PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=725199}
8,0 25 134
oceny
8,0 10 1 25134
8,6 20
ocen krytyków
Twin Peaks
powrót do forum serialu Twin Peaks

Trochę bałem się tego powrotu. „Twin Peaks” było rewolucją, nie przeżywalibyśmy obecnego rozkwitu telewizji gdyby nie dzieło Lyncha i Frosta. Obejrzałem ten serial pierwszy raz siedem lat temu, zupełnie przypadkiem natrafiając na emisję pilota w TVN7 i pochłonął mnie ten serial całkowicie od razu. „Twin Peaks” do dzisiaj pozostało mi bardzo bliskie, dzięki temu tytułowi zacząłem oglądać seriale i poznałem naprawdę wiele fantastycznych produkcji. Po zapowiedzeniu trzeciego sezonu z jednej strony się ucieszyłem. No bo jak się nie ucieszyć na wieść o kontynuacji jednego z najlepszych seriali w historii, który w dodatku nigdy nie otrzymał należytego zakończenia (serial anulowano po drugim sezonie, a klęska „Fire walk with me” pogrzebała plany dalszych filmów kinowych)? Z drugiej strony zacząłem się zastanawiać – czy powrót po latach ma sens, gdy tak wiele się od tego czasu zmieniło, a sam Lynch miał tak długą przerwę od kręcenia filmów, a jego ostatni film trudno zaliczyć do udanych? Po zapowiedzi kontynuacji zapadła głucha cisza, przez długi czas nie otrzymywaliśmy żadnych informacji, raptem kilka razy ujawniono cokolwiek – najpierw pełna lista aktorów biorących udział w produkcji, potem kilka enigmatycznych, migawkowych teaserów. Z jednej strony podkręcało to oczekiwanie, z drugiej pogłębiały się moje wątpliwości. Mimo wszystko postanowiłem nastawić się ostrożnie pozytywnie. Nie liczyłem na nic znakomitego, nie oczekiwałem, że nowy sezon będzie tak samo fascynujący i intrygujący co dwa poprzednie. Miałem tylko nadzieję, że Lynch z Frostem nie zdecydują się na recykling i nostalgiczny „zjazd absolwentów”, oczekiwałem czegoś wiernego oryginalnemu serialowi, ale będącego miało własną tożsamość i nakręconego według współczesnych standardów.
W poniedziałek wstałem o 3 nad ranem, by na równie z widzami amerykańskimi obejrzeć dwa odcinki (mieszkam na skraju lasu, tak więc ciemne niebo i widok drzew za oknem idealnie wprowadziło mnie w odpowiedni nastrój). Początek był znakomity – najpierw słynna scena z „I’ll see you again in 25 years”, potem niepokojące ujęcia lasów Twin Peaks, najazd kamery na słynne zdjęcie Laury i słynny motyw muzyczny. Odświeżona czołówka jest fenomenalna – najpierw wodospad płynnie przechodzący w powiewające czerwony zasłony, a następnie pojawia się czarno-biała posadzka z Czarnej Chaty, nad którą kamera sunie coraz szybciej i szybciej, co w połączeniu z sielską muzyką Badalementigo wprowadza widza w niepokojący nastrój. Już po tych pierwszych trzech minutach uznałem, że powinno być dobrze.
Dwie godziny później przy dźwiękach „Shadow” zespołu Chromatics pomyślałem sobie „wow, to było naprawdę DOBRE”. Tego samego dnia obejrzałem kolejne dwa odcinki i nie mam żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. Oczywiście nie można po raptem czterech odcinkach (czy też, jak chce Lynch, „częściach”, ale o tym później) wydać ostatecznej opinii, ale ja z entuzjazmem czekam na ciąg dalszy i twórcy mają u mnie gigantyczny kredyt zaufania.
Oczekiwałem czegoś nowego, świeżego i dokładnie to dostałem. Lynch i Frost jak najbardziej słusznie postanowili, że nie będą jeden do jednego odtwarzać serialu po 26 latach (bo jaki to ma sens). Lynch z Frostem mając całkowicie wolną rękę mogli puścić wodze swej nieprawdopodobnej wyobraźni i fantazji, nie musieli oglądać się na oczekiwania producentów czy widzów. Nowe „Twin Peaks” jest czymś zupełnie innym od pierwowzoru. Uniwersum wymyślone obu panów potężnie się rozrasta. Akcja obejmuje nie tylko znane miasteczko, ale również Nowy Jork, Południową Dakotę czy Las Vegas. Klimat uległ zmianie, jest o wiele bardziej mrocznie, tajemniczo, brutalnie, czuć tu większe zgorzknienie i wszechobecny smutek. Nie jest to dziwne, w końcu tak samo bohaterowie, jak i twórcy są o wiele starsi. Widzimy wiele nowych postaci i tu zgodzę się z autorami kanału na youtube o nazwie Jakbyniepaczeć – nie mam pojęcia skąd Lynch bierze tych wszystkich dziwacznie, niesamowicie wyglądających ludzi. Nowe „Twin Peaks” to taka trochę retrospektywa całej twórczości Lyncha, bo czuć tu chyba wszystkie jego filmy, od „Głowy do wycierania” po „Inland Empire”. Najbliżej chyba nowemu sezonowi do „Fire walk with me” (swoją drogą, ten film jest moim zdaniem strasznie niedoceniany) i „Zagubionej autostrady”, przynajmniej ja tak to odczuwam.
Jest to serial zupełnie inny od poprzedniej odsłony, ale z drugiej strony jest paradoksalnie bardzo podobny. Tak jak w oryginale mamy tutaj potężną, wielowymiarową i jedyną w swoim rodzaju mieszankę różnych gatunków i stylistyk, tylko z inaczej rozłożonymi proporcjami. Podobnie jak w starym „Twin Peaks” jesteśmy błyskawicznie przerzucani z uczucia strachu w śmiech, z fascynacji w rozbawienie. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób narzeka na sceny humorystyczne w nowych odcinkach i trochę to rozumiem, bo w każdym innym serialu czy filmie tego pokroju żarty uznałbym za niestrawne i żenujące, natomiast tutaj absurdalne, przeciągnięte do granic możliwości dialogi mnie autentycznie bawią. W scenach mrocznych udaje się Lynchowi naprawdę widza przerazić, często podkręcając przerażający nastrój absurdalnie tandetnymi efektami specjalnymi. Komicznie wyglądający doppelganger drzewa z mózgiem(?) na czubku, który atakuje Coopera wydzierając się na cały głos wypada przezabawnie, ale w tej scenie zupełnie nie jest mi do śmiechu.
Jest również w nowym sezonie to, co zawsze najbardziej ceniłem sobie w „Twin Peaks” – rozbudowana, oryginalna mitologia powiązana z duchami i demonami w połączeniu z tajemniczym, onirycznym klimatem. Malownicze, często szalone wizje Lyncha w niczym nie ustępują temu, co widzieliśmy kiedyś. Dla mnie małym arcydziełem jest sekwencja otwierająca trzeci odcinek, gdzie wyobraźnia w połączeniu z warstwą audiowizualną gwarantuje niezapomniane przeżycie. Te kolory, te dźwięki, te przejścia między scenami, to wszystko jest po prostu przepiękne! Pisałem wcześniej, że nie oczekiwałem po nowych odcinkach, że obejrzę coś tak samo fascynującego i intrygującego, co dwa pierwsze sezony. Pomyliłem się bardzo, moje oczekiwania Lynch z Frostem przebili dziesięciokrotnie – podczas seansu nie byłem w stanie oderwać się od ekranu, oglądając nowe odcinki z takim samym poczuciem zafascynowania, co oryginalny serial. Fabuła sprawia wrażenie przemyślanej i spójnej, jest bardzo logiczną kontynuacja historii sprzed 26 lat. Jasne, na początku wydaje się to wszystko być jednym wielkim chaosem, gdzie wszystko jest przypadkowe i nic się kupy nie trzyma, ale po dwukrotnym już seansie czterech odcinków i przemyśleniu paru spraw widzę, że poszczególne wątki jakoś tam się łączą, a całość ma ręce i nogi, ewidentnie do czegoś zmierza, mimo iż oczywiście mamy mnóstwo dziur i wątpliwości, co normalne na tym etapie. Nie oczekuję, że wszystko się wyjaśni, wręcz przeciwnie - bardzo tego bym nie chciał.
Oryginalne „Twin Peaks” było w tamtych czasach czymś świeżym i zaskakującym, nawet dzisiaj robi niesamowite wrażenie. Tak sobie myślę, że Lynch z Frostem zrobili to samo, co w latach 90. – znowu dali nam coś nieprawdopodobnie świeżego, co wyróżnia się na tle wszystkich obecnych produkcji telewizyjnych. Oglądam naprawdę dużo seriali i ciężko mi obecnie znaleźć cokolwiek, co mógłbym porównać do nowego sezonu „Twin Peaks”. Od kilku dni nie jestem w stanie oglądać nic innego, bo wszystko inne wydaje mi się jakoś dziwnie proste i szablonowe (oczywiście trochę przesadzam, ale chyba łatwo załapać o co mi chodzi). Niesamowite jest to, w jaki sposób jest ten sezon skonstruowany – ciężko to w ogóle nazywać „sezonem”, który dzieli się na „odcinki”. Rację ma chyba Lynch mówiąc o częściach, to po prostu 18-godzinny film podzielony na części, których nie ogląda się jak poszczególne odcinki, które mają konkretny początek, jakiś punk kulminacyjny i zakończenie. Wygląda na to, że dostaliśmy w 200% autorskie dzieło, będące kompletną wizją dwóch twórców. Ciężko mi to porównać do czegokolwiek, co obecnie możemy oglądać w serialach. Nie jest oczywiście tak, że nie można nowym odcinkom nic zarzucić. Momentami pewne skostnienie stylu Lyncha da się odczuć, przerabianie na nowo znanych z jego twórczości motywów może budzić wątpliwości, gra aktorska w kilku przypadkach mogłaby być troszkę lepsza (Dana Ashbrook, to do Ciebie przytyk), a niektórym scenom przydałoby się lekkie przycięcie podczas montażu. Ale w ogóle mi to nie pzreszkadza, ja wizję Lyncha i Frosta kupuję w 100%, jestem zafascynowany tym, co jeszcze przed nami.
Zdaję sobie sprawę, że sporo osób jest rozczarowanych nowymi odcinkami. Niektórzy oczekiwali klasycznej kontynuacji w tym samym klimacie. Ja się cieszę, że Lynch nie starał się zadowolić wszystkich, tylko zrealizował serial zupełnie po swojemu. Wolę takie podejście niż to, co zrobili twórcy „X-Files”, którego nowy sezon był moim zdaniem udany (poza ostatni odcinkiem), ale w gruncie rzeczy dość bezpłciowy i błyskawicznie ulatujący z głowy, na dłuższą metę – niepotrzebny. Przed nami jeszcze 14 godzin lynchowskiej jazdy bez trzymanki, wiele może się jeszcze zmienić, być może klimat miasteczka sprzed lat jeszcze powróci. Ja na razie jestem bardzo na tak i liczę, że poziom pierwszych czterech odcinków będzie utrzymany. W poniedziałek niestety nowego odcinka nie będzie, bo wyemitują trzeci i czwarty, które już widziałem, ale na szczęście mam „Sekrety Twin Peaks” Frosta na czas oczekiwania, początek zwiastuje pozycję interesującą.

PS Jedna rzecz mi się przypomniała - przydałoby się więcej muzyki, na razie jest dziwnie cicho w serialu.

ocenił(a) serial na 5
GregoriusJ

Zgadzam się w 100%

ocenił(a) serial na 9
GregoriusJ

Także się zgadzam z wszystkim. Twin Peaks jest jedyny w swoim rodzaju.
Pod względem klimatu pierwszych 2 sezonów wzór niedościgniony.
Sopranos, Prawo ulicy i Breaking Bad powiedzmy, że razem z Twin Peaks to najlepsze seriale tv jakie powstały,
ale tylko Twin Peaks nadaje się do wielokrotnego oglądania.
Kiedyś była lista jak wiele seriali czerpało pomysły z Twin peaks i było wiele seriali np:
X-Files, Zagubieni, The Killing, Fargo itp

Nowy sezon póki co jest bardziej w klimacie filmowego prequelu, Zagubionej autostrady czy Mullohand drive,
ale to się jeszcze może zmienić. Twin Peaks słynął z żonglowania gatunkami filmowymi.

ocenił(a) serial na 10
returner

Dla mnie nie musi zmieniać klimatu, dobrze jest tak, jak jest.
Do tych tytułów dorzuciłbym Six Feet Under, to jest zdecydowanie najlepszy serial w historii :)

ocenił(a) serial na 10
GregoriusJ

Absolutnie nie powinien wracać do stylistyki dawnego TP. To żeglowanie po bezdrożach jest nowym otwarciem i zaprowadzi nas do nowej jakości, o której kiedyś będziemy mówić tak jak o dawnym TP mówimy do dzisiaj. Zły Cooper dodatkowo mnie nakręca. Zaczynam mu trochę kibicować :P W nim jest Coop. Intelekt, zmysł. W nim. Póki co.

ocenił(a) serial na 10
Gregory_P

No, to po prostu odbicie Coopera, wykorzystuje wszystkie jego zalety i umiejętności do czynienia bardzo złych rzeczy. Podoba mi się to, że tak jak zły Cooper jest dokładnym przeciwieństwem dobrego Coopera, tak Dougie jest Cooperem w krzywym zwierciadle - otyły, źle ubrany, źle uczesany, zdradzający żonę i (tak mi się wydaje) niezbyt inteligentny. Taki dobry, zły i brzydki :)

ocenił(a) serial na 10
GregoriusJ

https://i.redditmedia.com/CKWYfM9B0pJw6q-OGxi_wrf6Xq-IOJ3evRjuFyasQgk.jpg?w=480& s=f206e5969db865d6071d9d20609d66ea

:)

ocenił(a) serial na 9
GregoriusJ

Wiesz stacja HBO stworzyła wiele seriali na wysokim poziomie.
Nie tylko Sopranos, Prawo ulicy i Sześć stóp pod ziemią :)
Dopisać można też Kompania braci, Rzym, GOT, Detektyw ( 1 sezon), Westworld.
A także Oz, Carnivale, Deadwood, Zakazane imperium, Pozostawieni.

Sześć stóp pod ziemią z pewnością jest w Top 5 seriali HBO na każdej liście z jaką się spotykałem.
Styl serialu jest niemal identyczny jak w Sopranos z jedną różnicą,
że w jednym rodzina szefa mafii, a w drugim rodzina zakładu pogrzebowego.

Co do nagród to jestem trochę zaskoczony, że Prawo ulicy przez 5 sezonów nie dostało nigdy nawet
ani jednej nominacjo do złotych globów. (Nie mówiąc o braku wygranej)
Trochę słabo jak na Top 4 najlepszych seriali w historii tv.
Dla porównania:
Twin Peaks - 3 złote globy na 2 sezony
Sopranos - 5 złotych globów na 6 sezonów
Breaking Bad - 2 złote globy na 5 sezonów
Sześć stóp pod ziemią - 3 złote globy na 3 sezony

Być może zaszkodziło Prawie ulicy konkurencja w postaci Sopranos i Sześć stóp pod ziemią,
a nie chcieli aż 3 seriali tej samej stacji wyróżniać.

Warto odnotować też świetny wynik X-Files - 5 złotych globów na 9 sezonów.
Oczywiście nagrody za pierwsze sezony, które miały bardzo wysoki poziom.

ocenił(a) serial na 10
returner

No ja wiem, że HBO wyprodukowało mnóstwo fantastycznych seriali, widziałem wszystkie wymienione przez Ciebie tytuły :-)

ocenił(a) serial na 8
returner

"Przystanek Alaska"- świetny serial i nadaje się do wielokrotnego oglądania..

ocenił(a) serial na 9
filmowa_tasma

110 to stanowczo za dużo epizodów, by chciało się wracać tak chętnie jak
do seriali z 10-30 epizodami. Ale faktem jest, że Przystanek Alaska jest w czołówce seriali lat 90'
Twin Peaks, X-Files, Przystanek Alaska, Przyjaciele, Oz.
No i Sopranos, ale dopiero zadebiutował 1 sezon w 1999.

ocenił(a) serial na 10
returner

"Przystanek Alaska" próbowałem, ale jakoś mnie nie wciągnęło.
Dorzuciłbym do listy "The Shield" i "Mad men" - uwielbiam.

ocenił(a) serial na 9
GregoriusJ

Pod względem klimatu to Twin Peaks, X-Files i Przystanek Alaska są specyficzne.
Oczywiście ja oglądałem te seriale w latach 90' w naszej tv i świetnie się bawiłem.
Dzisiejszy odbiór może być inny tych seriali, jeśli ktoś teraz obejrzy je po raz pierwszy.
Do Twin Peaks wracałem jeszcze czterokrotnie.
Do X-Files powróciłem w 2010, bo w tv oglądałem to nieregularnie.
Do Przystanku Alaska nie powróciłem, ale pamiętam dobrze ten serial.

The Shield (świat gliniarzy) i Mad Men też widziałem,
ale to przecież nie seriale z lat 90 o których mowa.

Z seriali o tematyce gangsterskiej tak oceniam:
Prawo ulicy - 10/10
Breaking bad - 10/10
Sopranos -9,5/10
The Shield (Świat gliniarzy) -8,5/10
Zakazane imperium -8/10
Fargo -9/10
Gomorra -8,5/10
Narcos -8,5/10
Peaky Blinders -8/10
Taboo- 8/10

ocenił(a) serial na 8
returner

W przypadku "Przystanku Alaska" dużym plusem jest to, że można oglądać wybrane odcinki. Miejsce, specyfika postaci, pewne wątki łączą się w całość, ale praktycznie każdy epizod dotyczy innego zdarzenia i w obrębie odcinka się zamyka. Dla samych wywodów Chrisa Stevensa mogę oglądać ten serial non- stop.

ocenił(a) serial na 10
GregoriusJ

pięknie napisane. Podpisuję się obiema rękoma.

ocenił(a) serial na 10
ganesa

A dziękuję. Po sześciu odcinkach zdania nie zmieniam, nadal jest pięknie i niesamowicie. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Co do jednej rzeczy zmieniłem zdanie - obejrzałem wczoraj ponownie "Inland Empire" i tym razem bardzo mi się spodobało.

ocenił(a) serial na 9
ocenił(a) serial na 10
Borys_17

Wielce znaczący komentarz.

GregoriusJ

Mam takie mało subtelne pytanko, a w związku z tym że wszystko co powyżej zostało tutaj napisane absolutnie do mnie trafia, zadam je tutaj. Spory czas temu oglądałam Twin Peaks III do połowy bodajże, ALE nigdy wcześniej nie oglądałam a nawet nie bardzo słyszałam o pozostałym sezonach. I teraz pytanie, czy popełniłam jakiś szczególny błąd? Wiem, że III sezon jest kontynuacją (? ) dwóch poprzednich, tylko że mnie do tych dwóch poprzednich wcale a wcale nie ciągnie. Chcę ponownie obejrzeć tym razem w całości III sezon, ale mam wątpliwości czy moja interpretacja jak i zrozumienie tego szalonego, pogmatwanego obrazu będzie słuszna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones