Trochę się ten serial ciągnie. Oprócz ucieczki Sereny w gruncie rzeczy nic się nie wydarzyło i te ich niekończące się dywagacje, żeby na końcu wszystko tak czy siak zakończyło się fiaskiem...

Agnes wciąż wie kim jest, jest Hannah. To daje nadzieję na to, że 6 sezon ostatecznie będzie o tym. Nicka żona chyba jednak łapie, że jest dziwne traktowanie jej. Może będzie nalegać na wolność. Ruch Lawrenca z ożenkiem śmiały, ale co wnosi? June, wydaje mi się, że stanie jako ktoś warzy dla amerykańskiego rządu i może sama będzie wtyką w Gilead w sezonie 6... Jak skończy się ten sezon? Wydaje mi się, że June zacznie w końcu działać. Serena mam nadzieje do niej dołączy a nawet jak nie to niech uciwka z małym na dobre, bo już nie mogę patrzeć na psycholkę Weelerową. Tematy poruszane w serialu są tak mocne, że rozmowa o tym mogłaby trwać i trwać.

Hehe, śmieszne i niesamowite jest to, jak bohaterowie tego serialu ewoluują. Niedawno bym powiedziała o Serenie, że jest " psycholka" po tym jak traktowała June, gdy ta była jeszcze podręczną. A teraz jej kibicuje, żeby się wyplątała z tej chorej sytuacji z Weekerami. Ale z drugiej strony mam lekką satysfakcję z tego, że Serena też musiała w jakimś sensie "wypić piwo, którego nawarzyła". Ogólnie same sprzeczne emocje mam w tym sezonie.

Dokładnie. Ja Serenie nawet zaczęłam kibicować i żal mi się jej zrobiło :D Zobaczyłam, że są gorsze osoby od niej, które okropnie traktują ją i jej dziecko. Po odcinku z porodem jakoś tak wydała mi się miła i żałowałam jej :D Cieszyłam się jak uciekła i chciałabym więcej zobaczyć akcji z nią. Szkoda, że tak szybko się serial kończy i że tak długo trzeba czekać na odcinek :) Jak się zaczął rozkręcać, to się szybko skręca :)