ostatnia część to jakiś żart., Musiałem przewijać całe fragmenty tych łzawych pseudofilozoficznych wysry...
Ktoś cię zmuszał ? XD I jakim cudem dotarłeś do 4 sezonu ? XD Już na pierwszym powinieneś dać sobie spokój biorąc pod uwagę ,że tych ,,wysrywow" jak je ładnie nazwałeś było dość mało w porównaniu do innych odcinków :D
Dokładnie tak, po 4 odcinkach miałem wrażenie, że w końcu mają jakiś pomysł na dalsze perypetie. Okazało się, że nie. 4 sezon i tak lepszy od 3.
Oczywiście jak zwykle słabo świecąca gwiazdka Westworld, drewniana tessa musiała przeżyć, bo jak to bez niej serial dalej ciągnąć. Dno. Bez najbardziej drewnianej marnej aktorki?Ale żenada. Zamiast zakończyć to właściwie zagładą świata hostów i ludzi, dając do zrozumienia, że oba światy są takie same i szukają tak samo próżnych wartości? Nie, musieli to zepsuć, bo przecież nie można było zakończyć pokazaniem, że drewniana tessa jest jednak tak samo zła, pyszna i próżna jak ludzkie, których nienawidziła. Dodam tylko, że tradycji musiało stać się zadość wszelkie w miarę męskie postacie białe do piachu, Stubbs, William, Caleb. Ale kochające inaczej co gatunku nie przedłużą rura i do przodu. Ilu tu się wplotło znowu polityki i współczesnej agendy pod paznokciami. Kolejne co drażni, nie ma tu śmierci ostatecznych co pokazał ten sezon, każdy zabity nagle może ożyć bo ktoś tam gdzieś tam kopię ma czy kulkę w nerce nosi.
Więc te wszystkie emocjonalne sceny z odcinka nr 7 jak krew w piach, nic nie warte. A tak się po poprzednim odcinku fajnie zapowiadało.
Uff wymęczyłem do końca i podzielam z powyższego posta stwierdzenie, mieli szansę odejść "with a bang" ale niestety. Jak w 5tym sezonie wróci moja ulubienica drewienko Tessa czy William nie mający już podkładki (William zginął, a nie istniała kopia Wiliiama w "Sublime", bo niby skąd, to parsknę śmiechem. To, że jest tam Maeve i Dolores to pewniak. Ale Bernard wyszedł i z tego co można było wyjąć z rozmów z indianinem ryzykował unicestwieniem. Więc kolejna postać, której być już nie powinno. No ale czuję, że się pośmieję, bo nagle okaże się, że pamięć Dolores zawiera wszystko i wszystkich z WW. Nawet nie będącą w WW Hale.
Caly 4 ty sezon byl zenujacy i tandetnie kiczowato zrobiony.Ciagle odcinanie kuponow a jak juz nic nie pozostalo to wracamy do swiata z 1-go sezonu,by jeszcze to zepsuc.
Ale marudzicie XDDD i zero konkretów co się nie podobało XDDD dla mnie kozak, jeśli będzie 5 sezon chętnie obejrzę, spadam stąd a wy sobie marudźcie dalej ;DDD
Zaden kozak,Ed Haris dawal rade to fakt,ale ogolnie zero napiecia,jedynie 4 i 5 odcinek cos tam lekko iskrzyło.Cały watek Dolores mega infantylny wlacznie z jej gra,wiecznej mimozy,zreszta watek Aarona Paula tez nie lepszy,sam aktor ktory blyszczal w 3 sezonie tu niestety zbyt ekspresyjnie gral .Zwroty akcji naciagane na poziomie przedszkola.
Pod czapą to masz chyba takiego małego gejka co cię kłuje w szarą maź. Niektórzy to mają naprawdę zamiast hemoglobiny homofobinę.
Boję się dowiedzieć co ty masz nosisz w pustej przestrzeni wewnątrzczaszkowej, podejrzewam, że próżnię. Może jakiś argument barania a nie ad persona...
błysnąłeś jak żar z peta rzuconego z balkonu w nocy... to nawet nie był kapiszon o petardzie nie wspominając. A pomyślałeś że może jesteś za tępy aby zrozumieć o co tu chodziło? Zresztą nie mogę się kierować gustem kogoś kto ocenił Erin Brockovich na 1 XD
Jak jestem mega fanką Westworld i Dolores tak finał mi zupełnie nie podszedł, mega nuda, infantylne rozkminki i łzawe dialogi, a zapowiadało się niezle.
Podobały mi się pierwsze minuty tego odcinka, nie wiem czemu, ale skojarzyło mi się z prolgiem drugiej części "Przejście: Dwunastu" Cronina, kto czytał ten wie o co mi chodzi. A później to pojedynek Williama i Hale wypadła no nieźle, tak komiksowo, choć to całe nawrócenie jak dla mnie wyszło na siłę, prostolinijne. Śmiesznie wyszła ten cały pościg za Williamem. A ucieczka Caleba i Frankie jak z kina klasy B, no i to ckliwe pożegnanie (no dajcie spokój ruszało to was, tyle męczyli z tym ratowaniem Ojca i na koniec zostaje na przystani BO CO ?). No i nie mogli nie dodać wątku LGBT, no jakże by nie inaczej, dziś już nie ma produkcji bez takich wątków. A wątek Dolores i drewnianego Teddego (Marsden już w Sonic 2 mnie rozczarował, wolałem go z pierwszego sezonu) no cóż wzruszający, trochę przeciągnięty, ale i zaskakujący (wirtualny świat). Ariana DeBose zmarnowana w tym sezonie, równie dobrze mogła jej postać grać inna aktorka i nie robiło by to żadnej różnicy. Sam koniec, no nie wiem czy to nie definitywny koniec. Nie widzę kontynuacji w takiej samej formie, nie wiem czy powrót na Dziki Zachód to (znów) dobry pomysł, ale może twórcy nas zaskoczą.
Odcinek dobry, tak jak cały sezon, ładny wizualnie, dobrze nakręcony i zagrany, ale jak dla mnie brakuje odwagi z pierwszych dwóch sezonów.
Ja tam przy pożegnaniu Frankie i Caleba uroniłam łezkę, mimo że dzieci nie posiadam.
z bólem serca, ale podzielam rozczarowanie:( uwielbiam wszystkie trzy sezony Westworld, ale ten nowy to już sam nie wiem co to jest. Postaci randomowo przywracane (co jest już serio okropne, bo to totalnie znieczula na ich każdą kolejną "śmierć"), zero w tym konsekwencji i logiki, stawka niby przeogromna obejmująca cały glob, a mam wrażenie że cała ta inba na jednym amerykańskim podwórku się kręci. Wielka szkoda, ale jeśli powstanie 5 sezon (coś mi się obiło o uszy, że oglądalność 4 sezonu jest bardzo niska w porównaniu do poprzedników), to pewnie zobaczę jak to się skończy :/