Gdy odcinek zmienił się w musical w zasadzie się wyłączyłem. Ok ok, siostra Chapel nawet nieźle śpiewa. Spok ma fajną barwę głosu. xD Ale to chyba nie o to chodzi w SF! Nie ta konwencja. Była już kreskówka, teraz musical, co będzie następne? W finale spodziewam się przedstawienia cyrkowego, albo festiwalu mongolskiego śpiewu gardłowego. A ja głupi liczyłem na odkrywanie nowych dziwnych światów. :D 9 odcinek i cóż odkryliśmy? Krakowian? Robaczki w deuterze! Kur*a! Jeden świat z zameczkiem i klatkami na śniegu! Co z ekspedycjami na obce planety? Konfliktami owocującymi starciami z użyciem torped fotonowych i fazerów. Nima! Jest tylko pitolenie na pokładzie o dupie Martyni. Pół biedy gdy pitolenie było o np. rytuale Spoka z całą masą zabawnych sytuacji nawiązujących do charakteru Spoka (IMO najlepszy odcinek), ale reszta mierna.
Spok i Pike mogliby niejeden rockowy kawałek pociągnąć. xD Klingoni też wymietli. Gdyby to była ta konwencja to byłoby super, ale nie jest. Daję 1/10 = nieporozumienie. Tak, to adekwatne słowo.
Zgadzam się! Jakoś niewiele zadziwiających nowych światów w Strange New World... Jestem mocno rozczarowany tym serialem.... A ten musical to już całkowicie mnie rozwalił... Doceniam kunszt muzyczny i pomysłowość twórców, ale czy na pewno idziemy we właściwym kierunku?
Idealnie to ująłeś, pomyślałem po tym żenującym odcinku to samo: najpierw kreskówka, teraz musical... co będzie następne? Balet klingoński? O ile pierwszy sezon mi się naprawdę spodobał o tyle w drugim, niezłe odcinki przeplatane są absurdalnymi.
I tak szczerze to brakuje mi częstszych widoków na statek enterprise, który w tym sezonie jakby nie istniał na zewnątrz, oraz jakichś gwiezdnych potyczek, batalii. Potencjał serialu ogromny, a niestety słabo wykorzystany.