Wiecie... Podchodziłam do tej adaptacji ze stoickim spokojem i bez oczekiwań. Chciałam się po prostu dobrze bawić oglądając ten serial. Przeszłam bez gdakania nad różnymi absurdalnymi sytuacjami, pośmieszkowałam sobie nad memami, ale jednak nadal uważałam, że ok: seriale mają swoje prawa, to nie jest książka, to nie jest nawet ekranizacja. ALE!
I tu uwaga spoiler,
Kiedy jedna z głównych klamr spinających całość historii, od pierwszego tomu opowiadań po rozdział 9 ostatniego tomu sagi (!) zostaje sprzedana na tacy jako finał 2 sezonu, to nóż mi się w kieszeni otwiera... Najzwyczajniej w świecie wszystkim tym, którzy ksiażki nie mieli okazji jeszcze przeczytać, zrujnowano jej odbiór i cały element zaskoczenia. Nie moge się pozbierać :D Dziękuję za uwagę :D