PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
8,8 381 480
ocen
8,8 10 1 381480
7,3 26
ocen krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Nie obejrzę finalnego sezonu. Zaczynam za to czytac książkę. Lord Baelish zabuty i to tak głupio, przez głupia Sansę, która do tej pory maniplulował ale też bronił. Taka fascynująca postać, inteligentny, przebiegły, ambitny. Zasłuzył na więcej niż śmierć z rąk dwóch idiotek, które książkowy Baellish ograłby w trzy minuty. Wiedziałam, zę zginie o dpoczątku sezonu, bo się błąkał po tym Winterfell bez pomysłu na siebie. A raczej pomysłu nie mieli twórcy. Zobaczymy, co będzie u Martina, bo on wyraźnie lubił tę postać. Nisko urodzony, ale piekielnie inteligentny i ambitny. Grał królami i namietsnikami jak pionkami na szachownicy i ten jego koniec jest dla tej postaci niesprawiedliwy i mało wiarygodny. Człowiek, który swym umysłem wywołała zamieszanie, wojnę i pociągał za sznurki, powinien-jesli już- zostać zgładzonym na końcu, przez przyszłego króla. W dodatku ta sensualna gra i chemia między nim a Sansą była podniecająca i dawał duże pole do popisu. Ta mieszanka fascynacji erotycznej z obu stron, ambicji, braku zaufania a jednak pociągu. To był temat rzeka. Bez Baeliaha sama Sansa jest nudna i nie ma nic do grania. Duży błąd usunąć go. Teraz finał jest do przewidzenia jak koniec dobranocki. Tron będzie dla Jona albo dziecka jego i Denerys. I tyle. Po co w ogóle oglądać dalej. Wiele osób pisało, że Baelish w książce to super inteligentna postać a w serialu, szczególnie tym sezonie - łatwy do rozszyfrowania idiota. Zepsuty świetny wa

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

"zepsuty świetny wątek"-miało być. I przepraszam za literówki ale pisze szybko z telefonu:)

użytkownik usunięty
Barbarra_Ra

Zgadzam się, co do bezsensowności jego śmierci, choć trudno mi wyobrazić sobie jego związek z Sansą.

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

Ja tak nie uważam, każdy wreszcie musi przegrać robiąc sobie tylu wrogów. Według mnie zakończenie jego żywota w stylu uczeń przerósł mistrza bardzo pasuje do tej postaci. Miał ręke na szachownicy dopóki mogł nastawiać ludzi przeciw sobie, natomiast gdy wszyscy się jednoczą przeciw wspólnemu wrogowi, którym nawet nie jest człowiek taki littlefinger nie ma już nic do pokazania.

ocenił(a) serial na 10
DeadHawk

On wbrew pozorom nie miał aż tylu wrogów. Działał sprytnie i wielu do końca nie mogło byc pewnych, czy jest ich wrogiem. Niepotrzebnie siedział w Winterfell. Mógł wyjechac do doiny i zgodnie ze swoją zasadą, czekac na rozwój wypadków i przyłączyc sie do silniejszego na końcu. Ja lubiłam te postać, bo dla mnie i dla Martina to taki Gatzby. Martin móił o tym w wywiadzie. W gruncie rzeczy impulsme do jego działń były romantyczne przyczyny: odrzucenie miłości, wzgarda ukochanej i ludzi, któzy uważali się za lepszych tylko dlatego, ze urodzili się w takim a nie innym rodzie a inteligencją i sprytem nie sięgali mu do pięt. Postanowił zatem pokonac ich łamiąc ich reguły i ustalając swoje by zdobyć swą "Daisy". Cenię inteligentnych ludzi, nawet jak są kanaliami. Jego koniec w książce będzie zupełnie inny. Jestem gotowa się założyć. Martin nie zrobi z człowieka, który wspiął sie na wyzyny dzieki swoim talentom (Amerykanie bardzo to cenią) i wywołał wojnie królów nie zginie z rąk dwóch idiotek. Zresztą on uczynił wiele złego, ale też wiele dobrego dla tej rodziny (naturalnie wyłącznie z myslą o sobie) więc w normalnych warunkach mógł sie latwo wybronic. Uratował ich podczas wojny bękartów. To juz powód by mu wiele wybaczyć. Mam po prostu słabość do tego bohatera. Dran ale inteligentny i ambitny. Nie godził się na rolę jaka wyznaczył mu układ społeczny więc go zniszczył. Nadal uważam, ze nawet jeśli miał przegrac to inteligentniej.

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

Hmm nie miał wrogów, wydaje mi się, że jednak miał bo nikt mu nie ufal, każdy wiedział, że trzeba uważać na littlefingera, na koniec przecenił sam siebie i popełnił błąd. Zapomniał, że Starkowie to wataha, która nie da się tak łatwo napuścić na siebie. Nie miał już tak naprawde nikogo, był inteligentny i sprytny ale nie na tyle, żeby zobaczyć, że samemu się na świecie nic nie zdziała. Karma go dogoniła, myślał, że uda mu sie po tym co zrobił zdobyć kogoś zaufanie lecz przegrał z kretesem. Inteligencja go zawiodła, plan się nie powiódł i przegrał, a że był sam jak taki właśnie mały palec, nie mógł spodziewać się żadnej pomocy. Mnie szczerze mówiąc ta postać już męczyła, bo w momencie, gdy seria zaczyna się kończyć wszystkie wątki zbiegać do Great War, taki littlefinger tylko przeszkadza i nic nie wnosi.

ocenił(a) serial na 10
DeadHawk

W serialu. W książce podobno jego działania są spójne i naprawdę logiczne. Nie wiemy jak ten wątek poprowadzi Martin, ale ze względu na jego sympatię do tej postaci, mam nadzieję, że nie pozwoli mu tak łatwo zginąc. Littlefinger był na tyle inteligentny, ze powinien wyczuc, że czas się wycofać i przeczekac w Dolinie. Wielu fanów książki twierdzi, że Littlefinger z serialu a ten z książki to dwie rózne postaci. Ja tę postac lubiłam , tak jak grającego ją aktora. Tak jak lubię Franka Underwooda z "House of Cards" i jak kibicowałam Michaelowi Douglasowi w "Morderstwo doskonałe". lubię charyzmatyczne, intelignetne postaci, nawet jeśli nie działają według zasad. Rozumiem jednak ludzi, którzy nie lubia takich postaci i czekam na rozwiązanie Martina.

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

Ciężko mi się odnieść do książki, bo nie czytałem z prostego powodu - dobrych książek jest milion, a seriali jak GOT bardzo mało, więc dla kogoś kto nie lubi znać fabuły jest tylko jedno rozwiązanie ;) Często się tak w serialu okazywało, że to drugoliniowa postać rozgrywa. Można powiedzieć, że teraz rozgrywa nawet trzecioliniowa postać bo o nocnym królu prawie nic nie wiadomo, bardzo rzadko pojawia się na ekranie, jednocześnie będąc najważniejszą postacią. Nie znamy jego motywów i intencji ;) Miłego czytania :)

DeadHawk

Przecież książki nie zdradzą Ci żadnej fabuły :D

ocenił(a) serial na 10
fune

Chyba jednak jak najbardziej

DeadHawk

A co niby takiego zdradzą Ci książki, czego nie wiesz?

ocenił(a) serial na 10
fune

"Czytałem" - czas przeszły, mogły zdradzić wszystko :D Nie wiem od jakiego momentu kończy sie fabuła książkowa, ale tak samo nie lubie ogladać czegoś co wiem jak sie potoczy i tym bardziej czytać wiele godzin książkę której znam fabułe.

DeadHawk

Ale czas przeszły sugerował, że to kiedyś było, a koleżanka wyżej chce teraz, więc zamiast życzyć jej miłego czytania tłumaczyć się, że swojego "bardzo prostego powodu", trzeba było wziąć z koleżanki przykład, jako że powód ten już dawno nieaktualny jest. Serial nie tylko wyprzedził książki, ale też zmienił wiele wątków, o czym na forum trąbi się czy tez płacze wszem i wobec, więc ciężko tego nie zauważyć.
Poza tym historia jest tak bogatsza w ksiażkach, w postacie czy wydarzenia,że o opisach nie wspomne (co żadnym odkryciem nie jest), więc jest to coś więcej niż ksiązka, "której znasz fabułe". No, w książkach dowiadujesz się też, co dane postaci faktycznie myślą, czują i wiedzą, co już samo w sobie jest ciekawe.
Co innego jak ktoś w ogóle czytać nie lubi, no to po cóż ma się męczyć, ale jeżeli ktoś nie gardzi dłuższym słowem pisanym, to mnie to dziwi, bo ja bym chciala sie dowiedzieć czegoś więcej o świecie, który lubię.

ocenił(a) serial na 10
fune

No ja nie lubie czytać przemyśleń postaci, która wiem, że zaraz umrze. Szczególnie, że książek dobrych jest naprawde bardzo dużo. Zgodzę się, że historia w książkach jest bogatsza, lecz filmy/seriale mają także wiele świetnych czynników jakich nie może mieć książka. Jeden z lepszych takich czynników jest moment po zobaczeniu odcinka, gdy piszę do osób, które wiem, że też oglądały i możemy wymienić się przemyśleniami, teoriami co się może zdarzyć co byśmy chcieli żeby się zdarzyło itp. itd.

DeadHawk

Z POVów to tak znowu za dużo nie umarło, a nawet jeżeli to i tak jest tam zawartych dużo interesujących rzeczy na temat innych postaci, wydarzeń czy też samego świata. Po prostu mając szerszą wiedzę swobodniej poruszasz się w temacie, wiele razy zdarzało się, że oglądającym serial (tym, którzy nie mieli styczności z knigą) umykały banalne w sumie rzeczy albo w ogóle nie kumali kto jest kim, z kim, gdzie i dlaczego.

" Jeden z lepszych takich czynników jest moment po zobaczeniu odcinka, gdy piszę do osób, które wiem, że też oglądały i możemy wymienić się przemyśleniami, teoriami co się może zdarzyć co byśmy chcieli żeby się zdarzyło itp. itd."
To samo robią skalani przecież, to przecież jeden z głównych powodów bycia członkiem danego forum.

Ale spoko, moim zdaniem po prostu dużo tracisz ograniczając się tylko do jednego medium, ale to Twój wybór, mi to wszystko jedno, co tam zrobisz, więc nie naciskam :d

ocenił(a) serial na 10
fune

No rozumiem Twoje podejście, natomiast ja po prostu czuje stratę czasu na czytanie szczególnie tych pierwszych tomów gdzie wszystko jest właściwie identycznie i wiem co się dalej zdarzy a to co myślą bohaterowie, przedstawiają aktorzy lepiej lub gorzej swoja grą aktorską. Jakbym nie miał już co czytać to chętnie ale jak narazie to bardziej czasu brakuje jednak. A no i co do forum to zgadzam się jednak friends>>>>>>>forum ;)

ocenił(a) serial na 8
DeadHawk

Warto przeczytać sagę od początku bo niestety dużo osób zostało pominiętych lub losy bohaterów zostały zmienione w znaczący sposób.

ocenił(a) serial na 10
Nymeria_Sun

To jest oczywiste, bo nie idzie przełożyć książki 100 procentowo w film/serial. Jednak ja zostaje przy tym świecie wykreowanym przez serial podoba mi się i nie czuję braku jakiś bohaterów, bo zależy mi na losie właśnie tych przedstawionych w serialu. Po co mam sobie psuć moim zdaniem jak dotąd najlepszy serial fantasy i myśleć czego nie ma co było w książce. Zamiast tego wole obejrzeć serial GOT i przeczytać inna ciekawą sage, a potem na dobitke zagrac w jakąś gre o bardzo ciekawej fabule i rozgrywce.

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

P.S dlaczego dwie idiotki ?

ocenił(a) serial na 10
DeadHawk

Może za ostro się wyraziłam, ale na pewno nie są to postaci, które kreują rzeczywistośc, czy w jakimkolwiek stopniu popychają akcję do przodu. Szczególnie Sansa. To był zawsze pionek, przesuwany na szachownicy. Troche się zaczęła zmieniac ale nagle taki skok "+15 do inteligencji" jest niewiarygodny. Arya jest ciekawsza od niej postacią. Na pewno nie są to szczególnie inteligentne i charyzmatyczne postaci w sadze. Takie drugoligowe. I dlatego trudno mi uwierzyć, ze Lord Baelish zginął przez nie. Zaraz po bitwie bękartów powinien wyjechać i czekac na rozwój wypadków. No i książkowy Lord Baelisch nie był tak zafascynowany Sansą, by dla niej zostać.

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

Co do Sansy trochę się zgodzę, lecz trzeba zauważyć, że była to dość młoda dziewczyna rzucona w wir dorosłej i brutalnej walki o władzę i wpływy. I jakoś od dłuższego czasu było widać, że to ona zaczyna grać littlefingerem a nie na odwrót. W serialu można powiedzieć, że Sansa była jego ostatnią kartą, reszte stracił, nie miał już żadnych wpływów i władzy. Jak dla mnie, gdyby okazało się że posiada jakąs super siatke littlefingera byłoby to mocno naciągane.

ocenił(a) serial na 8
Barbarra_Ra

Sansa może była głupia ale trochę czasu spędziłą z Baelishem i nauczyła się postrzegać ludzi tak jak on to robi. Miał też dużo czasu na zaplanowanie tego jak odwdzięczy się mu za oddanie jej Boltonom.

Aria nie jest już Arią, to człowiek bez twarzy i nie należy zapominać o tym. Obie postaci przeżyły bardzo wiele i dużo się nauczyły. Nie można zakładać tego że są tymi samymi postaciami z pierwszego sezonu: młode, głupie i naiwne.

Nymeria_Sun

Ona nie jest człowiekiem bez twarzy tylko psychicznym dzieckiem z pewnymi nie wiadomo skad czary mary umiejętnościami, które wykorzystuje w chory sposób.
Człowiek bez Twarzy nie ma imienia, nie ma nazwiska, nie ma rodu i przede wszystkim nie stosuje prywaty i nie szasta swym darem na prawo i lewo.

ocenił(a) serial na 8
fune

Aria jest już dorosła. Gdyby była chłopcem który przysięga zemstę to może dużo osób by się nie krzywiło.
Te czary mary właśnie w serialu niestety nie były wytłumaczone. W książce lepiej to przedstawili, przynajmniej nie na zasadzie: zakładam twarz i już jestem kimś innym.
Aria jest CBT ale obecnie przyjęła swoją starą tożsamość. Nie pamiętam dokładnie ale w książce chyba było że ona oddaje swoje życie na służbę w zamian za śmierć osób z jej listy lub coś w ten deseń (być może sobie to dopowiedziałam, dawno czytałam książki). Zapewne po skończeniu "misji" powróci do Bravos.

Nymeria_Sun

Nie zauważyłam zbytniej religijności u Aryi. Ani dyskrecji. Dorosłości to już w ogóle. Tak że nie, CbT w niej tyle, co na lekarstwo.

"Gdyby była chłopcem który przysięga zemstę to może dużo osób by się nie krzywiło."
No nie wiem, Olly raczej się sympatią na forum nie cieszył.
Poza tym nie o pleć tu chodzi, a o charakter i zachowanie.

Barbarra_Ra

Ha! Ja też w nim zawsze widziałam Gatsby'ego :)

ocenił(a) serial na 8
Barbarra_Ra

Wielki Gatsby o tego ci chodzi, bo ten tez zgninął w sumie przez kobiete , ja tam sanse lubie, jesli na nim wzorował to poprowadził koniec bohatera podobnie jakby nie patrząc?

ocenił(a) serial na 7
Barbarra_Ra

Dostał śmieć za swoje, Sansa wspomogła się Branem, ułożyła wszystko w jedną całość i go wykiwała

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

głupotą to by było gdyby on żył jeszcze dłużej

ocenił(a) serial na 7
Barbarra_Ra

Prawdę rzeczesz.

ocenił(a) serial na 9
Barbarra_Ra

Myślę, że można to skwitować tak: nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka. Wydaję mi się, że twórcom chodziło o to, że LF poczuł się zbyt pewnie i przestał grać w swoją grę, nie spodziewając się, że jego kłamstwa mogą wyjść na jaw. Dodam, że tylko dzięki nadludzkim zdolnością Brana się to udało, co trudno mu było przewidzieć. ;)

Barbarra_Ra

Mam takie same odczucia. W książce uwielbiam ten wątek <3 ;D normalnie nie jestem fanatyczką 'shipowania' postaci, w żadnym wypadku, ale w duecie Littlefinger Sansa jest coś co mnie urzekło. Albo raczej uważam, że mimo, że pozornie tak różne postacie są bardziej podobne niż można przypuszczać na pierwszy rzut oka i pasują do siebie, są super parą :)
Bardzo mi smutno z powodu tego, co serial zrobił z Littlefingerem. Od początku ta postać była zmieniona - w serialu traktowano ją jako niegodną zaufania itp. ale to co było w 5, 6 i teraz 7 sezonie to porażka. Życzę książkowemu Littlefingerowi jaknajlepiej :) Jak i wielu innym postaciom, które serial zeszmacił.

ocenił(a) serial na 10
szepcik

Ja myślę, ze to co w duecie Sansa -Littlefinger było intrygujące, to ta spzreczność ich uczuć. Przyciąganie i brak zaufania jednczesnie. Taka gra w "pragnę/nienawidze". To zawsze fascynuje. Od poczatku kina. Poza tym do pewnego momentu ta chemia między nimi była obustronna. Na szczęście książkowy Littlefinger jest inteligentniejszy i na pewno nie da sie tak łatwo ograc. NIe mogę przeżyć tej sceny wyroku na Baelishu. Z takiej diablo inteligentnej postaci zrobić idiote i frajera. A i sama Sansa nudna teraz jest i bez znaczenia

Barbarra_Ra

Czytając nigdy nie miałam wątpliwości, że to Sansa będzie kiedyś jego zgubą, ta jego słabość do niej jest aż nadto eksponowana, a relacja mistrz-uczeń musi się kiedyś na nim zemścić, tak jak jego pewność siebie, no i karma jednak wraca, tak że się kiedyś nie zdziw. Just sayin. A jeżeli chodzi o chemię to tylko z Sandorem :P

ocenił(a) serial na 10
fune

A ja czytając "Ucztę dla wron" - miałam zupełnie inne uczucia co do Sansy i Palucha. To prawda, że uczniowie czasem przerastają mistrzów - natomiast rzadko się zdarza, że ich zabijają - bo po co mieliby to robić? Sansa, za radą Palucha okręciła Roberta Arynna i zamiast oddawać się Boltonom, raczej zwiąże się z Arynnami.

Na razie w książce - Paluch panuje nad sytuacją w całej Dolinie Arrynów i w Dorzeczu. Lannisterowie i Boltonowie nie są jego wrogami. Starkowie obecnie się nie liczą, bo ich nie ma. Pozostaje Varys - jedyny ewentualny wróg - bo popiera Targów.
Dlatego nie chce mi się wierzyć, że Palucha pokonają akurat Starkowie - bo to się nie klei logicznie. Palucha powinien pokonać tylko ktoś taki jak Varys.

nan_s

"To prawda, że uczniowie czasem przerastają mistrzów - natomiast rzadko się zdarza, że ich zabijają - bo po co mieliby to robić?"
To zależy od fachu, a Peryr jest mordercą. Zabija ludzi, gdy jest mu to potrzebne, traktując ich przy tym przedmiotowo. Cel uświęca środki - to jeden z głównych przekazów od niego dla Sansy. Stąd moje odczucia podczas czytania. To się musi na nim kiedyś zemścić po prostu, tym bardziej, że wśród jego ofiar są bliscy Sansy (do których wliczam także ciotkę i wuja), a także pośrednią konsekwencją jego intryg jest rozbicie jej rodu i poniewierka zarówno jej jak i rodzeństwa, i dalsze ich losy. Kto ma się za to zemścić jak nie ona? Byłoby totalnie bez sensu, gdyby bez powodu była piętą achillesową Petyra, jego jedyną słabością.

Dlaczego nie powinien być to ktoś taki jak Varys? Bo to byłoby bezosobowe. Peryr powinien zginąć tylko w sprawie osobistej, jako że od osobistej zaczęły się wszystkie jego zbrodnie. W dodatku on kontroluje właśnie wszystko wokół siebie, oprócz spraw stricte sercowych, dla Varysa jest równym partnerem, nie widzę tego, że jeden miałby pokonać drugiego, tym bardziej, że oni nie rywalizują przeciwko sobie, a obok siebie. Nie panuje natomiast nad fascynacją osobą Sansy, która to widać, że będzie przeradzać się w obsesję. Właśnie w tym tragizm tej postaci, że jest na tyle silny i dobry w swym fachu, że żadnemu graczowi się nie da, tak jak tacy wyjadacze jak lordowie Tywin i Roose, którzy również ponieśli porażkę z powodu prywatnych zatargów (dopuszczeniu blisko osób, od których ciosu się nie spodziewali), a nie politycznych.

ocenił(a) serial na 10
fune

Jasne, że Paluch jest mordercą - ale raczej pociąga za sznurki, namawiając innych do zbrodni - niż sam je wykonuje. Nie można go też uznać za mordercę w typie Cersei czy Joffreya, czy Boltonów, czy Tywina.

Paluch jest natomiast mordercą w typie Varysa. Uderza z daleka, i niewidoczny dla otoczenia. Wyjątek - to przypadek Lisy Arryn - ale to był bardziej wypadek przy pracy i akurat Sansa powinna być mu za to zwyczajnie wdzięczna, a już na pewno nie powinna podnosić swojego udziału w morderstwie ciotki w obecności lordów Północy - jak w serialu!

I ja nie obwiniam Petyra za upadek Neda i Starków - bo na to złożyło się coś więcej niż knowania Palucha. Zresztą - Petyr wprost rozmawiał z Nedem. Wprost radził mu, jak w danej chwili rozprawić się z Lannisterami - zanim oni to zrobią. To Ned go nie posłuchał. Gydyby to zależało od Patyra czy Cersei, Ned żyłby na murze, ale wmieszał się Joffrey i Ned zginął. A to Sansa uprzedziła Cersei, że tatuś wyjeżdża z KL, bo chciała zostać z Joffreyem i zostać królową. To Sansa jest bezpośrednio winna śmierci Neda - nie Paluch.

Martin posiłkuje się historią. Tacy ludzie jak Paluch właśnie zdobywają tron. Może to przypadek - ale Paluch przypomina mi trochę historycznie - Hugo Kapeta - mało znaczącego władcę części bagnistego Paryża, co to został królem Franków:)
Tacy jak Paluch nie giną po bezsensownych sądach kapturowych - bo są za mądrzy - by stawić się na takim sądzie. Przeciwko takim jak on - nie zwracają się ich uczniowie - bo ci uczniowie są na to za mądrzy, po odpowiednim treningu. Sansa prędzej zostanie żoną Palucha niż go zabije - ale to tylko moje zdanie:).

Zobaczymy, co Martin przygotuje.

nan_s

Może zrobiłam za duży skrót myślowy, ale o to mi generalnie chodziło, gdy pisałam "traktuje ludzi przedmiotowo", że pociąga nimi niczym kukiełkami, nie przejmując się, że w efekcie oni giną.
Co do Lysy to ją perfidnie zmanipulował i wykorzystał, wiadomo było że pozbędzie sie jej prędzej czy później, gdy tylko przestanie byc mu potrzebna.

"Nie można go też uznać za mordercę w typie Cersei czy Joffreya, czy Boltonów, czy Tywina."
Bo? Pomijam fakt, że liczba ofiar Joffa jest niczym w porównaniu do innych panujących, takich jak Stannis czy Daenerys, że o Aerysie już nawet nie wspomnę i nie wiem, co on w ogóle robi w tym zestawieniu. A Tywin to co innego robił jak " pociąga za sznurki, namawiając innych do zbrodni"? No Cersei też nie wykonuje wyroków, przecież osobiście nie zabijała bękartów męża czy też nie podpaliła septu. A Ramsay to raczej wykracza poza wszelkie kategorie i raczej nie może być porownywany do nikogo chyba ;)

"I ja nie obwiniam Petyra za upadek Neda i Starków - bo na to złożyło się coś więcej niż knowania Palucha. Zresztą - Petyr wprost rozmawiał z Nedem. Wprost radził mu, jak w danej chwili rozprawić się z Lannisterami - zanim oni to zrobią. To Ned go nie posłuchał."
Jestem ostatnią osobą, która zdejmowałaby z Neda odpowiedzialność za jego beznadziejne zachowania w KP, ale wiesz, gdyby najpierw Petyr nie zabił Jona, a potem nie próbował dobić Brana i gdyby nie oszukał Cat co do Tyriona, to chyba nie byłoby wcale tej rozmowy, o której piszesz :d

"Gydyby to zależało od Patyra czy Cersei, Ned żyłby na murze, ale wmieszał się Joffrey i Ned zginął."
To nie była decyzja ani Cersei, ani Petyra, a Joffrey się do niczego nie wmieszał. Był królem i podjął jedyną słuszną z punktu widzenia króla decyzję, taką samą zresztą wobec swych zdrajców podejmowali i Stannis i Dany. To nie jego wina, że Ned zdecydował się go zdradzić i że wyznał mu tę zdradę prosto w twarz, bo wcześniej jakąś tam bajeczkę mu wmówił Varys

" A to Sansa uprzedziła Cersei, że tatuś wyjeżdża z KL, bo chciała zostać z Joffreyem i zostać królową. To Sansa jest bezpośrednio winna śmierci Neda - nie Paluch."
To dziecko, które nie miało zadnego pojęcia, co się wokól niego dzieje jest winne, a nie dorosły mężczyzna, druga osoba w całym panstwie, a pierwsza na Północy? Poważnie obwiniasz zakochaną nastolatkę, że chciała zostać z ukochanym, a nie go opuszczać, bo jej ojciec nie był łaskawy wyjaśnić jej, że znajdują sie w śmiertelnym niebezpieczeństwie, po prostu kazal jej zerwac z nim i koniec, no pokaz mi która nastolatka postąpi inaczej? Trzeba być naprawdę kiepskim rodzicem, żeby tego nie przewidziec, ze jest taka mozliwosc :d Ale co tam, zamiast tego przecież lepiej zdradzić się całą swoja wiedzą przed królowa i postanowic ją szantazować. A po tym zamiast wiac w te pedy, co by swym corkom zapewnić bezpieczeństwo, urządzać sobie rodzinne pogawędki i pakowanie? Następnie frajersko zdradził się, jaki to ważny dokument posiada? A potem jeszcze przyznał się publicznie do zdrady króla?
Bezpośrednio winnym śmierci Neda jest Ned. Kiepskim był rodzicem, a jeszcze bardziej kiepskim spiskowcem na dworze. Co absolutnie nie zdejmuje odpowiedzialności z Petyra za dzieje rodu Starków.

Co do tego, jak powinien zginąć Paluch, a jak nie powinien, to się wypowiedziałam już wyżej, pozostaje mi to tylko podtrzymać. Nie wiem też, co za uczniowie nie zwracają się przeciwko swym mistrzom, gdy tylko odkryją, że są oni winni ich wszystkim traumom, zdarzają się może jakieś wyjątki, ale wtedy gdy w grę wchodzi jakaś chora miłość, a naprawdę jestem przekonana ponad wszystko, że niedaleko padło jabłko od jabłoni i że Sansa będzie miała podobny stosunek do Petyra jak jej matka. Z tym, że Cat nie doceniała Petyra do czego jest zdolny i źle na tym wyszła, ale Sansa nie popełni tego błedu.

"Tacy jak Paluch nie giną po bezsensownych sądach kapturowych - bo są za mądrzy - by stawić się na takim sądzie. "
Właśnie o to chodzi, że normalnie są za mądrzy, ale gdy w grę wchodzą sprawy sercowe, to całą tę mądrość szlag trafia. Poza tym wbrew pozorom to jak załatwiono Petyra w serialu dowodzi o jego sile i potędze.

ocenił(a) serial na 10
fune

Porównując Petyra - z Tywinem i resztą ( także Daenerys:), chodziło mi nie o to, że wszyscy są skutecznymi mordercami, ale JAWNYMI - podczas, gdy Petyr działa ukryty. Każdy od razu - w serialu i książce - wiedział, że to Cersei/Joff/Tywin/Bolton/Dany itp. wydali rozkaz ścięcia/zabicia/spalenia itp. Przez to mieli wrogów. Nawet Tywin - tak sprytny w porozumieniu się w Boltonami i Freyami - nie ukrył uczestnictwa Lannisterów w zabójstwie Robba.
A Petyr - w książkach przynajmniej - jest poza wszelkimi podejrzeniami i nie ma żadnych wrogów - może z wyjątkiem Varysa i może Sansy - jeśli rzeczywiście dziewczyna uzna, że jej rola w zabójstwie ojca jest o wiele mniej znacząca niż Palucha:P

Ja nie umniejszam winy Palucha co do morderstwa Aryna, Neda, ciotki Arynn. Zauważam tylko, że ofiary Palucha - mieli swoje możliwości wyboru.

Gdyby tak cofać się do przeszłości - to gdyby ojciec i brat Catlyn nie zbili Petyra do nieprzytomności i gdyby pozwolili Lisie poślubić Petyra ( który od początku jest lordem Paluchów:) - to nie powstałby Paluch, jakiego znamy. W ten sposób, gdyby nie rodzina Tullych - wojny też by nie było:P

Co do Brana - to jest to tylko wymysł serialowy, więc tu mam wątpliwości, czy Paluch w ogóle widział jakiś sztylet:).

Mnie nie tyle wkurza śmierć Palucha w serialu - ale sposób wykonania wyroku. Arya - niby tajemna i ukryta zabójczyni z jeszcze bardziej tajemniczego zakonu zabójców - podchodzi do LORDA Westeros, w biały dzień, w obecności świadków i przecina mu gardło!!! I koniec całej sceny. Arya mogła zasztyletować Palucha w nocy, w łóżku, bez świadków lub - jak podsłuchiwał jej rozmowę z Sansą - i to nawet bym przełknęła.

nan_s

W sumie tu nie mam za bardzo już co dodawać, myślę, że doszłyśmy do konsensusu :)
Co do Tullych to nawet pisałam o nich niżej, że to oni stworzyli Petyra, no chyba że potwierdzi się, że on z Reynów, ale to i tak nic nie zmienia co do ich winy i podłości wobec tego chłopca.

ocenił(a) serial na 10
nan_s

Dziękuję za ten wpis, bo wlaśnie tej informacji mi brakowało. Dopiero zabieram sie za czytanie, ale wiem, że wątek Sansy i Boltonów nie istaniał w książce. W książce wykorzystał jej małżeństwo logicznie i mądrze. Nie wiedziałąm tylko za kogo wydał Sansę w książce. Teraz juz rozumiem. Zatem, można domniewywać, ze zakończenie scenarzystów jest nierealne w książce, bo wątek jest zupełnie inaczej poprowadzony. Mam nadzieję, bo lubię tę postać i z wywiadó wiem, ze Martin także.

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

Sansa nie wyszła za Roberta Arryna - bo w książce udaje nieślubną córkę Petyra. Pisząc "okręciła" mam na myśli, że się nim opiekuje i mały ją lubi - bo po stracie matki był trochę dziwny:).
Na razie w książce Sansa jest wolna i nietknięta:).

I mi się wydaje, że Sansa w książce prędzej poślubi Palucha - a nie go zabije - ale to moje przypuszczenia:).

ocenił(a) serial na 10
nan_s

Fajnie by było, gdyby go poślubiła. Natomiast wizerunek Littlefingera w oststnich dwóch sezonów mnie drażnił. Prawdziwy Petyr byłby tam, gdzie rozgrywają się losy wilkiej polityki a nie siedział w Winterfell bawiąc się z dziećmi. Zreszta, w któryms komentarzu to napisałaś i zgadzam sie z Tobą w 100%

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

Miło pogadać z kimś, kto też lubi Palucha:) - nie ma nas za wielu na forum:)

nan_s

Oj tam, ja też lubię Palucha! :D To że nie chcę jego paringu z Sansą (#onlysansan) i że uważam, że zasłużył na śmierć z jej ręki nie oznacza jeszcze, że go nie lubię :P

ocenił(a) serial na 10
fune

:D
Co to jest za fanfik sansan?? Sansa i ? Ogar?

nan_s

To nie jest żaden fanfik jak oboje za sobą wzdychają i tęsknią :P W serialu co prawda bardzo ten wątek skrócono, dlatego mam chociaż książki. To już bardziej Sansa i Petyr to fanfik, skoro ona nic do niego nie czuje, a w serialu to juz w ogole chyba tylko odrazę.

ocenił(a) serial na 10
fune

Sansa i Ogar i Sansa i Tyrion - to wątek a'la Piękna i Bestia - dość popularny i możliwe, że Martin go lubi ( bo jest jeszcze wątek Jamie /Brienne jako Piękny i Bestia:).

Nie chce mi się jednak wierzyć, że Martin pójdzie tropem bajki, gdzie piękna jest z bestią na koniec.

W książce bardzo lubię Sansę - inaczej niż w serialu. Nie chciałabym, aby zginęła:).

nan_s

Zgadzam sie, że to klisza i nawet banalna :D Ale nic na to nie poradzę, że - mimo iż szczerze nie lubię samej baśni z tym syndromem sztokholmskim - to mam wielką słabość do Ogara i tej jego wrażliwej nuty w sercu i jakoś tak czytając bardzo mi pasował do Sansy, że moje na co dzień dość cyniczne serce bardzomu kibicuje i nie może się doczekać ich reunion, takie to moje westerowskie guilty pleasure :d
Tak że niech martin idzie tą drogą, niech idzie! :d
Sansa i Tyrion to nie widzę tam chemii, stąd, mimo ze byłby dla niej dobrym mężem (no pił by ciągle i chędążył dziwki na boku, ale zawsze:D), to jednak wolałabym nie.
Co do Jaimiego i Brienne to również jedna z moich ulubionych par w sadze (oprócz Sama i Goździk, Edmure'a i Roslyn oraz Roose'a i Waldy, no chciałabym jeszcze żeby Jon był z Val, ale trudno tu mówić o nich jak o parze), bardzo mnie ujęli razem i tu akurat nie kategoryzowałabym co do wzorca pieknej i bestii, jako ze w zachowaniu Brienne bestii zero, a poza tym ich związek fascynuje mnie nie ze względów na różnice w wyglądzie, ale na ich wcześniejsze (zwłaszcza Jaimego) trudne sercowe doświadczenia, oboje (zwłaszcza on) przed swoim poznaniem otoczyli się przed ludzmi murem i dopiero tak naprawde otworzyli sie w stosunku do siebie.
Jednakże w serialu Tormund mnie kupił w pełni i to na niego się przerzuciłam, co by płodził małe tarhiątka :D No "małe' to troche chyab nieodpowiednie słowo co do ich ewentualnego potomstwa :d
A Sansa to od drugiego tomu jedna z moich ulubionych postaci i serial tego nie zmienił.
Ale Palucha też szczerze lubię i uważam, że został okropnie skrzywdzony przez lorda Hostera i Cat swego czasu. Co odbiło się rykoszetem na biednej Lysie.

ocenił(a) serial na 10
fune

Oj tam - zaraz klisza:) Ja lubię tę bajkę - nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom.
Ogar zresztą jest zasłużony - 1) uratował Sansę przed gwałtem, 2) lubił jej śpiew, 3) prawie wypchnął ją z wieży - bo nie chciał, by cierpiała:P

Natomiast Tyrion wydawał mi się jednak lepszą partią dla Sansy. Nie jest powiedziane, że Tyrion zdradzałby swoją żonę:P. I mój pierwszy typ - to właśnie Tyrion i Sansa. Myślałam, że jakoś ją przekona do siebie. I naprawdę bym się śmiała - gdyby jednak skończyli razem - a Sansa przedłużyłaby ród Lannisterów - rodząc wysokich, rudoblond, synów o zielonych oczach:), jak to sobie marzyła za młodu:).

Żartuję sobie z tym małżeństwem Sansy i Palucha - choć po tym, jak Petyr wywiózł Sansę ze stolicy, i po tym, jak ujawniły się jego machinacje - poczułam coś w rodzaju nabożnego podziwu:) dla tego bohatera.

Paluch - to obok ser Davosa i Jaimiego - to mój ulubieniec męski w sadze. Z kobiet lubię Sansę i Brienne.:)

nan_s

No byłaby to swego rodzaju ironia losu, Sansa przedłużająca ród Lannisterów, taka Cersei pewnie by się przewracała w grobie, Ned chyba też :d Za to Tywin by sobie przyklasnął, mówiąc "i co, wyszło na moje".
Jednakże jestem zdania, że temperament jak i upodobania stricte łóżkowe nie idą tu w parze, dlatego sądzę, że Tyrion nie zrezygnowałby jednej ze swoich ulubionych rozrywek. Ale gdyby Sansa zgodziła się na taki układ, to mogłaby mieć udane małżeństwo, bić by jej nie bił, a i pogadać by mogli. Tylko że żadnych porywów serca z obu stron tam nie widze, to juz związek Neda i Cat wydaje mi się gorętszy ;) Bo my tu tak o Sansie dywagujemy, ale Tyrion też za bardzo mięty do niej nie poczuł. Szacunek i owszem, ale to trochę za mało, a ja jej życzę właśnie tych romantycznych uniesień, co to sobie w młodości wyobrażała, chociażby u boku tego gostka, co to go pierwszego na naszych oczach Inny zabił.

No Petyr miał swoje momenty, te serialowe nawet mi się podobały i chwilami ładnie ze sobą wyglądali, stąd zapewne tyle fanów ich relacji, choć zawsze wydawało mi się, że Sansa za bardzo zainteresowana akurat takim ich rodzajem nigdy nie była i więcej tam dopowiedzeń zyczeniowych jest.

Ooo, a to niespodzianka, malo kto lubi Brienne na tym forum :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones