Wiedźmin (2019)
Wiedźmin: Sezon 3 Wiedźmin Sezon 3, Odcinek 4
Odcinek Wiedźmin (2019)

Zaproszenie

The Invitation 53m
4,5 1 624
oceny
4,5 10 1 1624
Wiedźmin
powrót do forum s3e4

Jaskier gej XD

ocenił(a) serial na 5

Jaskier, czyli największy babiarz nagle zostaje gejem? XDDDDD

WRECKER77

Wychodzi, ze to bisex XD Jak Freddy Mercury. Ten 2gi zapewne inspirował sie Jaskierem XD

ocenił(a) serial na 7
WRECKER77

Kurła a mieli gotowy scenariusz od Jędrka, tylko im gejopropaganda odpaliła i takie efekty...

ocenił(a) serial na 7
tony76

I naprawdę to taki problem że zrobili kogoś bi albo zmienili komuś kolor skóry? To przecież nic nie zmienia w serialu. To zupełnie nieistotne wątki. Przecież to serial na podstawie książki, mogą sobie zmienić co chcą. Są seriale o Sherlocku Holmsie gdzie Sherlock to kobieta. I tam nie ma problemu. Problem dla was jest tylko jak czarny gra białego albo ktoś jest gejem.

BartasBartas

Walić poboczne postacie, niechaj sobie lubią fiutki, ale postać Jaskra gejem czy bi ??? takie rzeczy tylko netflix potrafi pieprzyć...

ocenił(a) serial na 7
Zgrywus90

A co za różnica czy jest hetero czy nie? przecież to kompletnie bez znaczenia dla fabuły a przynajmniej dodaje jakiegoś koloru do świata tak jak czarne elfy. Jakby wszyscy byliby biali i hetero to byłoby beznadziejnie.

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

Jakby wszyscy byliby biali i hetero to byłoby beznadziejnie.


a, czemu? Bo wiesz np są filmy z całkowicie czarną obsadą (typu Wakanda itp) i jakoś nikt nie mówi że to beznadziejne i nikomu to nie przeszkadza. Ponieważ swiat przedstawiony jest koherentny a adaptacja np komiksu czy gry trzyma sie założeń tego swiata. W tym wygladu jego postaci. Dlatego oczywiste jest dla mnie, że np adaptacja legend arturianskich lub europejskiej historii bedzie obsadzona wylacznie tak jak powinna, dla tych samych powodów dla których tylko czarnymi obsadza sie Wakandę itp filmy. Skoro jednolite obsady nie-biale nikomu nie przeszkadzaja to czemu jednolita biala obsada może przeszkadzac ? Tego nie potrafie zrozumiec, bo to nielogiczne.

ocenił(a) serial na 7
tallis1___

Jak to nikt nie mówi że wakanda jest beznadziejna jak ja tak mówię :) Uważam że jednolita czarna obsada to słaby wybór i nie da się tego oglądać. Oceniłem film na 3 a drugiej części nawet nie oglądałem.

Rozumiem twój punkt widzenia ale osobiście nie uważam żeby w wiedźminie jakoś bardzo przesadzili. Moim zdaniem właśnie elfy i magowie nawet pasują jako azjaci albo czarnoskórzy. Kuł w oczy to by ciemny krasnolud. Tak samo jeśli ktokolwiek ze świata wiedźmina miałby być biseksualny to jaskier się do tego idealnie nadaje. A fakt że wprowadzili jego wyskok dopiero w 3 sezonie też trochę łagodzi sytuacje. Pewnie zaraz będzie miał kolejne kobiece podboje bo to po prostu taki typ postaci. No i osobiście też bym widział jakąś czarodziejke w związku z inną czarodziejką bo to moim zdaniem pasowałoby najbardziej. Mają się za lepszych od reszty, aroganccy, dorastają we własnych zamkniętych grupach aż się prosi o jakiś kobiecy romans :)

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

Moim zdaniem właśnie elfy i magowie nawet pasują jako azjaci albo czarnoskórzy. Kuł w oczy to by ciemny krasnolud.


oto przykład okna owertona w działaniu :) fałszujesz coś - np postacie - a potem ludzie przywykają do troche fałszu, a potem do troche wiecej fałszu i jeszcze wiecej fałszu :)

ocenił(a) serial na 7
tallis1___

Ale ci napchali bzdur do głowy człowieku :) Ktoś ci ustawił mózg w taki sposób że oglądając seiral adaptowany na jakimś świecie, każde odstępstwo od tego świata postrzegasz jako fałszowanie prawdy :) Ja to nazywam fikcją literacką, świat w serialu nie musi być dokładnie taki sam. Co za różnica czy elf będzie żółty, niebieski czy czarny? Dla normalnych ludzi żadna. A dla ciebie to jest niewybaczalny zamach na prawde. Ładnie poryty jesteś :)

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

nie rozumiesz, że nie chodzi o fikcję, ale wlasnie o prawdę. to taki podstęp - jeśli pozwolisz wmówic sobie, że coś nie ma znaczenia to potem kolejne rzeczy beda ci wmawiane, że nie mają znaczenia, stopniowo bedzie ich coraz wiecej, i wiecej, a zatem ilość fałszerstwa bedzie rosła, a ty bedziesz to przyswajał bezkrytycznie. i pewnego dnia zbudzisz się, i nic w twym życiu nie będzie już miało znaczenia. bo nawet nie zauważyłeś, kiedy odebrano ci wszystko co ważne. Wszelkie prawdy. A fikcja literacka to także pewien swiat, który jest wytworem jakiegoś człowieka, jego twórczego umysłu. To świat, którego sie trzyma adaptator, a przynajmniej powinien na ile sie da. I tak skrajne wykoślawianie treści adaptowanych utworów - postrzegam to jako fałszowanie prawdy UTWORU, który adaptują. Prawdy wyrażonej w utworze. Fikcyjna opowieść ma za zadanie przekazywać prawdę. Tylko czyni to w inny sposób od np dzieła naukowego. Prawdę mozna fałszowac w życiu, ale i można ją fałszować w utworze. W koncu już tak niewiele pozostało nam w dzisiejszych mediach prawdy, że ocalenie, każdej jej dawki chocby malutkiej się liczy :)

ocenił(a) serial na 7
tallis1___

Ok. dotarliśmy do sedna. Ty uważasz że filmy i opowieści powinny przekazywać prawde a ja uważam że powinny dostarczać rozrywke cokolwiek by w nich nie było. Moge obejrzeć film w którym to polacy byli tymi złymi podczas II wojny światowej, moge obejrzeć wakande z samymi białymi aktorami i moge obejrzeć wiedźmina gdzie geralt będzie czarną kobietą. Nie mam problemu z tym że ktoś w ten sposób może mną manipulować wtłaczając mi do głowy przekłamania i nieprawdziwe historie :)
Myśle że to między nami główna różnica której nie rozwiążemy żadnym argumentem. Także tocz dalej swoją batalie a ja ide obejrzeć jakiś film :)

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

Moge obejrzeć film w którym to polacy byli tymi złymi podczas II wojny światowej, moge obejrzeć wakande z samymi białymi aktorami i moge obejrzeć wiedźmina gdzie geralt będzie czarną kobietą.


Ja też mogę obejrzeć film, z przeinaczeniem historii 2 wojny lub dowolnej wojny, o ile bedzie tam przez tworców jasno podane, że wiedzą że bylo inaczej i nie fałszują historii. Że to tzw. historia alternatywna. Ale dobrze wiemy, że seriale, filmy, gry i ksiazeczki dla dzieci o tematyce historycznej są teraz coraz bardziej fałśzowane. Podobnie z np budową Stonhenge przez Afrykanów albo z nie-greckim Aleksandrem W. I tu pojawia się nam różnica miedzy filmem historycznym a filmem fikcyjnym (fantastycznym oraz realistycznym, fabułą fantastyczną oraz fabułą realistyczną). Różnica ktorej zdajesz sie nie dostrzegać. Ja też mogę obejrzeć wakande z samymi białymi oraz wiedzmina jako czarną kobietę. Tylko że to już nie bedzie Wakanda, poza samą nazwą i to już nie będzie wiedzmin poza samą nazwą. Inna będzie zawartość a etykieta taka sama. To wlasnie jest odmiana fałszowania. Tu akurat postaci i uniwersum (literackiego czy komiksowego czy growego) w adaptacji. Ale dotyczyć to może wielu spraw. Jak się przyjrzeć mediom przez długi czas, przez naście lat, czy dwadziescia to można zauważyć, jak jest sporo rzeczy, które nadal posiadają fajną etykietkę (partie, religie, ideologie, ustroje prawne), ale zawartość, jakby nie ta sama :) Problem którego nie dostrzegasz, jak mi sie zdaje polega na tym, że o ile a przypadku przeinaczenia realnej historii w filmie historycznym wiemy, że ma to służyć czemuś do filmu (np skrótom, albo wyeksponowaniu bohaterów w bardziej barwny sposob) i że możemy sprawdzic w ksiazkach, że tak nie było (np, że gdy zabijano Williama Wallace'a skazanego w jednym z pierwszych procesów o zbrodnie wojenne to angielska ksieżniczka mogła miec 4 lata), ponieważ mamy inne zródła poza samym filmem, o tyle w przypadku filmów opartych na swiatach fantasy jedynym "zródłem historycznym" jest dzieło danego autora. A zatem adaptatorzy powinni starać się zmieniać go, jak najmniej zaś wykoślawiać wcale :) Jesli w filmie fantasy zrobisz z wiedzmina czarną kobietę to to już nie będzie wiedzmin, bedzie sie tylko nazywało wiedzmin, jeśli w filmie fikcyjnym, ale opartym na realiach historycznych (a nie na uniwersum fantastycznym) zrobisz z afrykanskiej królowej białą kobietę to już nie bedzie afrykanska królowa bedzie sie tylko tak nazywała. Różnie podchodzimy do problemu "zawartość i opakowanie", "treść i etykieta". Ja uważam, że oba powinny być ze sobą zgodne. Ale niektórzy ludzie widać nie mają poblemu z tym, że kupują zawartość z "etykietą zastępczą" :D


chyba sie nie zrozumielismy. nie mówiłam o takich prawdach, jakie wymieniasz. Nie o zachowaniu realiów historycznych mówiłam a o tym, że fikcyjny utwór - a nawet utwór tworzący swiat fantastyczny - musi przekazywac jakas prawdę głębszą, gdyż inaczej bedzie tylko nudną rozrywką. Nawet w dziele rozrywkowym, jeśli chce ono mieć jakiś poziom musi istnieć choć nikła zawartość prawdy, ale nie chodziło mi jedynie o zachowanie realiów historycznych (swiata naszego, albo uniwersum ksiazkowego).


Nie mam problemu z tym że ktoś w ten sposób może mną manipulować wtłaczając mi do głowy przekłamania i nieprawdziwe historie :)


To, że nie masz z tym problemu może swiadczyc o dwu sprawach - albo jestes bardzo odporny na podstepne oddziaływanie mediów (IMO wątpliwe choc nie niemożliwe), albo jesteś bardzo naiwny co do ich wpływu na siebie, sądząc, że nie potrafią skłonic cię do wiary w cokolwiek, jeśli bezkrytycznie patrzysz w nie latami. Przypuszczalnie jesteś młody, a zatem jeszcze dość ufny w swą odpornośc na indoktrynację. Z wiekiem ludzie bardziej potrafią zauważyć, jeśli spoglądają w przeszłość swego życia, jak w poprzednich latach oddziaływano na nich mediami. Potrafią też zauważyć, jakie zmiany w ich poglądach zaszły na skutek prawdziwego postępu naukowego (poszukiwania prawdy), jaki sie dokonał za ich czasów, a jakie na skutek wlasnie stopniowej normalizacji pewnych ideologii politycznych za pomocą popkultury i mediów. A indoktrynacja sie dzieje powoli, stopniowo, latami. Normalizują w popkulturze pewne treści i postawy (polityczne, ideologiczne, etyczne), które wpierw bierzemy za akceptowalne (zwlaszcza, gdy opakowuje się nam je w ładne etykietki z miło kojarzyących się słów (np równośc, tolerancja, postęp, ekologia), albo gdy ich skutki nas bezpośrednio nie dotykają np. bezpłodność, bieda, bezrobocie, samotność), potem uznajemy je za bezdyskusyjne (to ważny, krytyczny moment, w którym pozbywamy się swego prawa do krytyki jakiejs idei lub ideologii ! - w tym momencie zaczynamy być umysłowo zniewoleni przez jakąś ideologię, gdy akceptujemy, że jest dogmatem jakiego nie wolno podważać ! np. zródła transgenderyzmu) a w koncu mylimy je z rzeczywistością i zaczynamy wierzyć, że tak było zawsze (np że kapitalizm istniał zawsze). :D

Różnica poglądów miedzy nami, sądzę że da się sprowadzić do odmiennego spojrzenia na język i rzeczywistość. Moim zdaniem język (takze literacki, utworu fikcyjnego) służy do opisywania rzeczywistości, a jeśli wykorzystuje się go do fałszowania rzeczywistości to źle. Wyglada, że ty nie widzisz tu problemu. Twoim zdaniem, o ile rozumiem zawartość i opakowanie to to samo, wystarczy zmienić komuś czy czemuś nazwę (jak to czynią od dekad ideologowie, indoktrynerzy, celebryci, influensarzy) a już zmienia się tego czegoś, albo kogoś, tożsamość. Ja tak nie uważam. Osoba będąca mężczyzną, jeśli nazwie się kobietą. To jedyne co sie zmienia to nazwa. Nadal jest mężczyzną. Osoba bedaca prawomocnie skazaną za przestepstwo jeśli nazwie się niewinną, to nadal zmieni się tylko nazwa a nie istota problemu. Osoba będąca wyznawcą judaizmu na przykład jeśli odzieje się w arabskie szaty nadal pozostaje wyznawcą judaizmu, a nie staje się Arabem. Osoba stara, jeśli zrobi sobie charakteryzację, by wyglądać młodo to nadal będzie w istocie starą, a zmieni się tylko jej "opakowanie" :) Kto tego nie zauważa, a raczej PRZESTAJE zauważać, ten powinien IMO gruntownie przemysleć swoją podatność na medialną propagandę :)
To co robią dzieki adaptacjom utworów (ksiazek, gier, komiksów i rimejków starych filmów) używa wlasnie tego... nazwijmy to "mechanizmu", albo też jednym z celów wykoślawień w tych dziełach jest oduczenie ludzi rozpoznawania, że istnieje "zawartość" i "opakowanie", i że da się zmienić "opakowanie" ale nie koniecznie zawartość i, że jeśli zmienić "zawartość" ale etykietę (język, nazwę, imię) pozostawisz na miejscu to nie oznacza, że wnętrze pozostało takie same. Chodzi o TOZSAMOŚC - osoby realnej, postaci ksiazkowej, i postaci historycznej, oraz o tożsamości kulturowe, z których sie one wywodzą. Jesli obsadzę Francuzkę, albo Niemkę w roli afrykanskiej królowej to mogę tą rolę nazwać afrykanską, ale ona już nie bedzie afrykanska w swej istocie. Mysle, że korporacje medialne chcą nas dzięki wykorzystaniu "raceswapu" i "genderswapu" nauczyć, że nie ma różnicy między "wnętrzem" a "etykietą", "istotą" a jej "nazwą", "towarem" a "opakowaniem". I, że nie musi istnieć prawda w znaczeniu zgodności pomiędzy tymi dwiema rzeczami - zgodności miedzy wnętrzem/istotą/zawartością a nazwą/etykietą/językiem. "Raceswapy" i "genderswapy" normalizują tą ideę poprzez granie na naszej chęci tolerancji i otwartości. Normalizują ideę, że nie ma różnicy miedzy "istotą" a opisującym ją językiem. Ale jeśli dotyczy to osób (historycznych, lub aktualnie żyjących a nawet postaci fikcyjnych) to mamy POWAZNY problem. Ponieważ to sprawia, że zerodujemy ideę osoby, osobowości. Skoro "szata" będzie oznaczała "tożsamość", skoro etykieta bedzie znaczyła istotę. To może ludzi nauczyć, że nie ma osoby ludzkiej i osobowości. Że istnieją tylko odmienne handlowe "etykiety", ideologiczne "języki", naukowe "nazwy", czy modne "szaty" - zewnętrzne opakowania w jakie mozemy osobe ludzką opakować. Wielu ludzi zwlaszcza młodych ma wlasnie dziś takie postrzeganie świata - sądzi, że to wszystko jedno. Ale niestety to nie jest wszystko jedno, nigdy nie było i nigdy nie będzie. Choć oczywiscie jest bardzo przydatne dla władzy nad masami, do masowej kontroli umysłu :) Jednym z głównych problemów spolecznych prowadzących nas do coraz wiekszego mentalnego zniewolenia jest to, że jest nam wszystko jedno - to tylko język, to tylko rozrywka, to tylko polityka, to tylko moda, to tylko... oduczanie nas stopniowe postrzegania różnicy miedzy faktem a opinią, zródłem a jego interpretacją, tematem dzieła a metoda dzieła, dowodem a przesłanką, wysiłkiem a osiągnięciem, wydarzeniem (np historycznym) a jego interpretacją przez ideologie (np aktualne), miedzy istotą sporu a jego stronami (partiami na przyklad), miedzy językiem (medialnym) a opisywanym przezeń przedmiotem, towarem a opakowaniem (np różne kolory i formy komórek nie stanowią o zmianie użyteczności komórki), miedzy osobowością człowieka a jego ubraniem. Np mogę założyć dres, ale nie będę przez to sportowcem, mogę założyć kimono ale nie stanę sie przez to Japonką. Oni chcą by było wam wszystki jedno. Uważajcie młodzi na ten problem, bo to sie dzieje w BARDZO miły, ładny, podstępny sposób, za pomocą miłej rzeczy, czyli rozrywki. A przy rozrywce, jak to przy rozrywce - wyłączamy myslenie :)

ocenił(a) serial na 7
tallis1___


Dodam na koniec tylko małą przestroge:
Historia pokazuje kim najłatwiej było manipulować. Nie ludźmi którym jest wszystko jedno. Nie ludźmi którzy mają postawe na zasadzie ja żyje swoim życiem i niech inni ludzie też żyją swoim. Nie nie nie.
Najprościej ZAWSZE się manipuluje ludźmi którzy się boją, którzy chcą walczyć, którym na czymś zależy, którzy chcą czegoś bronić. Takimi ludzmi się kieruje jak owieczkami bo zamiast myśleć racjonalnie myślą emocjami.

Pamiętaj o tym że manipulują wszyscy. I ci, którzy fałszują historie w filmach i ci którzy krzyczą, że historia w filmach jest fałszowana. Obie strony mają swoje powody do tego żeby kierować ludźmi w konkretnym kierunku.
Także miej się na baczności przyjacielu bo jesteś napewno łatwiejszym celem do zmanipulowania niż ja. Tak przynajmniej pokazuje historia :)

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

Dodam na koniec tylko małą przestroge:
Historia pokazuje kim najłatwiej było manipulować. Nie ludźmi którym jest wszystko jedno.



no cóż, ja mysle odwrotnie - to żyjących tylko prywatnym życiem i nie interesujących się niczym, co sie z nimi robi spolecznie, politycznie najłatwiej było wchłonąć do jakiejś ideologii czy nie fajnego ustroju. IMO wlasnie ci, którym jest wszystko jedno politycznie bardzo długo nie są uodpornieni na stopniowe przekonywanie ich do zniewolenia umysłów.

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

Obie strony mają swoje powody do tego żeby kierować ludźmi w konkretnym kierunku.


tak. a to dlatego, że to są dwie strony tej samej monety. ludzie wynajęci przez korporacje do psucia, fałszowania, demoralizowania, oraz "kontrolowana opozycja " ludzie wynajęci przez korporacje do przeciwstawiania sie temu. aby tworzyc dramę dla popularności. Co nie oznacza, że psucie, fałszowanie i demoralizowanie nie są prawdziwe i naprawde złe.

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

Takimi ludzmi się kieruje jak owieczkami bo zamiast myśleć racjonalnie myślą emocjami.



tak. od lat widzę jak każda kampania wyborcza ma to samo hasło co polsat "włącz emocje" :D korporacje medialne sterują emocjami - bój się grypy, klimatu albo innych naturalnych zjawisk, nienawidz tego czy innego polityka, wstydz się za to kim jesteś - np. Europejczykiem, Polakiem, czy też np chrzescijanem.

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

Najprościej ZAWSZE się manipuluje ludźmi którzy się boją, którzy chcą walczyć


oczywiscie, dlatego "góra" tworzy w waszych głowach podziały na partie i wskazuje jednej grupie, że ma sie bać tuska a drugiej że kaczynskiego. :D ale jednoczy wspolnie obie grupy pragnieniem "obdzierania ze skóry" Rosjan. albo kogoś innego, emigrantów na przyklad. Choć wrogowie są nam okazjonalnie wskazywani (latali bombiarze z 5 lat po Europie? A potem co ? wyłączyli bombiarzy, włączyli grypę, wyłączyli grypę włączyli wojnę, teraz wygaszają wojne to pewnie znów włączą grypę) to, niektórzy z nich są naprawde niebezpieczni a inni nie są naprawde niebezpieczni.

Natomiast ludzie, którym jest wszystko jedno są najbardziej bezbronni, wobec wladzy, a zwlaszcza wobec jej poszerzania nad nimi - i dlatego wladza ich tak lubi i promuje tumiwisizm - ponieważ ich nawet nie trzeba manipulować, im nie trzeba włączać i wyłączać emocji (strachu, nienawisci, wstydu), gdyż nie mają emocji na te tematy, ponieważ im wszystko jedno, bo żyją tylko prywatą (prawdopodobnie obchodzi ich tylko stan konta bankowego), i oni zgodzą się na wszystko co sie z nimi zrobi, dla "wygody, mody i urody" :D to ci którym wszystko jedno zgodzą sie na wszystko dla lajków, dla pieniedzy, dla wycieczki na Bali, łącznie z tym co sie zrobi z ich mózgiem. Stopniowo, stopniowo, bardzo małymi krokami, w każdym temacie nie będącym "rozgrywką międzypartyjną" (bo w tym temacie musicie być ostro podzieleni) media uczą was - przez lata - aby było wam wszystko jedno, czy coś jest prawdą czy nieprawdą. Ale ja zawsze pytam o granice. Gdzie leży granica tumiwisizmu? Gdzie powinniśmy postawić granicę fałszowania rzeczywistości (byłej i obecnej) przez media? Gdzie leży granica tego, że jest ci wszystko jedno, czy w jakiejś sprawie korpo-media lansują prawdę czy nieprawdę ? Bo ja już dojrzałam do uznania, że granica tolerancji na fałszowanie rzeczywistości musi gdzieś istnieć. (pamietaj, że jestem bezpartyjna i nie jestem za żadną partią - od 4 wyborów nie głosowałam, dopiero w tych zagłosowałam, ale nie na duże partie tylko na taka co nie przeszła progu - to zresztą ostatnie wybory, w jakich biorę udział, ponieważ nie mam ochoty, by ponownie mój głos ukradły duże partie - w tych wyborach głosy partii które nie mineły progu ukradziono - zaliczono na partie które przeszły próg, dlatego już nigdy nie zagłosuję) Przyjdzie taki moment, że zrozumiesz, że dopóki bylo ci wszystko jedno, (czy media głoszą prawdę czy nieprawdę w jakims temacie), ponieważ zdawało ci się, że to cię nie dotyczy, dopóty mogli cię wykorzystywać do dowolnych celów, póki ci za nie zapłacą. Ale na tym polega ich władza - zostawiają w spokoju tych, którym jest wszystko jedno, ponieważ taka grupa nie sprzeciwi się niczemu, ale taka grupa to zapas ich "żeru" na długie lata :D Grupa niezdecydowana, grupa której wszystko jedno to po prostu grupa, którą jeszcze nie wchłonęli, nie posegregowali na dwa stronnictwa. Tym, którym jest wszystko jedno czy prawdę czy fałsz głoszą media to są takim ich "zapasem" - można taką grupę "skanalizować" pozniej, wtłoczyć w nową ideologię, narzucić kolejną nowomowę, ponieważ cały czas było im wszystko jedno.

ocenił(a) serial na 7
tallis1___

Mam pytanie apropo tych granic fałszowania rzeczywistości o których piszesz. Jako że rozmowa wyszła od wiedźmina to na tym się skupie. Jaskier biseksualny jest przekroczeniem granic tak?

A czy jak jakiś bohater, który był w książce pulchny a zrobiliby z niego w serialu szczupłego jest przekroczeniem granicy? Czy ktoś kto oryginalnie jest mało atrakyjny a zrobili z niego amanta jest przekroczeniem granicy? Czy ktoś kto wygląda w konkretnie opisany sposób (np. okrągła twarz, krótkie wąsy, ostre kości policzkowe) a dobrali aktora który wygląda inaczej to czy to jest przekroczenie granicy?

Gdzie stawiasz granice??

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

Wiem o co ci chodzi :) To sensowne pytanie. Mi sie wydaje, że to chodzi o tożsamość postaci, (czyli w ogólności osoby ludzkiej), ponieważ to tak, jakbys miał do czynienia ze sfałszowaniem czyjejś tożsamości. W RL dałoby się to porównać do np. fałszywego przedstawienia jakiegoś człowieka przez media (np. zafałszowania jego działan i słów jako polityka - by np pokazać go gorzej albo lepiej niz jest naprawde), albo do kradzieży tożsamości czyjejś (jak biorą na kogoś kredyt), albo do sytuacji, gdy media z jakąś osobą (publiczną albo i nie publiczną) robią to co, no czesto im sie zdarza, czyli stawiaja sie w roli prokuratora, sądu i kata jednoczesnie i od razu zanim jeszcze jakies śledztwa sie zaczeły. Wszystkie te sprawy u swego sedna mają zafałszowanie obrazu jakiejś osoby. Nie muszę lubić danej osoby, nie muszę być jej stronnikiem politycznie, aby nie chcieć by ktoś sie pod nią podszywał, albo fałszował jej słowa, albo przedstawiał jej osobowość, charakter, czy pochodzenie w sposób fałszywy. Tak samo z postaciami historycznymi. Z nimi jest to oczywiscie wiekszy problem niż z postaciami literackimi. Np. niedawno jakiś teatr zrobił spektakl o Joannie D'Ark i przedstawiono ją jako transgenderową lub queerową lub cos w tym stylu. To jest już poziom skrajny fałszowania. Poziom patologiczny powiedziałabym. Czym innym jest, gdy dwu historyków o odmiennym podejściu czy poglądach odmiennie zinterpretuje znane wszystkim wypowiedzi jakiejś postaci historycznej np Hanryka VII, czy Churchilla, a czym innym jest utrzymywanie, że ci goście byli np gejami, albo że byli arabskiego czy afrykanskiego pochodzenia. To jest poziom skrajny, patologiczny fałszowania historii. Ale wszystko to zaczeło się od fałszowania postaci fikcyjnych w serialowych adaptacjach ksiazek. No, tak te przykłady jakie wymieniasz - wzrost, waga, uroda, czy kolor wlosów, (czy poziom atletyczności, którego zwiekszenie przynajmniej ma praktyczny sens w kinie akcji ) są mniejszymi problemami, mniejszymi zmianami, bo dotyczą jedynie wyglądu jednostki (a nie są to głębsze zmiany np zmiany pochodzenia etnicznego przez zmianę koloru skóry, albo zmiany postawy moralnej bohatera przez np przyłączenie sie do postaci które w adaptowanym utworze były jego wrogami albo zmiana płci postaci, która oczywiscie kompletnie zmienia tożsamośc postaci, wnętrze postaci), no ale i tak są zmianą pewnych detali wygladu, ktore IMO mogą wplywac na relacje postaci z innymi postaciami. Np. poprzez dodanie postaci urody, albo jej odjęcie, już musimy zmienić odrobine jej relacje z innymi. Np. zmniejszając lub zwiększając szanse takiej postaci na posiadanie wątków romansowych. Jednak najważniejsze IMO jest to, że trzeba rozróżnić zmianę wyglądu, od zmiany wnętrza. To co pisałam wczesniej - człowiek ma te dwa aspekty - wygląd i wnętrze. Oba są częścią naszej tożsamości, wplywają na osobowość. Np postacie o większej urodzie mogą być pokazwane, jako bardziej pewne siebie towarzysko :) Dośc zabawnym dla mnie fałszowaniem postaci historycznej było to, jak w serialu "Tudorowie" pokazano Henryka VIII, który z tego co wiem przez cały serial był tak samo szczupły, czyli nie jak na portretach. Mysle, że w wiekszości filmów akcji i fantastycznych te wyglądowe zmiany (jak wzrost, waga, kolor oczu czy włosów) nie mają dużego przełożenia na zmianę fabuły, albo po prostu żadnego nie mniej jednak nawet zmiany wyglądu i wieku u niektorych postaci mogą wplywac na koniecznośc pokaznej zmiany w filmowym uniwersum, w scenerii akcji. Jesli postać w wieku młodym lub średnim w naszej adaptacji przedstawimy, jako starszą to i jej relacje z postaciami młodymi w opowieści muszą sie zmienić. Zmiana wieku postaci wydaje mi się wpływać na zmianę relacji miedzy postaciami. Widać to na przykladzie filmowego LOTR - Frodo filmowy wygladający na 18 - 20 lat jest nieco inaczej traktowany przez reszte hobbitów wygladających bardziej na 25 - 30 lat. Podczas, gdy ksiazkowo to on powinien wygladac na 30 - 35 lat a oni na ok 20 a najmłodszy nawet na 16. To już zmienia relacje miedzy grupą postaci, prawda ? Jednakże IMO zmiany wyglądu jak wzrostu, wagi czy koloru oczu, włosów czy nawet postarzenie czy odmłodzenie choć w wielu przypadkach mogą wpływać na koniecznośc dokładania dalszych odstępstw od ksiazkowego oryginału (np. jeśli postarzą postać to muszą także odebrać jej kondycji, siły do walki) to nie są tak gruntowną zmianą, jak zmiany wnętrza postaci - jej pochodzenia, charakteru, poglądów, celów, postawy, i klasy (i nie chodzi mi o klasę ekonomiczną) :) itp. A tym sie wydaje zmiana z heteryka na geja, albo w przypadku paru seriali mamy w sumie do czynienia ze zmianami wnętrza postaci takimi już skrajnymi tj. bardziej skrajnymi niż zmiana orientacji - np z postaci dobrej na złą (nie mówię o ewolucji postaci w ramach opowieści, w tą stronę, jako części historii ale o od poczatku pokazywaniu postaci negatywnych, jako bohaterów - np Harfootowie i Galadriela, okropne postacie, egoistyczne, tchórzliwe, okrutne, fałszywe, niehonorowe, małostkowe, nielojalne, a tworcy pokazuja je bezkrytycznie, jako bohaterów), albo zmiana postaci z honorowej na krętaczy, jak w przypadku krasnoludów. A co do drobniejszych zmian, jedynie takich wyglądowych jakie nie mają wplywu ani na fabułę ani na swiatotwórstwo (filmowe, serialowe, growe - np. czarnoskóry hobbit ma pewien wplyw na swiatotworstwo - na jego skomplikowanie, komplikuje nam kwestie pochodzenia hobbitów, kierunku migracji, i założenia Shire, natomiast blond Boromir nie ma takiego wplywu, ponieważ jego numenorejscy przodkowie posiadali wlosy i ciemne i jasne) to już ponad 20 lat temu fani Tolkiena mocno krytykowali zmianę koloru włosów postaci w filmach Jacksona. Filmy kilka postaci uczyniły - nie wiedzieć czemu - blondynami. Legolasa, Boromira, Faramira. A jedynego blondyna w obsadzie drużyny, Froda zrobily ciemnowłosym. Może Frodo nie powinien miec włosów bardzo jasnych, na pewno nie takie, jak np Robin Hood grany przez syna Connory'ego (w serialu BBC z lat 80tych), ale może podobne do koloru włosów Pippina. Widzom zżytym z postaciami ksiazkowymi w ich adaptacjach może też nie pasować odmłodzenia lub postarzenia postaci. To odmładzanie lub postarzanie zresztą nie podobało mi się w wielu filmach. Np. Kaspian w ksiazce ma 13 lat, w filmie ze 20. Co już zmienia dużo w sposobie przedstawienia tej postaci, bo wtedy można bylo wstawić jakas scene romantyczną z Zuzanną. A w serialu Amazona mamy podstarzonego (wyglądowo) elfa Celebrimbora, choć nie powinien wygladac starzej niż Elrond. A co do postaci odchudzonych - jednym z pierwszych takich zabiegów, które w istocie mi sie nie podobają i nie są konieczne było odchudzenie bohatera "Niekonczącej sie opowieści", bo Bastian w ksiazcę był gruby. I tu by się przydało twórcom wiecej tolerancji :D Ale, jak mówię sam wygląd to mniejsza sprawa najgorsze są wykoślawienia charakterów i postaw postaci adaptowanych. Z lepszych na gorsze. I nie mylmy tutaj wykoślawienia charakteru (postawy, pochodzenia, zachowania) postaci adaptowanej z ksiazki z oryginalnie wytworzonymi postaciami, które rozwinięto w celu ich zniuansowania, czy nadania im wlasnie jakiegoś rozwoju postaci np od gorszej do lepszej albo od lepszej do gorszej. Tu przykladem są filmy typu "Czarownica" i "Śnieżka i łowca". Biorą postac z bajek czy mitów i dodają jej "głębi", "niuansów", opowiadają nie tylko że była sobie zła wiedzma ale także dlaczego sie taką stała. Podobny temat bardzo podoba mi się w fanfikach tolkienowskich. Np. fanfiki o postaciach negatywnych jak Lotho (to złe, lustrzane odbicie Froda), ktore pokazuja nie tylko jaki był ale skąd się wziął Lotho. Ale adaptacja filmowa to nie fanfik. Fanfik to umowa, że piszemy wersje alternatywną - adaptacja to wymóg trzymania sie przynajmniej głównych zarysów utworu - w tym oddania głównych cech postaci. Krecenie filmów jak "śnieżka i łowca" mi sie podoba, jako rozwiniecie postaci z baśniowych, folklorystycznych zródeł. Takie "unowoczesnianie" popieram :) Ponieważ jest to adaptacja zródła folklorystycznego, uniwersalnego a nie powieści autorstwa znanej nam z imienia i nazwiska jednostki ktora stworzyla okreslonych bohaterów. W tym momencie chodzi nam też o tożsamośc autora powieści (opowiesci, gry, poematu), którego zapatrywania, doswiadczenia, i ogólnie tożsamość także miały wplyw na wytworzenie takich a nie innych bohaterów. W przypadku konkretnych powieści, napisanych przez konkretnych autorów, które adaptujemy na film sądzę, że powinniśmy się maksymalnie jak sie tylko da trzymać wytycznych ksiazki - a raczej starac sie interpretując ksiazkę dla potrzeb swojej adaptacji nie odchodzic aż tak znacznie od jej wytycznych, że wyglada to już na wykoślawienie czy parodię. W tym tworcy powinni trzymac sie wytycznych ksiazki w adaptowaniu wyglądu i charakteru bohaterów (choc uwielbiam starania Jacksona przy LOTR to filmowy Frodo nigdy nie bedzie dokładnie ksiazkowym Frodem, ponieważ nie tylko został spłycony przez odjęcie mu paru waznych dialogów, ale także został odmłodzony o jakies 15 lat, choć na szczescie nie wykoslawiono mu charakteru, a przynajmniej nie tak znacznie jak to zrobił Amazon z postaciami z 2 ery), ponieważ wygląda mi na to, że nie tylko widzowie znający adaptowany utwór mogą niezbyt polubić postac zbyt mocno zmienioną (zwlaszcza jesli chodzi o zmiany wnętrza a nie tylko koloru włosów i skóry), ale także wprowadzone w adaptacji zmiany wyglądu postaci, zlaszcza głównych (pochodzenie, wiek i płeć) mogą wymuszać na scenarzystach wieksze odejście od swiata utworu, albo dopisywanie tam czegoś, by uzasadniać zmiany w wyglądzie i charakterze postaci. Osoba, nawet fikcyjna postac, nie żyje w próżni - jej istnienie w danym miejscu i czasie scenarzysta musi uzasadnic. Gdyby np powiedziano, że Arondir jest dzieckiem Haradrimki i elfa Avari to jego istnienie w gatunku i kulturze elfów miałoby pewne "zaczepienie", choć naciągane ale by miało. Bez tego "przypisu" uczynionego w uniwersum serialowym Arondir jest dla mnie jedynie "krzaczącą mi" niedopasowaną do realiów elfich obsadą. :) Tak, samo by było, gdybym kręcąc film o 13 wiecznym imperium Mali wrzuciła tam Portugalczyków - 4 wieki wczesniej nim sie tam zjawili. Krzaczy :) i nic nie poradze, ze krzaczyć zawsze bedzie :) Postać jest osobą - ma osobowość, kulturę, wychowanie, poglądy, cele, cechy charakteru, edukację, klasę, rasę, płeć, wiek, orientację. To są składniki jej tożsamości. Jeśli zmienimy te składniki zbyt mocno (a nie tylko tak troszeczke by było łatwiej filmowemu uniwersum - np odmładzając postać by mogła sprawniej walczyć, albo postarzając by mogła mieć sceny romansowe), to postać będzie się nazywać książkowo, ale książkową postacią już nie będzie. Jak te psychopatyczne paskudy - hobbici Amazona, i jak queerowa Joanna D'Arc :)

ocenił(a) serial na 7
tallis1___

Męcząca jest rozmowa z tobą. W każdym twoim poście roi się od błędów logicznych. Jak wpiszesz w Google "błąd logiczny" to twój ostatni post to przynajmniej połowa z wymienionych 23 błędów logicznych wymienionych we wpisie na wikipedii. Wymieniasz pełno niezwiązanych z tematem przykładów żeby potwierdzić swój punkt rozumowania. Chcesz żeby traktowano cię poważnie? To pisz zwięźle i na temat.


 Temat jest o jaskrze z wiedźmina. Jak napisałaś "Mi sie wydaje, że to chodzi o tożsamość postaci" a więc: Jaskier jest hulaką, bawidamkiem, imprezowiczem, pijakiem i sławnym muzykiem który jeździ od karczmy do karczmy korzysta ze sławy i wdzięku , pije do upadłego i śpi z kim popadnie. Czasem budzi się z kobietą a czasem w trójkącie a czasem uczestniczy w orgiach. To że raz na jakiś czas obudzi się z facetem idealnie pasuje do jego postaci i jakimś zakłamywaniem rzeczywistości jest twierdzenie że to nie pasuje i przekłamuje jego postać.


I odnieś się dojaskra z wiedźmina Anię do tego zew 1964 w jakimś komiksie była jakaś postać 

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

elfy i magowie nawet pasują jako azjaci albo czarnoskórzy.


zależy w jakim uniwersum. była zdaje sie taka gra w której elfy były zielone i fioletowe i niebieskie, ale tak to zostało napisane od początku. taka różnica.

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

Tak samo jeśli ktokolwiek ze świata wiedźmina miałby być biseksualny to jaskier się do tego idealnie nadaje. A fakt że wprowadzili jego wyskok dopiero w 3 sezonie też trochę łagodzi sytuacje



tak sobie to tłumaczcie, to zafałszowanie postaci ksiazkowej.

ocenił(a) serial na 7
tallis1___

czemu mówisz do mnie w liczbie mnogiej?

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

bo chodziło mi o wszystkich, którzy myslą, że fałszowanie postaci nie ma znaczenia, bo to tylko rozrywka.

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

No i osobiście też bym widział jakąś czarodziejke w związku z inną czarodziejką bo to moim zdaniem pasowałoby najbardziej.


przeciez byly juz w serialu takie sceny, dwu magiczek przy kominku.

ocenił(a) serial na 2
BartasBartas

Nie wierzę. K..... nie wierzę.

ocenił(a) serial na 4
BartasBartas

To zupełnie nieistotne wątki


są tak bardzo nieistotne, ze musieli je zmianiac ? :D

ocenił(a) serial na 1
BartasBartas

to czemu Geralt nie byl chinska kobieta i nie nazywal sie PingPong? czemu zamiast srebrnego miecza nie dali mu jagodowego lizaka? przeciez detale nie maja znaczenia. wiadomo

ocenił(a) serial na 7
ssijto

Bo tak sobie to wymyślił reżyser.

WRECKER77

Dałem tylko jedną gwizdkę, Sapkowski za to wszędzie upychane w amerykańskim shicie shit sie może wypowie.
Nie mam nic do koloru skóry - przecież to wytwór, wyspy, pustynia...
Ale podrywacza dziewcząt, jurnego grajka zrobić gejem czy bi - tylko amerykanie i EU ze swoim równouprawnieniem potrafi.
No chociaz troszke faktów sie można trzymać :D

Barbie jak obejrzę z córką to też dam 1 gwiazdę i nowej wersji k. śnieżynki też 1gwiazda :p

ocenił(a) serial na 5
WRECKER77

Nawet naciągając, że był jakimś nagle bi... to się nie trzyma niczego...ani sytuacja romantyczna, ani po upojeniu alko...ktoś na pstryknięcie palcami podjął decyzję bez zastanowienia, jakiegoś planu...o tu będzie męsko-męski romans i już... masakra... Tak naprawdę im dalej tym gorzej.

dona_mika

Niekoniecznie nagle. Pamiętasz scenę kiedy Jaskier był se swoją kochanką Vespulą na początku jakiegoś odcinka w łóżku i ona wypominała mu, że uganiał się za kobietami, facetami, krasnoludami, itd, więc jakiś tam build up był do zakochania się w Radowidzie. Problemem jest, że to niepotrzebny wątek i zapychacz czasu tak jak Eredin ze swoim kochankiem w Wiedźminie Rodowód Krwi.

ocenił(a) serial na 1
WRECKER77

przeciez ogladasz typowego netliksa i jeszcze dziwi Cie cos takiego? po tylu latach i tylu gniotach?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones