to najlepsze co się mogło dla tego serialu przytrafić.
Taki już los postaci-lalusiów - najczęściej po nich jadą, że słaba gra, że mdli są (jakby nie wiem czego od takich postaci oczekiwali), a zachwycają się szwarccharakterami :)
dodam arcydzieło komedii; Lynch i Frost doskonale się bawią a my z nimi ; na 4 odcinku umarłam ze śmiechu, mam nadzieję na taka resztę...pokochałam...hahahaha
NIe o to chodzi Donna wyglada obecnie jak potwor po serii nieudanych operacji plastcznych dlatego ona nie zagra.
Według mnie lepszy byłby brak Lucy i Andy'ego. Ich wątek w starych odcinkach właściwie nic nie wnosił do fabuły, ale miał jakiś polot i urok, teraz są tylko zbędnym i irytującym zapychaczem.
James jest i to z naszą ULUBIONĄ PIOSENKĄ! Wykon "lepszy" niż 25 lat temu. Co za głos!
A w jeszcze nowszym sezonie to powinien zostać zawarty wspólny trip Dale Cuppera i Laury Palmer w tej dziwnej rzeczywistości w której się znaleźli na koniec. Szkoda, że jej tak mało było serialu.
O tak. Rozumiem przerysowanie, ale już mnie mdliło na sam ich widok. Uszy samoczynnie włączały tryb "ignoruj" ;)
Haha! Coś w tym jest! Wątek Jamesa i kolejnych jego głupich zachowań był rzeczywiście trochę drażniący ;-) Ale jednocześnie nie mogę powiedzieć, że nie mam i do niego i do Donny pewnego sentymentu...! James to bardzo fajna metafora napięcia pomiędzy wolnością i swobodą, dająca do myślenia i zapadająca w pamięć. Zresztą wszystkie postacie Twin Peaks tworzą niepowtarzalny klimat miasteczka i właśnie to jest piękne! I prawdziwe ;-) Na swoim blogu opublikowałem właśnie tekst, który jest sentymentalną podróżą po Twin Peaks - jeżeli tęsknicie do swoich ukochanych postaci i do aromatu najlepszej kawy na świecie (której nikt nigdy nie pił!), to zapraszam do lektury! :-)
"Proste historie Twin Peaks" - http://manufakturamarzen.blog/strefa-inspiracji/proste-historie-twin-peaks/