Cześć. 4 sezon jest pełen nieracjonalności. Słabszy, w porównaniu do początków. Od pewnego momentu oglądnąłem jedynie z chęcią zobaczenia końcówki, ta w sumie nie zawiodła więc nie straciłem czasu, jak sądzę. Uderzyła mnie afirmacja... homoseksualizmu? Przejście do porządku dziennego nad kilkunastoletnimi gejami, tak po prostu. Może jestem mało postępowy. Wydaje mi się że od początku był to pewien zamysł ukazania tematu tabu jako "
naturalnie występującego"
i to już u nastolatków. Sama nazwa liceum... Liberty. A może to jest tabu tylko w naszej "zaściankowej" Polsce? Nie wiem. Nie mi oceniać. Proszę potraktować cudzysłów przy wyrazie "zaściankowej" raczej jako wskazanie sarkazmu. Druga sprawa, która uderza przez 4 sezony, a którą można obserwować w niezliczonych produkcjach USA, jak również czytując książki choćby popularnego H. Cobena - czy licea w USA tak wyglądają? Dają takie możliwości? Rozwój sportowy, artystyczny, w naukach ścisłych czy też humanistycznych? Jeśli tak to pod tym względem jesteśmy 100 lat za... Odnosi się też wrażenie, że każdy może dostać się na jakiekolwiek studia przy minimum wykazania chęci lub objawu talentu sportowego. I to nawet w szkołach publicznych (czyt. "tych gorszych"). Dla normika* urodzonego w PL w latach 80' ten serial ogląda się trochę jak SciFi.

* normik wg "miejski.pl" - Osoba nieorientująca się we współczesnych trendach i modach, przez co wychodzi na debila przy normalnych ludziach.

Normalnych ludziach?! Ja wysiadam...