, byli na tym samym poziomie ( może teraz narażę się obrońcom Jesse'go za takie stwierdzenie, ale trudno ) desperacji. Przed finałem modliłam się o to by ich ostateczne spotkanie nie zakończyło się jakąś głupią strzelaniną, mdłymi słówkami przebaczenia itp. To, co zostało nam zaserwowane podobało mi się ( jedynie odrobinkę zgrzytał brak wyjaśnienia jak po tym wszystkim funkcjonował Jesse ) - było bardzo w klimacie serialu. Ich wątek musiał skończyć się tak a nie inaczej, jakieś kulki pakowane z zemsty byłyby ( przynajmniej dla mnie ) nieautentyczne.

Jesse nie był złym chłopakiem. Miał pecha, że wkręcił się w taki, a nie inny biznes. Cieszę się, że na końcu dostał drugą szansę. Walt i tak by umarł więc jego ostatnie chwile na podłodze w laboratorium nie bolały tak bardzo. Ale nigdy nie ukrywałam, że to właśnie Mr. White był moją ulubioną postacią. Przez cały czas trwania serialu lubiłam go, nie wszystkie jego decyzje pochwalałam, ale nie zmniejszało to mojej sympatii. Przez chwilę zastanawiałam się czy wszystko ze mną w porządku, czytając te wszystkie wpisy obrońców moralności i Jesse'go w jednym. Ale potem zdałam sobie sprawę, że moje lubienie nie wynika z zaburzeń psychicznych i chęci utożsamiania się z przestępcą :) Ja po prostu pozwoliłam sobie na takie ulokowanie swoich uczuć z prostego względu - nigdy nie zapomniałam, że Breaking Bad to tylko ( i aż ) serial. Czysta fikcja. W życiu prywatnym pewnie szybko zadzwoniłabym na policję gdybym dowiedziała się, że mój sąsiad z naprzeciwka pichci metę w swojej piwnicy. Jeżeli chodzi o wyczucie sprawiedliwości w naszym świecie to mam je wykształcone na normalnym poziomie. Tu natomiast mogłam pozwolić sobie na więcej, nie musiałam chwytać za telefon i dzwonić pod 997, mogłam siedzieć wygodnie w fotelu i analizować to co serwują nam twórcy. Do 4 sezonu chłopaki działali wspólnie, z nadejściem 5 ich drogi zaczęły się rozchodzić. Widz miał do wyboru trzy opcje - pozostać neutralnym ( chyba mało kto z tego skorzystał ), wybrać stronę Walta lub Jesse'go. Ja obstawiłam White'a i do końca byłam mu wierna. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że to nie jest ten sam safandułowaty nauczyciel chemii z pierwszych odcinków. To już był mocarny Heisenberg z parciem na coraz większą kasę i wpływy. Mimo to nadal trzymałam za niego kciuki, życzyłam mu pokonania raka i wykiwania Hanka :) Trudno, decyzja zapadła - wybrałam ciemną stronę mocy, kto chce może utożsamiać to z tym, że w realu również postąpiłabym podobnie.
Moja sympatia do Walta z pierwszych sezonów pozostała zbyt silna, trudno było mi machnąć na to ręką i pomyśleć: " o Ty skurczybyku, wychodzi z Ciebie samo zło już Cię nie lubię :)". Zawsze chciałam by ta historia miała happy end jednocześnie wiedząc, że tak być nie może. Każdy musiał zapłacić za swoje grzechy. Jestem pewna, że gdyby w rolę Walta wcielił się inny aktor miałabym mniejsze opory co do zmiany swoich sympatii. "Niestety" to, co pokazał Bryan Cranston sprawiło, że całkowicie kupiłam tę postać z całym bagażem jego teraźniejszych i przyszłych wyborów. Chciałam, by również i Pinkman pozostał tak lojalny jak ja. Niestety na chwilę zapomniałam, że nie wszystko jest czarno-białe.
Dlatego też moja złość względem Jesse'go gdzieś się ulotniła. Przez cały finałowy odcinek życzyłam mu dobrze, jak widać moje nadzieje się spełniły. To było dobre zakończenie genialnego serialu. Będę tęsknić.

W sumie więcej tu pisania o Walcie niż Jessem, a to temat dotyczący tego drugiego, także wybaczcie jeśli coś wam tu zgrzyta. Chciałam po prostu pokazać, że fani Walta mogą również podejmować pochopne decyzje dotyczące swych sympatii.
Pinkman jest spoko, niech dłubie sobie te drzewka i nie waży się pichcić mety. Już żaden przyszły wspólnik nie zafunduje mu takiego emocjonalnego rollercoasteru jak śp. Heisenberg :). Pozdrawiam.

gennie85

Hmmm miałam podobnie. Wiedziałam, że Walt postępuje źle (w pewnym momencie już mnie mocno denerwował swym zachowaniem), jednak w jakiś sposób czułam się emocjonalnie przywiązana do tej postaci i nie potrafiłam jej tak ostatecznie skreślić.
Co do Jesse'go, zawsze go lubiłam. Nawet pójście na układ z Hankiem mnie do niego nie zniechęciło. Rozumiałam czemu pragnie zemścić się na Walcie. Cieszę się, że w taki sposób zakończono jego wątek.

gennie85

I na koniec wszyscy (prawie) polubili kolor różowy :P Poważnie, to fajnie się czyta takie przemyślane, wyważone wypowiedzi :) Ja względem Walta miałam trochę podobnie jak Ty z Jessem: najpierw trzymałam kciuki, żeby skopał wreszcie życiu tyłek, później dziada znienawidziłam, żeby na końcu znowu mu kibicować i życzyć obrócenia wroga w proch i pył. Tak mnie Gilligan zmanipulował ;) A Pinka lubiłam i choć "zdrada" może i leciutko zazgrzytała, to zawsze miałam dla niego sympatię i zrozumienie.

Owszem, byli na tym samym poziomie desperacji, ale z innych przyczyn ;) A stron mocy to tu nie ma... sama szarość i mgła :)

Pozdrowienia

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Jesse wkurzał mnie w 5 sezonie. Nie lubiłem go za to jak traktował Waltera, chciał się go za wszelką cenę pozbyć, nazywał go szmatą a na końcu go opluł, mimo że White wiele razy uratował mu życie. Aż do odcinka "Ozymandias" szczerze życzyłem mu śmierci, jednak gdy później był torturowany i stracił Andreę zrobiło mi się go szkoda. Śmierć lub więzienie były by dla niego łagodniejszą karą niż to co go spotkało. Dlatego cieszę się, że przeżył, zasłużył na wolność i drugą szansę.
I już nikt nie będzie mu kazał gotować mety bo wszyscy w to zamieszani zostali wyeliminowani, a on sam po tym wszystkim na pewno nie będzie chciał już więcej tego robić.

P.S. Scena w której zabił Todda była niezwykle satysfakcjonująca, zasłużył gnojek na śmierć jak mało kto i dobrze, że zrobił to Pinkman, zemsta musi być.

el_amigo

Jestem w trakcie 3 sezonu. W pierwszych dwóch sezonach Jessego bardzo lubiłem ale w trzecim stał się taki mało sympatyczny. Za dużo w nim złości i goryczy - właściwie to nienawiści. Mam nadzieję, że to się w przyszłości zmieni.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Przeczytalem pierwsze zdanie, pierwsza mysl: "ktos nie lubil Pinkmana???"

Klasyczna postac tragiczna, koniec dyskusji ;)

rozkminator

Czy tylko ja widzę ostatnia scenę, jako ostateczne pojednanie Walta i Jessiego? Nawet słowa finałowej piosenki wydają mi się być dedykowane nie tylko, jak myślą wszyscy, produktowi (baby blue), ale też Jessiemu. Kept you waiting there too long my love. Didn't you think that I'd forget or I'd regret special love I have for you. Finalnie Jesse był ostatnia osoba, jaką w swym życiu widział Walter a ich ostatnia scena to przecież nie ta z pistoletem, ale ta po wyjściu z domu, gdy Jesse otwiera drzwi samochodu i przytrzymuje je dla Walta, jakby pytając "wsiadasz?", a Walt tylko kiwa głową, jakby chciał powiedzieć "Go and never look back";) . Oni byli, w najbardziej pokręcony sposób, jak ojciec i syn. Ojciec Jessiego się na niego wypial, a Walt Jr, nie oszukujmy się, to dzieciak, żaden partner dla Waltera i widać było, że zaczynało mu to ciążyc. Ogólnie uważam, że co najmniej 50% problemów dałoby się uniknąć, gdyby Jesse i Walt nie ukrywali przed sobą, że są dla siebie ważni, gdyby trzymali się razem, zamiast wdawać się w pojedynki ego.

ocenił(a) serial na 9
el_amigo

Na końcu gdy jest już po wszystkim odnoszę wrażenie, że to właśnie Jesse był głównym bohaterem. Nie cierpiałem go na początku ale na końcu wszystko ułożyło się w całość. zrozumiałem tragizm tej postaci.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

zagadkowy to serial, bo żadna z głównych postaci nie wzbudza u mnie do końca sympatii, więcej - jest to chyba pierwszy serial w którym nie mam swojego ulubionego bohatera

el_amigo

Wszystko skończyłoby się dobrze gdyby nie zachłanność Walta. Początkowo Walt szacował, że wystarczy mu ok. $700.000 dla rodziny. Był moment w którym Jesse, Mike i Walt mogli dostać po 5mln dolarów za metyloaminę i wycofać się z interesu. To był taki moment, że mogli wyjechać do innego stanu i zacząć nowe życie. Jesse tego chciał, Mike też, a Walt wszystko popsuł bo był zachłannym frajerem. Narkotykowy biznes go wciągnął. Jeżeli ten serial ma jakiś morał, to taki że trzeba wiedzieć kiedy odpuścić i że nadmierna zachłanność prowadzi do grobu. Chciał zarobić pieniądze dla rodziny a całkowicie ją zniszczył. Nie dość, że zostawił uraz psychiczny na żonie i synu, to jeszcze doprowadził do śmierci szwagra i zniszczył życie siostrze żony. Przez niego zginęły obie dziewczyny Pinkmana. Szczerze mówiąc Walt jest dla mnie ścierwem. Tej całej sytuacji z Pinkmanem udałoby się uniknąć gdyby Huel nie zabrał mu marihuany przed zmianą tożsamości.

ocenił(a) serial na 8
blizzarder

Po śmierci Jane (Walt oczywiście się do niej przyczynił, ale był szantażowany), Pinkman mógł wycofać się z biznesu. Nie zrobił tego, bo pękła mu dupa z zazdrości, kiedy dowiedział się, że Walt pracuje u Gusa. Postanowił działać na własną rękę w kamperze. W Kamperze, którego właśnie namierzał Hank... Przez swoją głupotę wciągnął Walta w kolejne szambo. White narażając siebie wyciągnął go wtedy z tej sytuacji, a niewiele brakowało by wpadli. Po tym jak Hank pobił Jessego, Walt musiał mu załatwić miejsce w laboratorium kosztem Gale'a co zrobił niechętnie, ale Pinkman go szantażował, że zdradzi kim jest Heisenberg.
Jego chęć zemsty na dilerach ostatecznie doprowadziła do spięcia między Waltem i Gusem.

Także wydarzenia które opisujesz to konsekwencje wyborów Jessego.

ocenił(a) serial na 8
giant enemy crab

Dzięki, że ktoś to wreszcie dokładnie opisał.

Dla mnie największą pomyłką Walta, serialu i w ogóle był zaćpany, ciotowaty Pinkman.
Ciągle tylko joł su_ko to, joł su_ko tamto i tak w kółko, poziom mułu i wodorostów!
Cały narkobiznes by się doskonale kręcił gdyby go zabrakło.
Wszystko co się przytrafiło było konsekwencją głupoty i niedorozwoju Jessego.
Wszystko co Gus mówił było świętą racją na jego temat i nie wiem jak taki mądry człowiek jak Walt
mógł się zadawać z takim zerem. Zafascynowała go jego głupota, czy "talent" i "błyskotliwość", o której kiedyś coś tam wspomniał, jak przypominał sobie Pinkmana ze szkoły.
Taki pojawiający się pod koniec Todd był niesamowicie sumienny i uporządkowany, doskonale się nadawał do tego biznesu i świetnie mu szło, brak mu było tylko mentora jakim był Walt, ale tyn był już na ostatniej prostej, zły timing.
Wspomniany Gale też był godnym asystentem, no ale nie . . . musiał polubić akurat największe zero z całego serialu!
Dodatkowo Jesse był prosty niczym konstrukcja cepa i nie zastanawiał się nad konsekwencjami swoich czynów, kierował się prostą zazdrością, złością, chęcią zabawy nie bacząc na konsekwencje: patrz jego nowy domek - centrum narkolumpiarstwa. To, że w końcu z tym skończył nic zupełnie nie zmienia.
Zdaję sobie sprawę, że bez niego nie byłoby całej historii, ale i tak gra na nerwach.

Ach, w końcu to tylko film, tzn. serial.

ocenił(a) serial na 9
el_amigo

Nieobliczalny ćpun ze zwichrowaną psychiką, który ciągnął za sobą kolejne i kolejne ofiary. Pinkman był spritus movens finalnych wydarzeń, łącznie ze śmiercią Hanka. Walt powinien go wysłać dawno do Belize.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Jeśli nawet Jessy był wkurzony na Walta to powinien sobie z tym poradzić na własną rękę, a nie jak jakiś tchórz iść na psiarnię, to co zrobił przekreśliło go na wieki. Udowodnił tym samym,że nie ma charakteru i faktycznie jest dość tępym człowiekiem. Czasami lubiłam Jessiego, ale te kapusiostwo tylko potwierdziło moje mniemania, że z takim niestabilnym młokosem nie można wchodzić w interesy.Poza tym, rodzina się wypieła na Jessiego bo ćpał, więc poniekąd sam był sobie winny.

ocenił(a) serial na 8
el_amigo

Ja od początku kibicowałam Jessie'mu. Na początku też lubiłam Walta, ale po pewnym czasie zaczął mnie irytować. Jak tylko pojawiał się na ekranie czułam do niego niechęć. Popełniał mnóstwo głupot i wydaje mi się, ze skończył jak skończył przez swoje ego. Jeszcze co do Jessie'ego, ja nie mam mu za złe współpracy z DEA. Walt patrzył jak jego laska umiera i nie pomógł jej choć mógł, podtruł tego dzieciaka. Walt wkręcał go jak mógł byleby otrzymać to czego chce. I Heisenberg pojechał do Belize :D

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Jessie zajebista postać, pomimo śmiertelnego konfliktu między Waltem a Jessiem koniec końcem rozeszli się z szacunkiem.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Jessie to pies bez honoru. Lizał tyłek Mike'owi, który - jak udowodnił - zabiłby go bez wahania gdyby tylko otrzymał taki rozkaz :) Potem miał dąsy na Walta, że ten zabił Mike'a.
Żałosny ćpunek bez honoru.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Jak dla mnie, Jesse był ofiarą Walta. Mimo, że wciąż poszukiwał u niego uznania, którego bardzo pragnął, Walt karmił go przykrymi słowami, żeby tylko meta Jessego nie okazała się równie dobra. Większość czynów Walta świadczyła o tym, że był dla niego dobry, bo Jesse był mu potrzebny, a nie dlatego, że go lubił, szanował itd. Wydaje mi się, że Jesse chciał widzieć w nim swojego ojca. Niestety to Walt zawsze zlecał mu zabijanie, otruwanie i stale namawiał do gotowania.

Przypomnijmy sobie, że Jesse wychowywał się w tej samej sztywniackiej, wymagającej rodzinie, co jego młodszy brat, który jak widać też miał jej dosyć i zaczynał popalać trawkę. Pinkman był mega wrażliwy na punkcie dzieci i starał się je chronić ponad wszystko (rudy chłopiec ćpunki, chłopiec zastrzelony na pustyni, brat Brocka (który przecież zastrzelił mu kumpla) i w końcu Brock, o którym na dzień dobry powiedział do Andrei "Co z ciebie za matka, że ćpasz przy dziecku?!"

Ćpunek, nie ćpunek - Jesse był osobą wrażliwą i brzydził się śmiercią. Niestety takich a nie innych sytuacji nie był w stanie spokojnie akceptować i zatapiał się w dragach. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby po tylu przeżyciach w końcu nie zrobił czegoś takiego, jak oddawanie pieniędzy ubogim czy pójście na policję i nakablowanie na mordercę.

ocenił(a) serial na 10
Ines_Frankiewicz

Dobrze mówisz, Jesse - chłopak o dobrym sercu i zdecydowanie jedna z pozytywniejszych postaci. Nie bez powodu też, on jako jeden z nielicznych, został utrzymany przy życiu przez reżysera tego serialu.

ocenił(a) serial na 9
el_amigo

Dla mnie Jesse był fajną młodą postacią uzależnioną od narkotyków i tyle.

ocenił(a) serial na 7
el_amigo

Pinkman był ćpunem, więc co tu dużo mówić. Jak w jakimś z odcinków powiedział Gus- z ćpunami nie wchodzi sie w żadne biznesy. Pinkman był za głupi, zbyt lekkomyślny i zbyt impulsywny na taki biznes. Pakował siebie i Walta od początku w kłopoty. Nie umiał docenić tego że Walt wiecznie ratuje go z opresji. Pinkmanowi najlepiej wychodziło robienie z domu meliny i częstowanie kumpli narkotykami. Tak wiec nie podzielam opinii pozytywnych na jego temat.

ocenił(a) serial na 7
Koczisa

1.Jessie wysyła swojego paroba handlować na obcym terenie - gość ginie zastrzelony przez chłopca
2.Jessie dowiaduje sie kto to zrobił,prowokuje konfrontacje przed szefem czego efektem jest śmierć chłopca.
3.Chęć zemsty Jessiego zmusza Waltera do pomocy przy zabiciu dwóch ludzi co wkurza Gusa.
4.Gustavo ma dość Walta i Jessiego więc chce ich zastąpić Galem ale Gale zostaje zastrzelony przez Jessiego.
5.Gus zabija Wiktora bo był widziany w mieszkaniu Gala.
6.Gus czyli człowiek dzięki któremu Walt i Jessie dostali szanse na bycie milonerami zostaje zabity przez ciąg ww wydarzeń.

diler Jessiego
11 letnichłopiec
2 dilerów Gusa
Gale
Wiktor
Gus

Wszyscy zgineli przez Jessiego.( tyle po 4 sezonach)

ocenił(a) serial na 10
Marcin5800

Tak tylko przypomne że to Walter chciał poszerzać swój teren, a Jessie był temu przeciwny, bo doskonale wiedział jakie mogą być tego konsekwencje- więc to wina Waltera

el_amigo

Czy jest jakaś szansa na 6 sezon ??

ocenił(a) serial na 8
el_amigo

Cóż, skończyło się tym, że Wolter zapieprzył wszystkich rycyną i żelazem, więc jak dla mnie to jest partly happy end.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Osobiście uważam, że nie da się jednoznaczenie ocenić żadnej z głównych postaci. Każda z nich miała coś za uszami i celowo zostało to zestawione z cechami pozytywnymi na zasadzie kontrastu. Jeśli miałbym wybierać między Walterem a Jessiem to jednak bliżej mi do tego drugiego i to nie tylko ze względu na powiedzmy utożsamienie się z rówieśnikiem. Jessie był lekkomyślny, zagubiony lecz też przede wszystkim słaby psychicznie (uzależnienie). W wyniku losowych wydarzeń stał się częścią bardzo poważnej gry, w której udział brali ludzie o żelaznym charakterze a więc on jedyny nie pasował do tej układanki, o czym przekonwali się z Walterem na poszczególych etapach "zaangażowania". Oceniając Jessiego należy jednak pamiętać, że chłopak był od samego początku manipulowany a jego bezgraniczna lojalność dodatkowo przysparzała mu problemów.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Warto dodać że:
- Zaopiekował się rudym dzieckiem (tym od ćpunów z bankomatem)

- starał się, by nikt nie zginął (wiele razy wyperswadował morderstwa Waltowi, adwokatowi itp)

- opiekował się swoją chorą na raka ciotką

- wyleciał z domu rodziców bo wziął na siebie winę, mimo że to jego młodszy brat palił zielsko

- widać nie zależało mu tak na kasie jak na dobrych relacjach z ludźmi., Wiele wybaczał, oddawał swoją kasę by nie było kłopotów (np chciał ze swojej kasy opłacić tych typów w więzieniu)

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Jessie to moja ulubiona postać w serialu i nie tylko, nie wiem dlaczego uważasz, że dużo ludzi go nienawidzi bo ja odnoszę wręcz przeciwne wrażenie, zresztą młody dostał film i ja się cieszę, bo Jessie dużo przeszedł a sezon 5 zniszczył w nim chyba wszystko, został totalnie sam, bez rodziny, Waltera, pieniędzy, miłości... przynajmniej jest wolny, ale co to za wolność, kiedy nie ma się już niczego? Oprócz depresji rzecz jasna, bo nie wydaje mi się, żeby chłopak tak od razu się pozbierał po roku bycia w niewoli, wystarczy spojrzeć mu w oczy- on jest doszczętnie zniszczony. Cieszę się, że ma wyjść film, bo strasznie mi szkoda chłopaka i nie ważne co hejterzy o nim mówią- to jest świetna postać, cały serial składa się ze świetnych postaci. Zresztą skoro tak spora część osób ma problemy z wysuwaniem pewnych wniosków w związku z obserwacją rozwoju postaci i tego co decyzje jednych robią na drugich i na siebie samych to polecam nie oglądać tego typu seriali w ogóle - bo one są po to, żeby pokazać nam czyjąś historię- całe 5 sezonów pokazało nam w cholerę, zwłaszcza jeśli chodzi o przemianę nauczyciela chemii, który stracił swoją wielką szansę na sukces i którego, powalone już zresztą życie zostało jeszcze bardziej dobite rakiem i to tuż przed narodzinami drugiego dziecka w wielkiego,potężnego i bezdusznego Haisenberga, który niczym Raskolnikov dopiero pod koniec zdaje sobie sprawę z tego co zrobił. Na prawdę szkoda mi ludzi, którzy nie są wstanie tego dostrzec - o czym tak na prawdę jest ten serial i co on nam daje i tak strasznie łatwo jest im oceniać innych i przekreślać tylko dlatego bo popełnili jakiś błąd. I możecie sobie myśleć co chcecie, ale prawda jest taka, że za nieszczęście Jessiego i całe jego cierpienie odpowiadają nie tylko narkotyki ( które w całym serialu rzucał kilkukrotnie, zresztą Jessie na początku serialu czuł się bezużytecznym śmieciem i za każdym razem gdy w późniejszych odcinkach wracał do nałogu - robił to w imię kary) ale również i Walter, który praktycznie od początku manipulował Jessiem, a że Jessie zawsze był wrażliwym chłopakiem, który w ogóle nie nadawał się do tej całej brudnej roboty, a robił to tylko dla pieniędzy bo rodzice wywalili go z domu, nie trzeba być geniuszem żeby zauważyć, że to najprawdopodobniej z ich winy zaczął brać ( surowi rodzice, wielkie wymogi, młodszy brat również zaczynał palić itd). Jessie i Walter zawsze mieli poplątaną relacje, z jednej strony Walter dbał o niego a z drugiej strony wykorzystywał go do własnych celów i mącił mu w głowie, przez całe 5 sezonów patrzyłam na ten biznes robi z moralnością Waltera, jak jego chciwość i rola ,,Haisenberga" przejmuje nad nim kontrolę i niszczy zarówno siebie jak i swoją rodzinę oraz Jessiego ( który w sumie również był jego częścią) gdybyście oglądali ten serial uważnie, zauważylibyście, że to właśnie jego decyzje i kłamstwa zrobiły największy bałagan w całym serialu i tak śmiało dalej zrzucajcie całą winę na małego ćpunka, bo przecież Jessie nie jest dla was człowiekiem tylko głupim ćpunem, ale prawda jest taka, że Jessie jest najbardziej ,,ludzką" postacią. Jeśli popełniane zbrodnie i ciągły stres robiły z Waltera coraz bardziej zatwardziałego i bezwzględnego tyrana, to Jessiego z kolei niszczyły one doszczętnie, który czuł się odpowiedzialny nie tylko za swoje błędy, ale również za błędy Waltera i za każdą niewinną śmierć w serialu. I chyba każdy wie, że moment który zadał mu najmocniejszy cios i odmienił go raz na zawsze było morderstwo niewinnego, do którego zmusił go Walter. Naprawdę nie rozumiem, jak możecie mu to wytykać za jego błąd, Jessie w tamtej scenie był jedynie bronią, a to Walter pociągnął za spust, nie pamiętacie co się działo z młodym przez kolejne parę odcinków? To jak urządzał dzikie imprezy, znów brał dragi, włączał stereo na fulla i siadał pod gigantycznym głośnikiem, jakby chciał, żeby rozsadziły mu one głowę? Jessie był wierny Walterowi , spełniał praktycznie każde jego polecenie, nie ważne jakie nie niosło by ze sobą kosztów, dostrzegł to w nim Guss i chciał to nawet wykorzystać przeciw Walterowi. Walter potrzebował Jessiego, na początku dlatego bo tamten miał już w tym jakieś doświadczenie i kontakty, później się do niego przywiązał i chciał mieć swojego partnera blisko siebie, a wierność Jessiego i jego oddanie szło mu bardzo na korzyść. Ich relacja była istną mieszanką czegoś w rodzaju partnerstwa zawodowego i relacji syna-ojca.
I tego czego najbardziej nie rozumiem jest to jakim prawem czepiacie się buntu Jessiego w stosunku do Waltera w 5 sezonie, na prawdę trzeba wam to tłumaczyć bo sami tego nie widzicie? Walter stał się potworem, bo zabiciu Gussa praktycznie zajął jego miejsce, jako pierwszy dostrzegł to Mike: ,, jesteś jak tykająca bomba" i miał rację, do Jessiego doszło to później i miał pełne prawo być na niego wściekły. Po co Waltowi były te wszystkie morderstwa? Tyle pieniędzy, które nie wiadomo było na co wydać? Dla rodziny? Dla władzy? W 5 sezonie tak na prawdę nie ma już Waltera a jest sam Haisenberg, którego chciwość i żądza władzy sprowadza wszystko i wszystkich na dno. I na prawdę macie za złe młodemu za to, że poszedł na policję? Pragnę przypomnieć, że on wcale tam nie poszedł , był to zwykły zbieg wszystkich zdarzeń -> Jessie tak już nie nadążał z tymi wszystkimi emocjami i poczuciem winy, że to była tylko kwestia czasu, ze jak tylko się dowie co Walter tak na prawdę zrobił to pęknie. I Hank był pierwszą osobą, która go po tym dorwała, powstrzymał go od podpalenia domu Walterów i wykorzystał do zemsty na Walterze. Dla mnie ostatnie 5 odcinków było istnym horrorem emocji, biorąc pod uwagę, że od początku lubiłam Jessiego i Waltera, bardzo ciężko było mi oglądać jak ich relacje się niszczą. Więc moment w którym Walter, a w zasadzie już Haisenberg, ponownie zrzuca odpowiedzialność za śmierć człowieka - tym razem za swojego szwagra na Jessiego i wydaje go gangsterom, mało tego mówi mu prawdę o jego dziewczynie i po prostu odchodzi.. był dla mnie po prostu mega wstrząsający. I ostatni odcinek tego serialu jest według mnie cudowny i jednocześnie bardzo bolesny. Cały serial nam wyraźnie pokazał co zbrodnia i żądza robią z ludźmi; jak Walter się przez te wszystkie sezony zmienił, co zrobił Jessiemu i innym, możecie sobie mówić co chcecie, ale prawda jest taka, że Walter zrobił Jessiemu więcej krzywdy niż pożytku i tak wiem, zabił dla niego dwóch ludzi, ale byli to mocno źli ludzie, którzy wykorzystali i zabili małego chłopca... Walter zmusił Jessiego do zabicia człowieka, nie słuchał go i kazał poszerzać swoje terytorium przez co zginął przyjaciel Jessiego, nie pomógł jego dziewczynie i pozwolił jej umrzeć, otruł małego chłopca, żeby wykorzystać Jessiego do pomocy w zabiciu Gussa później nim manipulując i za wszelką cenę próbując mu udowodnić, że nie jest złym człowiekiem... praktycznie za każdą złą decyzję i błąd Waltera obrywało się Jessiemu i to już od pierwszych odcinków, transakcja z Tuco to był jego pomysł, ale oczywiście to Jessie został pobity, kłamstwo z żoną Hanka również, ale znowu to Jessie oberwał najmocniej, śmierć Gale'a czy przypadkowa tego małego chłopca na motorku z 5 sezonu czy w sumie jakakolwiek inna śmierć nie zrobiła na Walterze żadnego wrażenia, a Jessie obwiniał sam siebie za to wszystko. Tragizm tych dwóch postaci jest ogromny, ale tak gnójcie Jessiego tylko dlatego, że jest człowiekiem i ma uczucia, a przez to że jest młodym i porzuconym przez rodziców dzieciakiem z masą problemów, z którymi nie jest sobie wstanie poradzić i przez to, że w życiu zawsze brakowało mu jakiejkolwiek formy miłości czy szczęścia też olejcie, bo najlepiej jest życzyć jakiejś postaci śmierci bo się nie umie oglądać ze zrozumieniem. Ja nie mówię, że Jessie jest całkowicie bez winy, bo popełnił w cholerę głupot, ale w porównaniu z Walterem jego czyny wydają się być jedynie głupim nastoletnim wybrykiem i jakbyście tego nie zauważyli - chłopak cholernie tego żałuje, a mi jak i masie innych fanów jest go strasznie szkoda, bo zawsze miał dobre serce, tylko życie pokierowało nim inaczej i zamiast cieśli został dilerem narkotykowym. I żeby nie było że besztam tylko Waltera - bo jak wspomniałam to też jest moja ulubiona postać, po prostu nie mam zamiaru się dłużej rozpisywać bo nie chcę wam znów wymieniać czegoś, co dało wam 5 sezonów serialu i jeśli wśród was hejterów znajdują się osoby, które uważają odcinek 10 sezonu 4 za zbędny, to widocznie nic z tego serialu nie załapaliście i jedynie zmarnowaliście swój czas. Dziękuję, dowidzenia.

ocenił(a) serial na 10
paula55v

W ogromnej części się z Tobą zgadzam, naprawdę. Bardzo się cieszę, że ktoś też to zauważa, a nie takie bezrefleksyjne gadki, jaki to Jesse jest głupi xd Osobiście uważam, że Jesse jest najlepszą postacią w BB i w ogóle jakby przenieść serial na większą skalę to naprawdę uważam, że jako postać jest napisany genialnie. Ale Walta też lubię.
Zdecydowanie zgadzam się z tym, że nieszczęście Jessiego było spowodowane w dużej mierze przez Walta. Okej Jesse popełniał błędy, ale on był taki ludzki, że głowa mała. Niesamowicie realistycznie się zachowywał jak na te okoliczności. Walt manipulował jedyną osobą, która była gotowa być najbardziej lojalna do końca i która miała zupełnie czyste intencje, ale jak wszystko zaczęło wychodzić na jaw, no to niestety ale reakcja Jessego była naturalna. I tutaj właśnie należy zwrócić uwagę na tą jego wrażliwość tak jak ty to robisz, a nie ludzie piszą, że "skoro jest taki wrażliwy to niech nie robi takich rzeczy" no sory, jak możemy mu kazać przestać być człowiekiem? Wszedł w biznes bo jego życie było kiepskie, robił sobie tą chili metę, a Walter na początku przecież go zaszantażował więc on wcale nie zabiegał o wspólne gotowanie.
Masakra jak Walter go niszczył masakra. Pięknie to jest pokazane. Bo zrobił naprawdę najgorszą rzecz jaką mógł robić. Traktował go zawsze jako gorszego od siebie i przez to Jesse zawsze czuł, że sobie nie poradzi. Często nie traktował go poważnie, to on zawsze podejmował decyzje.. i te manipulacje, masakra względem partnera, z którym dzielił tak wielki sekret i obarczył takimi rzeczami, tajemnicami, no z Brockiem to mu wywinął wielką krzywdę. I w tych "głupich" decyzjach Jessego ja bym się dopatrywała dużo winy Walta, bo była akcja reakcja.
I właśnie "bunt" w 5 sezonie to zasługa oczywiście samego Walta.
Mnie ten serial też tak niesamowicie wzruszył, masakra. Sceny jak np. ta kiedy Saul wziął Jessego na pustynię i przyjechał Walt, i zaczęli we 2 rozmawiać i Jesse się rozpłakał bo zaczął mówić, że wie, że Walter go zabije jako następnego, a ten go przytulił, no masakra tak mi ścisnęło to serducho i tak zaparło dech w piersiach. Było jeszcze kilka takich perełek. Ta ich relacja to coś tak pięknego w historii seriali. Vince to geniusz.
Tego czego doświadczyłam podczas oglądania tego serialu nie doświadczyłam nigdy wcześniej. Nic nigdy tak mnie nie poruszyło

I rzeczywiście jeżeli ktoś upraszcza wszystko i stwierdza, że Jesse to gówniarz, który wszystko zepsuł, to naprawdę nie zrozumiał w ogóle serialu i zmarnował te kilkadziesiąt godzin oglądając go. I niezauważanie takich kwestii o których piszemy to jakaś ignorancja.

paula55v

Gdyby Jessi nie był takim impulsywnym debilem, w ogóle nie pracowałby z Woltem dla Gusa i nie musiałby zabijać tego drugiego chemika. Dziwie się ludziom,którzy mówią, Że Walter był zły,bo manipulował Jessim. Tak naprawdę on nim praktycznie zawsze manipulował dlatego, że Pinkmen miał zły osąd sytuacji i trzeba go było umiejętnie ratować, żeby nie zginął ,albo trafił do więzienia. Co więcej w Pod koniec drugiego sezonu jest rozmowa Waltera z Ojcem Jane z,której wynika, że Walter traktował Jessiego, trochę jak syna może nawet go kochał. "Trzeba je kochać takie jakie są " Ojciec Jane. Tak naprawdę Jessi to postać ,która cały serial powoli ukręce sobie na siebie stryczek,przez irracjonalne decyzje, a Walter go z nich wyciąga ciągle. Ale fakt, że rodzice mogli mieć na Jessiego negatywny wpływ.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Koleś istniał w serialu jedynie po to, żeby działo się coś ciekawego. Przez swój kretynizm i idiotyczne zachowania Walter ciągle wpadał w kłopoty a to napędzało akcję. W końcu co by było ciekawego w oglądaniu łysego kolesia który gotuje mete całymi dniami i zarabia kokosy? Poza tym wszystkie postacie w BB były wiecznie smutne i zdołowane, ktoś musiał robić za comic relief i powtarzać BITCH.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

W momencie kiedy wpadł na pomysł sprzedawania mety na spotkaniach dla uzależnionych udowidnił, że jest śmieciem

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Wyodrębniłem 4 grupy oceniających biednego Jesse'ego i życzących mu śmierci... Ech. Są to:

1. osoby pozbawione jakiejkolwiek empatii, które nie potrafią wczuć się w jego postać, aby poczuć w jakiej sytuacji został postawiony. Tej grupy bym się bał, gdyż mogą być psychopatami.

2. gówniarze z mlekiem pod nosem, czyli ludzie którzy niewiele przeżyli i nie rozumieją pewnych zachowań. Oczywiście nie wszyscy, zależy to od dojrzałości. Większość z nich z wiekiem zmieni zdanie.

3. przestępcy, którym ich tzw. "kodeks moralny" nakazuje, aby uznać go bezwzględnie za kapusia i należy mu się śmierć. Ta grupa jest szczególnie śmieszna i żenująca zarazem.

4. po prostu prostacy, czyli ludzie do których nic nie dociera. Są to osoby dla których świat jest czarno-biały. Dla nich wystarczy jedna negatywna cecha by zmienić poglądy. To nie jak dzieci, ponieważ dzieci dorastają, a tych ludzi mentalnie nie idzie zmienić.

Dziękuję za uwagę.

ocenił(a) serial na 10
el_amigo

Myślę, że ludzie go nie lubią, bo czego się nie tknął, to musiał to zepsuć. Ja Jessego polubiłam w pewnym momencie, a nawet zaczęłam myśleć o nim jako najbardziej pozytywnej i autentycznej postaci w serialu. Niemniej, jego głupota i infantylizm mogły drażnić (osobiście mnie bawiły, scena z wanną niezapomniana, "persona non gratis" itd.)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones