PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
8,8 381 890
ocen
8,8 10 1 381890
7,4 27
ocen krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Nie obejrzę finalnego sezonu. Zaczynam za to czytac książkę. Lord Baelish zabuty i to tak głupio, przez głupia Sansę, która do tej pory maniplulował ale też bronił. Taka fascynująca postać, inteligentny, przebiegły, ambitny. Zasłuzył na więcej niż śmierć z rąk dwóch idiotek, które książkowy Baellish ograłby w trzy minuty. Wiedziałam, zę zginie o dpoczątku sezonu, bo się błąkał po tym Winterfell bez pomysłu na siebie. A raczej pomysłu nie mieli twórcy. Zobaczymy, co będzie u Martina, bo on wyraźnie lubił tę postać. Nisko urodzony, ale piekielnie inteligentny i ambitny. Grał królami i namietsnikami jak pionkami na szachownicy i ten jego koniec jest dla tej postaci niesprawiedliwy i mało wiarygodny. Człowiek, który swym umysłem wywołała zamieszanie, wojnę i pociągał za sznurki, powinien-jesli już- zostać zgładzonym na końcu, przez przyszłego króla. W dodatku ta sensualna gra i chemia między nim a Sansą była podniecająca i dawał duże pole do popisu. Ta mieszanka fascynacji erotycznej z obu stron, ambicji, braku zaufania a jednak pociągu. To był temat rzeka. Bez Baeliaha sama Sansa jest nudna i nie ma nic do grania. Duży błąd usunąć go. Teraz finał jest do przewidzenia jak koniec dobranocki. Tron będzie dla Jona albo dziecka jego i Denerys. I tyle. Po co w ogóle oglądać dalej. Wiele osób pisało, że Baelish w książce to super inteligentna postać a w serialu, szczególnie tym sezonie - łatwy do rozszyfrowania idiota. Zepsuty świetny wa

Nie uważam, żeby w tradycji rodu Starków było, że kobieta ma sama wykonywać wyroki, tym bardziej, że nie każda to Brienne, która nie ma problemu z uniesieniem miecza. Bo owszem, zamiast napuszczać na niego dziką Aryę, należało, żeby go ściąć. Co do tej rady, co to wcześniej zeznawała, to Sansa nikomu nie musi się teraz tłumaczyć, jest panią WInterfell, jest przed swoimi lordami i nie odpowiada przed nikim, no poza Jonem, gdy ten wróci.
Kwestia jest taka jaką ona pełni teraz rolę. Bo Petyra może sądzić tylko król, a nie ktoś kto jest mu równy rangą jako lord/lady. Jeżeli Jon stwierdzi, że przejęła wszystkie jego królewskie obowiązki (coś jak namiestnik, gdy króla nie ma w domu) to prawo zostało zachowane.
Co do tego, ze liczyła się tylko strona oskarżająca, to przecież Petyr, chyba w wyniku szoku, kompletnie stracił głowę, zamiast się jakoś bronić. Sansa miała prawo ufać w zdolności brata, a dla pozostałych lordów Bran to jednak lord Stark (dziedzic Neda) i jego słowo to nie jakieś tam gadanie chłopca z autyzmem, ale coś znaczy.
Zgodzę się natomiast, że z punktu widzenia Sansy pewne sytuacje powinna inaczej interpretować. Tyle że ona żywiła już taką odrazę do Palucha, że naturalnie jej przyszło obwinianie go o wszystko. Do tego jeszcze zatruwała jej umysł przepełniona nienawiścią siostra wariatka.

użytkownik usunięty
fune

"naturalnie jej przyszło obwinianie go o wszystko"
Właśnie o to chodzi, tak jak Catelyn naturalnie przyszło obwinianie Tyriona na tyle, że zamykała go w podniebnej celi, aż się przyzna. Dlatego potrzebne są dowody i zeznania z różnych stron. Dlatego dziwi mnie, że wszyscy to zaakceptowali i uwierzyli Sansie i chłopcu na wózku (to że jest Starkiem działa na niekorzyść, bo mamy słowo trzech Starków przeciwko słowu Baelisha -- wiadomo, że mogliby kłamać dla siostry).
Jeżeli Jon to zaakceptuje, a wiadomo że tak, to masz rację, miała prawo. Co nie zmienia faktu, że było to haniebne zachowanie, niegodne lady Winterfell.

Starki mają autorytet, też tego nie rozumiem, ale mają. Jeżeli trzech Starków mówi jednym głosem, to żaden lord nie zwątpi ani nie zaprotestuje. Ich słowo jest święte, Stark powiedział "zdrada", więc jest zdrada. Przesłuchania czy proces nie są potrzebne. Za Cat też zresztą poszli i nikogo nie obchodziła pozycja Tyriona, a powinna, zwłaszcza, że był spowinowacony z samym królem. Dlatego mnie akurat nie dziwi to, że zostało to przyjęte, tym bardziej, że dotyczy kogoś z zewnątrz (a co do obecności tam lorda Royce'a to cóż, nie wyszło Petyrowi na dobre, gdy go wtedy przed Robinem zrobił w jajo).
A czy "było to haniebne zachowanie, niegodne lady Winterfell." może niegodne lady Winterfell (ale tu bardziej imo sposób zadanej śmierci niz sam wyrok), ale godne uczennicy takiego kogoś jak Petyr .... on był już tak namolny w stosunku do niej, że miała go serdecznie dość. To w sumie jego wina, bo przecież dawała mu jasno do zrozumienia, ze go nie znosi, a on ciągle jakiś taki naiwny był, że nic mu nie grozi, że ona jest mu może wdzięczna, jak to podnosisz w swych postach, ale ona może sądzić, że spłaciła swój dług nie wydając go w Orlim Gnieździe, a poza tym wszelką wdzięczność przesłoniły jej słodkie chwile z Ramsayem, i on powinien zdawać sobie sprawę, że to u niej jest jeszcze świeże i że go wciąż o to obwinia. Myślę, że ona po prostu potrzebowała pretekstu, byle jakiego, co by się go pozbyć i skorzystała z okazji, która jej spadła z nieba.

użytkownik usunięty
fune

To raczej w książce mają takie podejście, że wszystko co robi Stark jest słuszne, trzeba ich pomścić itd. W serialu to wyszło trochę inaczej, kiedy zbierali ludzi do odebrania Winterfell padło dużo krytyki w ich stronę. Robb nie jest przez nich zapamiętany jako bohater brutalnie zamordowany przez wrogów, jak w książce.
Zgadzam się, że Baelish stracił rozum, najlepszym pomysłem byłoby się stamtąd jak najszybciej ewakuować (chociażby po tym, jak Bran prosto w oczy mu powiedział "Chaos is a laddah", to powinno dać mu do myślenia. Ale miłość do Sansy go zgubiła, według mnie nie zasłużył na takie potraktowanie, nic by się nie stało, gdyby wysłała go na Mur. Nie wiem, ile można przeżywać Ramsaya, sama z zadowoloną miną pokłoniła się Boltonom. Przecież nawet gdyby Ramsay okazał się dobry jak Trystane, nie byłoby przemocy itd. to nadal to dziwne i żenujące dobrowolnie wychodzić za syna człowieka, który zamordował ci brata. Do dzisiaj się zastanawiam, na czym polegał jej plan zemsty :D

Mam wrażenie jakby po bitwie bękartów bali się już krytykować, co by czasem na zdrajców nie wyjść, jak to swego czasu się paru rodom w oczach reszty przydarzyło. Tzn. czasem swoje zdanie i mają, ale jednak ostatecznie łykają wszystko, co im tam Starki mówią.
No i czasy są raczej niespokojne, chyba jednak chcą trwać zwarci i razem, niepotrzebne im są jakieś animozje wewnętrzne dla jakiegoś tam Palucha, którym i tak chyba większość mimo wszystko gardzi. On nie miał ogólnie za dobrego PR-u chyba.

Mimo mojej do niej ogromnej sympatii, mimo tego, ze wielokrotnie, również w dyskusjach z Tobą, w wielu sytuacjach, ją broniłam, to nigdy Sansie nie współczułam, gdy była u Ramsaya, właśnie z powodów, o których piszesz, mało tego, uważałam, że jak na niego to miała u niego naprawdę nieźle. Jeyne Poole wszystko by oddała, co by takiego męża miec. A Sansa myślała, że skoro radziła sobie z Joffem to i z Ramayem jej pójdzie, a nic innego nie robiła ponad ciągle prowokowanie go.
Jednakże to moja opinia, za to Sansa nigdy nie darowała Petyrowi tej sprawy i on powinien to wyczuć, że teren działania jest przynajmniej grząski. Jak dla mnie on ją bardzo idealizował i stworzył sobie w głowie jakąś iluzję ich relacji, w związku z czym jego instynkt samozachowawczy zniknął. Petyr sprzed ery Sansy by go po prostu zabił i po problemie.

użytkownik usunięty
fune

Ale już animozje związane z tym, czy Jon jest ich królem, czy może jednak powinni byli wybrać Sansę to jak najbardziej :P Ale prawda, nikt nie będzie rozpaczać w Winterfell po Baelishu. Ciekawi mnie tylko, czy armia kiedykolwiek wróci do swojego lorda czy może już należą do Starków. Prawdopodobnie pominą to licząc, że widzowie zapomną, tak jak musimy zapomnieć, że Edmure był więźniem w Bliźniakach, gdzie nadal jest mnóstwo Freyów. Albo że Koniec Burzy nie ma swojego lorda (zamek, jak i całe Krainy burzy zapewne są puste jak Smocza skała).

Dlatego właśnie nie przepadam za postacią Sansy, jeżeli tego nie widzi i zrzuca całą winę na Baelisha, chociaż są tak samo winni tego żenującego masterplanu. Sansa też dołożyła swoją cegiełkę zachowując się w Winterfell dużo gorzej, niż w stolicy, gdzie wiedziała, jak się zachować wśród wrogów. Nigdy nie nazwałaby Joffreya otwarcie bękartem.

Chyba specjalnie dali taką scenę miedzy Jonem a Petyrem, co by nikt nie miał wątpliwości, że Jon, nawet jeżeli w duchu będzie uważał, że Sansa przekroczyła nieco swoje kompetencje to się ucieszy, że ma gada z głowy (gada z punktu widzenia Jona). I będą mieli na głowie już zupelnie inne sprawy, obawiam się, że nikt go nawet nie wspomni, w Dolinie też przejdą nad tym do porządku dziennego, nie zastanawiając się zbytnio, że jak to, ich pan wyruszył wspomóc Winterfell (ba, ocalił ich nawet) i nie wrócił. Bo o ile na Północy rozpaczać nie będą, to Dolina powinna się chociaż oburzyć. Ciekawe, czy chociaż będzie wspomniane, kto jest teraz Najwyższym Lordem Tridentu. I właśnie, co z tym biednym Edmurem. Nie jestem pewna, czy w serialowym świecie jest tam pełno Freyów, żeby tylko te panny co zostały pamiętały, że musza go karmić. Swoją drogą nie kumam jak Arya mogła się nie dowiedzieć o tak ważnym więźniu.

użytkownik usunięty
fune

No właśnie ocalił, więc ostatecznie wyszło mi, że uratował jej życie aż trzy razy, zero wdzięczności.
Arya była opętana zemstą, nie myślała o niczym innym. Może przypomną sobie o Edmurze, z drugiej strony mają tylko 6 odcinków, więc możliwe, że o niektórych rodach i królestwach trzeba zapomnieć. Już w tym sezonie okazało się, jak niewiele rodów dołączyło do Dany i Cersei, bo najzwyczajniej nigdy ich nie wprowadzili, a razem z lordem umiera cały jego region (jak w przypadku Stannisa, ale może Gendry uratuje).

To mnie właśnie rozbraja, jak tam łatwo wyginąć całym rodom, co to od wieków trwały i nagle przyszedł ten rok ok. 300 i padaka. To jest coś, co mam nadzieję, że u Martina nie dojdzie. No bo jak to tak.
A co do Gendry'ego to mam nadzieję, że za jego umiejętności kowalskie, co się moga teraz przydać, dadzą mu możliwość później, w ramach wdzięczności (zakładając, że coś tam jeszcze przetrwa), przedłużyć ród Baratheon.

użytkownik usunięty
fune

Dokładnie, nagle w przeciągu 5 lat upadło tyle starożytnych rodów, a w regionie nikt nie ma ambicji, żeby jak Boltonowie na Północy zyskać status wielkiego rodu.
Co prawda mam nadzieję, że nie przetrwa, ale jeśli już przetrwa to niech Gendry odbuduje ten ród, a nawet zasiądzie na tronie. Może Sansa będzie jego żoną i spełni się wola Roberta.

Zamki stoją puste, nic tylko brać, a tu nic. Może po upadku rodu seniorów wszyscy w regionie popełniają zbiorowe samobójstwo z rozpaczy.
Pomijając fakt, że ja go akurat lubię, zarówno w książce, jak i w serialu (stąd niezmiernie się cieszę, że nie zaginął gdzieś na tym morzu, a jednak dopłynął), to jednak właśnie chodzi mi o ród Baratheonow, bo inne to już raczej szans nie maja.

fune

Przyjmijmy, że:
Jon przed wyjazdem rzekł do Sansy, że Północ jest Twoja do mojego powrotu. Nie wyznaczył rady, nie określił granic jej wladztwa, zatem należy przyjąć że do Sansy należy podejmowanie decyzji we wszystkich sprawach, w tym rozsądzanie sporów. Po powrocie Jona jej władza ustanie.
Północ jest w stanie wojny, więc oskarżenie o zdradę lorda protektora musiało być rozstrzygnięte w trybie nazwijmy to doraźnym.
Sądzę, że lordowie Doliny, a przynajmniej Royce byli przed rozpoczęciem tego spektaklu poinformowani o zarzutami wobec Baelisha. Bran mógł przed nimi odegrać kolejną scenę, w której wykorzystując jakieś okoliczności z ich życia uwiarygodnil swój dar. Poza tym od jakiegoś czasu przebywa na zamku i jego fama wieszcza musi być znana jego mieszkańcom.
Słowo Baelisha przeciw słowu Sansy o okolicznościach śmierci Lysy Arryn, czyli słowo niżej postawionej osoby wobec, w tym stanie rzeczy, "władcy" Północy, a co najmniej członkowi rodziny królewskiej - Stark.
To nie był proces, to była egzekucja. Póki co na Północy jedynym organem władzy jest król, którego obowiązki przejęła Sansa, bo Jon tak postanowił i dlatego że nosi nazwisko Stark. Zarówno Jon jak i Sansa podejmują decyzję autokratyczne, ewentualnie po wysłuchaniu lordów. Ich zgoda nie jest potrzebna, co Jon pokazał wyjeżdżając do Daenerys mimo sprzeciwu otoczenia. Jest wojna i to usprawiedliwia de facto "dyktature".

Czarnolas_reaktywacja

Nie jestem tak do końca przekonana, co do musu tak szybkiego rozstrzygnięcia zdrady lorda protektora, jako ze to własnie lord protektor, a nie jakiś tam zwykły lord, i może coś mi umknęło, ale Dolina nie jest chyba winna posłuszeństwa królowi Północy, raczej współpracuje z nimi z własnej (a konkretnie z Petyra) woli i nie wyobrażam sobie przeprowadzenia takiej egzekucji bez żadnego porozumienia z lordem Roycem, który też nie powinien podejmować tej decyzji czy tam zgody samodzielnie, bez wcześniejszego porozumienia ze swoją radą. Ale wątpię, żeby myśl dedeków poszła tak daleko, raczej to już my musimy sobie dopowiadać, co tam za kulisami by się działo w takiej sytuacji. Ciekawa jestem, czy w ogóle dostaniemy jakaś informację, co teraz z Doliną i Robinem (może lord Royce będzie teraz protektorem, co by tłumaczyło jego bezrefleksyjne podejście do sprawy egzekucji:D), tak samo kto przejmie Trident i Harrenhal. Czy czasem Robin nie jest jego spadkobiercą, jako pasierb?

fune

W serialu były sceny, gdy Royce mówił Lady Sanso przybyliśmy dla Ciebie itd., a Petyr Baelish - Lord Protektor władający Doliną i ją reprezentujący nie wypowiadał się na forum. To już samo w sobie jest dziwne.
Jeśli Petyr nie zostawił testamentu, w którym np. zapisał swe ziemie Sansie, to Robin może być dziedzicem. W kontekście Wielkiej Wojny to i tak nie ma znaczenia. Po wojnie, o ile nie wygra jej Nocny Król, zwycięzcy będą musieli usiąść do rozmów i rozstrzygnąć podział łupów (czego pewnie nie zobaczymy :))
Jedyne tłumaczenie tak szybkiego rozstrzygnięcia sprawy Baelisha jakie przychodzi mi na myśl i tu się powtórzę to fakt, że Winterfell przypomina nieco obóz wojskowy, Peytrowi zarzucono zdradę i w kontekście walki należy utrzymać jedność Północy. Sansa nie mogła pozwolić Baelishowi na dalsze knowania, wykorzystanie informacji o poddaniu Północy Daenerys i ewentualne rozbicie sił.
Nie jestem pewna kiedy do Winterfell dotarł Kruk z wieścią o powrocie Jona z Daenerys. Generalnie czy były dwa listy (pierwszy o którym mówi Sansa) czy jeden. Jeśli były dwa i informacja o powrocie Jona była po egzekucji Baelisha, to można tłumaczyć pośpiech Sansy też niepewnością kiedy wróci Jon. Ale to gdybanie

Barbarra_Ra

Baelish zginął tak jak na to zasługiwał, wpadł we własne sidła. Gdyby przeżył ten sezon, zostałby zabity przez trupy, a to byłoby dopiero bez sensu. Przypomnę, że zostało tylko 6 odcinków ostatniego sezonu, które w całości będą zapewne poświęcone wielkiej wojnie nie będzie już czasu na intrygi (no może za wyjątkiem tej snutej przez Cersei)

ocenił(a) serial na 9
Barbarra_Ra

Sansa zabiła Littlefingera, ponieważ zdradził jej ojca w pierwszym sezonie.Przyłożył mu nóż do gardła.Jakby tego nie zrobił i go ostrzegł, Ned by nie zginął i nie było by BOLTONÓW w Winterfell ,śmierći matki Sansy i jej braci.On w sumie zapoczątkował w jakimś stopniu wszystkie negatywne wydarzenia w rodzinie Starków.Zaczynając od zabicia przez ich ciotkę Lorda Arryna która także zmanipulował.I od tego się zaczeło.Był bardzo niebezpieczny i oprócz tego cały czas próbował ją manipulować przeciwko rodzinie.Dzięki Branowi prawda wyszła na jaw i Sansa miała podstawy z Arya by go zabić.

użytkownik usunięty
Krystian1984

Jakie to są podstway? Wizje i sny nie stanowią dowodu. Mogła go wygnać z Winterfell do siebie.

ocenił(a) serial na 9

Jakby go wygnała z powrotem do Doliny zapewne by dalej próbował rozgrywać to na swoją korzyść :) To niebezpieczny gość który na dodatek władał Doliną.Kogoś takiego się nie wypuszcza tym bardziej że dzięki Branowi dowiedziała się wszystkiego i zdawała sobie sprawę do czego jest zdolny.Wizje i sny nie stanowią dowodu ale Bran to nie jest zwykły dzieciak, co mu się coś tam przyśniło i każdy ma mu wierzyć.To Trójoka Wrona :)Cytował słowa które powiedział do Neda gdy go zdradził.Zdemaskował go :)Zdradził ojca i zabił ciotkę którą omotał za to już zasługiwał na śmierć

użytkownik usunięty
Krystian1984

Mało kto wie, czym jest Trójoka wrona i jakie ma zdolności, więc nie, nadal wizje nie są dowodem.
Jeszcze raz powtórzę, gdyby nie pomoc Baelisha to Sansa by nie żyła, więc mogła z wdzięczności darować mu życie, wysłać go na Mur, albo do Doliny, i tak nadeszła zima, Sansa wie też o zagrożeniu za Murem, więc Littlefinger nie stanowiłby zagrożenia, tym bardziej, że naprawdę ją kochał.

ocenił(a) serial na 9

Nie są dowodem ale widocznie siostry mu uwierzyły.Zdradził ojca,zabił ciotkę,oddał ją Boltonom gdzie została zgwałcona przez Ramsaya.Miała podstawy do tego by go zabić i to zrobiła :)

użytkownik usunięty
Krystian1984

A Tyrion oddał Myrcellę do Dorne, gdzie została zabita, to jemu też poderżnąłbyś gardło? Ciotkę zabił, żeby ją chronić, bo wariatka groziła Sansie wyrzuceniem przez Księżycowe drzwi. Ostatnie słowa do niej "kochałem tylko Cat" potwierdzają, że zrobił to z miłości i żeby ochronić Sansę, a nie dla władzy, bo ta i tak należała do Robina, a Lysa była tak zapatrzona w LF, że on już miał tam władzę. Więc to wszystko kłamstwa Sansy i naciągne "przewinienia", podczas gdy uratowanie jej z KP jest realnym powodem, dla którego Sansa w ogóle żyje.
Tak, siostry mu wierzą, ale dlaczego inni. Wiadomo, że rodzina oskarżającego może wymyślać, bronić itd., ale nie na tym polega proces.

ocenił(a) serial na 9

Nie poderżnąłbym jemu gardła :)Tyrion nie oddał Myrcelli do ludzi którzy wczesniej zdradzili, zabili jej brata,matkę i odebrali jej dom.Myrcella była tam szczęsliwa dopóki brat Oberyna panował w Dorne.Była zakochana i nie chciała wracać.Tyrion nie mógł przewidzieć takiego obrotu sytuacji.Że on zostanie obalony.To raczej Dorne było poszkodowane przez Lannisterów dlatego Oberyn szukał zemsty.Littlefinger gdy oddawał Sanse to jakby oddawał wilkom na pożarcie.Szła do ludzi którym zależało tylko na jej nazwisku.Była tam poniewierana.Littlefinger zabił Lyse też z własnych pobudek.Nie kochał jej a ona mu przeszkadzała.Musiałby cały czas udawać że za nią jest a mu zależało na Sansie.Była dla niego nachalnym balastem.Wariatka broziła wyrzuceniem Sansy ale jednak nie zrobiła tego.To nie był powód by ją zabijać ale mu to było na rękę.

użytkownik usunięty
Krystian1984

Oddał ją do ludzi, którzy chcieli zemsty za śmierć Elli i jej niewinnych dzieci, brutalnie zamordowanych przez Lannisterów.
Ramsay też mógł okazać się lepszym człowiekiem, Baelish nie znał go, zawarł sojusz i mógł mieć prawo wierzyć, że Boltonowie będą traktować Sansę jak przystało na lady Stark. Sama Sansa się zgodziła i pokłoniła Boltonom, pojechała tam w konkretnym celu więc nie można zwalać całej winy na Baelisha.

"Wariatka groziła wyrzuceniem Sansy ale jednak nie zrobiła tego."
Bo przerwał jej Baelish i uratował Sansę. Lysa szukałaby innych sposobów na pozbycie się jej, bo była zazdrosna.

ocenił(a) serial na 9

Tak oddał ją tam ale brat Oberyna okazał się bardzo serdeczny dla niej mimo takich krzywd.Gdyby dalej rządził Myrcella by żyła a Tyrion nie ma daru Brana i nie mógł przewidzieć takiego rozwoju wypadku...
Sansa się zgodziła po NAMOWACH Littlefingera nie chciała tam jechać bo czuła że może to sie okazać dla niej koszmarem.Nie miała za dużego wyboru.Ktoś kto wrzuca kobietę po takich przejsciach do ludzi którzy wczesniej pomordowali jej rodzinę albo jest idiotą albo sadystą :)
Tego czy Lysa dalej próbowała by zabić Sanse się nie dowiemy bo nie było dane nam tego zobaczyć :)Widziała jak Littlefinger ją całuję miała prawo w jakimś stopniu być zazdrosna.To zachowanie Littlefingera w duzej mierze oddziaływało na Lysie.Była w nim zakochana a on ją manipulował.Była tam zbyt opiekuńczą matka itp ale to nie ma nic do rzeczy :)

użytkownik usunięty
Krystian1984

Tyrion nie znał Trystana, też mógł okazać się sadystą. Bolton też miał być serdeczny, nic nie wskazywało na to, że jest psychopatą, Baelish po prostu był niedoinformowanym idiotą, Sansa też się nie popisała zgadzając się na ten "genialny" plan bez żadnego wypytania o szczegóły itd. On dał wybór i Sansa ostatecznie zgodziła się, że czas wziąć sprawy w swoje ręce, chociaż mogła powiedzieć NIE, zawracamy.

ocenił(a) serial na 9

Ale się nie okazał sadysta a jego rodzina nie miała koncie mordestwa brata i matki :)Za to Boltonowie tak :)A Ramsay to była osoba na którą już gorzej trafić nie mogła co chodzi o północ :) Baelish wrzucił ją w bagno i nie ma na to żadnego usprawiedliwienia :)To był taki wybór jakby go nie było zawiózł ją i dopiero powiedział co i jak.Ona była zdezorientowana po tym piekle co przeżyła w KP i w Orlim gnieżdzie.Uratował ją w KP zgadzam się ale zdrada ojca, morderstwo ciotki oraz wyjazd na wakacje do Boltonów :) To powinna być smierć w męczarniach :) Nie ma przedawnienia ani odkupienia za takie czyny.

Krystian1984

"jego rodzina nie miała koncie mordestwa"
Co do Oberyna nie można być tego pewnym, zreszta on niczego innego nie pragnal. Zresztą bękarcice to też jego rodzina, a one tylko czekały na swoją możliwośc, gdyby dostały taką, z jaką miał do czynienia Bolton, bez mrugniecia okiem skorzystałyby z okazji. Wystarczy odrobina wyobraźni, zeby wiedzieć, że zdarzy się ktoś w Dorne nie pałający miłoscią do Lannisterów.

ocenił(a) serial na 9
fune

Śmierć Myrcelli to był rewanż za śmierć Oberyna przynajmniej ja tak to odebrałem.Za śmierć Eli i dzieci miał zginąć Góra a wyszło jak wyszło.Gdyby Oberyn przeżył to raczej po śmierći Góry by odpuścił i Myrcella byłaby już raczej bezpieczna nawet ze strony Bękarcic i ich matki.

użytkownik usunięty
Krystian1984

Oberyn dobrowolnie zgłosił się do pojedynku na śmierć i życie, przegrał, i tu powinien nastąpić koniec sprawy. Trzeba było nie skakać brawurowo wokół Góry tylko go wykończyć.
Zemsta z tego powodu na Myrcelli to wariactwo. Tyrion nie wiedział, że Myrcella trafi w Dorne na psychopatki, Baelish nie wiedział, że Ramsay okaże się sadystą. Ogólnie wysyłanie kogoś do wrogów jest ryzykowne. Baelish mógł trzymać Sansę bezpiecznie w Dolinie, Sansa mogła go błagać, żeby zawrócili, ale ostatecznie wyszło jak wyszło, oboje popełnili błąd i nikt nie został siłą sprzedany.

ocenił(a) serial na 8
Krystian1984

w sumie masz racje, za duzo sobie nagrabił az w końcu dostał za swoje, nalezało sie mendzie w ogólnym rozrachunku, chodził tylko, mieszał i skłocał wszystkich

ocenił(a) serial na 10
Krystian1984

No to Sansa też jest winna, bo gdyby, nie powiedział, ze oni chcą wyjechac...? I Ned tez jest winny, bo gdyby na początku posłuchał rad Littlefingera...? Tak gdybac możmey bez końca. Tak zdradził go, ale nie on jeden i nie ostatni, włączajać w to jego córkę. Na upadek rodu wpłynęło wiele rzeczy i czynników. Baelish zapoczątkował peien proces a potem gdy już machina ruszyła... Bez przesady, ze odpowiada za wszystkie krzywdy Starków. Oni nigdy nie byli jego celem. Ned postępował głupio i każdy, kto chcaił wygrac lub chocby tylko przeżyć zrobiłby to samo. Tysiąc razy się potem "odkupił" ratując Sansę więc nie przesadzaj

Barbarra_Ra

"Oni nigdy nie byli jego celem."
A co było jego celem?

ocenił(a) serial na 10
fune

Znieść z powierzchni ziemi ten system, zmienić układy i zależności i zasiąść na żelaznym tronie. Starkowie wciągnięci zostali w szprychy tej machiny jak wszysycy. Jedni poradzili sobie lepiej inni gorzej. I tyle. Starkowie sami w sobie byli tylko jednymi z wielu. Nie uknuł tego by zniszczyć Starkow tylko by osiągnąc swój cel.

Barbarra_Ra

Nie byli jednymi z wielu, tylko Petyr skupiał się konkretnie na Cat i jej rodzinie, na której to punkcie miał obsesje i której członków właśnie wciągał w swoje plany, ich kosztem. Pieczołowicie zdobywał majątek i pozycję, czekając na okazję, co by pozbyć się Neda i zdobyć Cat, jak się nie udało posłużył się Lysą, by dotrzeć do Sansy. I nie tronu on pragnie (jeżeli już to nie dla siebie, a dla Sansy), a kontroli nad nim, no i nade wszystko poczucia ważności, co wynika z jego doświadczeń w przeszłości. Ale zawsze w centrum jego myśli jest ród Starków, stąd w serialu siedział im ciągle na głowie, jak tylko udało mu się do nich dostać.

ocenił(a) serial na 10
fune

NIe zgadzam sie z Tobą. Celem Petyra była władza i zmiana systemu. Nie widziałam, by skupiał sie na Starkach jakoś specjalnie,. Juz bardziej na Lanisterach. Napuszczał Neda właśnie na nich. Sansę uratował ,ale też z powodu celu, jakim był ślub z jej ciotka i być może w przyszłości wykorzystanie Sansy do walki o tron. Ewentualna satysfakcja z porażki konkretnie tych, którzy nim wzgardzili to ewentualnie bonus, do jego planu. Twierdząc, ze zaplanował cała intrygę, by zdobyć Catlyn umniejszasz Littlefingera. Nawet Varys i Olena, którzy byli wyjątkowo inteligentni, nie lubili go, ale cenili jego intelekt i czuli przed nim respekt. Varys wiedział, ze celem Littlefingera jest WSZYSTKO. Wygrac główną "stawkę w grze". Pamiętam ich świetną rozmowe z sali tronowej. A Ty cały czas sugerujesz, że celem tego wsciekle inteligentnego i ambitnego człowieka była Cat i Starkowie. A Sansa postapiła podle tak go ścinajać bo uratował jej życie kilka razy. Ostatni raz w bitwie bękartów. Podpuściła ją chora Aryia, ale Sansa była dłużniczką Baelisha. Na szczęście to tylko w serialu. W książce na pewno będzie inaczej.

Barbarra_Ra

"Nie widziałam, by skupiał sie na Starkach jakoś specjalnie,. Juz bardziej na Lanisterach. Napuszczał Neda właśnie na nich"
No właśnie, napuszczał NEDA :d Po to, żeby sie go pozbyć. Co zresztą i Varysowi było na rękę, ale to juz szczegół.

"Sansę uratował ,ale też z powodu celu, jakim był ślub z jej ciotka i być może w przyszłości wykorzystanie Sansy do walki o tron."
Raczej z powodu, co by uczynić z niej swoją uczennicę, partnerkę w zbrodni, a następnie żonę.

"Twierdząc, ze zaplanował cała intrygę, by zdobyć Catlyn umniejszasz Littlefingera."
Nie tylko, żeby zdobyć Cat, raczej chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i ta z Cat była dla niego ważniejsza. I jakie w tym umniejszanie?

"Nawet Varys i Olena, którzy byli wyjątkowo inteligentni, nie lubili go, ale cenili jego intelekt i czuli przed nim respekt."
Co do Olenny to nie byłabym taka pewna, czy wypowiadała się o nim pochlebnie :d Ale ona mało o kim się tak wypowiadała. Natomiast co ma w ogóle oznaczać to zdanie? Przecież wiadomo, że był inteligentny, sprytny i piekielnie niebezpieczny, lepiej było nie mieć go sobie za wroga. Nigdy z tym nie polemizowałam. No, trochę mu padło na mózg z powodu afektu do Sansy, ale mimo wszystko :D

"A Ty cały czas sugerujesz, że celem tego wsciekle inteligentnego i ambitnego człowieka była Cat i Starkowie"
jasne, król popiołów i takie tam, tylko dlaczego wciąż w jego głowie było "only Cat" zmienione potem na Sansa :D jasne, że chciał być ważny, pisałam o tym, pałał rządzą zemsty na możnych tego świata, że sa możni, ale cały czas w centrum jego działań byli Starkowie i Arrynowie (upraszczając Tullyowie)

"ale Sansa była dłużniczką Baelisha"
Uratował ją z bagna, w które sam ją wcześniej wsadzil, no faktycznie powinna mu stopy całować. Arya też była jego dłużniczką, i to nie w taki chamski sposób jak siostra, ale co z tego, pewne sprawy się nie przedawniają. Rozumiem, że Ty miałabyś gdzieś, gdyby ktoś tak manipulował Twoją rodziną, w wyniku czego się rozpadnie, a co niektórzy zginą, a ci co nie zginą zostaną wysłani na poniewierkę, ale dla niektórych osób pewne sprawy się nie przedawniają.

"W książce na pewno będzie inaczej."
Że niby nie odbije mu na jej punkcie? Żebyś się nie zdziwiła :d

ocenił(a) serial na 10
fune

Pozostanę przy swoim zdaniu i mojej ocenie tej postaci i jej wpływie na upadek Starków. Złozyło się na to wiele czynników a intrygi Littlefingera były jednymi z nich. Ty możesz mieć swoej zdanie i uważać że jedynym motorem jego działań sa Starkowie. Skoro lepiej się z tym czujesz. Ok. A Martin na pewno inaczej poprowadzi ten wątek, bo w serialu jednak głównym powodem nienawiści Sansy była sprawa Boltonów, czego z tego co wiem w książce nie ma. Pożyjemy zobaczymy. Każdy ma prawo lubić i nie lubić dowolna postać z serialu książki itd. Ja uwielbiam Littlefingera, Franka Underwooda i innych genialnych, inteligentnych mężczyzn, którzy śmiało sięgają po to czego pragną. A naiwni i głupi mogą mieć pretensje jednynie do siebie że stają się ich ofiarami. Tyle w temacie.

Barbarra_Ra

Czynników może było wiele, ale tym dominem uruchamiającym spadające wszystkie inne był Petyr i możesz sobie wmawiać, że było inaczej. Ba, nawet i parę padających w trakcie domin też było jego, co by upewnić sie, ze nadal spadają. Co do tego ma lubienie czy nielubienie postaci, czy czucie sie lepiej czy gorzej, nie wiem. Ale obys nie spotkala takich meżczyzn w prawdziwym zyciu, bo zapewniam Cię, ze okazywanie im takiej atencji Ci nie posłuży :p naiwni i glupi mogą miec pretensje do siebie, ale to nie zdejmuje odpowiedzialności z tych, przez których staja sie ofiarami, które to ofiary tak czy owak mają też prawo czy do złości/zalu czy tez pomszczenia swych krzywd. Tyle.

ocenił(a) serial na 10
fune

A właśnie spotkałam takich mężczyzn i z jednym jestem nawet w trudnym i niejednoznacznym związku. I wiem, ze trzeba z nimi prowadzic grę. Oni muszą czuć zdobycz. Trzeba uwodzić i odpychać, oddawać sie i uciekać. ON potrafi ranić ale tez fascynuje,. Po prostu wszyscy inni wydają się przy nim nudni. Jednak nie można się poddać i trzeba trzymac gardę. Naturalnie o prawdziwym, bezpiecznym związku i stabilizacji w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, mowy byc nie może, bo ciągle trzeba być wyzwaniem. Czasem pokazać prawdziwe uczucia ale zaraz zrobić coś co sprawi, ze się zastanawia, ewentualnie świadomie zranić. Uwierz, ze to wciąga, choć pewnei z czasem zmęczy. Lubię zatem takie postaci i w życiu i na ekranie czy literaturze.

Barbarra_Ra

Absolutnie nie chcę wchodzić w Twe prywatne sprawy, ale oby nie zaczęło Ci zależeć, bo taki związek kończy się albo nerwicą, albo złamanym sercem, albo jednym i drugim. Że nie wspomnę jeszcze o bardzo długim i wyniszczającym duszę i ciało detoksie niczym po narkotykach.

ocenił(a) serial na 10
fune

Tu akurat masz rację, ale na razie wydaje mi się , ze panuję nad tym i swoimi uczuciami. Moze się przeliczę jak Littlefinger, którego tak cenię:) To by była ironia losu. A swoją drogą, to myslę, ze osobiste gusta bardzo, w moim przynajmniej przypadku, wpływają na ocenę postaci. Ja na miejscu Sansy byłąbym absolutnie zafascynowana takim mężczyzną jak Baelish. Który jest inteligentny, którego się obawiam a jednoczesnie czuję jak patrzy na mnie... To takie nagromadzenie emocji sprzecznych ze sobą, że łatwo ulec. I moze dlatego tak trudno mi zrozumieć ten dystans Sansy a już szczególnie jej niesprawiedliwą ocenę jego, bo choć łamał sojusze, zdradzał i kłamał to jednoczesnie ją ratował i to powinno się równoważyć na końcu. Dla mnie absolutnie fascynująca postać i mężczyzna. To takaie moje subiektywne emocje:)

ocenił(a) serial na 8
Barbarra_Ra

Moim zdaniem Peter chciał żelaznego tronu ,ale z Sansa u boku i ja tam widział i to były jego dwa marzenia połączone razem w jedno.

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

"Znieść z powierzchni ziemi ten system, zmienić układy i zależności i zasiąść na żelaznym tronie" czyli pozamieniać świnie przy korycie zmienić nazwiska które są ważne i robić to samo co poprzedni władcy. Piszesz tu troche o nim jakby jego celem była jakaś rewolucja, natomiast cały czas działał z własnych pobudek. Inteligencji mu odmówić nie można, ale jak widać okazało się, że został przechytrzony przez własną uczennicę. Sansa wiedziała co robi stawiając go w bezpośredniej konfrontacji, której LF strzegł się jak ognia, zawsze działając zza pleców, z ukrycia.

ocenił(a) serial na 10
DeadHawk

Nie miałam na mysli, że jego celem była rewolucja czy zmiana systemu opresyjnego na demokratyczny dla "dobra ludzkości". Musiałam źle sie wyrazic. On chciał zmienić system, bo w tym, w którym się urodził nie miał szans na stanowisko i pozycję, na któe z racji intelektu zasługiwał. Zgadzam sie, że jego celem była władza i osobista satysfakcja, tylko w moim odczuciu, on przynajmniej nie był hipokrytą i mówił o tym wprost. Inni uzasadniali swoją chęc władzy jakimiś wzniosłymi hasłami a on się nie kreował na zbawcę ludzkości. Z tego samego powodu uwielbiam Franka Underwooda z Hous of cards, bo moim zdaniem wszyscy politycy mają taki sam cel, tylko ubierają to we wzniosłe hasła. Cenię postaci, które nie przyjmują z pokora wyroków losu i pozycji, którą przeznaczają im inni tylko zmieniają i kreują rzeczywistość. Uwielbiam Littlefingera i nic na to nie poradze:) A konfrontacja w serialu była żałosna. Prawdziwy Littlefinger zagadał by ich w trzy sekundy i w ogóle by go tam od dawna nie było, bo by knuł albo z Denerys albo z Cercei ale już to pisałam wi,ęc nie będę się powtarzac. Pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

No takie odniosłem wrażenie, że twierdzisz, że nie jest gościem który myśli tylko o swojej dupce :) Ja zawsze bardziej ceniłem postacie, które kreują rzeczywistość w jakimś celu a nie tylko materialnym - posiadaniu jak najwięcej. Nikt nie ma Ci za złe, że lubisz LF, bardziej chodzi o to, że w serialu właśnie nie jest to według mnie żałośnie pokazane. Zróbmy takie doświadczenie myślowe. Musisz załatwić kogoś, kto ma wpływy, kase, agentów, ogromną wiedzę, jest inteligentny i jak da mu się czas to znajdzie dowód na wszystkich i na wszystko. Co robisz ? Dajesz mu uczciwy proces ? Hmm w takim wypadku przegrywasz. Dlatego właśnie według mnie Sansa podjęła najlepsze krok jakie można. Tak jak kiedyś Cersei to pokazała (pamiętaj, że Sansa czerpała nauki zarówno od Cersei jak i LF). Na wiedzę i inteligencję zadziałać czystą siłą, szybko bez czasu na myślenie. O to właśnie chodzi. LF przegrał w momencie, gdy nie domyślił się, że nie udało się skłócić sióstr. Co też należy dodać to Bran no ciężko przewidzieć, że ktoś może znać przeszłość. Inteligencja i cwaniactwo zawsze ma swój kres, szczególnie w momencie, gdy dzieję się coś losowego lub nie do przewidzenia. " Prawdziwy Littlefinger zagadał by ich w trzy sekundy" właśnie tutaj nie miał nawet 3 sekund, " i w ogóle by go tam od dawna nie było, bo by knuł albo z Denerys albo z Cercei ale już to pisałam wi,ęc nie będę się powtarzac." Cersei już wielokrotnie pokazała, że za LF nie przepada(a nawet groziła mu śmiercią), co do Denerys tam jest już pająk, który też jest raczej bardziej konkurentem niż sprzymierzeńcem i mógłby Danke podgadać, a przewidzieć Brana opierając się na inteligencji nie mógł.

ocenił(a) serial na 10
DeadHawk

Wiesz, ja myelę, że w kwestii wojny czy polityki kwestia sympatii czy antypatii nie ma dla rządzących wielkeigo znaczenia. Nie lubiła go w serialu (nie wiem jak w książce) bo wprost jej wypalił, ze zna jej tajemnice. Poza tym on jest teraz Lordem Doliny więc liczącą sie siłą. Po jakiego diabła siedział w tym Winterfell knując z siusiumajtkami? Wiem-miłośc do Sansy itp. ale powinien wiedziec, ze obecnie kilimat nie jest sprzyjający. A w Dolinie mógłby pzreczekać itd. Umiejętnośc pzreczekania, przyczajenia się to też mocne strony Littlefingera. Zreszta nie wiem. Moze ja po prostu bardzo lubię tego bohatera i ten głupi koniec jest bardzo niezgodny z moim wyobrazeniem tej postaci. W Żelazny Tron dla niego nie wierzyłam, ale byłam przekonana, że ten który rozpoczał te intrygę zostanie zgładzony na końcu, na chwilę przed "szczytem" albo zostanie "szarą eminencją". To dopieto jest władza. Wolałbyś być Kardynałem Richelieu czy Ludwikiem XIII? A Kardynał Richelieu też wywodził sie z nizin i dzięki inteligencji, sprytowi ale i bezwzględności osiąnął najwyższą włądzę we Francji. Do końca życia zachowywął pozory przed królem. Wszyscy wiedzieli, ze to on decyduje o polityce i z nim rozmawiali, a na oficjalnych spotkaniach on zawsze odgrywał komedię, ze król jest ważniejszy a on tylko sługą itd. Genialne! Ja po prostu lubię takie postaci.

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

To musisz też lubić obecnego "władcę" naszej ojczyzny :D Tak zgadzam się, że mógłby przeczekać, lecz pokonała go jego słabość do Sansy. Po co zdobywać władzę, jeżeli się jest samuiśeńkim jak taki mały palec. "Sansy itp. ale powinien wiedziec, ze obecnie kilimat nie jest sprzyjający. A w Dolinie mógłby pzreczekać itd. Umiejętnośc pzreczekania, przyczajenia się to też mocne strony Littlefingera. " zauważ, że pojawienie się Aryi i Brana to jest coś czego nikt nie mógł przewidzieć. Jeżeli te dwie postacie by się nie pojawiły w Winterfell to plan Littlefingera prawdopodobnie, by się udał. BTW jak narazie jesteś jedyną fanką LF która umie normalnie dyskutować, bez rzucania epitetów na jej "przeciwników", szanuje i oby w książce koniec histori LF Ci sie spodobał :D

ocenił(a) serial na 10
Barbarra_Ra

"Wiesz, ja myelę, że w kwestii wojny czy polityki kwestia sympatii czy antypatii nie ma dla rządzących wielkeigo znaczenia. Nie lubiła go w serialu (nie wiem jak w książce) bo wprost jej wypalił, ze zna jej tajemnice." może źle się wyraziłem, że nielubiła bardziej chodzi mi o chęć współpracy, był dla niej zagrożeniem, chociaż z drugiej strony teraz LF miałby mało argumentów przeciw Cersei bo poprzednio wszystko opierało się na wyjawieniu prawdy o Jaimim, a teraz już raczej się z tym nie kryli.

ocenił(a) serial na 10
DeadHawk

...Dlatego właśnie według mnie Sansa podjęła najlepsze krok jakie można...

Really??????
Sam sobie zaprzeczasz:)
Sansa zwołała wszystkich do wielkiej sali, i w obecności lordów północy - oskarżyła LF o zbrodnie, których sama była świadkiem lub też współwinną! Gdzie tu ta siła przeciw inteligencji.?/

Gdyby zaciukali LF w ciemnej alejce to ok. Gdyby Arya zabiła go, kiedy podsłuchiwał jej rozmowę z Sansą ok. - to by była brutalna siła. I wtedy każdy by wiedział, że to zwykłe rzeźniczki.

Ale nadano temu pozór sądu - a to już nie ten poziom. W sądzie się przekonuje .LF powinien zagiąć Sansę i kalekę od razu - nawet się nie wysilając.

ocenił(a) serial na 10
nan_s

"LF powinien zagiąć Sansę i kalekę od razu - nawet się nie wysilając." LF nie jest bogiem, pokazał to już kilka razy. Czemu miałby wszystkich zagiąć, kiedy sam został doszczętnie zgięty. Była już sytuacja gdy spytał Sansy jeżeli chcesz żebym błagał o litość to będę błagał. Został wykiwany. Nie zabiły go w ciemnej uliczce bo Sansa nie jest właśnie rzeźnikiem. Nie możesz przyjąć do siebie magicznych mocy Brana w filmie fantasy ? Powiedział wszystko w szczegółach to samo Sansa przy lordach powiedziała zarzuty z szczegółami, jak dla mnie brzmiały one wiarygodnie. Nie wiem czy wiesz, ale gdy jest wojna sąd wojenny działa inaczej. Nie trzeba wielkich dowodów, na zarzut zdrady jest szybka decyzja. Na zarzut morderstwa, Baelish się przyznaje. " I did it to protect you"

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones