Wiedźmin (2019)
Wiedźmin: Sezon 3 Wiedźmin sezon 3, odcinek 7
odcinek Wiedźmin (2019)

Z deszczu pod rynnę

Out of the Fire, Into the Frying Pan 53m
4,7 1 305
ocen
4,7 10 1 1305
Wiedźmin
powrót do forum s3e7

Czy ktoś mi może powiedzieć, dlaczego podczas walki z Vilgefortzem se nasz bohater nie łyknął fiolki co mu oczkinsy barwi na czarno? Albo czemu też nie dokonał tego po wszystkim jak dostał bęcki... bo z tego co kojarzę, to miała ona chyba "zdolności lecznicze"..?

bregi2pac

Mnie bardziej zastanawia dlaczego ciągle nosi jeden miecz??

dawid15893

Bo to że nosi 2 to wymysł gier xD
W książkach nosił przy sobie jeden a drugi miał przy koniu, tak samo to że "srebrny na potwory a stalowy na ludzi"
No nie, po prostu jedne potwory bardziej bolała stal a inne srebro

daniel_kopec321

W tym serialu ciężko spotkać konia. Yen tez wszędzie biega zamiast użyć portalu

ocenił(a) serial na 1
daniel_kopec321

w sezonie burz nosił dwa, pewnie po tym jak mu je zaiwanili, srebrny zaczął chować. w opowiadaniu "wiedźmin" przy sobie już nosi stalowy a drugi ma ukryty.

ocenił(a) serial na 3
bregi2pac

Wiedźmini eliksiry pili przygotowując się do walki wcześniej, tutaj ta walka była powiedzmy z zaskoczenia. A dwa najczęściej chyba eliksiry przygotowywały do walki z potworami a nie człowiekiem.

ocenił(a) serial na 1
tylak_konrad

nie. w książkach przed walką z braćmi michelet geralt się wspomógł eliksirami. poza tym jaka różnica, skoro to o zwiększenie siły czy szybkości chodziło a potężny mag to nie zwykły człowiek. tyle że netflix wytłumaczenie tego ma gdzieś.

ocenił(a) serial na 3
kgibas666

tak jak napisałem "najczęściej" nie znaczy tylko przed walką z potworami a dwa przed pierwszą walką z Vilgefortzem w książkach wspomagał się eliksirami ?

ocenił(a) serial na 6
bregi2pac

Należy zwrócić uwagę, że Vilgefortz był jedyną postacią, która pokonała Geralta w książkach, była to jedyna postać, również na samym końcu książki, podczas finałowego pojedynku z Geraltem, która była od niego o wiele potężniejsza i w równym pojedynku, nawet bez użycia magii, Geralt nie miał szans, żeby pokonać Vilgefortza, bo Vilgefortz był od niego również lepszym szermierzem. Vilgefortz nie chciał zabić Geralta podczas pojedynku na Thanned, a jedynie dać mu lekcje, jednak ranił go w taki umiejętny sposób, aby rany były bardzo rozległe i trudne do wyleczenia. Stąd też konieczność jego leczenia wśród Driad, ponieważ normalna medycyna, a nawet i magiczna nie była w stanie go wyleczyć szybko i skutecznie i należy też zaznaczyć, że udo, które złamał mu Vilgefortz doskwierało mu do końca życia i nigdy nie zostało w pełni naprawione.

ocenił(a) serial na 7
Aiwendil

Czyli motyw z udem zaczerpnięty z Dr Housea :D

ocenił(a) serial na 6
bregi2pac

Wiedźmin jest trochę starszy od Dr House’a :P

Aiwendil

Vilgefortz nie był lepszym szermierzem, tylko używał iluzji. To samo zresztą zrobił Geralt w finałowym pojedynku.

ocenił(a) serial na 6
Adam1Kluska

Vilgefortz był lepszym szermierzem, o czym pisał Sapkowski. Parował każdy cios Geralta, a Geralt nie był w stanie nadążyć za jego tempem walki. Vilgefortz nie używał żadnej iluzji. Co masz na myśli?

Aiwendil

Geralt był wiedźminem i żaden człowiek nie był w stanie mu dorównać w pojedynku. Nie wiem w której części Sapkowski napisał, że Vilgefortz był lepszym szermierzem, ale chyba w Wieży Jaskółki Geralt powiedział, że wie już jak Vilgefortz go pokonał. Musiałbym to odnaleźć w książce, ale chyba nawet powiedział o iluzji Vilgefortzowi przed pojedynkiem.

ocenił(a) serial na 6
Adam1Kluska

Vilgefortz nie był człowiekiem, na pewno nie był zwykłym człowiekiem, bo był czarodziejem, a to spora różnica. Podczas pojedynku na Thanned nie używał nawet magii, zmaterializował tylko ten pręt, żeby dać Geraltowi pozory „równej walki”. Tak jak pisałem wcześniej: Kiedy Geralt leży ranny w Brokilionie i rozmyśla na temat pojedynku z Vilgefortzem, dochodzi do wniosku, że nie miał z nim żadnych szans, bo Vilgefortz był dla niego zwyczajnie za szybki, parował każdy jego cios, ponadto, tak jak pisałem wcześniej Geralt nie był w stanie nadążyć za jego tempem walki. Nie ma tam żadnej wzmianki na temat używania iluzji. Geralt w Wieży Jaskółki nie dochodzi do konkluzji, że wie dlaczego Vilgefortz go pokonał, bo Geralt doszedł już do niej wcześniej - Vilgefortz był lepszy. Być może wspierał się w jakiś niewiadomy dla na sposób magią, ale w książce masz napisane, że wygrał, bo był zwyczajnie szybszy i lepszy. Natomiast podczas finałowego pojedynku w zamku Stygga, Sapkowski pisze, że nawet teraz Geralt nie miał najmniejszych szans, żeby wygrać z Vilgefortzem, który w dalszym ciągu był lepszy. Geralt zabił Vilgefortza dlatego, że jego ciało było osłabione i trakcie leczenia ran, które poniósł w Tor Lara, ponadto - tutaj pojawia się iluzja, którą wytworzył medalion podarowany Geraltowi przez Fringillę, co odwróciło uwagę Vilgefortza, a do tego Vilgefortza zaatakował Regis, dlatego Geralt wykorzystał ten moment chwilowego zaskoczenia i jego dezorientacji, dzięki czemu go zabił. Natomiast w Pani Jeziora masz napisane, że gdyby nie to, Geralt przegrałby ten pojedynek.

ocenił(a) serial na 5
Aiwendil

Dokladnie tak jak piszesz, ranny Geralt analizujac pojedynek doszedl do wniosku ze w walce nie popelnil bledu, po prostu nie powinien zaczynac walki. Tamten byl lepszy. To samo w fianlowej walce, bez Regisa przegral by jak nic. Regis byl potezny. Jak wyszlo na jaw ze Regis jest wampirem, Geralt zapytany o to czy by go pokonal odpowiedzial - nie wiem. A co do eliksirow w walce z Vilgefortzem to Geralt poszedl sie odlac a nie byl w robocie, wiec nie targal tego szajsu.

ocenił(a) serial na 6
wlodek76

A no właśnie! :) Dzięki za potwierdzenie, bo już się zastanawiałem, czy nie szukać tych fragmentów w książce, aby rozwiać wątpliwości.

ocenił(a) serial na 7
Aiwendil

"Cholerny drąg był żelazny, a do tego magiczny". "Czterokrotnie uderzył. [...] Każdy z tych ciosów byłby śmiertelny. Ale każdy został sparowany. Żaden nieczłowiek nie zdołałby sparować takich cięć. Geralt powoli zaczął rozumieć. Ale już było za późno".
Vilgefortz jak najbardziej używał magii w tym pojedynku - i właśnie dlatego Geralt uważa, że powinien był nie stawać do walki z nim. Bo to nie mogła być równa walka. Czy Geralt jest równie dobrym rębajłą jak Vilgefortz, można dyskutować, czarodziejem nie jest na pewno.

ocenił(a) serial na 6
JudytaZen

No tak, masz rację. Oczywiście, że Vilgefortz wspierał się magią i oczywistym jest fakt, że nie byłby w stanie pokonać Geralta, gdyby nie był czarodziejem. Dlatego napisałem, że Vilgefortz chciał stworzyć pozory „równej magii”, materializując ten „magiczny drąg”, nie używając magii w sposób całkowicie otwarty miotając w niego fireballami. W książce nie jest jednak dokładnie wyjaśnione w jaki sposób Vilgefortz wspierał się tą magią, ale możemy się domyślać, że właśnie ten pręt jest w jakiś sposób wspomagany. I w serialu według mnie jest to jeden z niewielu wątków, których nie udało im się spartaczyć i wyjaśnili nam to logicznie, a przy tym efektownie. Vilgefortz jest piekielnie szybki, paruje każdy cios Geralta, bo jego pręt materializuje się to w jednej, to w drugiej ręce wyprzedzając ciosy Geralta. Cały pojedynek na tle serialu i jego różnych udziwnień wypada bardzo przyzwoicie. Nawet sama postać Vilgefortza jest chyba według mnie jedyną postacią w serialu, która została troszkę „naprawiona” przez netflixów. Od samego początku miałem z tą postacią ogromny problem, bo też moje wyobrażenie, ale myśle, że nie tylko moje wymijało się z tą netflixową kreacją najbardziej. I nie mam tu na myśli tego, że aktor całkowicie nie pasował do tej roli względem aparycji, bo według mnie są w tym serialu aktorzy tacy, jak Anna Shaffer, która może i wymijała się z moim, ale i chyba większości fanów tej serii wyobrażeniem tej czarodziejki, to mnie np. kupiła swoją grą i uważam, że jest świetną Triss. Natomiast Vilgefortz, który według opisu Sapkowskiego był czarodziejem diablo przystojnym z melodyjnym budzącym zaufanie głosem, w serialu od pierwszego momentu, w którym się pojawił wzbudzał brak zaufania i został napisany w taki sposób, aby od razu mieć co do niego złe przeczucia. Nie jest to zatem wina aktora, a raczej tego jak ta rola została napisana. Natomiast w 7 odcinku, w końcu ten Vilgefortz zaczął mi przypominać tego książkowego, wyrachowanego, działającego całkowicie metodycznie, dążącego do swojego chorego celu -piekielnie inteligentnego psychopatę. :)

ocenił(a) serial na 7
Aiwendil

Też boleję nad tym, jak pokazano Vilgefortza w serialu. Niby w książce też pojawiają się sugestie, które mogą dać do myślenia, ale są dużo subtelniejsze. To samo ze sprawcą śmierci Vizimira. Jak widz powinien coś łatwo ogarnąć, to tak motają, że nic nie rozumie, jak coś powinno być niejasne, to kawa na ławę. Ech... Sporym rozczarowaniem był też dla mnie brak sceny na Thanedd, w której Vilgefortz likwiduje pod Geraltem iluzję tarasu - zwłaszcza że odcinek nazywał się "Sztuka iluzji". Ale rozumiem, że to wina iluzorycznego budżetu.
Co do aparycji, to mnie się na serialowego Vilgefortza patrzy bardzo przyjemnie. Może "diablo przystojny" to odrobinę za dużo powiedziane, ale biorąc pod uwagę, jak zadziwiająco mało urodziwi są czarodzieje Netflixa w porównaniu z czarodziejami Sapkowskiego...

ocenił(a) serial na 6
JudytaZen

Cóż, cały bal na Thanned, pozostawił dla mnie bardzo wielki niedosyt, chociaż może zawód to lepsze słowo. Głównie dlatego, że wyobrażałem sobie to jako bardzo ważny precedens o ogromnym znaczeniu politycznym dla Królestw Północy, w którym zresztą uczestniczyły delegacje z tychże Królestw. Natomiast serial marginalizuje to wydarzenie i niemalże zamyka je w kręgu czarodziejów :( Mi również brakuje wątku, o którym piszesz, jak i w ogóle głębszego pochylenia nad postacią Vilgefortza. Bardzo liczyłem na bliskie pełnemu odwzorowaniu sceny rozmowy Geralta z Vilgefortzem podczas balu.

ocenił(a) serial na 6
JudytaZen

I również masz racje. Jest to kwestia sporna i każdy ma prawo odbierać inaczej, kto dla kogo jest lepszym szermierzem, a ja od razu powinienem napisać, że JA z tego co przeczytałem, wnioskuję, że Vilgefortz dla MNIE, był lepszym szermierzem. :))

ocenił(a) serial na 1
Adam1Kluska

to nie była iluzja ale jakiś dekokt. vilgefortz był nadźgany jakimś eliksirem/ dekoktem.

ocenił(a) serial na 6
kgibas666

Vilgefortz był nadźgany jakimś dekoktem bądź eliksirem? Skąd takie wnioski? Z tego co mi się wydaje książki w żaden sposób o tym nie mówią.

Aiwendil

Właśnie. Magia w książkach nie dała rady wyleczyć Geralta. A co robią w serialu? Dokładnie magia Yen leczy. Bo driady nie dają rady. Robią wszystko na odwrót.

ocenił(a) serial na 6
IlidanDA

W punkt. W serialu kompletnie nie ma to sensu, bo Triss, która jest czarodziejką, zabiera Geralta do Brokilionu, gdzie mają go wyleczyć i naprawić szkody wyrządzone przez Vilgefortza (medycyna magiczna zawodzi), po czym okazuje się jednak, że to leczenie u driad, to gówno, nie leczenie i to Yennefer musi go leczyć za pomocą magii… Heh. Pomijając już fakt, że medycyna magiczna w ogóle nie była jej specjalnością… Magią leczenia zajmowała się chociażby Marti Sodergren. Niestety magia w serialu jest strasznie zmarginalizowana i zubożona. Wszyscy znają się na wszystkim, nie można tylko korzystać z magii ognia i koniec.

Aiwendil

Albo walczą na pięści i kopią. Ten przewrót na wyspie to była jakaś komedia. Dopiero na końcu pokazali magię. A tak to walka jak na weselu.

ocenił(a) serial na 1
IlidanDA

W książkach byłą bariera magiczna, którą jednym ruchem zdjęła Tisaia. To była epicka scena do nakręcenia (choć w książce tylko pokazana jako opowieść innej postaci)

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

Triss też była uzdrowicielką.. uczulaną na leczenie magią :D

ocenił(a) serial na 1
IlidanDA

w książkach driady wyleczyły geralta i to szybko. jak na takie obrażenia oczywiście, co zauważa regis. poznaje zresztą po tym że to tam leczono geralta. problemem były jakieś widmowe "fantomowe" bóle i to w innych miejscach niż złamania kości. zresztą co z tego? w wersji netflixa geralt nawet z połamanym kręgosłupem może chodzić więc po co go leczyć? XD

kgibas666

mało tego - w książkach wody Brokilonu były znane ze swoich uzdrowicielskich mocy i było wiadomo, że driady są w stanie postawić każdego na nogi.

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

Przeczytałem wszystkie książki parę razy i dla mnie oczywistym było, że szermierka Vilgefortza była wspomagana magią. Bez niej nie miałby szans w walce z żadnym wiedźminem.

ocenił(a) serial na 6
DzieXik

Zgodzę się, natomiast dodałbym, że sytuacja nie wyglada tak, że Vilgefortz rzucił sobie jakiegoś „spella”, który sprawił, że podczas tego pojedynku antagonista stał się szermierzem nie do pokonania. Vilgefortz był piekielnie dobrym szermierzem, a magia, która go wspomagała, miała na celu wyrównać i przewyższyć tempo reakcji, które wiedźmin miał przyspieszone drogą mutacji. I tutaj serial fajnie nam to pokazuje, podczas pojedynku, kiedy to pręt Vilgefortza materializuje się to w jednej, to w drugiej ręce, parując wszystkie ciosy Geralta. :)

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

"Vilgefortz był jedyną postacią, która pokonała Geralta" ciekawe co by na to powiedział ten kmiotek z widłami z końcówki sagi XD

ocenił(a) serial na 6
kgibas666

Cóż, ten kmiotek go nie pokonał. To był dla Ciebie pojedynek? On go po prostu zabił. Geralt utknął w tłumie i nie mógł się ruszyć.

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

"To był dla Ciebie pojedynek? " jaki pojedynek? taki według jakichś zasad? honorowy? z równymi szansami? ...wiedźmin miał przewagę "bycia wiedźminem". nie ma czegoś takiego jak "uczciwa walka", tym bardziej jeśli na śmierć i życie. tym bardziej w świecie wiedźmina. przecież podstawą bycia wiedźminem jest duża przewaga. efekt mutacji (szybkość, siła) boostowany tajną dietą trening, no i eliksiry... tym czasem geralt ginie od wideł "byle kogo". może to morał żeby nie robić "syfu" po spożyciu? XD
co do vilgefortza... z opowiadań wiemy że miecz wiedźmiński jest lżejszy od przeciętnego "Ciężki – stwierdził zimno. – Z równym powodzeniem moglibyśmy się bić na szpadle". czyli lekki miecz vs gruby, sześciostopowy, stalowy i do tego magiczny kij/drąg/ruszczyka. sześć stóp, czyli około180 cm, plus minus oczywiście. ile takie coś mogło ważyć? dla porównania, gryf od sztangi 180cm przekrój 25 mm waży jakieś 7 kg. miecze ważą przeciętnie góra do 1.5 kg i to jest już dużo.
teraz główne pytanie brzmi, w jaki sposób vilgefortz który nie przeszedł (wiedźmińskich treningów i mutacji) śmigał z tym "łomem" o wiele szybciej niż geralt ze swym lekkim mieczem? bez magii to jest niewykonalne. równie dobrze mógłbyś tu nazwać "pojedynkiem" sparing dwóch typów z których jeden jest po amfie i używa kastetów. zresztą mocno mi się wydaje że jest fragment w książkach o tym iż vilge coś "wciągnął". jak znajdę to podkleję.

ocenił(a) serial na 6
kgibas666

Powtórzę: Vilgefortz był jedyną postacią, która pokonała w pojedynku Geralta. To był pojedynek, w którym protagonista stanął naprzeciwko antagonisty i jeden z nich wygrał, bo był lepszy. Dlatego podtrzymuje to co napisałem wyżej: Vilgefortz był jedyną postacią w książkach, która pokonała w pojedynku Geralta. W przypadku jego śmierci nie ma mowy o żadnym pojedynku czy walce. Geralt był całkowicie unieruchomiony, nie mógł się ruszyć, dlatego zginął, więc o jakim pokonaniu piszesz? Tak, ten człowiek go zabił, ale zabił go wykorzystując fakt, że wiedźmin ugrzęzł w tłumie… Także tak, pojedynek to według mnie, ale i chyba ogólnie przyjętych norm starcie dwóch osób, które stają naprzeciw siebie do walki, tak jak Geralt stanął do pojedynku z Vilgefortzem, czy Istreddem. Kiedy jedna osoba zabija drugą osobę uruchomioną w jakiś, sposób , dajmy na to przykutą łańcuchami do ściany, to z całą pewnością nie jest to ani pojedynek, ani walka, a osoba zamordowana umiera, ale niekoniecznie zostaje pokonana, na pewno nie w rozumieniu tego co pisze. Vilgefortz został wykreowany przez Sapkowskiego na najpotężniejszą postać w uniwersum (mam na myśli jego skille), ale na ten książkowy moment, bo jak wiemy potencjał Ciri znacznie przerasta potencjał Vilgefortza i w końcu przerośnie jego potęgę, jak i wszystkich pozostałych. Wracając do tego eliksiru, jestem niemalże przekonany, że książka nie wspomina żadnego eliksiru, ale nie napisze, że na pewno, bo ostatni raz czytałem je jakiś czas temu, więc zostanę przy swoim, ale jeśli jednak tak było, to proszę mnie z błędu wyprowadzić. :) Co do „magicznego drąga”, o którym przecież sam piszesz jako o magicznym, zatem nie łatwiej przyjąć nam, że skoro był magiczny, to jego ciężar nie imał się osoby, która go dzierżyła? Możemy przyjąć, że Geralt dostawał baty takim sześciostopowym drągiem i odczuwał na swojej skórze jego ciężar rzeczywisty, natomiast Vilgefortz tego ciężaru nie odczuwał, bo drąg był magiczny :)) I Tutaj w ogóle jeden z niewielu ukłonów w stronę serialu, które mogę zrobić, to właśnie ukazanie , jak ten magiczny kij materializuje się to w jednej, to w drugiej ręce czarodzieja, tym samym wyprzedzając każdy cios Geralta i uwydatniając swoją „magiczność”. I Jeśli jest tak jak myśle i książka nie wspomina o żadnym eliksirze, to wydaje mi się, że logiczniejsze, na pewno bardziej subtelne jest przyjęcie, że ciężaru tego kostura, prętu, etc., etc., Vilgefortz nie odczuwał, bo był magiczny, a Vilgefortz był przecież arcymistrzem magii, natomiast eliksiry, przynajmniej, takie które uwydatniają szybkość, szybkość rekacji, czy siłe, to raczej domena wiedźminów. :)

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

"W przypadku jego śmierci nie ma mowy o żadnym pojedynku czy walce. " ...czyli kiedy w "pojedynku" jeden z oponentów zablokuje drugiemu możliwość wykonania ciosu czy go jakoś unieruchomi itp po czym zabije to nie wygrał uczciwie? a ten drugi nie zginął w walce? XD geralt WALCZYŁ z tym rozjuszonym tłumem... i przegrał. czy kiedy rycerze np podczas ciasnego zwarcia giną na polu bitwy to nie w wyniku "walki"? nie "przegrywają" czy "wygrywają" bitew tylko zostają "zabici", nieuczciwie "zamordowani"? geralt rzucił się sam na tłum, mieli się do niego w kolejce ustawiać jak w starych filmach z brucem lee? :3

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

co do vilgefortza to sam to właśnie napisałeś... jeśli wspomógł się magicznie i nie odczuwał masy tego drąga to ten drąg mógłby równie dobrze ważyć i tonę. czyli posiłkował się magią.
wiedźmini już sami z siebie są silniejsi i szybsi od ludzi nawet bez eliksirów... jeśli vilgefortz wywijał szybciej niż wiedźmin dużo cięższą bronią to musiała być w tym magia, nie umiejętności szermiercze. cały czas piszesz tu o jakimś "pojedynku" tymczasem: "Vilgefortz atakował, wiedźmin musiał zwijać się w
unikach i piruetach. Bał się parować mieczem. Cholerny drąg był żelazny, a do tego
magiczny." skoro nawet parowanie było ryzykowne to o jakiej "czystej grze" czy "pojedynku" tu mowa? geralt przegrał bo był tylko wiedźminem a vilgefortz potężnym magiem... i tyle
zresztą... gdyby był tak świetnym szermierzem jak sugerujesz to po pierwsze wybrał by miecz, nie drąg. po drugie nie potrzebowałby posiłkować się magią...

ocenił(a) serial na 6
kgibas666

Ehh, moim celem nie jest dowieść, że pojedynek miedzy Vilgefortzem, a Geraltem był honorowy, w żadnym wypadku. Uczepiłeś się strasznie słowa pojedynek, a nie ma ono dla mnie żadnego znaczenia. Chciałem przez to napisać, że Geralt stanął naprzeciwko Vilgefortza i oboje dysponowali pełnią swoich umiejętności i wygrał lepszy. Vilgefortz musiał być świetnym szermierzem, skoro odbył pojedynek z Geraltem i go wygrał, bez znaczenia czy wspomagał się magią, czy też nie. Gdyby nie znał się na szermierce, to ten pojedynek (to słowo serio nie ma znaczenia, po prostu jest to pojedynek xD) nie odbyłby się na takich właśnie zasadach, a według mnie Vilgefortz mógłby go pokonać również w odmienny sposób , rażąc w niego spellami. Chociaż to moja własna interpretacja, nie ja pisałem te książki i nie wiem co siedziało w głowie Sapkowskiego, kiedy je pisał. Wydaje mi się to po prostu całkowicie logiczne. Właśnie piszesz o tej równości, przecież Vilgefortz musiał posiłkować się magią, bo Geralt to wiedźmin, nawet bez użycia eliksirów jego szybkość i szybkość i reakcji przewyższałaby te u Vilgefortza, czy innego nie-wiedźmina. Tak naprawdę dowiedzieć się kto jest lepszym szermierzem moglibyśmy, gdyby Vilgefortz stanął do walki z Geraltem i oboje byliby pozbawieni swoich atrybutów w postaci magii i wiedźmińskich mutacji. Przecież już dawno przyznałem Ci racje, ze w tym pojedynku była magia, ale również oczywistym jest dla mnie fakt, ze czarodziej musiałbym diablo dobrym szermierzem, bo przecież nie istnieje żaden spell, który sprawiłby, że na ten moment stał się cholernie dobrym rębajłą. Przynajmniej według mnie brzmi to kuriozalnie i nie chce w takie coś wierzyć. Ja wychodzę z założenia, że Vilgefortz był piekielnie dobrym szermierzem, natomiast braki względem Geralta, takie jak szybkość reakcji, czy szybkość, rekompensował właśnie magią.

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

wyobraź sobie "pojedynek" w grze w warcaby. tyko że jeden z graczy używa magicznych pionków których jego przeciwnik boi się zbijać. czy wygra "lepszy w warcaby"? tu masz podobną sytuację. wywodzisz że vilgefortz jest "lepszym szermierzem" (bo od tego zaczęła się ta rozmowa). tymczasem sam przyznajesz że przesądziła magia.
piszesz "Vilgefortz był piekielnie dobrym szermierzem, natomiast braki względem Geralta, takie jak szybkość reakcji, czy szybkość, rekompensował właśnie magią".
tylko że bycie dobrym szermierzem polega tu właśnie na szybkości reakcji a tę zapewniła vilgefortzowi magia. vilgefortz wygrywa bo jest potężnym magiem, szermierzem mógł być równie dobrym co geralt... ale to magia przeważyła.

ocenił(a) serial na 6
kgibas666

Natomiast szybkość reakcji i szybkość Geralt zawdzięcza mutacjom, zatem oczywiste, że Vilgefortz przegrałby, gdyby tej magii nie używał kompletnie. Możemy dojść do podobnego twierdzenia, że gdyby Vilgefortz nie używał magii i przegrał ten pojedynek, to przeważyłyby mutacje Geralta. Ja nie twierdze, że nie masz racji, ale odnoszę wrażenie, że po prostu usilnie próbujesz udowodnić mi, że to ja tej racji nie mam, trochę meandrując w okół tego co piszę i odwracając kota ogonem. Czy magia przeważyła w tym pojedynku? Tak przeważyła. Powiedziałbym, że magia Vilgefortza przeważyła nad mutacjami wiedźmina, natomiast uważam i wydaje mi się, że mam prawo do tego, żeby myśleć, że Vilgefortz mógł być lepszym szermierzem, lepszym albo równym, bo pomimo wszystko go pokonał w pojedynku, szermierczym, w którym wspomagał się magią, żeby zniwelować pewne braki, które wynikały z faktu, że Geralt był po prostu lepiej przystosowany ze względu na swoje mutacje. Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby Vilgefortz nie był dobrym szermierzem, który przynajmniej mu w swoich umiejętnościach dorównuje, to według mnie przegrałby w tym starciu, bo magia przecież nie spowoduje, że czarodziej będzie tym kijem wymachiwał umiejętnie, jak rębajło, podczas kiedy to tego nie potrafi. Także taka jest moja opinia, ale mam też sporo zastrzeżeń do tego co pisałem wcześniej, dzięki rozmowie z Tobą właśnie w tym wątku, ale też z innymi osobami. Ja sagę przeczytałem pierwszy raz jakoś 15 lat temu po premierze pierwszej części gry i od początku postać Vilgefortza bardzo mnie oczarowała (to dobre określenie w kontekście opisu czarodzieja :D) Jest to jeden z moich ulubionych czarnych charakterów w literaturze, ale i nie tylko. Czytając te książki 15 lat temu, byłem na pewno mniej dojrzałym czytelnikiem i sporo mi też na pewno umykało, a z czasem na pewno te postać w jakiś sposób sobie idealizowałem i gdzieś w tej idealizacji sję zamknąłem, stąd też to moje twierdzenie, że Vilgefortz nie używał magii podczas tego pojedynku. Dlatego ta konwersacja otworzyła mi oczy na niektóre rzeczy i przyznałem tutaj Tobie racje kilkakrotnie, ale i nie tylko Tobie, że Vilgefortz używał magii. Oszczędzę sobie opisu tego wszystkiego po raz kolejny, bo chyba oboje zdążyliśmy zapoznać się ze swoimi poglądami na ten temat. Także tak masz racje, Vilgefortz zwyciężył, bo był potężnym czarodziejem i magia tutaj przeważyła, ale należy zwrócić uwagę, że przeważyła nad wiedźmińskimi mutacjami, bo Geralt również był dokoksowany, ale w inny sposób. Ta konwersacja jasno dała mi do zrozumienia, że jest to kwestia sporna, kto był lepszym szermierzem, czy Vilgefortz mógł być lepszym szermierzem? Według mnie mógł być lepszym szermierzem, co nie zmienia faktu, że musiał posiłkować się tą magią, natomiast Geralta posiłkowały mutacje :)) Również mógł nie być. Ja interpretuje sobię Vilgefortza, jako postać potężniejszą od Geralta na prawie każdym polu (śmiało pozwalają mi na to książki), dlatego, że w ogóle uatrakcyjnia to dla mnie całą sagę, fakt, że Geralt tak naprawdę nigdy by nie miał szans pokonać Vilgefortza gdyby nie kilka czynników, które odegrały znaczącą role podczas finałowego starcia w zamku Stygga, ale i wsparcie przyjaciół, podobnie zresztą jak u Tolkiena, tak samo, jak Frodo nie zaszedłby za daleko bez Sama, tak samo, Geralt nie zaszedłby za daleko bez swoich przyjaciół. Także Vilgefortz pomimo faktu, że był potężniejszy ginie z ręki Geralta, tak samo, jak Geralt ginie z ręki kmiotka, chociaż chyba to nie do końca dobre porównanie.

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

...kiedy pierwszy raz czytałem sagę, miałem nadzieje że na końcu dostaniemy również walkę bonharta z wiedźminem. myślałem że leo wychwala się tym że już ma trzech na sumieniu, właśnie po to... no ale niestety. a swoją drogą to kto był lepszym szermierzem według ciebie ciri czy bonhart?

ocenił(a) serial na 6
kgibas666

To jest interesujące pytanie. Pierwsza myśl, którą miałem po przeczytaniu tego pytania to: Bonhart. Heh, paradoksalnie, bo jednak przegrał, ale zastanowiłem się trochę nad nim i mam problem, bo chyba nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć. Ciri to na pewno postać z największym potencjałem względem ogólnej potęgi, jej zdolności i w przyszłości, dalszej lub bliższej stanie się najpotężniejszą osobą w tym uniwersum. Ten potencjał, który w niej drzemie jest też bardzo enigmatyczny i wydaje mi się, że nikt nie rozumie go do końca. Bo przecież była w stanie zaskoczyć Vilgefortza w Tor Lara i generalnie wydaje mi się, że jej moc możemy postrzegać jako na tyle nieobliczalną, że nie wiadomo co by się stało, gdyby stanęła do walki z Vilgefortzem, Filippa Eilhart, kimkolwiek innym potężnym, bo chociaż na ten moment te postaci są potężniejsze, to ten potencjał drzemiący w Ciri, jej ukryte moce mogą się (jak to zresztą mają w zwyczaju i lubią) jakoś niekontrolowanie uaktywnić i przechylić szalę zwycięstwa na jej stronę. Celowo na początku wyminąłem to pytanie, bo sprawia mi trochę trudności i budzi spore wątpliwości. :D Ciri jest na pewno potężniejszą postacią biorąc pod uwagę wszystkie zdolności, ale jeśli mielibyśmy skupić się na zdolnościach szermierczych, to tez nie jest mi na nie łatwo odpowiedzieć, bo Bonhart był wsławionym łowcą nagród, prawdziwym rębajłą i zresztą spuścił Ciri lanie, ale z kolei Ciri w trakcie książek dojrzewa, mam tu na myśli głównie fakt, że dojrzewa emocjonalnie. Mam też problem, bo ja nie pamietam dobrze tego pojedynku, ale z tego co pamietam, to Bonharta zgubiły emocje, podchodził do niej bardzo emocjonalnie, na swój chory sposób ją kochał, natomiast Ciri, mimo, że go nienawidziła, to walczyła z nim metodycznie. Myśle, że w tym pojedynku Bonharta zgubiły emocje, ale pomimo tego, gdyby te emocje odstawić na bok, to kto był lepszym szermierzem? Trudne pytanie. Po stronie Bonharta stoją lata doświadczenia, natomiast Ciri jest wyjątkowa i trenowali ją wiedźmini… A Ty co sądzisz?

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

ja sądzę że kwestię lepszych czy najlepszych szermierzy wyczerpał sapkoś w rozmowie ciri z coenem. czyli że pewność siebie, arogancja, brak pokory, ignorancja, niedocenianie przeciwnika... to prosta droga do porażki. szczury nie doceniły bonharta, zginęły. ciri nie doceniła zagrożenia, stałą się jego "maskotką". geralt nie docenił vilgefortza na thanedd, przegrał. vilgefortz zamiast zabić wiedźmina w pierwszej walce i zamiast spalić go po prostu magią w drugiej zaczął chojraczyć z tą różdżką. nie docenił geralta i zginął. geralt nie docenił siły rozwścieczonego tłumu... i wiadomo.

a jak to jest z bonhartem i ciri? myślę że to przykład iż w życiu nic, nigdy nie jest takie zero-jedynkowe i oczywiste... bo wg mnie bonhart był lepszym szermierzem... ale ciri lepszą akrobatką ;)

ocenił(a) serial na 6
kgibas666

Natomiast wracając jeszcze do tego nieszczęsnego kmiotka, pisząc, że Vilgefortz był jedyną postacią, która pokonała Geralta, mam na myśli, że była to jedyna postać, której zdolności, którymi dysponował, przewyższały te u Geralta i stając do walki, oboje mieli możliwość, żeby wykazać pełnie swego potencjału i wyniku tego „pojedynku” nie podyktował przypadek, czy łut szczęścia, ale właśnie skillsy. Natomiast w przypadku kmiotka, tak jak napisałeś - Geralt nie walczył z kmiotkiem, tylko walczył z tłumem, a wiedźmin swoimi umiejętnościami przewyższał kmiotka x razy. Więc jeśli możemy powiedzieć w tej sytuacji, ze ktoś tu kogoś pokonał, to raczej, że tłum pokonał Geralta, a nie kmiotek. Gdyby Geralt w otwartym polu stanął naprzeciwko 10 takich kmiotków z widłami, to możemy chyba spokojnie przyjąć, że poradziłby sobie z nimi bez większego problemu.

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

...nie jest sztuką kogoś pokonać kiedy jest się lepszym/silniejszym... a wygrać będąc dużo słabszym można tylko przez "łut szczęścia" albo podstęp. tylko czy zyskiwanie nienaturalnej przewagi przez mutowanie i branie eliksirów to nie "podstęp"? albo używanie magicznych stalowych drągów? do tego "stan umysłu" bycia "podstępnym" to też jakaś przewaga. wszystko zależy od tego gdzie postawisz sobie granice reguł. w świecie wiedźmina nie ma żadnych. geralt ginie bo walczy z tłumem "w stanie wskazującym". czy gdyby zginął zabity przez "stado wilkołaków" (głupi przykład wiem) to w mniejszym stopniu został by "pokonany"? w mniejszym stopniu było by to wynikiem walki? to oczywiste że typek z widłami nie pokonałby wiedźmina w pojedynkę ani w dziesięciu. ale w stu? dwustu? a liczba to tylko jedna z form przewagi w walce.

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

co ty piszesz????
"Należy zwrócić uwagę, że Vilgefortz był jedyną postacią, która pokonała Geralta w książkach, była to jedyna postać, również na samym końcu książki, podczas finałowego pojedynku z Geraltem, która była od niego o wiele potężniejsza i w równym pojedynku, nawet bez użycia magii, Geralt nie miał szans, żeby pokonać Vilgefortza, bo Vilgefortz był od niego również lepszym szermierzem. Vilgefortz nie chciał zabić Geralta podczas pojedynku na Thanned, a jedynie dać mu lekcje, jednak ranił go w taki umiejętny sposób, aby rany były bardzo rozległe i trudne do wyleczenia."
nie jest to prawdą co napisałeś. vilgefortz nigdy nie walczył z geraltem bez użycia magii! nie ma takiego fragmentu w książkach. na thanedd używa magicznego kostura a sam jest pod wpływem jakiegoś dekoktu. to samo w finałowej walce w zamku stygga, vilgefortz używa niemal wyłącznie magii. był "rębajłą" ale nie mamy okazji dowiedzieć się z książek jak dobrym.

ocenił(a) serial na 6
kgibas666

Źle się wyraziłem. Miałem raczej na myśli, że Vilgefortz nie używał tej magii w sposób całkowicie otwarty, nie raził w niego fireballami, etc. Chciał stworzyć swoistą „iluzje” (tak to dobre słowo w kontekście wydarzeń na Thanned) pojedynku szermierczego. Odnośnie nie używania magii w sposób otwarty miałem na myśli pojedynek na Thanned, natomiast doskonale zdaje sobie sprawę, jak wyglądał pojedynek w zamku Stygga. I odwołam się tutaj po raz kolejny do mojej wątpliwości - nie przypominam sobie, żeby książki mówiły nam, ani nawet sugerowały, że Vilgefortz był pod wpływem jakiegoś eliksiru, a jeśli tak było, to bardzo proszę, żebyś mnie wyprowadził z błędu i przytoczył fragment, który o tym traktuje. Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) serial na 6
kgibas666

Według mnie pojedynek na Thanned pokazuje, że Vilgefortz był diablo dobrym rębajłą :))

ocenił(a) serial na 1
Aiwendil

...to nie są "pojedynki". czy geralt nie stosuje eliksirów przed walką z braćmi michelet i bandą profesora??? (w książkach oczywiście).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones