Cieszę się, że ten odcinek był też zabawny. Tak więc:

1. Ale ja tej dziewczyny nie lubię:) Ale mnie nie drażni. Pewnie dlatego, że scenariusz nie traktuje jej jakby była w tym wszystkim usprawiedliwiona i nie każe mi z nią sympatyzować. Czytaj: Nie wybiela jej. Bo idąc tą filozofią największe mendy można lubić, bo przecież każdy w prawdziwym świecie jest czegoś ofiarą, która po prostu gdzieś po drodze się poddała, dlatego porzuciła branie odpowiedzialności za swoje zachowanie. Tak więc jest bardzo spoko. Bo scenariusz traktuje ją jakby to jej pindowate zachowanie rzeczywiście było oczywiste dla wszystkich w około tylko nie dla niej samej.
2. Ale z tego jej faceta taka klucha i oferma. Aż ma się ochotę po prostu mu przypie***lić. Jest prawie jak taki Butters z South Parku.
3. Serial wykorzystuje swój styl w pełni. Przydałby się trochę większy budżet na scenerie ale może zachowują to na później.

Póki co bardzo spoko. Pierwszy odcinek był najsłabszy, taki najoczywistszy. Może powinni go rozdzielić na dwa? Ale z drugiej strony jakby miało być w nim po prostu dwa razy tego samego to lepiej nie:) Jestem wciągnięty, a oglądam ten serial po 3 sezonie Narcos :) Chciałem czegoś innego i gra gitara.