PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10006625}
4,5 8 129
ocen
4,5 10 1 8129
4,7 6
ocen krytyków
Krakowskie potwory
powrót do forum serialu Krakowskie potwory

Ten serial to jakiś ewenement – nie ma żadnych, ale to absolutnie żadnych zalet. W nawet najgorszych filmowych ścierwach można czasami znaleźć jakiś maleńki element, który ma potencjał albo wyróżnia się w jakiś sposób z otaczającego go szamba. Niekiedy „dzieło” jest tak denne, że przynajmniej staje się zabawne. Zdarza się, że film lub serial jest beznadziejny, ale można to usprawiedliwić niedoborami budżetowymi. Ten netflixowy twór nie zalicza się do żadnej z powyższych grup. Pomimo rozmyślań nie przychodzi mi do głowy nic, za co możnaby pochwalić „Krakowskie potwory”, nic, co przemawiałoby za wystawieniem oceny wyższej niż 1/10 (gdyby było to możliwe, wystawiłbym 0/10). Każda składowa tego serialu jest nieśmiesznym żartem z widza, jest żałosna i odpychająca, w porywach zaledwie nijaka.
Zastanawiające jest, że akurat ta ekipa otrzymała pieniądze na produkcję tego czegoś. Przecież dotychczas duet reżyserek niczego wielkiego nie dokonał. Odpowiedź na wszelkie wątpliwości jest chyba oczywista – pani Kasia Adamik jest córką Agnieszki Holland, a pani Olga Chajdas jest partnerką Kasi Adamik. Resortowe dzieci i znajomości odpowiedzią na wszystko. Jeśli chodzi o scenarzystów, wcale nie jest lepiej. Panie odpowiedzialne za scenariusz dotychczas albo nie napisały niczego, albo sporządziły skrypty do filmów powszechnie uznanych za złe i zmiażdżonych przez krytykę. Można jedynie gorzko zapłakać, że duży budżet i szansę na rozgłos dostają w Polsce takie beztalencia.
Nie będę się zanadto rozpisywał ani wypisywał szczegółów, bo zwyczajnie mam tego serialu dość. Wypiszę jedynie ogólne uwagi:
Scenariusz to jakaś abominacja. Twórcy traktują widza jak półgłówka. Wydarzenia nie mają sensu, ciąg przyczynowo-skutkowy nie istnieje, fabuła jest sklejona na ślinę i prowadzi donikąd. Jest najzwyczajniej w świecie piekielnie nudna. Światem przedstawionym i scenariuszem rządzą przypadek i zbiegi okoliczności. Kraków w tym serialu wydaje się bardzo mały, na każdym rogu można wpaść na znajomą osobę, której właśnie szukaliśmy albo o której myśleliśmy. Wszystko dzieje się w losowy sposób, bez zamysłu i pomysłu. Scenariusz jest pełen dziur, skrótów myślowych. Wiele rozwiązań fabularnych jest wziętych z czterech liter (np. przeróżne rytuały-wytrychy – kiedy bohaterowie nie wiedzą, co robić, przeprowadzają jakieś mistyczne niewiadomoco, w które widz musi uwierzyć, mimo że nie są w żaden sposób podbudowane fabularnie), wiele rozwiązań prowadzi donikąd i nie ma żadnego znaczenia dla fabuły (jeśli to cos można nazwać fabułą) albo pozostaje bez wyjaśnienia.
Cała masa klisz, zabiegów, które widzieliśmy w kinie milion razy. Ile można?
Dialogi tragiczne, żadna istota z gatunku Homo sapiens nie rozmawia w tak sztuczny i nienaturalny sposób.
Wiele tłumaczeń wszelakich zjawisk nadnaturalnych i zasad obowiązujących słowiańskich bożków brzmi jak bełkot. Wiem, że są to rzeczy zmyślone, ale gdyby bardziej rozbudowano ten świat i lepiej nas w niego wprowadzono, może te tłumaczenia brzmiałyby naturalniej. Żaden aktor wypowiadający te kwestie nie brzmi wiarygodnie, widać, że sami nie mogą uwierzyć, z jakim idiotycznym scenariuszem przychodzi im się mierzyć.
Reżyseria obrzydliwie zła. Panie reżyserki nie mają ani pomysłu na reżyserię, ani swojego autorskiego stylu. Ich praca jest nijaka i niechlujna. Wielokrotnie sceny są źle zrealizowane tylko i wyłącznie z winy nieudolnych pań na stołku reżysera. Ogrom scen cierpi na niewystarczającą ilość dubli. Albo aktor źle i niewiarygodnie wypowiedział daną kwestię, albo ktoś komuś wszedł w słowo, albo ktoś nie dopracował swojej dykcji. A wystarczyłby jeszcze jeden dubel…
Bohaterowie to zgraja nieciekawych, niesympatycznych, irytujących i niedających się lubić indywiduów. Nie mają charakteru ani osobowości. Ich działania nie mają sensu, nie są wyjaśnione, albo nie niosą ze sobą żadnych konsekwencji. Ich motywacje są niejasne.
Romantyczna relacja, w którą nie da się uwierzyć.
Niezrozumiały był dla mnie zabieg dotyczący dwóch dziewczyn – Azjatek. Po co mówiły raz po polsku, raz po angielsku? Efekt był żałosny.
Aktorstwo BEZNADZIEJNE, dosłownie każdy zagrał fatalnie. Nawet Andrzej Chyra, a przecież to znakomity aktor. Jednak nawet on nie dał rady idiotycznemu scenariuszowi i dialogom. Przykro się patrzyło na jego męczarnie, widać było smutek w jego oczach.
Może to poniżej pasa, ale muszę się przyczepić do aktorów dziecięcych. Ich popisy też były strasznie nędzne.
Klimat i atmosfera tutaj nie istnieją, ani to straszne, ani niepokojące, ani zabawne. Po prostu nijakie.
Dźwięk nagrany podle, trudno zrozumieć dialogi.
Montaż chaotyczny, bez pomysłu, często trudno jest wyłapać, kto i co mówi. Poza tym pełno jest błędów montażowych (oczywiście takie znajdują się w każdym filmie, ale zazwyczaj da się je zauważyć przy kolejnym seansie – tutaj gryzą w oczy od samego początku). W jednym ujęciu bohaterka patrzy w górę, by w następnym patrzeć w dół.
Prowadzenie kamery nijakie, bez pomysłu, chaotyczne. Amatorszczyzna, nawet znalazło się miejsce na tandetne zoomy kojarzące się raczej z nagraniami z rodzinnych wakacji niż z poważną produkcją.
Muzyka niezauważalna, bez wyrazu. Piosenki oryginalne użyte są w losowych momentach, bez pomysłu (wiem, powtarzam się).
Efekty specjalne prawie że na poziomie smoka z Wiedźmina.
Popisy kaskaderskie karykaturalne (na pierwszy rzut oka widać, że używane były linki podtrzymujące kaskaderów – nie wiem, jak to się profesjonalnie nazywa. Chodzi o to, że kiedy dwie dziwne kobiety, które wyszły z kałuży, wspinają się skacząc po ścianie, ich ruchy nie mają nawet namiastki naturalności, nie odpychają się od podłoża w taki sposób, bym uwierzył, że faktycznie są silne – widać, że coś je poniosło w górę – wspomniane linki).
Pretekstowe potraktowanie Krakowa – topografia tego miasta nie ma w serialu znaczenia, bohaterowie teleportują się błyskawicznie z miejsca na miejsce. Kopce krakowskie są wg twórców położone w zupełnie innych miejscach niż w rzeczywistości (kiedy zobaczyłem rysunek trójkąta na planie miasta, ryknąłem ze śmiechu). Collegium Novum jest w serialu bezpośrednio połączone z Colegium Maius, znajdują się chyba nawet w jednym budynku. A rzeźba Smoka Wawelskiego zionie ogniem najwidoczniej przez całą dobę…
Poza tym Kraków jest ukazany jako miasto brzydkie, brudne, mokre. Wszędzie jest syf, brud, odrapane ściany i zgnilizna (na zewnątrz i w środku budynków). Nie ma co, niezła reklama.
Wariant legendy o Smoku Wawelskim przedstawiony w serialu to chyba jakiś żart.
Pretekstowe, pogardliwe wręcz potraktowanie UJ Collegium Medicum i służby zdrowia. Zobaczyłem ten serial tylko i wyłącznie dlatego, że studiuję na powyższej uczelni właśnie medycynę i wśród moich współstudentów zrobiło się umiarkowanie głośno o nowym dziele duetu Adamik – Chajdas. Ilość bzdur i przekłamań dotyczących owych studiów jest porażająca. Studenci mają zajęcia i piszą egzaminy w przedziwnym kompleksie Collegium Novum-Collegium Maius (w rzeczywistości nic takiego nie ma miejsca). Studenci pierwszych roczników mają zajęcia kliniczne (w rzeczywistości zajęcia w szpitalach zaczynają się dopiero na III roku studiów, z drobnymi wyjątkami w postaci wcześniejszych praktyk wakacyjnych). Studenci pierwszego roku uczą się patomorfologii i parazytologii (w rzeczywistości te przedmioty są w programie następnych lat studiów). Główna bohaterka pokazuje kości nadgarstka wskazując na śródręcze (ehhh). Student w sytuacji kryzysowej mówi PIELĘGNIARCE, w jaki sposób zająć się pacjentem… szkoda gadać. Studenci pierwszego roku zostają skierowani do pomocy w szpitalu – wszystko fajnie, tylko że na tym etapie edukacji kompletnie by się tam nie przydali, jedynie by zawadzali, ponieważ o pracy w szpitalu i o sposobie przeprowadzania nawet najprostszych procedur po prostu nie mają zielonego pojęcia. Dziekanat wysyła studentom wiadomości SMS, na dodatek nie podpisując się (to rzecz jasna również nie ma miejsca w rzeczywistości). Profesor dotyka starych manuskryptów gołymi rękoma, to samo jeśli dobrze pamiętam dotyczy ludzkich trupów (gratuluję twórcom). Studenci wchodzą gdzie chcą i kiedy tylko chcą, mają klucze chyba do wszystkich drzwi. W szpitalu mają założony cieniutki fartuszek na zwykłe ubranie (w rzeczywistości nie do pomyślenia, w grę wchodzi tylko scrubs, ew. fartuch). Do prosektorium można sobie bez problemu wejść z ulicy, drzwi są otwarte dla wszystkich i o każdej porze.
Promowanie typowego dla netflixowych bohaterów stylu życia – chlanie, ćpanie, ruc*anie z kim popadnie, traktowanie seksu jak nic nieznaczącej zabawy; to wszystko połączone z braniem antydepresantów czy innych neuroleptyków i byciem chamskim dla wszystkich dookoła. A jako wisienka na torcie gnębienie mężczyzn (nie było tego dużo, ale jednak się zdarzyło – Alex wyrzuca z mieszkania chłopa, z którym się przespała, a ten nawet słowem się nie odezwał; dosyć to znamienne. Później obwinia Lucky’ego, że epizod w toalecie to jego wina. Naprawdę chciałbym wiedzieć dlaczego. Przecież nie oponowała).
Podsumowując – zalecam omijać to coś szerokim łukiem. Obyśmy nie doczekali się drugiego sezonu (a twórcy przecież na to liczą).

dpodhale13

Dodam że wszyscy krakowscy policjanci w tym serialu zostali chyba oddelegowani do Sandomierza , bo przecież w innym serialu morderstw w tamtym mieście jest tyle że nie nadążają..

ocenił(a) serial na 2
dpodhale13

Brawo, świetne podsumowanie. Od siebie dodam, że głównej bohaterki zwyczajnie nie da się polubić. Tak antypatycznej, niechlujnej, wulgarnej, przekonanie o swojej wyższości, rozwiązłej osoby to ja dawno nie widziałem. Sam nie wiem za co dałem ocenę AŻ 2. Chyba za dobry pomysł.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones