Z całą pewnością JAMES. Za każdym razem kiedy pojawiał się na ekranie zbierało mi się na wymioty...
Ogólnie James i Donna to takie bezpłciowe, mamałygowate i egzaltowane postacie bez kręgosłupa, które potrafią tylko grać widzowi na nerwach. Ta ich cała "wielka" miłość - brakowało jeszcze tylko żeby zaczęli pierdzieć motylkami. Świetnie nadawaliby się do tej prześmiewczo ukazanej opery mydlanej "Invitation to love", którą z zaciekawienieniem oglądało całe Twin Peaks.

Serio James? Mnie osobiście bardzo się spodobał. :D I w moim przekonaniu pasował do klimatu miasteczka Twin Peaks. Każda postać miała swój urok, ale denerwował mnie Andrew. Nie był zbyt.. męski.

Oczywiście miałam na myśli Andy'ego. :D

No proszę, widzę, że nie jestem wyjątkiem. Też mnie skręca jak widzę tego Dżejmsika, Donne jeszcze jakoś przeboleje, ale ten typ i jego zachowanie przyprawia mnie o mdłości. Tak jak ktoś wcześniej wspomniał - on faktycznie jest w porządku, chce żeby wszystko było dobrze, wyraźnie "dobra" postać, ale dla mnie i zapewne dla wielu innych ta ślamazara psuła klimat. Relacja z Donną nudna jak flaki z olejem i wszystkie dialogi w zasadzie w kółko o tym samym. Scena z piosenką NAJGORSZA w całym serialu. Oglądając Twin Peaks po raz drugi po prostu ją pominąłem. :) Z kolei Andy i Lucy - przedstawione jako osoby chyba z lekkim upośledzeniem albo mocno przygłupie jakoś mi nie przeszkadzają. :) Bardzo irytuje mnie też postać Nadine - szczególnie po tym jak jej odbiło i poczuła się 30 lat młodsza.

jestem wrecz przeciwnego zdania, jedn z moich ulubionych postaci.Skromny chlopak,mial cos na sumieniu,przynajmniej byl dobry w przeciwienstwie do reszty, jak Leo, Bobby itd. Moim zdaniem najbardziej irytujaca postac to Bobby, te jego wytrzeszczone oczy i wieczny wyraz wscieklosci na twarzy ! Po prostu psychol,patrzec na niego nie moglem. A James calkiem spoko,byl normalny a ze cos go trapilo to mial swoje przemyslenia i wieczny niepokoj co sie dalo zauwazyc,taka postac.

James byl jeszcze ok, mial ten swoj dziwny charakter, ktory jednak nie klócił się z klimatem serialu... jednyne co nie pasowalo, to watek z Evelyn... Po kiego to bylo??

Zgadzam się - Evelyn, jako przebiegła zimnokrwista suczka o koszmarnym uzębieniu podnosi mi ostro poziom frustracji przy każdym pojawieniu się na wizji. Cały ten wątek jest do d..y i robi z Jamesa nieporadnego, łatwowiernego kretyna.

Najgorsza i zdecydowanie najgłupsza postać to Pan Windon Earl. Pozdrawiam serdecznie.

kończę pierwszy sezon.
Audrey Horne - jak by była w nieustającej rui do tego ta mania podsłuchiwania i podglądania. Okropna.

pfff

till2k. com/forum/viewtopic.php?f=6&t=140&start=105#p7003

Nie przepadam za Josie - jak dla mnie jako famme fatale jest ciut za bardzo przerysowana, no i wkurza mnie że przysporzyła cierpień Harry'emu, bo szeryf jest jednym z moich ulubieńców. Przepadam też za trójkątem Andy - Lucy - Dick Tremayne (uroczo niskie IQ całej trójki). Nie lubię bardzo Hanka, ale to dlatego, że po prostu fizycznie ten typ jest dla mnie odstręczający.

Niskie IQ ale nie zapominaj że to Andy zaskoczył że rysunek na tablicy to sekretna mapa.Inteligencja u Lyncha ma bardzo intuicyjny charakter, niewiele ma.wspólnego z jakąś ogólną wiedzą i wykształceniem.

James i Donna tzn. chodzi o romans i to wkur.... mnie bardzo, a NAJBARDZIEJ ich durna piosenka "JUST YOU" Normalnie myślałem, że się rozpłaczę przy tym - tak żartem. Nie mam natomiast zastrzeżeń do ich wspólnego poszukiwania zabójcy. To + ode mnie, reszta -

najbardziej irytująca postać - Audrey Horne

Ciekawe, że prawie każda z postaci jest za to samo znienawidzona lub uwielbiana:) Przykładowo, ja uwielbiam Audrey za jej sposób bycia, za to że ma swój świat, jest specyficzna, inteligentna i ma swój niepowtarzalny urok. Co do znienawidzonych postaci - takowej nie posiadam, jednak niesamowicie irytował mnie wątek trójkątu Lucy-Dick-Andy, uważam, że jest zupełnie niepotrzebny.

Dziadek z room service na początku s02e01. Dawno nie widziałam tak irytującej postaci i sceny w ogóle. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.

dla mnie najgorszą postacią jest harold z filmu Harold i Kumar cos tam.zreszta caly film byl do dupy

Windom Earle.
Porażka, postać zarówno nudna jak i źle zagrana.

Wszystkie postacie są porąbane w tym serialu. Banda wariatów, każdy z innym natręctwem. Do tego wszyscy wszystkich zdradzają.

przecież o to w tym serialu głównie chodzi. on ma nam pokazać typowe zadupiowe miasteczko, w którym nic nie jest takie na jakie wygląda. innymi słowy, w sielskim klimacie, każdy ma swoje sekrety i tajemnice.

Idź ty lepiej oglądaj Na Wspólnej czy inne M jak Miłość. Twój poziom.

Bobby i Shelly. Wszystkie postacie są doskonale napisane, ale niektóre i tak potrafią wkurzyć :)

Josie i James. Z Dony można jeszcze wyciągnąć jakieś psychologiczne przemiany, rozterki. James jest natomiast bardziej drewniany od pieńka pani Lanterman... Josie z kolei jest ckliwa a zarazem wredna. Płacze to to, próbuje kombinować, ale prawdę mówiąc każda troszkę inteligentniejsza postać robi z nią co chce.

Donna! O ile na początku wcale mi nie przeszkadzała, tak z biegiem czasu zaczęła mnie okropnie irytować, tak samo James. Nie podoba mi się też Bobby, chociaż na pewno nie denerwuje mnie tak jak na samym początku. Josie również straciła w moich oczach. Jeśli chodzi o Audrey to uwielbiam jej postać :)

A to dziwne, że tylko jeden przedmówca przede mną wymienił Bobby'ego, czyli postać będącą w moim mniemaniu najbardziej irytującą w serialu. Dlaczego ? Gdyż jest typem zadufanego w sobie zazdrośnika, który z zawiści jest w stanie popełnić największe świństwo ( np. podrzucenie James'owi kokainy ). Niemniej jednak w drugim sezonie zyskuje ludzką twarz, co go częściowo usprawiedliwia. A inne wkurzające postacie ? Leo, za podłe traktowanie Shelly i, ogólnie rzecz biorąc, za bycie brutalnym dupkiem. Może być jeszcze Windom Earle. Bo kto go darzył sympatią ? Ot zwykły, zbrodniczy umysł z perwersyjnymi skłonnościami. Co do James'a, to według mnie nie działał on na nerwy tak mocno jak wyżej wymienieni, piosenka w jego wykonaniu, owszem, tragiczna, ale to, co czyni go tak drętwą postacią to po prostu kiepsko napisana rola i słaby aktor. To nie jest postać do nienawidzenia, tak to widzę.
Pozdrawiam.

Ale James był postacią mimo wszystko potrzebną w kontekście parodii płytkich romansów, a miłość jego i Donny tak raczej by należało postrzegać. Pomijam że był ważny ze względu na fabułę. On miał być właśnie taki trochę naiwny, jednak taki ci*owaty do końca nie był. Scena śpiewu raczej miała być beznadziejna. Też się na nia wkurzyłem, ale potem pomyślałem że to zwykły pastisz tego typu scen z amerykańskich filmóm lat 80.

Zgadzam się z użytkownikiem powyżej. Taki klimat tego serialu. Każda postać jest na swój sposób popier****na i w tym tkwi urok. James to taki biker boy, trochę James Dean, trochę naiwny lowelas. Postać wpisuje się idealnie w konwencję serialu. Każdy ma tam swój odpał. Moją ulubioną postacią jest Audrey- małomiasteczkowa Marilyn Monroe :)

Donna Hayward w drugim sezonjie

Generalnie jesteście zbyt głupi żeby zrozumieć o co chodzi z tymi postaciami i ich wzajemnymi relacjami, to jest beka na poziomie wiedzy akademickiej psychologii i psychiatrii, a ten śpiew był mega śmieszny, jedna z zabawniejszych scen

Wszyscy tutaj jesteście debilami i kompletnie nie rozumiecie tego serialu..
Nikt nie jest irytujący w TW. Każda postać ma swoją ważną rolę w tej historii, każda została napisana i odegrana przez aktorów w doskonały sposób. Kto tego nie rozumie powinien się zabić.

dokładnie,to jest Twin Peaks i tu wszystko gra od A do Z .nigdy nie przepadałam za Jamesem-ani za samą postacią ani za aktorem,który grał jego rolę...ale nie wyobrażam sobie by ktoś inny miał to zagrać...i ten kto tego nie rozumie,może nie powinien odrazu targać się na swoje życie, ale być może powinien zaprzestać poszukiwań ideału w myśl zasady,która głosi,że ideały są po prostu nudne....

Terminator ma rację! Serial jest genialny i każda postać jest świetnie odegrana.

natomiast ja uważam że Norma była najgorzej zagraną postacią, totalnie spłukana z jakichkolwiek emocji. Sztuczna na maksa.

postać Normy właśnie takie wrażenie miała wywierać na widzu,więc rola zagrana dobrze.przynajmniej ja tak to widzę.

hahaha Dżejms xD to prawda nie pasuje do reszty bohaterów jak jego farbowane na czarno włosy do jego sztucznej twarzy

Zgadzam się, że wątek Jamesa w drugiej serii był po prostu słaby, taki zapychacz gdy wszyscy już znają mordercę. W pierwszej te ich całe poszukiwania wydawały się dziecinne.
Co do Donny, to jeśli ktoś miał okazję przeczytać "Sekretny Dziennik Laury Palmer" to tam Laura opisuje związek Micheala i Donny jako żywcem z reklamy pasty do zębów. Chyba ani Micheal ani James Donnie nie zrobiło różnicy...
Mnie zaś irytował przydługi i wynudzony wątek Leo-Shelley-Bobby. Trochę za dużo im poświęcono uwagi.

Zgadzam się, Dżejms najgorszy :/.

To prawda, na pierwszym miejscu jest James, nie potrafię zliczyć ile scen przeklinałem widząc go na pierwszym planie... na drugim miejscu, niepełnosprawny Andy, coś tragicznego kompletnie psującego niektóre momenty serialu... na trzecim miejscu postawiłbym Harry'ego który był kompletnie bez wyrazu. Nie wiem jednak po co się rozpisuje skoro mimo tych wad, każdy odcinek stanowił dla mnie mini-arcydzieło.

Moim zdaniem najbardziej irytujący i źle zagrany był Leland.

Tak też z początku myślałem i od razu w pilocie nabrałem na niego podejrzenia. Później zobaczyłem to samo zachowanie co u Boba wiec jednak zagrał dobrze. Mogę się pochwalić ze zgadlem kto za zbrodnia stoi,ale czym jest Bob? Demonem czy symbolem a z tym mnie Lynch zostawił do przyszłej wiosny 2017.

To dziwne, bo dla mnie to zdecydowanie najlepiej zagrana postać w całym serialu. Przerysowana, ale właśnie w duchu psychodeli całego serialu. Sceny gdy wpada do biura Hornów i zaczyna tańczyć na stole, lub gdy Islandczycy puszczają muzykę i Leland uświadamia sobie, że jest niewolnikiem własnego ciała i dochodzi do groteskowej sceny potańcówki są jednymi z najlepszych w serialu!

Zobacz jak to się u każdego różni..... wg mnie Leland był najlepsza postacią . Najgorszy oczywiście James .

Nadine. Wkurza mnie za każdym razem jak się na ekranie pojawia.

Do KŁA DNIE :) Sztuczna, wrzucona jak na siłę. Jej sceny miały być w zamiarze śmieszne, są żenujące

Och tak, James był okropny. Ale ten jego śpiew raczej mnie bawił niż irytował. Za pierwszym razem kiedy go usłyszałam dostałam niekontrolowanego ataku śmiechu.

Strasznie denerwowała mnie też Josie. Ilekroć ją widziałam podnosiło mi się ciśnienie :p

mnie tez, ale jak została szufladą to sie ucieszyłem :D

Haha ja też XD

James! Od pierwszej sceny wnerwiał i po ostatnią tak zostało.

dopóki nie przeczytałam tego wątku to nie byłam świadoma, że macie racje. teraz dopiero odkryłam dlaczego tak świetnie mi się oglądało 2 połowę 2 sezonu... bo nie było w niej Jamesa :)
nie wiem co macie do Andy'ego. właśnie Lynch przez cały serial stara was się nauczyć czegoś ważnego, a wy nie wyciągacie lekcji tylko dalej dyskryminujecie tak jak większość osób ciut bardziej "ciemnych" ludzi w prawdziwym życiu (mówię o lekko ciemnych, a nie umysłowo chorych bo Andy był dziwny, ale nie chory). w ciągu całego serialu Andy wielokrotnie udowadniał, że jest cenną osobą i powinno się słuchać, a nie ignorować takich ludzi. podchodzić z szacunkiem. np. uratowanie szeryfa przy strzelaninie, odkrycie, że rysunek to mapa itd. co dziwnego jest wiele fałszywych postaci źle czyniących, które was nie oburzają, a Andy wśród tej zbieraniny był wyjątkowo uczciwy.
na początku jak zaczęłam oglądać ten serial to mnie przestrasznie wkurzał Bobby. osoba, którą nie znosiłam. później mi już przeszło.

co do zapalonych miłośników. zluzujcie. może i było kilka komentarzy dosłownych i krytykujących Lyncha, że źle zrobił mu/nie wyszło (z czym się nie zgadzam) , ale ogólnie to jest temat o to kogo się nie lubi co przy takiej gamie barwnych postaci wiadomo, że występuje. z jednymi się utożsamiamy, z innymi nie. rozumiemy, że każdy jest ważny dla fabuły i konstrukcji filmu i wcale tego nie podważamy faktem, że ktoś nam się spodobał, a ktoś nas wścieka. gościu od komentarza o "debilach i zabiciu się"- sam jesteś ograniczony skoro rzucasz takimi tekstami. to tak jakby każdy wymieniał jakiego warzywa nie lubi, a Ty wyskoczył, że to skandal bo przecież wszystkie mają witaminy i jak możemy tak gadać. tylko, że my podważamy ich smak, a nie wartość odżywczą, że tak to wytłumaczę łopatologicznie.