Dobry omen
powrót do forum 2 sezonu

Pierwszy sezon to było coś, co można było nazwać niszowym, nowym, osobliwym, coś co mnie urzekło. Zaiste, drugi sezon był stworzony dla fanów – to widać. Tutaj nie było już błyskotliwego pomysłu, wizji, tylko skok na kasę i uciechę fanów.
Zacznijmy od głównej fabuły – amnestia Gabriela. Pamiętacie wielowątkowość sprowadzającą się do armagedonu w pierwszym sezonie? Pamiętacie, jak ciekawe było odkrywanie kolejnych kawałków układanki? No cóż, tutaj tego nie ma. Ba! Skuszę się nawet o tezę, iż ,,główny" wątek był tutaj wciśnięty na siłę. Rozwiazanie jest kompletnie niesatysfakcjonujące, a romansik Gabriela z Belzebubem był po prostu żałośnie stworzony i zakończony.
W ogóle tłumaczenie zmiany aktorki Belzebuba jako ,,zmienienie powłoki" kojarzyło mi się z przedkszolnym usprawiedliwianiem zmiany zabawki na inną, mimo iż dalej nazywa się tak samo. Tak, wiemy, że zmieniła się aktorka, nie musieliście nam tego uwydatniać, było to niepotrzebne i bynajmniej nieśmieszne.
Druga kwestia – swatanie kobiety z kawiarni i blondyny z płytami muzycznymi. Tak płytkiego, nic niewnoszącego schematu w fabule już dawno nie widziałam. Czy scenarzyści myślą, że widzowie mają dziesięć lat, by zadowalać ich historyjką na miarę kreskówki dziecięcej? I czego miałoby nas to nauczyć – że nie swata się ludzi, bo to od nich zależy, z kim chcą się wiązać? Poważnie Geiman? To może jeszcze spróbujesz przypomnieć odbiorcom, że się nie kradnie? Na samym końcu dostajemy wręcz tym morałem prosto w twarz, aby głupi odbiorca na pewno zrozumiał, co właśnie obejrzał. Nie czułam żadnego przywiązania do tych bohaterek, blondyna to głupia, irytująca marzycielka, charakter ciemnej opierał się w zasadzie wyłącznie na jednej, skwaszonej minie oraz zdaniu ,,Nie przeszkadzaj mi, mam problemy w związku".
Na sam koniec oczywiście zostawiam wisienkę na torcie, czyli wątek Crowleya i Aziraphala. W pierwszym sezonie – delikatny, sugestywny, oparty na silnej, platonicznej więzi dwóch istot (nie można mówić tu o mężczyznach, sam Geiman w któryś artykule podkreślał, że to anioł i demon, a koncept płci ich w ogóle nie dotyczy). Właśnie to było wyjątkowe – ta zadziwiająca przyjaźń na pograniczu z miłością, lecz darzona subtelnie, na innych płaszczyznach niż ludzkie. Pierwszy sezon miał parę scen w których porównywało się ich do partnerów, były jednak one bardziej żartobliwe. Tutaj natomiast? Ciągłe podkładanie widzowi pod nos ,,Chcieliście gejów? No to macie!". Przy pocałunku na końcu poczułam jedynie gorycz na końcu języka, ponieważ to nie jest ta relacja, którą pokochałam. Mogłabym się tu rozwodzić, czemu zepsuto mi wyjątkowość tej dwójki, ale zajęłoby mi to zbyt długo.
Koniec końców, jak pierwszy sezon obejrzałam już conajmniej trzy razy, to obejrzenie drugiego uważam za stratę czasu, a dokańczanie odcinków było dla mnie przykrym obowiązkiem. Bohaterzy, których uwielbiałam w pierwszym sezonie wyblakli w drugim. Tak, po raz kolejny powiem – wiem, że miał być to sezon dla fanów. Ale nie rozumiem kompletnie, czemu ludzie dopuszczają się takiej profanacji swoich dzieł. No dobrze, rozumiem – pieniądze. Cóż, chyba jednak ostatecznie sie udało, ponieważ ludzi zadowoliła ta spłycona, tęczowa bajeczka o niczym. Tutaj nawet żarty nie grały, a pierwszy sezon dosłownie stał na osobliwym humorze. Szkoda mi tego, ale wiem, że zapomnę o tym sezonie szybciej, niż go obejrzałam, a w pamięci pozostanie mi jedynie monumentalność oryginału.

Zaczyszczona

Też uważam sezon 2 za marnowanie sezonu 1.
Powodem dramatycznego spadku jakości wydaje mi się być po prostu to, że zabrakło tekstu Pratchetta. W szczególności jego zmysłu obserwacji i talentu do przewrotnego i komicznego wplatania tych obserwacji w dialogi i fabułę oraz umiejętności tworzenia dziesiątek różnorodnych postaci, które są wyraziste, bogate wewnętrznie, silne nawet wadami i wzbudzające sympatię.
Pratchett był pisarzem wybitnym, a Gaiman... no cóż.

Zaczyszczona

zgadzam się w całości! Jak pierwszy sezon pochlonelam w całości na raz to drugi, (z sentymentu do pierwszego) oglądałam w wielu częściach, niekiedy przerywając odcinki kilka razy. Zmęczył mnie ten 2 sezon straszliwie.

Zaczyszczona

Jakich fanów xd przecież nikt nie chciał takiego 2 sezonu po za marnym procentem fanów gdzie te wypowiedzi fanów że chcą takie serial xd porostu serial został znetflixowany  tak samo jak Straż o dziwo wtedy Giliam pisał tym żeby nie niszczyć oryginału ... jak widać się wiele zmieniło 

ocenił(a) serial na 9
Zaczyszczona

Dokładnie! Sezon 2 jak dla mnie nie spina się z pierwszym, jeżeli chodzi o znajomość głównych bohaterów. Tzn. nie chodzi mi o ich relacje (pominę ten nieszczęsny pocałunek, bo akurat można to jakoś tam uzasadnić chęcią wyrażenia przez Crowleya emocji), tylko chodzi o jakiś taki brak konsekwencji w ich przeszłości z tym co było w pierwszym sezonie. Tak jakby historyjka została napisana jeszcze raz od nowa, a nie jako kontynuacja czegoś co już widzieliśmy. "Główny" wątek (Gabriela) jest w ogóle nieintrygujący i nielogiczny (zakochany w sobie Gabriel nagle pokochał kogokolwiek innego?!?). Blondyna i czarna to totalnie jakieś nieporozumienie, zupełnie nie chce się śledzić tego wątku. Cały sezon to jedno wielkie "love is in the air". Gdyby nie to, że uwielbiam głównych bohaterów, pewnie nie obejrzałabym do końca.

ocenił(a) serial na 8
Zaczyszczona

Wątek Belzebuba i Gabriela mógł być dobrze poprowadzony ale to trzeba by skupić się bardziej na historii Gabriela. A nie czekaj serial się skupiał ale na niezdarności Gabriela dla śmiechów. Gdyby wyciąć cały wątek lesbijski to okazało by się że nie było kompletnie pomysłu na fabułe a jedyny plus to zalążek fabularny w pierwszym odcinku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones