PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
8,0 199 187
ocen
8,0 10 1 199187
6,4 11
ocen krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

Dla mnie to wszystko ma sens. przez 8 sezonów Ted opowiadal (z przerwami) o jego miłości do Robin, a tylko w końcówce o tym jak poznał matkę swoich dzieci, więc to dość logiczne że cała historia opowiadana dzieciom nakierowuje ich do tego aby daly mu 'przyzwolenie' na związek z Robin po śmierci matki.
Wszyscy sie burzą że wrócił do Robin, ale przecież by nie wrócił gdyby nie nagła śmierć Tracy, 6 lat był w żalobie, mało?
Poza tym historia Robin i Teda zawsze była dla mnie najbardziej romantyczna, mimo tego że Robin to taka typowa sucz która wracała do niego tylko jak jej było źle, i wycierpiała za to wystarczająco. przecież ile oni mieli lat jak się spikneli na koncu, 50+? została im praktycznie starość razem, więc Robin mogła tylko żałować że odtrącała Teda przy każdej okazji podczas gdy on zawsze był dla niej i robił dosłownie wszystko żeby była szczęśliwa. jak dla mnie każdy wygrywa w tym finale. Tracy też była kochana i kochała Teda, no ale cóż, życie jest no belon i się jej kopnelo w kalendarz, co zrobić.
Co do barneya, jak najbardziej na tak. nigdy nie wierzyłem w tą jego nagłą duchową przemiane i inne pierdoły. przecież on zawsze był takim typem podrywacza. próbował się zmienić gdy zakochał się w Robin, no ale jak widać nie wyszło. Jedynie jego dziecko przemówiło mu trochę do rozsądku, dziecko którego nigdy by z Robin nie miał. i w sumie dobrze że nie pokazali matki tego dziecka no bo po co? dla barneya i tak się liczyła tylko córeczka.
Marshall i lilly oczywiście wyszli ze wszystkiego bez szwanku, no cóż. perfekcyjne małżenstwo od poczatku do końca.
Myślę że te bulwersy o tym jak mało było o matce i jej chorobie są też trochę bez sensu. przecież po co miał to opowiadać dzieciom skoro one same przez to przechodziły? zresztą, serio było to takie ważne? pewnie zmarła na raka i tyle. a ich związek był właśnie ładnie pokazany, widać było że szaleją za sobą i byliby ze sobą do końca gdyby nie nagła śmierć.

ocenił(a) serial na 8
Szadziu90

myślę, że to przyspieszenie akcji wynikało poniekąd z tego, że gdy dowiedzieli się, że sezon 9 jest ostatnim - mieli już napisany scenariusz do wszystkich odcinków 9 sezonu (i być może sezon do przodu) i chcąc nie chcąc - napisanie scenariusza do tylu epizodów zajmuje dosyć dużo czasu, także zdecydowali się zrobić to, co już mieli + wstawka kończąca cały serial (być może miał być 10 sezon opowiadający całą historię od wesela do sceny pod oknem Robin, a skrócili to do dwóch odcinków ze względu na brak zgody związany z przedłużenie serialu). jestem odrobinę zła za to, że akcja odcinków 23x24 potoczyła się tak szybko ale rozumiem to, że prawdopodobnie nie mieli innego wyjścia. jakkolwiek nie zakończyliby tego serialu - część fanów byłaby zła, część szczęśliwa. jak dla mnie zakończenie było pouczające. przecież NIKT nam nie powiedział, że Ted i Robin na 100% zostaną razem, my możemy się tylko domyślać, że ostatnia scena może do tego doprowadzić, ale wcale nie musi. może w dalszym ciągu będą dobrymi przyjaciółmi? może Robin przeszła diametralną przemianę? przecież w ostatnim odcinku zdała sobie sprawę z tego, że popełniła błąd nie wybierając Teda od początku.

ocenił(a) serial na 10
inadream

Niestety, Twoje tłumaczenie o wcześniej napisanych scenariuszach jest błędne :) wszyscy wiedzieli, że sezon 9 będzie ostatni zanim jeszcze skończyli pisać scenariusze do odcinków 8ej serii, bo w grudniu 2012. Twórcy spodziewali się, że sezon 8 będzie tym finałowym, mieli już więc mniej więcej gotowe zakończenie w głowach (które nam pokazali teraz) i nagle okazało się, że aktorzy zgodzą się jednak na jeszcze jedną serię. Co robią w tym momencie twórcy? Umieszczają akcję 9-ego sezonu w ramce dwóch dni, o których w innym wypadku opowiedziałyby ze dwa odcinki sezonu 8.

Sezon 9 był takim bonusem, który absolutnie nic nie zmienił - serial skończył się dokładnie tak samo, jak zaplanowano jego zakończenie przewidywane przez twórców na rok wcześniej.

ocenił(a) serial na 8
hubert_wentland

byłam na spotkaniu z Joshem Radnorem w Polsce i tam bardzo dużo opowiadał na temat dalszych sezonów, stąd też ten mój wniosek. powiedział, że spodziewają się, że dobiją do 10 sezonów (tak jak przyjaciele) ponieważ zna już zakończenie serialu, a rozłożenie tego w tylko do 9 sezonu, to zdecydowanie zbyt krótki okres, więc chcą zrobić ostatni sezon skupiający się tylko i wyłącznie na poznaniu matki i przywiązaniu się do jej postaci, jak widać - stacja była innego zdania i skróciła im emisję.

ocenił(a) serial na 10
inadream

Kiedy w takim razie było to spotkanie, chyba dość dawno? ;) 9ty sezon był ostatni, bo aktorzy, szczególnie Jason Segel, nie chcieli robić ich więcej. NA PEWNO nie była to decyzja stacji, bo to nie miałoby sensu - HIMYM w tym sezonie było ich najlepiej, po TBBT, oglądanym serialem i po jego odejściu ich poniedziałkowa ramówka stoczy się na dno rankingów oglądalności.

ocenił(a) serial na 8
hubert_wentland

nie tak dawno, kwiecień 2012, więc Josh musiał mieć jakiś zarys tego jak wyglądać będzie dalsza emisja, skoro opowiadał o sezonie, który ma się zagłębić w postać matki.

ocenił(a) serial na 8
Szadziu90

Ja jestem bardzo zadowolona z zakończenia serialu. Tak jak w temacie. Wszystko pasuje. Nigdy nie umiałam uwierzyć w super przemianę Barney`a, bo całe życie był takim bajerantem i co ? I nagle cudowna miłość do Robin przysłoniła mu cały świat ? No bez jaj, kto w to uwierzy ? A tak to wszystko ułożyło się tak jak powinno. Nie zawsze ten serial nas tylko bawił, były też i smutne momenty a na zakończenie dostaliśmy spory kawał prawdziwego życia. Nikt z nas nie wie kiedy pojawi się śmierć w naszym życiu, tak samo Ted, kochał matkę swoich dzieci bardzo mocno, była dla niego idealna, ale tak ułożyło się jego życie, że Tracy zmarła i nie musiał opłakiwać jej do końca swoich dni. Czy to nie jest również dobre zakończenie dla Teda, że spędzi resztę życia ze swoją dawną miłością, którą gdzieś tam w głębi serca kochał cały czas, która była jego przyjaciółką od tak wielu lat ? Moim zdaniem to dobre zakończenie. Co do małżeństwa Marshalla i Lilly - co tu dużo mówić, są takie pary, które choćby nie wiem co i tak przetrwają, trudno to wytłumaczyć czy zrozumieć jak to możliwe, ale jednak. Fakt, że strasznie rozciągnęli w czasie sam ślub Barney`a i Robin, co też mnie zaczynało irytować, ale nie zawiodłam się na zakończeniu. Gdyby zakończyło się tak jak wszyscy myśleli byłoby niesamowicie przewidywalnie a tego nienawidzę. Oczekiwałam czegoś oryginalnego i to dostałam :)

ocenił(a) serial na 7
justine_trin

Ja uważam, że najsensowniejszy element w zakończeniu to powrót Teda do Robin, uzasadniający, dlaczego tak naprawdę przez cały czas opowiadał dzieciom o niej - chciał, żeby jego nastoletnie dzieci zaakceptowały ten związek. Nie zmienia to faktu, że finał mnie zasmucił i to jeszcze na długo przed śmiercią Tracy: rozwodem Barney'a i Robin. Rozumiem, że w dramatach (Chirurdzy, The Good Wife...) śmierć zajmuje trwałe miejsce w scenariuszu, ale komedie rządzą się swoimi prawami, a to nie jest pierwszy serial komediowy, który zaskoczył nieszczęśliwym zakończeniem (myślę na przykład a całym ostatnim sezonie-pomyłce Ally McBeal). Pamiętam jak się "wkręciłam" w HIMYM dosyć późno (w zeszłym roku, totalny binge watching), w trakcie sesji, a serial napawał mnie optymizmem i radością. A dziś... myślę o tym, jakie życie jest smutne i niesprawiedliwe... :( Szkoda, że to zakończenie jest takie a nie inne.

ocenił(a) serial na 8
Szadziu90

Ostatni sezon był rzeczywiście słaby, ale zakończenie mi się podobało. Sama jestem teraz w wieku w którym ludzie biorą śluby, poważnie myślą o przyszłości i wiem, że moja paczka znajomych może nie przetrwać. Nawet teraz widuję się z ukochanymi znajomymi raz na miesiąc, a czasem rzadziej, mimo iż mieszkamy w tym samym mieście. Serialowe postacie ustatkowały się późno, więc i później dotknęła ich rzeczywistość. A w pewnym momencie każdy wybiera swój priorytet - rodzinę (Lily i Marshall, Ted i Tracy), karierę (Robin) - albo staje w miejscu (Barney). Serial trwał już od dawna, część odbiorców dojrzała i chyba (podobnie jak ja) ucieszyła się z tego, że otrzymała również dojrzałe zakończenie. Średnio bym zareagowała na "przyjaźń trwa wiecznie i nigdy nic nas nie rozdzieli" ;) Ich perypetie przecież nie mogły skończyć się tak różowo!
Dla mnie Barney i Robin byli od początku do końca nieszczerą parą - była u nich namiętność, było wspólne poczucie humoru, ale... czy widzieliście tam prawdziwą przyjaźń, oddanie? Sezon 9 przedstawił ich jako fatalną parę - Barney schlał się dzień przed ich weselem do nieprzytomności, bo nie umiał uciec od swoich nawyków, oboje nie byli siebie pewni, a ich zaręczyny... cóż, nie były przemyślane. Był w tym romantyzm, ale całość opierała się na fałszu, a nie na wspólnej chęci zbudowania stabilnego związku. Poza tym wątpiłam w wielką przemianę osoby, która rzuca się na wszystko, co się rusza :/ On kochał Robin, ale nie była to miłość dojrzała, tylko szalona. Cały serial jest pokazany oczami Teda - może on chciał wierzyć, że ich związek to coś więcej? Przecież dlatego nie pozwolił uciec sprzed ołtarza osobie którą kochał przez wiele lat? Nie miał podobnego problemu z Victorią z prostego powodu - nie obchodził go obcy Klaus. Nawet obiecana szczerość Barneya mu nie wyszła - scena z gorylem ukazuje, że w pewnych sprawach pozostał krętaczem. Spodobało mi się to, że czyny bohaterów nie przeszły bez echa i odezwała się karma - wielki ruchacz w końcu dostał nauczkę i został ojcem z wpadki (słodko-gorzkie zakończenie jego wątku), ale nigdy już nie przeżył romantycznej miłości (kara za traktowanie kobiet jak trofea?). Dzięki temu powróciła moja wiara w twórców - osoba która nie potrafiła traktować ludzi z szacunkiem (jakkolwiek Barney nie byłby sympatyczny!) nie ułożyła sobie ładnie życia! Robin - która nie chciała zakładać rodziny i popełniła wiele związkowych błędów (np. zdrada), za złe decyzje przypłaciła 15 lat samotności (ewentualnie nic nie znaczących relacji, skoro Ted o nich nie wspomniał na koniec). Owszem, udało jej się zrobić karierę, ale sporym kosztem - i pieniądze nie dały jej szczęścia. Marshall i Lily - para która długo pracowała nad swoim małżeństwem przetrwała. Nie widziałam innej opcji! Za to fakt, że Marshall musiał poczekać trochę na rozwój swojej kariery dodał realizmu sytuacji. Podjęta decyzja skutkowała tym, że musiał wrócić do punktu wyjścia i pracować na znienawidzonym stanowisku, w słodziutkim happy endzie pewnie zostałby sędzią od razu, a to byłoby śmieszne. Teda chyba najbardziej mi w tym wszystkim żal, bo nie zasługiwał na tak smutne historie w życiu. Niestety ten wątek był nagrany już pod koniec 2 sezonu, więc twórcy się go trzymali. Widziałam w Tracy jego największą miłość, idealnie do niego pasującą. Szkoda, że nie spotkali się wcześniej, bo wtedy mieliby więcej czasu dla siebie, mogliby wcześniej założyć rodzinę. Widziałam wypowiedzi o tym, że nie Ted nie kochał jej prawdziwie, bo nie wzięli ślubu od razu - a mi ten wątek też się podobał. Nie da się ułożyć życia od A do Z, a Ted marzył wcześniej o idealnej uroczystości i weselu - jako że pojawiło się jedno dziecko, a potem drugie, to pieniędzy na ten cel nie było. Ostatecznie oboje zrezygnowali z perfekcyjnego ślubu (widać, że Tracy wcześniej dojrzała do tego) i chcieli po prostu przypieczętować swoje uczucie. Wiem, że wątek śmieci Matki był krótki - ale trudno żeby ojciec opowiadał swoim dzieciom o pogrzebie, na którym razem byli, czy o chorobie której cała rodzina była świadkiem. Powiązanie Teda i Robin na koniec dopiero po 6 latach od tragedii wskazywało na to, że uczucie między Tracy i Tedem było szczerze i prawdziwe. W końcu Robin cały czas się przewijała i gdyby główny bohater chciał, to mógłby zapewne związać się z nią wcześniej. Samo zakończenie nie jest stricte happy-endem - oboje musieli cierpieć po drodze, by móc być razem. I było to możliwe dopiero gdy oboje mieli ok. 50 lat, bo wcześniej stawała im na drodze niezgodność priorytetów, która uniemożliwiała im wspólne życie. Dziwię się, że niektórzy piszą, że powrót do Robin oznacza, że kochał ją bardziej niż Matkę - można w życiu kochać więcej niż jedną osobę, a nawet licealne miłości odnajdują się po wielu latach i ich uczucie powraca :)

Taco

Skad wnioskujesz ze ten watek byl nagrany juz pod koniec drugiego sezonu? :)

venacava

Sceny z dziećmi były nagrane w okolicach 2 sezonu. Już wtedy scenarzyści wiedzieli, jak zakończy się serial.
Ba, w ciągu tych kilku lat trwania serialu wiele razy powtarzali, że nie brną ślepo do zakończenia, tylko mają je dokładnie zaplanowane.

Co do moich odczuć- podpisuję się pod tym co napisała Taco

ocenił(a) serial na 9
Taco

w pełni sie zgadzam i po raz pierwszy przeczytałam coś co tak dobrze oddało moje odczucia

Szadziu90

barney ten "tępy podrywacz" nie wyszło im nie przez to że barney nie był wierny Robin, on był jej wierny, to robin rozwaliła ten związek.

ocenił(a) serial na 8
steepien

Jak rozwaliła? Ona chciała kariery, on podążał za nią wszędzie, ale nie uczyniło to ich szczęśliwymi. Po prostu byli związkiem zbudowanym na silnych emocjach i nie zaplanowali sobie przyszłości - kompletnie nie wiedzieli jak będzie wyglądać ich małżeństwo po ślubie.. A przecież życie nie kończy się na "i żyli długo i szczęśliwie" po weselu. Robin dała mu wyjście, bo widziała że się męczą, otworzyła furtkę, a nie wykopała za nią Barneya.

Szadziu90

Oczywiście, że nie Ted i Tracy byli bohaterami całej opowieści, a Robin. Zgadzam się z wieloma innymi fanami, że jest to krzywdzące dla wiary w romantyczną miłość Ted'a. Gdy w serialu zaczęto nas oswajać, że jest jednak tytułowa matka - strasznie odbijała się od całej reszty. Dla mnie mimo tak romantycznej historii toczącej się przez kilka sezonów, straciła ona sens kiedy tylko przedstawiono nam matkę - może nie o sam ten wątek tutaj chodzi, ale o to, że wszystkie gesty Ted'a już nie były tym samym co wobec innych miłości. Co z tego, że uczucie dojrzewa i zmienia się jego odczuwanie - nikt mi nie wciśnie, że człowiek zakochany nie robi rzeczy wielkich z miłości.
Przez całą przygodę z serialem uwielbiałam wszystkie postacie - a przy zakończeniu znienawidziłam Robin - stała się ona księżniczką opowieści, to ona nigdy się nie poświęcała i nie wiedziała tak naprawdę czym jest prawdziwa miłość bądź przyjaźń. Pomijam już fakt, że Ted związuje się z nią na końcu - osiągnęła wszystko to czego chciała, miała na początku Ted'a, miała Rob'a (ale nie pamiętam dokładnie jak miał na imię współprowadzący z którym się związała i dla którego gotowa była zrezygnować z kariery) miała Barney'a, który jeszcze nie był gotowy na związek, miała też Kevina - każdy facet latał za nią jak pies i zrobiłby dla niej wszystko. Po tym zakończeniu ze smutkiem widziałam jak postać Robin potrafi tylko brać i oczekiwać.
Nie rozumiem wcześniejszych wątków pogodzenia się Ted'a z tym że Robin musi odejść i zacząć żyć swoim życiem, po całym zakończeniu to naprawdę blaknie i traci sens - te wszystkie zdania, które wypowiadał o miłości do Robin (rozmowa przed rzuceniem medalionu do rzeki), takie momenty sprawiały, że nie wierzyłam w miłość do Tracy i tak jak niektórzy, odniosłam wrażenie że jest tylko kolejną przeszkodą w zdobyciu Robin.
Robin przychodzi tylko na "odchowane" dzieci, zakończywszy pewnie swoją pełną sukcesów karierę - miała wszystko czego chciała. Ted'a jest mi żal. I ciężko jest mi uwierzyć w to, że dzieciaki od tak po prostu zaakceptowały ten fakt jak i każdą historię, gdzie ojciec ewidentnie pokazuje jak bardzo chciał być z Robin mimo wszystko, bo to była miłość jego życia. A matka? Dała mu tylko dzieci, których Robin nie mogła dać.
To Tracy była przy jego boku i miała być miłością jego życia, a okazuje się, że Niebieska Waltornia zawsze będzie miała swój urok i nie da jej się niczym zastąpić.
Koniec jest naprawdę... smutny. A cały serial powinien się nazywać - Jak poznałem waszą ciotkę Robin i byłem tym matołem który dawał jej grać swoim sercem, aż w końcu weszła w wiek menopauzalny i okazało się że na starość nie ma kto się nią zająć, a ja kochając ją zgodziłem się.

ocenił(a) serial na 9
purpleturtle

bo takie jest zycie. nie jest takie jak w tych komediach romantycznych. roznie sie uklada i to ze ktos jest kogos wielka miloscia to nie znaczy ze nagle nie moze zachorowac i umrzec i ja wole miec cokolwiek w telewizji wzietego z realizmu a nie z jakims marzen ktore w prawdziwym zyciu nie istnieja

ocenił(a) serial na 8
Szadziu90

Serio? Miłość Teda do Robin? 2 sezony z zakochanym Tedem i w końcu rok związku z Robin, a potem przez całą resztę miłość Robin i Barney'a, ich związki które przygotowywały ich do bycia ze sobą. Ted może i ukradł waltornię, powiedział że ją kocha, ale... każdej robił takie coś. Oświadczyny ze Stellą po ilu, miesiącach razem? Victorię też pokochał od pierwszego spotkania, a pamiętacie dziewczynę za którą podawali się Barney i Marshall, smsowali niby do niego? Holi się nazywała, jej po samych smsach chciał wyznać miłość.
Czym są ostatnie odcinki HIMYM? Udowodnieniem jak wiele kłamstw zawartych w serialu. Od głupich robotów konta zapaśnicy, które miały być coroczną tradycją, a już wcześniej nie wypaliły, przez 'Robin występująca w pracach dzieci' i Robin która nigdy dzieci swoich przyjaciół nie widuje, ich przyjaźń której w ogóle nie ma. Nawet jeśli nie patrzeć na samą Robin, całkowicie odizolowaną od grupy, Barney! Barney który bzykaniem i perfekcyjnym miesiącem przejawia wszystkie oznaki wcześniejszego Barney'a który potrzebuje swoich przyjaciół i CIERPI, a jakoś nikt nie próbował mu pomóc. Nikt nie próbował pogodzić go z żoną. I serio, on który w trakcie serialu wymyślił tyle sposobów na fantastyczne biznesy jeździł tylko z żoną po hotelach i prowadził bloga? No... serioooo? To takie spłycenie i zdeptanie jego postaci, że aż szkoda że Neil nie zaprotestował. Zresztą Robin podobnie, marudna, z pretensjami do każdego że mają swoje życie, zrobili z nich bardzo smutne postacie pod sam koniec. Dlatego są zasłużone hejty i dlatego Ted nie powinien być z Robin.
A co do mamuśki, jest cudowna! Sceny są z nią są fantastyczne, żałuje że nie było więcej jej i Lily, bo to moje ulubione duo. No ale, w końcu serial się zwie 'jak poznałem waszą matkę', a nie 'jak żyłem z waszą matką', spodziewałam się początkowo że w ostatnim odcinku po prostu będzie pokazana miłość od pierwszego wejrzenia i koniec.

ocenił(a) serial na 8
Szadziu90

Dla mnie osobiście to najlepsze zakończenie sitcomu jakie do tej pory widziałem. Wzruszyłem się jak nigdy. Tak bardzo, że aż podniosłem ocenę serialu przez wzgląd na finał.

ocenił(a) serial na 9
Szadziu90

Myślę, że Tracy nie była nagrodą pocieszenia za Robin, była odpowiedniejsza dla dla Teda na tamtym etapie jego życia. To ją kochał najmocniej i była jego prawdziwą miłością. Robin była jego pierwszą miłością i idealną partnerką na ostatnie lata życia :)
Serial bardzo ładnie pokazuje jak przewrotne jest życie i jak wiele się zmienia. Jak ludzie się zmieniają. Pokazuje, że nic nie jest idealne. Nawet małżeństwo Lily i Marshalla nie było idealne ♥

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones